Dopiero gdy Chłystek podszedł bliżej, rozpoznał w siedzącej nad kałużą postaci wędrownego kuglarza. Widział go już kiedyś, gdy na jakimś ciasnym placyku łykał przed paroma widzami ogień i żonglował piłeczkami, które chyba już przed laty zatraciły kolor i przypominały zwykłe kartofle. Przechodnie wrzucali pospiesznie parę grosików do pogiętej puszki i nie czekając na koniec przedstawienia oddalali się szybko, jakby zawstydzeni, że nie potrafili poświecić kuglarzowi nieco więcej czasu.
Chłystek chrząknął znacząco raz i drugi, ale nie mogąc doczekać się najmniejszej reakcji, podszedł jeszcze parę kroków ku mężczyźnie. Ten podniósł na niego wyblakłe, niebieskie oczy, parodniowy, twardy zarost nie był w stanie zakryć głębokich bruzd na jego twarzy. Spod kaszkietu smętnie wisiały pasma długich, mocno już posiwiałych włosów, a gruba kurtka nie potrafiła zatuszować jego kościstej postaci. Nie wyglądał sympatycznie i w pierwszej chwili można byłoby go wziąć za zbiegłego skazańca, albo niebezpiecznego włóczęgę - gdyby nie wyraz jego oczu. Smutny, beznadziejny, ten człowiek żył, lecz myślami był nie w tym świecie. Pogrzebał w kałuży długim, opalonym na ciemny brąz palcem, po czym wzniósł go ubłoconego do góry.
- Jestem tyle wart, co ten muł - oznajmił rozwlekłym głosem i spuścił ciężko głowę, tak, jakby uważał, że powiedział wszystko, co miał do powiedzenia.
Chłystek usiadł na ziemi tuż obok niego.
- A jak kałuża wyschnie i w miejscu tym wykiełkuje roślina, co powiesz wtedy?
Kuglarz popatrzył na niego z nagłym zainteresowaniem, w oczach błysnęło mu coś na kształt zrozumienia.
- Czyżbyś był Mędrcem? - zapytał.
Chłystek zaśmiał się głośno.
- Nie, jestem tylko takim sobie dziwakiem, co to nie ma nic innego do roboty poza rozmyślaniem nad zapachem akacji i oglądaniem zdarzeń w kalejdoskopie. Czasami też popijam nieco z mojego bukłaka i wdaję się w niepotrzebne dyskusje z emerytowanymi wiedźmami.
Kuglarz pokiwał smętnie głową, zajęcia te wyraźnie mu imponowały.
- Ja jestem z innego drewna ciosany - westchnął. - Mój ojciec potrafił jeszcze łykać szkło i gwoździe, był znany, lecz nie udało się mu nauczyć mnie swojej sztuki, bałem się i dlatego pozostał mi tylko ogień. Nie lubię ostrych rzeczy, pomimo że pradziad mój miał fabrykę noży i nożyczek. Był bardzo bogaty, a ja - zająknął się - a ja żyję z tego co mi ludzie do puszki rzucą i nawet zapomniałem już jak wygląda książka. Chyba zapomniałem też jak się czyta.
Zakrył twarz rękoma i kiwając się na boki zapadł w ponure myśli. Chłystek spoglądał na niego ze współczuciem, lecz w końcu wyciągnął zza pazuchy swój Kalejdoskop Zdarzeń, potrząsnął nim parokrotnie, zamamrotał coś na podobieństwo zaklęć nieznanego nikomu, afrykańskiego szczepu, a na koniec splunął uroczyście przez lewe ramię i z zadowoloną miną nakazał kuglarzowi spojrzeć w jego przeznaczenie.
- Spójrz dokładnie i jeżeli nie zobaczysz tego samego co ja, to pewnie jesteś ślepy. Nie potrzebujesz tu siedzieć nad kałużą i rozmyślać o błocie, to nie jest godne spędzanie czasu dla strażaka, który już wkrótce zostanie bohaterem, bo jako jedyny wskoczy w ogień i wyniesie z niego bezradną staruszkę.
Kuglarz spoglądał w zdumieniu na kolorowe kryształki - powoli układały się w kształt płonącego domu. Widział kłęby dymu, szalejący ogień i strugi wylewanej z wiader wody. Wydawało się mu nawet, że słyszy jęk i nawoływania o ratunek, i trzask zapadającego się dachu. A ponad tym wszystkim słyszał słowa Chłystka, grzmiące niczym prawdy proroka:
- Nie można trwać na wieki w szarej myśli, trzeba pozwolić jej, aby wypuściła świeże pędy. I zaowocowała wielkim.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt