Marta i ja (część trzecia) - Cristtimm
Proza » Obyczajowe » Marta i ja (część trzecia)
A A A
Od autora: Dalsza część nostalgicznej historii dwóch sióstr.

Tamtego lata mama była niezmiernie szczęśliwa. Gdy zastanowię się nad wspomnieniami, to jak sięgam pamięcią, chyba nie widziałam jej bardziej rozpromienionej, niż tamtego lata. Układała włosy w ulubione fale, malowała usta na różowo przed wyjściem do pracy, śpiewała głośno przy zajęciach domowych i nawet gdy strofowała mnie czy Martę, robiła to łagodnie, pełna dziwnego, wewnętrznego spokoju.
Dziwne, że my jednak patrzyłyśmy na to z przestrachem. Tak, cieszyłyśmy się jej uśmiechem i dobrym humorem, ale zdawałyśmy sobie sprawę, z tego, co jest kołem napędowym szczęścia. Co z tego, że teraz jest dobrze i co będzie, gdy okresowy wujaszek zostawi nas, jak poprzednicy? W to, że odejdzie, nie wątpiłyśmy. Taka jest przecież kolej rzeczy i ład świata, że mamusia jest z nami, a z nią jej okresowi wujaszkowie - przychodzący i odchodzący. Bałyśmy się mamy z okresu "pomiędzy".
Sławek wbrew wątpliwościom zadomowił się u nas na dobre. Gdy wpadał "na obiad", zostawał na dwa, trzy dni, potem, gdy wyjeżdżał na dłużej, zaczynało go brakować nawet mi i Marcie, nie mówiąc o mamie, która chodziła ze spuszczonym wzrokiem, zamykała się w pokoju słuchając w kółko tych samych, starych płyt. Sławek odnosił się do nas, sióstr, z sympatią. Grywaliśmy wieczorami w "chińczyka", oglądaliśmy filmy i co najważniejsze - rozmawialiśmy. To znaczy, głównie rozmowy toczyły się z Martą, bo ja siedziałam wpatrzona w kartkę papieru, próbując narysować coś sensownego i zapytana odpowiadałam monosylabami. Oczywiście, że chciałam siedzieć blisko niego, tak jak moja siostra, chciałam móc zasypywać go pytaniami, pokazywać swoje dzieła, dotykać ukradkiem jego ręki, ale nigdy nie odważyłam się. Przypatrywałam się uważnie, szukając oznak , czy budzę w nim obrzydzenie, niechęć, lub choćby ciekawość. Nie, nie zwracał na mnie szczególnej uwagi. Śmiał się i żartował z mamusią, droczył się z Martą, mnie jakby nie zauważał.
- Jak wyglądał nasz tata? - spytałam jednego wieczoru siostrę, gdy siedziałyśmy same w naszej sypialni.
- Normalnie.
- Jak to jest normalnie?
- Głupia, masz zdjęcia, widziałaś je nie raz.
- E nie... nie o takie coś mi chodzi. Zdjęcia to... rysunki. Ja chciałabym wiedzieć jak wyglądał nasz tata, gdy mówił, śmiał się, krzyczał... gdy żył... Zresztą, wcale tych zdjęć dużo nie ma. Dwa, jedno z wojska i to z mamą nad rzeką, niewyraźne.
Zamyśliłyśmy się obie. Faktycznie, wizerunek taty stworzyłyśmy sobie głównie dzięki opowieściom mamy. To ona opowiadała o tym co mówił, robił, jak wyglądał, czy był podobny...
- Myślę, że nie - Marta odpowiedziała na moje niezadane pytanie.
- Dlaczego?
- Bo dlaczego miałby być taki jak on? Poza tym, nie zapominaj, nie może być podobny do żadnego z okresowych wujaszków. To tata.
Tak, miała rację. Zaczynam zachowywać się jak mama. Szukałam tatusia w innych mężczyznach.
Położyłyśmy się spać. Nie mogłam jednak zasnąć. Myślałam o zdjęciach, o opowiadaniach mamy, o Sławku. W pokoju zaległa cisza, słychać było spokojne, miarowe tykania zegara i oddech uśpionej Marty. Początkowo nie skojarzyłam tego dźwięku, zatopiona w myślach. Jednak po chwili dotarło do mnie, słyszałam pukanie do okna. Mieszkałyśmy w parterowym, samotnie stojącym domu, przy końcu wsi. Okna pokoju wychodziły na drogę prowadzącą do lasu. To była zwykła piaszczysta droga, nieoświetlona i wieczorami rzadko kto nią uczęszczał. Pukanie, choć niegłośne, było natarczywe i budziło we mnie przerażenie. Przestraszona potrząsnęłam Martę za ramię.
- Słyszysz? - wyszeptałam.
Zamruczała coś przez sen i swoim zwyczajem zarzuciła na mnie nogę. Stukanie nie ustawało.
- Marta - wychrypiałam. Ze strachu sparaliżowało mnie i zaschło mi w gardle. Okno osłonięte było pomarańczową, grubą zasłoną, która, wydawało mi się, lekko falowała, wzdymała się, jakby skrywając kogoś.
Kto może do nas pukać w środku nocy? Któż taki chowa się za zasłoną? Boże, czy okno jest otwarte? Nie... na szczęście nie. Ale co jeśli ten ktoś pchnie je i wejdzie? Czy to potwór, duch, wampir, wilkołak albo co gorsze... ktoś obcy?
- Marta obudź się - ze wszystkich sił próbowałam wyrwać się z odrętwienia i obudzić siostrę. Spała jak zabita.
- Marta błagam - wychrypiałam z wysiłkiem. Do oczu napłynęły łzy. Wciąż nie mogłam się poruszyć. Obezwładniająca panika odbierała mi siły - Marta...
Pukanie ustało. Nasłuchiwałam w napięciu, czy się powtórzy? Czy usłyszę kroki. Nasłuchiwałam całą sobą. Usłyszałam jednak tylko szmer deszczu. Rozpadało się. Wraz z uderzeniami kropli na szybie zniknęło moje odrętwienie, a łzy płynęły z oczu obfitą strugą. Teraz jednak były to łzy ulgi. Przytuliłam się z całych sił do Marty wciąż wytężając słuch. Cisza, tylko szmer deszczu. Zasnęłam.

Rano, obudziłam się pierwsza. Leżałam, próbując poukładać w głowie nocne wydarzenia, jednak w świetle poranka wciąż wydawały się straszliwe i tajemnicze, równie jak w ciemności. Może powinnam sprawdzić ślady pod oknem? Deszcz nie padał już... No tak, deszcz. Rozmył wszystko na ziemi.
Usłyszałam za ścianą krzątającą się przed wyjściem do pracy mamę. Odwróciłam się w stronę Marty, miała otwarte oczy i wpatrywała się we mnie. Uniosła się na łokciu, zbliżyła dłoń do mnie i pogładziła po poranionym policzku.
Opowiedziałam o nocnym koszmarze, o pukaniu, o paraliżującym strachu, łzach, o jej mocnym śnie. Słuchała z niedowierzaniem.
- Nie obudziłam się? Naprawdę? Jak to możliwe?
- Tak, to ciebie akurat dziwi, że się nie obudziłaś? A nie pukanie do okna? - powiedziałam z wyrzutem.
- ... bo pewnie śniło ci się to i tyle - skwitowała wstając z łóżka.
- Nie - wykrzyknęłam oburzona. Nie rozumiała mnie, nie wierzyła. Po raz pierwszy.
Rozmowę przerwało wejście Mamy.
- Mamo, Milenia mówi, że...
Spojrzałam na nią z wyrzutem. Nie wiem dlaczego, ale nie chciałam podzielić się nocną opowieścią z mamą. Marta zrozumiała.
- Tak? Co mówi? - spytała Mama w pośpiechu rozsuwając zasłony.
- A nic... mówi, że się rozpycham i biję ją przez sen.
- Pewnie coś w tym jest - uśmiechnęła się w roztargnieniu - No... ubierajcie się, lecę do pracy. Ogarnijcie pokój, śniadanie na stole... i jestem już chyba spóźniona... buziaki. Wstańcie, niech was ucałuję...
Wyszła, właściwie prawie wybiegła. Zgrzyt łańcucha od jej roweru i zostałyśmy same w domu. To nic nowego, często tak bywało. Jednak dzisiaj podreptałam za Mamą do wyjścia i przekręciłam klucz w drzwiach wejściowych. Nie robiłam tego przedtem. Odwróciłam się, Marta stała za mną w koszuli nocnej, obserwując poczynania. Spojrzałam na nią, ale wzruszyła ramionami, skrzywiła usta i wróciła do naszego pokoju. Wciąż mi nie wierzyła. Podreptałam do kuchni, na stole, na dwóch talerzykach stały kanapki zrobione przez mamusię. Usiadłam i sięgnęłam po jedną. Żułam ją powoli, nie czując prawie smaku.
Może ja faktycznie śniłam? Nie, jestem pewna, że nie. Marta musi mi uwierzyć. Musimy znaleźć rozwiązanie, bo przecież to może się powtórzyć. Ten ktoś może...
Wstałam gwałtownie i pobiegłam do Marty. Gdy weszłam do sypialni, siedziała na łóżku, wciąż nieprzebrana z koszulki nocnej. Usiadłam obok niej i milczałam.
- Jesteś pewna, że nie sen? - spytała po chwili.
- Jak amen w pacierzu.
- To kto w takim razie to mógł być?
- Tato - odpowiedziałam bez zastanowienia, wypowiadając pierwszą myśl jaka przyszła do głowy.
- Oszalałaś? Tato? Skąd tatuś? On przecież nie żyje...
- Jesteś pewna?
Marta nie odpowiedziała, popatrzyła na mnie mrużąc oczy i zrozumiałam, że złamałam jedną z naszych zasad - wierzyć mamie lub udawać, że się wierzy. Chciało mi się znów płakać, ale za nic nie życzyłam sobie, aby Marta zobaczyła moje łzy. Wyszłam z pokoju. W korytarzu panował przyjemny półmrok. Przytuliłam się policzkiem ze szramą do zimnej, pomalowanej farbą olejną ściany.
Czy to mi się jednak przyśniło i Marta ma rację? Nikt nie stał pod naszym oknem! Nie powinnam wątpić w mamusię. Kocha nas... kocha przecież, a Sławek to tylko okresowy wujaszek. Pójdzie sobie i znów wszystko wróci do normy. Jestem brzydka i zazdrosna. To ja jestem winna.
Do uczucia zimna dołączyła wilgoć.
Widziałam zdjęcia taty i nie mam powodu, żeby zwątpić w słowa mamy, że umarł. Tylko... jak on umarł? Nie mogłam sobie przypomnieć tego z opowieści mamy. Wysilałam pamięć. Miał wypadek? Chorował? Umarł bo... umarł? Nic. Nic mi do głowy nie przychodziło.
- Milena? - usłyszałam szept Marty.
Odwróciłam się. Stała w drzwiach naszego pokoju.
- Chodź, przeszukamy pokój mamy. Może znajdziemy coś ciekawego?
Skinęłam z radością głową. Nie czułam wyrzutów sumienia. Do pokoju weszłyśmy skradając się jak złodzieje. Marta skierowała się w stronę komody, w której mama trzymała różnorakie papiery, ja w stronę szafy. Na jej dnie stały dwa pudła ze zdjęciami, wykrojami i wycinkami z gazet. Miałyśmy surowo zakazane same w nich szperać.
- Nudy - oświadczyła Marta po piętnastu minutach przerzucania wnętrza szuflad - jakieś bzdurne papiery, których nie rozumiem. A ty co masz?
- Jeszcze nic, ale chodź tu, zobacz, pamiętasz to zdjęcie?
Pokazałam fotografię, na której stałyśmy z Martą przebrane za kowbojki. Włosy zaczesane w dwie kitki, dżinsowe spodnie, bluzki w kratkę, kamizelki i kapelusze z ogromnym rondem. Lubiłam to przebranie. Kapelusz ocieniał moją twarz i czułam się prawie ładna.
- Ale miałyśmy wtedy ubaw. Oblałam sokiem marchwiowym panią Gardowicz z przedszkola, a ona skrzyczała za to ciebie.
Śmiałam się równie serdecznie z tej pomyłki co Marta. Miło było zostać wziętą za nią, nawet wtedy, gdy coś nabroiła.
Wciąż rozbawiona wyciągnęłam ze stosu zdjęć i wycinków kopertę. Biała, bez adresata, jednak pod palcami wyczułam, że coś w niej jest. Łatwo się otworzyła, była niezaklejona. Wyjęłam dwie zapisane odręcznie kartki i dwa zdjęcia. Na jednym z nich stała mama, bardzo młoda, dziewczyna jeszcze, w białej sukience w kwiatki, na ramiączkach. Po obu jej bokach dwaj chłopcy. Identyczni. Obaj wyglądali jak nasz tato. Zdjęcie zrobione zostało w letni dzień nad rzeką. Patrzyłam osłupiała. Tato miał brata bliźniaka. Tato i jego brat... Który to nasz tatuś?
Marta wyrwała mi zdjęcie z rąk. Spojrzałam na drugą fotografię. Była jeszcze dziwniejsza i bardziej tajemnicza.
W pobliżu domu zaszczekał pies. Przestraszone i przepojone poczuciem winy, szybko schowałyśmy fotografie i kartki do koperty i rzuciłyśmy się do sprzątania bałaganu. Błyskawicznie pozbierałyśmy stos rozrzuconych szpargałów, na samo dno kartonu chowając tajemnicze znalezisko. Posprzątałyśmy sypialnię mamy, tak aby nie widać było śladów naszej bytności i wybiegłyśmy w panice. Wpadłyśmy do naszego pokoju i rzuciłyśmy się na łóżko.
Dlaczego nigdy nie powiedziała, że tatuś miał brata bliźniaka? Co się z nimi stało? Co kryły zapisane kartki? Dlaczego nigdy w opowieściach mamy nie pojawił się wujek? Bo brat taty to wujek. Nie wujaszek. Wujek.
Pytania kotłowały się w głowie. I najważniejsze...
- Co było na drugim? - spytała mnie siostra.
Zdążyłam rzucić tylko jedno spojrzenie na tamtą fotografię, nim wystraszyło nas szczekanie psa, ale wyryła mi się dokładnie w głowie. Ci sami chłopcy znad rzeki, siedzieli uśmiechnięci na tapczanie w nieznanym mi pokoju, a każdy z nich trzymał, wystawiając z dumą przed siebie, małą dziewczynkę.
To była Marta i ja.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Cristtimm · dnia 17.06.2013 09:27 · Czytań: 767 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 6
Komentarze
al-szamanka dnia 17.06.2013 10:35 Ocena: Świetne!
Cytat:
Tam­te­go lata mama była nie­zmier­nie szczę­śli­wa. Gdy za­sta­no­wię się nad wspo­mnie­nia­mi, to jak się­gam pa­mię­cią, chyba nie wi­dzia­łam jej bar­dziej roz­pro­mie­nio­nej, niż tam­te­go lata.

zamień może to drugie tamtego lata na wtedy
Cytat:
ma­lo­wa­ła usta na ró­żo­wo przed wyj­ściem do pracy

szyk mi nieco zgrzyta, może: przed wyj­ściem do pracy ma­lo­wa­ła usta na ró­żo­wo
Cytat:
na samo dno kar­to­nu cho­wa­jąc ta­jem­ni­cze zna­le­zi­sko.

też ciut zgrzyta: chowając tajemnicze znalezisko na samo dno kartonu.

Nieprawdopodobnie się ucieszyłam widząc, że weszła następna część Twojej opowieści.
Przeczytałam jednym tchem.
Nie sposób czytać tego inaczej, bo jest po prostu świetne.
Atmosfera opowiadania, sposób w jaki przekazujesz historię dziewczynek wyjatkowo do mnie przemawia. Lubię takie pisanie.
I do tego tajemnica, na którą od poczatku czekałam.
Jestem zachwycona i czekam na jeszcze.

Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
Cristtimm dnia 17.06.2013 16:12
Zaraz poprawię. Dzięki! Jak zwykle cenne wskazówki.
I choćby dla samej Ciebie warto dalej pisać. Dajesz mi "kopa" do pisania dalej.
Pozdrawiam.
zajacanka dnia 18.06.2013 02:36
Cristtimm,
świetnie to się czyta. Napisane adekwatnym, do wieku opowiadającej historię, językiem. Stare zdjęcia skrywają niesamowite tajemnice, ale po nitce do kłębka zawsze można do czegoś dojść. Jest tajemnica rodzinna, a te kocham po prostu, więc śledzić będę dalej pilnie, mocno kibicując dziewczynkom :)
jasna69 dnia 19.06.2013 00:01
Ojej, Cristimm, jakie to piękne… aż trudno mi uwierzyć, że siedzę przed komputerem, przecież przed chwilą byłam w wiejskim domku, takim ze skrzypiącą podłogą, pachnącym pierogami i sianem z pobliskiej łąki. Widziałam starą szafę i zasłonki w oknie z białymi futrynami i dwie dziewczynki… i tę więź, która łączy tylko bliźniaczki. Poczułam rozczarowanie Mileny wywołane pierwszym niezrozumieniem. Tajemnica czai się tuż za moimi plecami...

Piszesz obrazami, emocjami, zmysłami.
Chwyciłabym Cię za ręce i, kręcąc się w kółko, zaśpiewała: chcę jeszcze, chcę więcej, już teraz, zaraz, natychmiast! Proszę Cię pisz, pisz, maluj, maluj…

Pozdrawiam……jagodowo.
Wasinka dnia 20.06.2013 18:28
Świetnie, że pojawiła się kolejna część.
Jest ciekawie, historia ma swoją aurę, a zakończenie tej części intryguje i zmusza, by czytać dalej.
Zatem - do zobaczenia pod odcinkiem czwartym.


Między innymi:
Cytat:
nie wi­dzia­łam jej bar­dziej roz­pro­mie­nio­nej, niż tam­te­go lata.
- bez przecinka
Cytat:
da­wa­ły­śmy sobie spra­wę, z tego, co jest kołem na­pę­do­wym szczę­ścia. Co z tego, że teraz jest do­brze(,) i co bę­dzie,
- przecinek podkreślony - zbędny, w nawiasie - dostawić; poza tym wpada na siebie trzykrotne "co", to znaczy drugie i trzecie jest okej, bo celowo powtórzone, ale z pierwszym robią już tłok
Cytat:
za­do­mo­wił się u nas na dobre. Gdy wpa­dał "na obiad", zo­sta­wał na dwa, trzy dni, potem, gdy wy­jeż­dżał na dłu­żej,
- czterokrotne "na"
Cytat:
za­my­ka­ła się w po­ko­ju(,) słu­cha­jąc w kółko tych sa­mych, sta­rych płyt.
- nie dawałbym przecinka po starych (plus przecinek po pokoju)
Cytat:
wpa­trzo­na w kart­kę pa­pie­ru, pró­bu­jąc na­ry­so­wać coś sen­sow­ne­go(,) i za­py­ta­na

Cytat:
nie od­wa­ży­łam się. Przy­pa­try­wa­łam się uważ­nie,
- wpada na siebie "się"
Cytat:
Ja chcia­ła­bym wie­dzieć(,) jak wy­glą­dał nasz tata,

Cytat:
To ona opo­wia­da­ła o tym(,) co mówił,

Cytat:
Poza tym, nie za­po­mi­naj
- bez przecinka
Cytat:
- Marta(,) bła­gam - wy­chry­pia­łam z wy­sił­kiem
- i powtarza sie "wychrypiałam" (wcześnie też było), może "znowu wychrypiałam", jeśli to tak celowo?
Cytat:
Na­słu­chi­wa­łam w na­pię­ciu, czy się po­wtó­rzy?
- kropka zamiast znaku zapytania
Cytat:
Przy­tu­li­łam się z ca­łych sił do Marty(,) wciąż wy­tę­ża­jąc słuch.

Cytat:
Usły­sza­łam za ścia­ną krzą­ta­ją­cą się przed wyj­ściem do pracy mamę. Od­wró­ci­łam się w stro­nę Marty, miała otwar­te oczy i wpa­try­wa­ła się we mnie. Unio­sła się na łok­ciu,
- cztery razy "się"
Cytat:
śniło ci się to(,) i tyle - skwi­to­wa­ła(,) wsta­jąc z łóżka.

Cytat:
spy­ta­ła Mama(,) w po­śpie­chu roz­su­wa­jąc za­sło­ny.

Cytat:
ed­nak dzi­siaj po­drep­ta­łam za Mamą do wyj­ścia i prze­krę­ci­łam klucz w drzwiach wej­ścio­wych. Nie ro­bi­łam tego przed­tem. Od­wró­ci­łam się, Marta stała za mną w ko­szu­li noc­nej, ob­ser­wu­jąc po­czy­na­nia. Spoj­rza­łam na nią, ale wzru­szy­ła ra­mio­na­mi, skrzy­wi­ła usta i wró­ci­ła do na­sze­go po­ko­ju. Wciąż mi nie wie­rzy­ła. Po­drep­ta­łam do kuch­ni,

Cytat:
po­pa­trzy­ła na mnie(,) mru­żąc oczy(,) i zro­zu­mia­łam,




Pozdrawiam z wciąż upalnym dniem.
wykrot dnia 20.06.2013 19:16
Cytat:
al-szamanka dnia 17.06.2013 10:35 Ocena: Świetne! Cytat:Tam­te­go lata mama była nie­zmier­nie szczę­śli­wa. Gdy za­sta­no­wię się nad wspo­mnie­nia­mi, to jak się­gam pa­mię­cią, chyba nie wi­dzia­łam jej bar­dziej roz­pro­mie­nio­nej, niż tam­te­go lata.
zamień może to drugie tamtego lata na wtedy


Słusznie. Fraza "tamto lato, tamtego lata jest zajęta... :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty