Nie wierzyła w proroctwo snów. Nie ufała wróżkom i rzekomym jasnowidzom. Liczyło się dla niej tylko przeżycie kolejnego dnia. Nawet gdy obudziła się zlana potem, a obrazy zawalających się wieżowców migotały jej jeszcze przed oczyma, odganiała od siebie przerażające myśli. Pozwoliła im spłynąć wraz ze strumieniem wody z prysznica. Zamknęła im usta skromnym śniadaniem. "O figurę trzeba dbać" - przemknęło jej przez głowę, kiedy zatrzasnęła za sobą drzwi. Kot zaciekle okazywał niezadowolenie. Dotychczas nie sprawiał żadnych kłopotów...
Amanda przekręciła kluczyk w stacyjce nowego mercedesa. Ojciec sprowadził go dla niej prosto z Niemiec na dwudzieste trzecie urodziny. Teraz jednak nie chciał odpalić. Zaklnęła cicho. Dopiero za trzecim razem silnik zacharczał i poddał się jej woli. Wolno stoczył się z parkingu i włączył do ruchu. Kot siedział na parapecie. Zielone oczy połyłskiwały smutno.
Budynki tworzyły coś na kształt żyjącej własnym życiem metropolii, odciętej od reszty świata. Tu czas liczył się inaczej i choć pracowała od niedawna zdążyła zauważyć jak bardzo jest to męczące. Osiem godzin za biurkiem zdawały się być wiecznością. Bycie sekretarką dyrektora ogromnej, nowojorskiej firmy mijało się z jej marzeniami o medycznej karierze. Cóż, nie każdy może naprawiać ludzkie wnętrznąści. Winda otworzyła swe szczęki. Niewyspana, machinalnie wcisnęła guzik z numerem 58.
Promienie słońca wpadały przez szybę. Całe pomieszczenie było skąpane w ciepłym blasku. Sterta papierów zamiast maleć stale się powiększała. Amanda oparła głowę o chłodny blat. Nagle poczuła mocny wstrząs. Uderzenie. Coś z dużą prędkością uderzyło w wieżowiec. I znów. Uniósł się obłok duszącego dymu. Wybiegła na korytarz, który w jednej chwili zajął się ogniem. Podłoga zachwiała się niebezpiecznie, pęd powietrza rozwiał wszelkie myśli. Wszystko spowiła gęsta ciemność. Po ciele roznosiło się przyjemne ciepło. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że gdzieś już widziała coś podobnego...
Kilka minut później ludzie na całym świecie wiedzieli co się stało. Prezenterki z przejęciem przekazywały telewidzom wieści.
- 11 września 2001 r. miał miejsce zamach terrorystyczny. Dwa porwane samoloty pasażerskie Boeing 767 ze zbiornikami pełnymi paliwa uderzyły w wieże o godzinie 8:46 i 9:03 czasu lokalnego. O 9:59 i 10:28 nastąpiło ich zawalenie się. Liczba ofiar nie jest jeszcze znana.
Amanda z trudem wdychała zanieczyszczone powietrze. Bolały ją płuca. Czuła na sobie kilkusettonowy ciężar. Słyszała jęki, szloch, wycie syren i kroki strażaków. Jeden z funkcjonarjuszy zdołał wygrzebać ją spod gruzów i wynieść z pożogi.
- Mam deja vu - szepnęła z przeciągłym świstem.
- Niech pani nie śpi! Niech pani patrzy na mnie! - Krzyczał, ale jego głos był niczym innym jak tylko echem w jej głowie.
- Mam straszne deja vu...
Kot wciąż siedział na parapecie. Żałosny pomruk wypełnił opustoszałe mieszkanie.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt