Skarpety w sandałach, czyli Polak na wakacjach - aga63
Publicystyka » Artykuły » Skarpety w sandałach, czyli Polak na wakacjach
A A A
Od autora: Tekst oparty na doświadczeniach nie tylko moich, ale i moich koleżanek i kolegów "po fachu"

            Właściwie nie wiem, dlaczego z takim ubiorem kojarzeni są akurat polscy turyści... Czy rzeczywiście obywatele innych krajów nigdy nie popełniają tego modowego faux pas? Bo jeśli nie, to faktycznie nie jest zbyt dobrze z turystycznym stylem naszego narodu...W każdym razie, skarpetki zakładane do sandałów stały się za granicą chyba najbardziej charakterystycznym znakiem rozpoznawczym polskiego turysty. Mimo to, aby stworzyć pełen jego obraz, nie powinno się pomijać innych ważnych cech, jakich nabiera wielu Polaków, kiedy staje się podróżnymi.

            Transformacja ze zwykłego, szarego obywatela w żądnego słońca i wrażeń turystę nie następuje dopiero w samolocie ani w miejscu wakacyjnego pobytu, ale już w biurze podróży, w momencie kupowania wyjazdu. Nie opiekowałam się nigdy klientami biura za granicą, ale z opowiadań, jakich swego czasu miałam okazję się nasłuchać, zachowanie  Polaka w biurze podróży ma odwzorowanie w tym, jakim później jest turystą. Dlatego też właściwe wydaje mi się posegregowanie ludzi na różne typy klientów na podstawie relacji, jakie zachodzą między nimi, a pracownikami biura podczas dopełniania formalności niezbędnych do odbycia wycieczki. Poniżej przedstawiam zatem poszczególne grupy, jakie mogłam wyodrębnić na podstawie kilkuletniego doświadczenia za biurkiem jednej z największych w Polsce firm sprzedających „podróże marzeń”.

 

„Konkretny” –przedstawiciel największej chyba grupy klientów. W środku lata wchodzi do biura sprzedającego wycieczki do ciepłych krajów, rozsiada się naprzeciwko pracownika, po czym oznajmia:

- Chciałbym gdzieś wyjechać.

- Dobrze, zaraz czegoś poszukamy. A co by Pana interesowało? – Osoba za biurkiem na to.

- A wszystko jedno, żeby było ciepło i morze – Uściśla on.

 

Jest to „ulubiony” tekst chyba wszystkich (a przynajmniej większości) pracowników biur podróży. Od tej chwili zaczyna się bowiem długi, żmudny i męczący proces wertowania katalogu (a niektóre biura posiadają ich nawet po kilka...) z jednoczesnym prowadzeniem „wywiadu środowiskowego”, w trakcie którego staje się jasne, że jednak nie do końca wszystko mu jedno, ponieważ, a to w jednym kraju już był, a to w innym będzie dla niego za gorąco, w kolejnym zaś za chłodno, a do jeszcze następnego nie chce jechać, bo... nie i już. Poza tym wychodzi na jaw, że nie każda wersja wyżywienia mu odpowiada, nie każdy hotel, no i, przede wszystkim, nie każda cena. Ale sam tego przecież nie powie, bo po co, pracownik biura podróży od tego jest, żeby sprecyzować jego wymagania. A że trwa to wszystko bardzo długo, a za nim robi się pokaźna kolejka? Co go to obchodzi? Nie on przecież nie będzie miał przez to kiedy zjeść, załatwić potrzeb fizjologicznych, czy chociażby wstać na te zagwarantowane kodeksem pracy 5 minut od monitora... Dobrze, jeśli taki klient coś jednak wybierze, bo wielu „Konkretnych” nie przychodzi do biura w celu zakupienia imprezy turystycznej, ale po to, aby się „pobawić”.

W przypadku dokonania zakupu i zrealizowania wyjazdu takiemu człowiekowi zwykle ciężko jest dogodzić, bo, w odróżnieniu od tego, co on sam myśli, świat nie składa się z samych jasnowidzów, którzy bez słów potrafią odczytać jego potrzeby i oczekiwania.

 

Dowcipniś – sypie kawałami i anegdotami jak z rękawa, zupełnie, jakby dawał występ kabaretowy, a nie przyszedł po wycieczkę, przy czym dowcipy te często są zabawne tylko dla opowiadającego.

Za granicą będzie „rozśmieszał” nie tylko innych turystów i przedstawicieli organizatora turystycznego, ale i każdego, kto mu stanie na drodze...

 

Typ mieszany - „konkretny” Dowcipniś, czyli:

- Chciałbym gdzieś wyjechać.

- Dobrze, zaraz czegoś poszukamy. A co by Pana interesowało? – Osoba za biurkiem na to

- A wszystko jedno, żeby było ciepło i morze, HAAAAAA, HAHAHAHAHAHAAAA!!!

 

Łatwo się domyślić, że ten żarcik nie śmieszy osoby po drugiej stronie biurka...

 

Mądrala – przy okazji wizyty w biurze raczy jego pracowników pokazem swojej wiedzy na tematy wszelakie, niekoniecznie związane z turystyką. Takiemu klientowi wystarczy przytakiwać i co jakiś czas okazywać podziw, żeby go zadowolić. Niestety, „Mądrale” rzadko coś kupują, a jest to o tyle uciążliwe, że podczas, gdy taki ktoś wspaniałomyślnie dzieli się z pracownikiem swoją ponadprzeciętną wiedzą i doświadczeniem życiowym, przeważnie znowu tworzy się kolejka...

Jeśli jednak Mądrala coś dla siebie wybierze, to w miejscu pobytu będzie się przechwalał tak samo, jak w biurze.

 

Maruda – Z góry wie, że wszystko będzie „nie tak”, jeszcze zanim wyjedzie na wycieczkę - ba! Zanim w ogóle ją wybierze! Standard hotelu na pewno będzie niższy niż w katalogu, jedzenie mało urozmaicone, basen brudny, a woda w morzu za gorąca lub za zimna. Aha, i samolot na pewno będzie miał opóźnienie.

Temu klientowi na wakacjach zapewne nic się nie spodoba, będzie wszczynał awantury z innymi gośćmi i miał ciągłe pretensje do rezydenta i pilota. Jeśli lot powrotny do Polski  nastąpi we wczesnych godzinach porannych ostatniego dnia pobytu, oburzy się, że „biuro” skraca mu wycieczkę o cały jeden dzień. Zaś w przypadku, gdy wylot odbędzie się w godzinach popołudniowych lub, co gorsza, nocnych, rezydent nasłucha się biadolenia, że tego dnia musi się „tułać” po plaży i terenie hotelu... Nieważne, że tego ostatniego dnia nie będzie robił nic odmiennego od tego, jak spędzał czas przez cały pobyt, dla niego to i tak będzie „tułaczka”. Po powrocie do Polski Maruda prawie na pewno złoży reklamację. Przecież nie może się to skończyć inaczej, skoro jeszcze przed wyjazdem się na to nastawił.

 

„Gaduła” jest typem podobnym do „Konkretnego”, ponieważ z niego też ciężko cokolwiek „wyciągnąć” z tą różnicą, że wynika to z rzeczywistej małomówności, a nie, jak w przypadku „Konkretnego” – z nonszalancji.

Przedstawiając „Gadule” ofertę, pracownik nigdy nie wie, czy trafił w jego preferencje, bowiem ten nic się nie odzywa. Nie polemizuje, ani nie przytakuje. Nie wykazuje entuzjazmu ani żadnych innych emocji, przez cały czas siedząc z kamienną twarzą.

Prawdopodobnie coś jednak wybierze, ale jeśli na miejscu nie wszystko będzie zgodnie z „planem” (i umową...), nie poskarży się, nie zwróci nikomu uwagi na błędy czy niedociągnięcia, a po powrocie nie złoży reklamacji, ale... prawdopodobnie nigdy już do tego biura nie wróci.

 

Luzak to „najłatwiejszy” klient. Faktycznie jest mu wszystko jedno, dokąd pojedzie, co będzie robił, ile zapłaci (chociaż przeważnie podaje jakiś próg), byle by było słońce, morze i zabawa. W miarę szybko dokonuje wyboru, a za granicą jest równie bezproblemowy, jak w biurze. Nawet jeśli po powrocie złoży reklamację, to bez pretensji, utyskiwań, awantur... I zrobi to raczej dlatego, że będzie ciekaw odpowiedzi niż z przekonania, że dostanie jakąś rekompensatę.

 

Detektyw – już sama nazwa wskazuje na bardzo dociekliwego człowieka. Pytanie goni pytanie, a z potoku słów ciężko wyłowić, które najważniejsze... Biedny, ogłupiały pracownik biura nie zdąży jeszcze zacząć szukać odpowiedzi na jedną zagwozdkę (nierzadko absurdalną i niemożliwą do rozwikłania), a już dostaje następną, bo Detektywa tak naprawdę bardziej interesuje samo zadawanie pytań niż uzyskanie na nie odpowiedzi, o których przypomina sobie zresztą przeważnie w najmniej odpowiednim momencie, na przykład tuż przed końcem pracy biura. Wtedy dzwoni albo przychodzi z pretensjami, że nikt mu nie udzielił informacji, o jakie on prosił i żąda natychmiastowego naprawienia tego błędu...

Ten bardzo męczący, wysysający z pracownika całą energię klient, jak już szczęśliwie wyjedzie, nie rezygnuje ze swoich wampirycznych skłonności, lecz przenosi je tylko na inną „ofiarę”.

 

Żebrak – wcale nie jest ubogim człowiekiem (o czym świadczy z reguły liczba jego wyjazdów z danym biurem na „koncie”), ale przy każdej wizycie próbuje wyżebrać dodatkowe zniżki. I nie trafia do niego tłumaczenie, że pracownik nic więcej dać mu nie może, bo to nie zależy od niego, czy, że aktualnie obowiązujące zniżki i tak są już naprawdę wysokie.

Nie uzyskując nic w biurze, podczas trwania imprezy turystycznej będzie próbował „wysępić” darmową wycieczkę fakultatywną lub inne bonusy, w imię tego, że jest stałym klientem.

 

„Rozrzutny” – szuka oferty w jak najwyższym standardzie za półdarmo (a najlepiej za darmo). Przeważnie przychodzi do biura z dokładnie sprecyzowanymi wymaganiami – na przykład dwutygodniowy wypoczynek w pięciogwiazdkowym hotelu z pełnym wyżywieniem w cenie maksymalnie do 1500 zł/osoba (a najlepiej do 1000 zł).

Jeśli w ogóle pracownikowi udaje się znaleźć ofertę zadowalającą takiego klienta, w miejscu pobytu będzie on skąpił na wszystko i oszczędzał, na czym tylko się da. Prawdopodobnie też zabierze ze sobą z Polski kiełbasę, smalec i konserwy...

Często „Rozrzutny” jest jednocześnie Żebrakiem, ale nie zawsze, bowiem sporo jest takich ludzi, którzy nie są zamożni, a na wyjazd za granicę ciężko pracują przez cały rok lub biorą kredyt w banku. Przeważnie tego typu „Rozrzutni” poszukują jak najtańszej imprezy zdając sobie sprawę, z jakim się to wiąże standardem. Do takich klientów trudno mieć pretensje o ich oszczędność i kpić sobie z nich nie przystoi.

 

Casanova – któraż z pań obsługujących klientów w biurze podróży nie usłyszała choć od jednego z nich propozycji matrymonialnych?

- Może chciałby Pan lecieć na Sycylię?

- A poleci Pani ze mną???

 

Tak z reguły wyglądają podchody Casanovy. Ale czasem tacy klienci bywają bardziej bezpośredni. A najodważniejsi są przez telefon:

- Chciałbym się z Panią spotkać.

- Dobrze, to zapraszam do biura.

- Ale ja bym chciał sam na sam...

I masz babo placek.

 

Albo:

- Ma Pani chłopaka?

- Tak, mam...

- A nie chciałabyś mieć mężczyzny???

I pracownica nawet nie zorientuje się, jak pan podrywacz przechodzi na „ty”.

 

Niektórzy są szczerzy do bólu:

- Proszę podpisać umowę. O, tu, pode mną.

- Ach, jak ja bym chciał się znaleźć pod Panią...

 

Co ciekawe, najbardziej aktywni „podrywacze” to mężczyźni w średnim wieku, mający przeważnie jeszcze raz tyle lat, co ich rozmówczyni...

Gdy Casanova znajdzie się już na miejscu pobytu, niech drży wszelkie stworzenie płci żeńskiej, oto bowiem nadchodzi bomba testosteronowa ...

 

„Poliglota” chce przeważnie wykupić wycieczkę w opcji „OLKLUZIW” lub nawet „OL EKSKLUZIW”, czasem jednak decyduje się na „HECZBEK”. Dla tych mniej orientujących się w języku angielskim – chodzi o opcję wyżywienia all inclusive oraz HB, czyli half board (dwa posiłki).

Za granicą także będzie szpanował swoimi zdolnościami do języków obcych.

 

„Geograf” wybierze się za to z biurem podróży na „TEREFERE” (Teneryfa), „FUTUWENTURĘ” zwaną także „FURARURĄ” (Fuerteventura). W Tunezji chętnie odwiedzi „SUSĘ” (Sousse), a decydując się na wyjazd do Egiptu będzie się zastanawiał pomiędzy „HURGANDĄ” tudzież „HURAGANDĄ” (Hurghada) a „SZARMĄ”  (Sharm el Sheikh). W przypadku Grecji będzie miał dylemat pomiędzy „CHALDIKIKI” (Chalkidiki) a „KOFRU” (Korfu). Czasem też, zapytany przez pracownika biura, czy chciałby poznać ofertę do Tunezji, zainteresuje się, gdzie to jest (w sensie kontynentu), a przy propozycji wypoczynku na Chalkidiki będzie się dopytywał, czy to „też” jest w Egipcie. Może się także zdarzyć, że będzie musiał uświadomić niedouczoną osobę obsługującą go, iż Maroko to kraj europejski, nie afrykański.

Gdy taki turysta znajdzie się za granicą, nigdy do końca nie można być pewnym, czy on w ogóle wie, gdzie wypoczywa...

                      Tak przedstawia się z grubsza klasyfikacja klientów - turystów. Cechy z  poszczególnych grup  niejednokrotnie przenikają się ze sobą w jednym człowieku tworząc podtypy mieszane. Oczywiście, występują także klienci „normalni” – zwyczajnie uprzejmi, życzliwi, bezproblemowi, z którymi rozmawia się z przyjemnością (takim typem jest na przykład luzak), ale, po pierwsze, jest to zdecydowana mniejszość, a poza tym taki klient nie jest ciekawym tematem do opisywania..

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
aga63 · dnia 23.07.2013 19:18 · Czytań: 2790 · Średnia ocena: 4,33 · Komentarzy: 13
Komentarze
Figiel dnia 23.07.2013 20:03
Uff. Nie ma mnie! Nie ma! :) :) :) Szybki rachunek sumienia i ulga, żem nieupierdliwa.
Bardzo dobry artykuł wakacyjny, ubawił wieczorową porą. Chociaż dla mnie temat nie do końca bezpieczny, bo jak sobie hasło "wyjazd" uzmysłowię, to włączy mi się szwendak turystyczny, będę musiała pójść do kąta, usiąść spokojnie i czekać aż mi przejdzie. Albo przyjdą znienacka wolne środki, na co jednak nie liczę :)
al-szamanka dnia 23.07.2013 20:13
Oj, zupełnie nie miałam pojęcia, że turyści są tacy zróżnicowani, pomimo że z różnymi miałam do czynienia. Zwykle uogólniałam i dzieliłam na dwie grupy: fajni i toporni.
Chociaż raz miałam okazję wymienić parę zdań z turystą nowobogackim. Oznajmił, że wrócił właśnie z Paryża, gdzie zwiedził sławną katedrę Amsterdam - oniemiałam!

Myślę, że w swojej pracy za biurkiem turystycznego przybytku niejednokrotnie miałaś okazję serdecznie się pośmiać.
Ja tę okazję miałam dzisiaj czytając Twój tekst :)

Pozdrawiam :)
zajacanka dnia 23.07.2013 20:40
Z urlopu w tym roku, póki co, nici, ale pośmiałam się za to, "czekając w kolejce" w Twoim biurze turystycznym:)
Niezły przekrój klientów/turystów, bo podróżnikami nie wiem, czy można ich nazwać.

Co do stereotypów wakacyjnych, to, prócz naszych skarpetek, dodałabym Japończyków/Chińczyków, czy innych skosków, z aparatami fotograficznymi. Sama byłam świadkiem, jak w Monako wyskoczyli z turystycznego wagoniku i pstrykali fotki przez 5 min w punkcie widokowym, żeby po chwili oglądać je i na bieżąco nieudane kasować, zamiast podziwiać krajobrazy. Poza tym Amerykanie, którzy, wbrew pozorom, wcale nie są ciekawi świata, a podczas wyjazdów, zamiast poznawać kraj z jego różnorodnością, choćby kulinarną, żywią się tylko i wyłącznie w znanych im sieciach fastfoodów.
Ot, takie skojarzenie.

Lekko napisane, z przymrużeniem oka, wakacyjnie.

Nie zapominaj o spacji po wielokropkach, proszę :)

Pozdrawiam z letnim, choć nie wakacyjnym, słońcem :)
aga63 dnia 23.07.2013 21:22
Dziękuję Wam, Dziewczyny, za komentarze.

Figiel - podróżowanie to fajna rzecz, tylko, żeby szwendak z wolnymi środkami się spotkał :)

Szamanko - a widzisz, "nowobogackich" nie uwzględniłam!

zajacanko - trafne spostrzeżenie, że są też inne oryginalne w spoosobie podróżowania nacje. Każdy kraj ma swoich "dziwolągów" :) Spacje pododaje w wolnej chwili jak najszybciej :)

Miło mi bardzo, że mogłam Was trochę rozbawić :)

Pozdrawiam!
Dobra Cobra dnia 23.07.2013 21:50
Jakiż przekrój i jakaż analiza! Zdumiewające!

Ze skarpetami nie wygrasz, niestety...


Pozdrawiam,


Dobra Cobra
Quentin dnia 23.07.2013 22:32 Ocena: Świetne!
Kurewsko dobry tekst :)

Już sam tytuł wiele mówi i jeszcze więcej obiecuje. Treść artykułu te obietnice spełnia całkowicie. Podoba mi się twoje spojrzenie na turystów. Tym bardziej, że opiera się to na doświadczeniu. Zawsze najlepiej opisujemy tych bohaterów, których mogliśmy poznać w rzeczywistości. Korzystasz z tej zasady bardzo rozumnie, z wyczuciem, no i z humorem rzecz jasna. Typ mieszany- "konkretny" dowcipniś jest super :) Miazga.

Podoba mi się w ogóle sam patent, jaki tu zastosowałaś. Podobną zasadę pewnie można zastosować w każdej profesji, do każdej cechy itd., posługując się trochę stereotypami, a trochę humorem i rzeczywistością. Świetnie dobrałaś proporcje w tekście. Artykuł nie jest ani przejaskrawiony ani nic nie zostało pominięte umyślnie. Dobra robota.

Myślę, że powinnaś pisać więcej artykułów, bo widać, że masz co nieco do powiedzenia i potrafisz przekazać to w przystępnej dla czytelnika formie. "Nie wszystkie bobasy..." też było świetne.

Gratuluję i pozdrawiam
Zola111 dnia 23.07.2013 23:39
Ago,

tu potrzebujemy kropki na końcu zdania:

Cytat:
Osoba za biur­kiem na to


Cytat:
Nie ważne, że tego ostat­nie­go dnia nie bę­dzie robił...


- Nieważne - piszemy łącznie,

Cytat:
Przed­sta­wia­jąc „Ga­du­le” ofer­tę pra­cow­nik nigdy nie wie,


- po ofertę przydałby się przecinek,

Cytat:
Fak­tycz­nie jest mu wszyst­ko jedno gdzie po­je­dzie,


- przecinek przed gdzie i raczej dałabym dokąd(będzie poprawnie)

Cytat:
że do­sta­nie jakąś re­kom­pen­sa­tę


- brakuje kropy na końcu zdania,

Cytat:
roz­wi­kła­nia) , a już do­sta­je na­stęp­ną,


- przesunął się przecinek po nawiasie,

Cytat:
- Chciał­bym się z Panią spo­tkać
- Do­brze, to za­pra­szam do biura
- Ale ja bym chciał sam na sam...
I masz babo pla­cek 


- brakuje kropek na końcu zdań,

Cytat:
I pra­cow­ni­ca nawet nie zo­rien­tu­je się, jak pan pod­ry­wacz prze­cho­dzi na „ty”


- znów kropka :)

Cytat:
Za gra­ni­cą także bę­dzie szpa­no­wał swo­imi zdol­no­ścia­mi do ję­zy­ków ob­cych


- ponownie kropka,

Ago, uśmiałam się serdecznie. Nie jestem pracownicą biura podróży, obserwuję turystów jako jedna z nich. Często "podziwiam" typy, jakie tu wymieniasz. A skarpetki (koniecznie białe) do sandałów - to rzeczywiście polska specjalność ;) Jeszcze trochę. Nasi panowie także się nauczą. Trzeba ich przypilnować.

Serdeczności. Powyżej proponuję korektę interpunkcji (i ortografii).

z.
aga63 dnia 24.07.2013 10:47
Dobra Cobro, Quentinie i Zolo - dzięki za odwiedziny i zainteresowanie :)

Quentin - bardzo,BARDZO dziękuję za słowa uznania :))) Nie ukrywam, twoja ocena sprawiła mi ogromną przyjemność ;)
A co do pisania artykułów, to powiem ci, że może nawet lepiej się w tym czuję, niż w prozie, bo łatwiej mi pisać historie oparte na faktach, niż zmyślać :) Do tworzenia dobrej fikcji literackiej trzeba mieć i czas i "łeb jak sklep" :D

Zolu, Twoje wskazówki są nieocenione! Dzięki wielkie, że chciało Ci się tak wnikliwie "prześwietlić" mój tekst, bo sama nie zwróciłabym pewnie uwagi na to, ile ja tu "byków" nastrzelałam! :) Melduję, że poprawiłam, mam nadzieję tylko, że nic nie przeoczyłam :) Miło mi ponadto, że i Ciebie udało mi się doprowadzić do śmiechu :) Lubię tak wpływać na ludzi ;)

Pozdrawiam serdecznie! :D
bozka dnia 01.08.2013 16:14 Ocena: Bardzo dobre
fajny tekst- przegląd turystów zrealizowałaś z humorem, aż czasem mnie dziwi, że normalni też się trafiają ;) o co biega z tymi skarpetkami, niby wiem, wiocha, lecz gorsze rzeczy są chyba niż te nieszczęsne skarpetki do sandałów, już na luzie nawet na wakacjach się nie da ;)
:yes:
wienczyslaw dnia 25.08.2013 18:14 Ocena: Bardzo dobre
przenikliwe... i uniwersalne. pracuję w hurtowni środków czystości. mówiąc wprost, sprzedaję papier toaletowy. moi klienci nie różnią się wiele od tych zamawiających wycieczki. niektórych wyrzuciłbym najchętniej na zbity pysk. ale cóż... nie mogę. muszę się do nich uśmiechać. bo klient to nasz pan:)

najbardziej denerwują mnie opowiadacze kawałów. zazwyczaj opowiadają miernoty, które nie mają do tego żadnego daru. nieźli są też "dowcipnisie" , którzy już przy wejściu pytają "a po ile to i dlaczego tak drogo?"

pracując w handlu łatwo zostać mizantropem
aga63 dnia 25.08.2013 20:14
Witam, wienczyslawie :)
Z tą mizantropią masz rację. I dotyczy to w zasadzie każdej pracy w uslugach, bo, niestety, spora część naszego społeczeństwa wychodzi z założenia, że jak przychodzą gdzieś coś kupić, to osoba za biurkiem powinna być miła i stawać na rzęsach, żeby ich do tego zakupu przekonać, a oni nie musza się wysilić nawet na minimum kultury i dobrego wychowania. Zupełnie odwrotnie jest z urzędami, gdzie petent musi nieraz, brzydko mówiąc, "lizać dupę" urzędnikowi, żeby załatwił sprawę pomyślnie dla niego... Jak pani na poczcie wystawi tabliczkę "przerwa" to ta kwestia nie podlega dyskusji, ale spróbowałbyś (albo ktokolwiek inny pracujący w usługach) wystawić sobie na biurku kartkę z takim napisem... zresztą, podejrzewam, że dobrze wiesz, jaką reakcję klientów by to wywoływało... No cóż, taki naród... dobrze, że są też ci fajni klienci, bo gdyby nie oni, to można by się było załamać :/

Dzięki za zrozumienie i komentarz.

Pozdrawiam :)
wienczyslaw dnia 25.08.2013 23:24 Ocena: Bardzo dobre
szkoda, że tak mało ich...
aga63 dnia 26.08.2013 00:11
To fakt :(
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty