Tak czasem bywa. Już którą to noc mnie ten wieczór rozbraja: białe PP na pasku zadań, zielony Excel na pulpicie, czerwony ja na krześle, robiący kolejne zadanie, z którego poprawkę odda się i się zaliczy (albo nie, ale raczej tak). Halo, baza, gdzie te 15-minutowe przerwy? Cisza. Zegarek cyka w przerwach, kwestia regulacji głośności. Cichy pokój. Cisza w głowie próbuje prawie niezauważalnie dojść do głosu. Nie ma szans. Zbliża się nocne przesilenie. Bywa.
Nie rozpaczam, bo to jest tak czasem, nic nowego. Że zmęczenie przegrywa z człowiekiem. Oddaje się powolnej konsumpcji wiadomości przesyłanych pomiędzy neuronami (myśli uciekają), nadgryza postrzeganie zęba czasu (dużo czasu to mało), występuje w roli odganiacza koszmarów (brak myśli o problemach) i naganiacza ukrytek (chęci, niewychodzących zbyt często poza usta). Cholernego zielonego Excela porzuciwszy, nie będę pastwić się nad swoimi neuronami. Chce się skoczyć na dziś, ale jednocześnie – nie. Ciągnie, pruje mnie zmęczenie powolutku i pruje, aż osiągnie swój cel, pozwalając mi wyładować energię na rozpływaniu swoich emocji, i "ins Bett lassen". Kończywszy już, no, Michaś! Kończywszy…
A która to już godzina? 02:45. Eee…
Nocne przesilenie. Różne takie marzenia. Odganiając je, machinalnie wpisuję cokolwiek. Youtube.pl… Kurczę, muszę kupić płytę… Szukaj… Bushido… nie, nie, to już na dziś dosyć… [backspace] Co innego… Wymieniając w głowie pseudonimy: nie niemiecki… Reps… Reps… Chęci przekrzykują się. C'mon, nie jesteście wobec mnie fair.
Park Ranger… nie, znam zbyt dobrze ten uporządkowany flow. Ech, się zatopić wreszcie w bicie. Flow na dziś chyba dosyć. Co on nagrał? Co my tu mamy… Bla bla bla… Przesłuchawszy flow Repsa, ale flow na dziś mi styka. Uśmiecham się wszakże szeroko, śmieję się radośnie nawet, ku akcentowi. A na Lady Sovereign jeszcze bardziej się uśmiechałem. Dziś muzyczną podróż zakończymy na akcencie angielskim, jak widzę. Cóż, z przebywających we mnie nikt nie wyraża sprzeciwu, a więc bardzo się na to zanosi.
Szukawszy. Kto mi ukradł spokojne bity z Youtube? W międzyczasie zapisuję płyty Repsa z 2008 i Skill Mega z 2006, na wszelki wypadek. Machinalnie przewracając strony… ups… klikając linki. No… We Have All The Love ft. Dan Fresh… Have we? Pewnie tak… Nie zbyt oczywiste to? Dam szansę na płycie, o ile ta kiedyś u mnie będzie. A zobaczmy to…
I gdy Reps wchodzi w bit swoim "I used to know no boundaries" (czort wie, brzmi jak "bungees", mniejsza) na tracku o obiecującej nazwie "Breathe In", wiem już, że właśnie wyklarował się jeden z lepszych wyborów dziś. Topiąc uszy w powolnym dźwięku wychodzącym naprzeciw słuchacza, moszczę się tymczasowo wśród łóżka. Szkoda, że tylko na 4 minuty.
Nie minęło wiele czasu, a prowadzę się do "Take Me In Your Arms", które, sądząc po tekście Ostrego i Afronta – Anglików znów trzeba ominąć ostatnimi sygnałami między neuronami w imię flow i bitu – ambitniejszą pozycję zajęło niż poprzedni utwór. Nie ma zmiłuj – Afront wchodzi w bit. Mylę Repsa z Dan Freshem (ale czy znów Dana z kimś nie mylę…), który rwie płynność. Reps za to ma rację, podsumowując całe przedsięwzięcie dzisiejszego nocnego przesilenia – "there's no going backwards, after you decide". Przynajmniej, jeśli chodzi o kombinacje z angielskim akcentem.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt