Halloo...? Tu pies Pawłowa... - Figiel
Publicystyka » Felietony » Halloo...? Tu pies Pawłowa...
A A A

Niektórzy z nas mają odruch psa Pawłowa. Tego, co ślinił się do żarcia na dźwięk dzwonka. W tym przypadku nie o jedzenie i dzwonek chodzi, ile bezwarunkowy odruch reakcji na niepokojące zdarzenia w przestrzeni publicznej. 

Niemodne to dziś zachowanie, gdy większość wpatrzona w czubek własnych butów w lepszym, a czubek własnego nosa w gorszym przypadku, chadza po owej przestrzeni zajęta jedynie myślami o własnym, względnym komforcie. 

Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale odruch Pawłowa mam, bo głęboko ongiś mi wpajano, że wobec pewnych zdarzeń obojętnie przechodzić nie wypada, gdyż człowiek nie zwierz i każdy jakąś tam wrażliwość ma.

Żeby nie przedłużać wstępu, ad rem:

Idę sobie warszawską ulicą pewnego pięknego wieczora. Nad jego urokiem specjalnie nie roztkliwiam się, bo zegarek mówi, że pozostało niewiele ponad pół godziny do odjazdu ostatniego pociągu, który - jeśli nie zdarzy się nic niespodziewanego - zawiezie mnie prosto do domu. Gdybym jednak nie zdążyła, to pozostanie mi zaprzyjaźnić się z bezdomnymi na dworcu i liczyć, że który jakiego kawałka tektury użyczy. 

Do domu mam bagatela - pięćdziesiąt kilometrów. Dojść nie dojdę. Chodzić lubię, ale niekoniecznie tak daleko. Podobno do Warszawy piechotą kiedyś ode mnie chodzili: jak wyszli bladym świtem, to na popołudnie doszli. Ja dzięki Bogu nie muszę, bo mam pociąg. Jaki jest taki jest, ale tyłek wiezie.

Nerwowo patrząc na zegarek dochodzę do przystanku. Siedzi tam jakiś człowiek. Szczerze mówiąc, nawet mu się nie przyglądam, tylko wypatruję w oddali autobusu, jakby to miało jego przyjazd przyspieszyć. Wątpię, ale zawsze ten sam idiotyzm uskuteczniam.

Stoję tyłem do wiaty. Ponieważ w zasiegu wzroku nic nie majaczy, więc odwracam się i widzę, że ów człowiek zamiast siedzieć na ławce leży na trawniku, a jakaś para nastolatków przygląda mu się z uwagą.

Dzwonek wrzeszczy, pies się ślini, podchodzę i pytam:

- Pomóc w czymś? Coś się stało? - wszak nie wiem, może to ich ojciec lub znajomy, choć równie dobrze sami mogli sami mu przyłożyć.

- Ten pan siedział, nagle wstał, kawałek przeszedł i upadł - mówi ładna blondynka. - I nie reaguje... - dodaje jej partner. 

Oboje widać przejęci, co się im chwali. Kudłaty piesek na smyczy grzecznie siedzi obok. Też mu się chwali.

Zerkam na leżącego: fakt, nie rusza się. Ma koło czterdziestki, ubrany przyzwoicie. Nachylam się - lekki zapach alkoholu. Nietrzeźwy? Niekoniecznie, może cukrzyk, ten sam objaw. Sprawdzam puls i oddech. Oba są. Targam lekko za ramię - zero reakcji.Ciało bezwładnie lata w takt wstrząsów. Uciskam średnio mocno wgłębienie pod płatkiem ucha, gdzie zaczynają się kości szczęki. Średnio, bo to diabelnie czułe miejsce i ból natychmiast przeszywa czaszkę, a nie chcę facetowi bólu zadawać, tylko go uaktywnić. Działa. Mężczyzna pojękuje.

- Słyszy mnie pan? Ja się pan czuje?

- Oj... źle - mamrocze.

Dobrze jest, mamy kontakt.

- Czy pan jest na coś chory? Bierze pan jakieś lekarstwa?

Jeśli jest przewlekle chory, powinien mieć przy sobie interwencyjny medykament, z zasady ludzie mają, co znacznie sprawę ułatwia.

- Jestem... - powiedział cicho i zamilkł. Widać, że trudno mu mówić.

No, więc sakramentalne:

- Pił dziś pan ?

- Trochę... - wyjęczał.

No, to mniej więcej wiadomo. Mniej niż wiecej, bo facet wcale morza gorzały nie musiał opróżnić, ale wystarczy, że chory na coś tam, choćby nadciśnienie i za chwilę może byc trup. No, i "trochę" to pojęcie względne.

Co by nie było, nie można go tak zostawić. 

Kątem oka spostrzegam nadjeżdżający autobus, ten jedyny, dzięki któremu mam szanse dostać się do domu i spędzić noc w łóżku. Chłopa samego zostawić nie można, bo nuż narobi sobie większego kłopotu, niż ma. Wystarczy, że próbując wstać wyrżnie głową w chodnik. Zwracam się szybko do młodych:

- Mam do państwa prośbę: muszę jechać, ale zaraz z autobusu powiadomię pogotowie.Powino być niedługo, myślę, że nie dłużej jak pół godziny. Poczekacie przy nim? Nie powinien wstawać...

Kiwają głowami ze zrozumieniem, chłopak kuca koło leżącego.

Wskakuję do autobusu i niemal w biegu wybijam 112. Pozytywka informuje, że dodzwoniłam sie tam, gdzie wiem, że dzwonię. Minęłam jeden przystanek.

I drugi. 

W połowie do trzeciego w telefonie rozlega się trzask, a potem słyszę dźwięczne, znudzone:

- Taaak?

Młoda laska, a sam ton kompetencji nie wróży. Przed oczami jawi mi się wiotka blondyna, nie tylko z koloru włosów. Niech mi wszystkie młode blondynki, te tylko z włosów, wybaczą złośliwość.

Mówię to, co sama chciałabym usłyszeć od zgłaszającego:

- Na skrzyżowaniu takim a takim, przy wiacie autobusu w kierunku takim a takim, leży mężczyzna, około czterdziestki, bez zewnętrznych obrażeń ciała, przytomny z ograniczonym kontaktem. Siedział na ławce, wstał, przeszedł parę kroków i upadł.

O alkoholu nie wspominam, wiadomo dlaczego. Sami stwierdzą jak przyjadą.

Kończę wypowiedź i oczekuję tego, co powinnam usłyszeć, czyli jednego słowa: "przyjęłam". A tu zonk.

- Eeeee, to ja panią przełączę na pogotowie.

Chyba źle usłyszałam.

Babka przecież dostała wszystko czego potrzebuje, by przekazać informację odpowiednim służbom, co zgodnie z ideą 112 jest jej psim, natychmiastowym obowiązkiem. Oponuję więc:

- Ale ja powiedziałam wszystko, co wiem!

- Może oni coś tam będą chcieli dopytać... - padła odpowiedź i nie zdążyłam ust otworzyć, bo nastąpiło "klik" i znów słyszę pozytywkę.

Autobus dojeżdża do przystanku, za chwilę wysiadam, zaraz czeka mnie sprint do pociągu. Jak tu gadać w biegu? Na szczęście łączenie było szybkie.

- Pogotowie, słucham - warknął jakiś damski głos. Naprawdę warknął. Taka wkurzona pięćdziesiątka. Niechybnie w czymś przeszkodziłam. Trudno.

- Na skrzyżowaniu ulic... - produkuję się od początku, po grzecznym przywitaniu, w miarę gładko dobiegam końca i znów czekam na "przyjęłam". Głupio, jak się okazuje.

- A co temu mężczyźnie jest? - drąży pani z pogotowia.

Matko Boska, skąd mam wiedzieć! Na pewno nie ma skaleczonego palca, poza tym może być mu wszystko: od zwykłej nietrzeźwości do stanu zagrażającego życiu. Są podobno takie i nie zawsze widoczne gołym okiem.

- Nie wiem - odpowiadam, tłumiąc irytację. - Nie jestem lekarzem.

- A pani tam przy nim jest?

- Nie - mówię. Niestety, nie mogłam czekać... 

- Pani jest nieodpowiedzialna! - pogotowie w osobie dyżurnej niemal zachłysnęło się oburzeniem. - Pani nie udzieliła pomocy, to jest przestępstwo karalne! - rozwarczała się na dobre.

Albo baba zwariowała albo ja.

Szlag mnie trafił. Przybrałam swój najbardziej rzeczowy, zimny ton, Mam taki, słowo daję, że mrozi.

- Po pierwsze, proszę przestać pleść bzdury, bo udzielanie pomocy nie polega na staniu nad delikwentem tylko podjęciu działań, a jeśli się nie umie, to wezwaniu pomocy, co właśnie robię. Po drugie, poprosiłam inne osoby o pozostanie przy chorym, więc człowiek nie jest sam. I czeka na pomoc medyczną, właśnie teraz!

- No, to mam nadzieję, że tamci ludzie okażą się bardziej ludzcy i wrażliwsi od pani - sarknęła i zerwała połączenie.

Chyba rzeczywiście nie jestem wrażliwa, bo każdy normalny człowiek znieruchomiałby ze zdumienia. Nie miałam czasu nieruchomieć, więc tylko wzruszyłam ramionami i wyrwałam sprintem. Miałam dwie minuty do odjazdu pociągu.

Gdy już usadziłam tyłek na niewygodnym siedzeniu, zamyśliłam się.

Doświadczenie z chamstwem w urzędach i innych instytucjach, powołanych rzekomo dla ułatwienia obywatelowi życia, mam. Przywykłam i specjalnie mnie nie rusza, a przynajmniej nie często.

Ale dla setek, a nawet tysiący osób, które do chamstwa, dzięki Bogu, nie nawykły, rzecz może być nie do przyjęcia. Każdy bowiem oczekuje, jeśli nie uprzejmego, to przynajmniej nie godzącego w niego osobiście potraktowania, gdziekolwiek i z czymkolwiek chciałby się zgłosić.

Ile osób, po takim dictum, następnym razem odwróci wzrok i uda, że nie widzi, nauczone doświadczeniem, że z powodu zwykłego ludzkiego odruchu można narazić się na nieprzyjemność i nieuzasadnione sądy ocenne?

A co do pań, cóż...

Obydwu, jak w mordę strzelił, należy się postępowanie dyscyplinarne.

Pierwszej - za zachowanie niezgodne z algorytmem. Nie ona ma odsyłać zgłaszajacego do odpowiednich służb, tylko sama te służby powiadomić. Tak miało działać 112. Dzwonią tam ludzie w szoku, zdenerwowani, często przestraszeni i zdezorientowani, w każdym razie nie gotowi do wielokrotnego powtarzania przebiegu zdarzeń różnym osobom. Obowiązkiem tej pani było zebrać jak największą ilość niezbędnych informacji i niezwłoczne przekazać dalej. W razie konieczności mogła poprosić o numer telefonu, jeśliby informacje okazały się niekompletne i wymagały rozszerzenia. O ile, numer sam się nie wyświetla, bo wtedy wystarczy go jedynie zanotować wraz z adnotacją o rodzaju zgłoszenia.

Pani z pogotowia, zamiast oceniać moją etykę i głupio żądać ode mnie wiedzy medycznej, ma obowiązek postąpić podobnie, dążąc do ustalenia istotnych informacji, nawet, gdybym mówiła nieskładnie i na wpół zrozumiale, bo ludzie w stanie zdenerwowania niekoniecznie mówią rzeczowo. Powinna powtórzyć treść mojego zgłoszenia, aby upewnić się, że wszystko zanotowała prawidłowo i potwierdzić przyjęcie zgłoszenia.

Potem, jeśli jej wola, może sobie wyjąć kartkę z biurka i napisać do Prokuratury barwne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa nieudzielenia pomocy.

Być może, zostanę natychmiast zakuta w dyby i wtrącona do lochu ze szczurami oraz licznymi karaluchami, ale nie sądzę.

Najwyżej Prokurator klnąc, że mu idiotycznej roboty nadali, odmówi wszczęcia postępowania i w uzasadnieniu pracowicie wyjaśni zgłaszającej, że czyn znamion wskazanego przez nią przestępstwa nie wyczerpuje.

Co wcale by nie było takie głupie. Tak na przyszłość.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Figiel · dnia 30.07.2013 01:46 · Czytań: 796 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 11
Komentarze
Dobra Cobra dnia 30.07.2013 18:37 Ocena: Bardzo dobre
Brawo za odwagę w udzielaniu pomocy! Ja wiem jedno, że czasem próbując pomóc możemy jeszcze zaszkodzić. Dlatego też w cywilizowanym świecie wynaleziono telefony alarmowe, które, kurde, powinny działać.
Też kiedyś próbowałem uzyskać połączenie z numerem 112 w gwałtownej potrzebie, ale niestety, nikt nie odbierał.
Patrząc z tego punktu miałaś więcej szczęścia, bo uzyskałaś to połączenie. Doszłaś w grze o nazwie Ratunek na wyższy poziom.

Temat znieczulicy społecznej jest niewąski, czyli szeroki. I znów można zadawać sobie pytanie: dlaczego?
Tak do końca nie wiadomo. Ale myślę, że z egoizmu.

Ładnie podana akcja dramatyczna z niespodzianką w tle. Niestety poszkodowany zszedł na daleki plan, bo władzę nad pierwszym planem przejęli ludzie ze służb ratunkowych oraz owa znudzona i zabłąkana para.

Felieton społeczny jednym słowem.

Pozdrawiam,

DoCo
Figiel dnia 30.07.2013 19:51
Te telefony nie tylko powinny działać, ale też funkcjonować w sposób prawidłowy, bo jak słusznie zauważyłeś niekompetencja skutecznie przesłoniła meritum sprawy, czyli osobę potrzebującą pomocy. I w sumie mniej mnie złości znieczulica, niż to, jak jesteśmy traktowani, gdy tylko wpadniemy niezależnie od tego, czy z konieczności, czy z wyboru w struktury machiny.
Cieszy mnie Twoja ocena, dziękuję :)
Pozdrawiam :)
al-szamanka dnia 31.07.2013 18:54 Ocena: Bardzo dobre
Po prostu wkurzyłam się czytając ten tekst.
Olewactwo i złe humorki osób, których zadaniem jest zebranie jak największej ilości informacji, aby tym skuteczniej nieść pomoc, jest w wysokim stopniu nieludzkie.
Mam to szczęście, że mieszkam w kraju, w którym takie zachowania obsługujących telefon są nie do przyjęcia. Zgłoszenia przyjmowane są zawsze przez osobę kompetentną, spokojnym głosem zadawane są konkretne pytania... bo przecież w zdenerwowaniu tak wiele się zapomina, pomija rzeczy ważne.

Dwa tygodnie temu, będąc na urlopie w Polsce, zadzwoniłam na policję zgłaszając coś nieprawdopodobnego. Motocyklista-pirat szalał na ulicy z ograniczeniem 40km/h. Rozpędzał się do 120km/h na krótkim odcinku, zawracał z taką samą szybkością i tak bez przerwy.
Urzędnik przyjął moją skargę znudzonym, obojętnym głosem. Podałam nr. rejestracji, obiecał wysłać samochód. Jeszcze po godzinie nic się nie pojawiło, a facet szalał tak, że nikt nie ośmielał się przejść ulicy nawet na zielonych światłach.

Dopóki pod numerami 122... itp. siedzieć będą tacy ludzie, dopóki będą opłacani za ogrzewanie swoich stołków - nic się nie zmieni. I często będzie za późno.

Ale trzeba o tym pisać. I czytać.

Pozdrawiam :)
Quentin dnia 31.07.2013 18:54 Ocena: Bardzo dobre
Jeśli to autentyk należy pochylić czoło przed szanowną koleżanką za działanie. Brawo.
A co do samych procedur i hecy z numerami alarmowymi, to już osobna bajka. Ja, Bogu dzięki, nie miałem jeszcze okazji przekonać się, jak to wygląda w praktyce, ale wierzę na słowo, jako że wiem, iż takie rzeczy się zdarzają.

Tytuł mnie bardzo zainteresował, bo lubię doświadczenia na gruncie psychologii, a temat psów Pawłowa jest jak najbardziej znany. W sumie z tematem obiecanym w tytule trochę się rozminęłaś, ale tekst ma w sobie wartość praktyczno- dydaktyczną, a więc warto było.
Sprawa z telefonistkami - i jedną i drugą - okropna. Sam nie wiem jak zachowałbym się w tej sytuacji, ale pewnie o ile blondynkę mogę zrozumieć, że niekompetentna i bała się czegoś nabroić, o tyle drugie babsko wciąż mam przed oczami. Chyba bym się zezłościł i to poważnie ;) I wcale nie dlatego, że próbowałaby mi nawrzucać, ale sam fakt, że urządza sobie moralizatorskie pogaduszki w czasie, gdy być może człowiek umiera. Okropnie to bezczelne i głupie.

Pozdrawiam
Figiel dnia 31.07.2013 20:55
al-szamanko,
masz zatem przyjemność mieszkać w normalnym kraju, gdzie to, co powinno być standardem- jest nim.
Nie mam pojęcia kogo na zgłoszeniach sadzają, ale powinny być to osoby kompetentne, bo są pierwszym kontaktem w sytuacji kryzysowej, a ponadto wizytówką instytucji. Od nich też w dużej mierze zależy, czy społeczeństwo będzie darzyć firmę zaufaniem. Też się wkurzam, aż tak bardzo, że musiałam napisać.
Pozdrawiam:-)

Quentin,
niestety autentyk. Dziękuję za uznanie, ale chylić czoła nie ma przed czym, wszak nic nie zrobiłam poza okazaniem zainteresowania i wykonaniem telefonu. Natomiast wkurzyłam się dokładnie z tego powodu, o którym mówisz: potrzebna pomoc natychmiast, a pani chce mnie z wiedzy medycznej egzaminować i pouczać, co jest zgodne z prawem, a co nie.
Młodzi natomiast bardzo na plus, co pozwala mieć nadzieję na przyszłość.
Pozdrawiam:-)
OWSIANKO dnia 04.08.2013 11:53 Ocena: Bardzo dobre
Figiel
Tekst jak najbardziej aktualny i podobne trzeba częściej pokazywać, do czego prowadzi głupota. Rzeczywiście, nadzieja jest w tej młodej parze.
Pozdrawiam i gratuluję
m
Figiel dnia 04.08.2013 19:18
Dziękuję, za komentarz. Żeby to słowo pisane miało moc sprawczą...
Pozdrawiam:-)
OWSIANKO dnia 05.08.2013 03:05 Ocena: Bardzo dobre
ciągle mam nadzieję. Gdybym nie miał, to bym nie pisał, tylko przerzucił się na analfabetyzm.
m
Figiel dnia 05.08.2013 20:59
No, to ja sobie życzę, żeby Ci wiary nigdy nie zabrakło, chociaż w analfabetyzm w Twoim wykonaniu nie wierzę. Będziesz pisał bez względu na skutek. I o to chodzi:-)
Pozdrawiam:-)
gitesik dnia 06.08.2013 17:54
Cytat:
bo wtedy wy­star­czy go je­dy­nie za­no­to­wać wraz z ad­no­ta­cją o ro­dza­ju zgło­sze­niu.

o rodzaju zgłoszenia

Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia, ale w tym wypadku, postanowiłem, to chyba tak szumnie się nazywa, pomóc. Wcale nie ze złośliwości, bo całość mi się fajnie czytało i jest ok.
Serdeczne pozdrowienia.
Figiel dnia 06.08.2013 18:10
gitesik,
dziękuję i za komentarz i wskazanie błędu. Nie ma w tym nic ze złośliwości - błąd stał jak byk :)
Pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty