Leć... i jedz winogrona! - jasna69
Proza » Miniatura » Leć... i jedz winogrona!
A A A

Nauczyłam się być niewidzialna. A może tak mi się tylko wydaje? Może ty zawsze wiedziałeś, że stoję tuż za drzwiami i słucham, niemy krzyk wtłaczając w ścianę – zimny ekran, wyświetlający malowane przez ciebie obrazy. Wyorałam bruzdy w seledynowej farbie, dopiero niedawno ktoś zasłonił je miłosiernie tanimi akwarelami.

Już nie drapię murów, ale wciąż szukam przy nich wsparcia dla wiecznie obolałego ciała. One są bezpieczne, nie mówią i nie wyrażają żalu. Powinnam przytulać się do ciebie, wiem, że na to czekałeś, ale paraliżował mnie strach, że nie uniosę ciężaru twych ramion, gdy podejdę i stanę przy naszym wspólnym ołtarzu.

Przez trzydzieści osiem dni się nie pokazałeś. To dużo i zarazem tak cholernie mało.

Wreszcie przyszedłeś, ale ja już cię dziś widziałam, tam, na bazarku, w drewnianej budce pani Mirki, do której niedbale doczepiono poszarzały namiot. Obserwowałam przez szparę, jak krążysz między wypełnionymi po brzegi skrzynkami. Kupowaliście warzywa, ona, wybierając bakłażany, tak nieznośnie słodko szczebiotała. Gdy podeszła, uszczypnąłeś ją w pośladek. Ja, niewidzialna, zalałam się łzami. Przymknęłam oczy i znów tylko słuchałam.

- Na kolację zrobię ci leczo, jakiego w życiu nie jadłeś – zaświergotała.

Z pojedynczych słów, rzucanych między czerwoną i żółtą papryką, dwiema cukiniami, cebulą, kilogramem pomidorów, zrozumiałam, że macie wspólne plany. Od niej bił entuzjazm, ty go zasysałeś, by ubarwić uczuciem to, co ci pozostało - rozsądek.

Potrzebujesz jej wesołego paplania, by iść dalej, opuścić nieprzyjazne życiu gniazdo i pofrunąć, może nie ponad chmurami, nie lekko, ale na pewno aż tam, gdzie nie słychać przeklętej ciszy i chrobotu paznokci wbijanych w ścianę.

- Weźmiemy też winogrona.

Zdrętwiałeś.

Wtedy zrozumiałam, że dziś cię tu zastanę.

Siedzisz przy jej łóżku, ja ciągle stoję za otwartymi drzwiami. Nigdy ich nie zamykałeś, to były zaproszenia, z których nie korzystałam.

Przepraszam.

Ale wejdę, już mogę, daj mi tylko chwilę, by wyrównać oddech i oswoić się z myślą, że znów zostaniemy same. Tak nawet będzie lepiej, choć ty też wiesz, że nie może być dobrze.

Jak kiedyś.

Upłynęło jedenaście lat, z czego siedem szczęśliwych, od dnia, w którym cię poznałam.

- Ja do Asi, proszę pani – powiedziałeś nieśmiało.

Wysoki, chudy chłopak z lekko zadartym nosem i gładko przyczesanymi włosami, pod pachą trzymałeś zeszyty, z plecaka wydobywał się zapach konwalii.

Od pierwszej klasy liceum byliście parą, przykładem szkolnej miłości, która przetrwała. Na moich oczach stawałeś się mężczyzną, którego tak nam brakowało. Pogodnym, mądrym, odpowiedzialnym. Uważnym. Spełniałeś nasze małe marzenia, to duże, to o którym śniła Asia też zrealizowałeś. Wasze wakacje w Toskanii.

Skąd mogłeś wiedzieć…

Wyjeżdżaliście roześmiani, szczęśliwi, zakochani. Takimi was pamiętam i nieważne, że ty masz teraz głębokie bruzdy na czole, a ona… jest jakby młodsza, jeszcze piękniejsza. Spokojna.

Tylko raz, patrząc mi w oczy, opowiedziałeś co się stało. We mnie szukałeś pocieszenia i wsparcia, a ja ci go nie dałam. Nie mogłam, bo cierpiałam za nas troje, za ciebie najbardziej, ponieważ ty czułeś, słyszałeś, widziałeś – jak ja i byłeś moim dzieckiem, tak strasznie skrzywdzonym, obarczonym winą, którą sam sobie przypisałeś. Nie mogłam znieść twojej rozpaczy, wystarczyła moja, by zburzyć nasz świat i tę przyszłość, w której stworzyliście miejsce również dla mnie.

Oboje chcieliście zostać prawnikami, tobie się udało. Byłam z ciebie taka dumna, choć o tym też ci nie powiedziałam. Gdy odbierałeś dyplom, już z nikim nie rozmawiałam. Krótkie dzień dobry, dziękuję, do widzenia – to wszystko, co przechodziło przez zaciśnięte bólem gardło.

Ty natomiast tak pięknie opowiadałeś. Mogłabym wierzyć, że to film, gdybyś przy tym nie wpatrywał się w moją córeczkę, która jest teraz tylko ciałem.

- Witaj, śpiąca królewno – szeptałeś.

Codziennie.

Przyciskałeś do ust przezroczystą dłoń i zaczynałeś. Kolejny fragment, kolejna scena, kolejne zaklęcie. Nic nie zadziałało.

Ale ja, ciekawa każdego słowa, gestu, westchnienia, słuchałam.

Pamiętasz? Staliśmy na balkonie kamiennego domku, wśród winnic, w których właśnie trwały zbiory. Spomiędzy długich rzędów winorośli obciążonych słodkimi gronami, dochodziły wesołe nawoływania i warkot trzykółek załadowanych plastikowymi skrzyniami.

- Pójdziemy do nich? – zapytałaś ciągle jeszcze zaspana.

Gdy już się ściemniało, upojeni słońcem, winem i pożytecznym zmęczeniem, usiedliśmy na trawie pod krzewem, spleceni lśniącym babim latem i obolałymi ramionami, słuchaliśmy śpiewu świerszczy i szeptu liści poruszanych wiatrem. Opadała rosa, było tak przyjemnie, bajecznie normalnie.

- Zobacz, tam coś zostało. – Wskazałaś ręką samotną kiść. Kilka jasnoróżówych owoców, zbitych w maleńką piramidkę, ukryło się między łodygami. Przez dłuższą chwilę licytowaliśmy się, kto ma do niej większe prawo. Pokazałaś bąble na dłoniach: - Widzisz, jak ciężko pracowałam?

Twoje brązowe oczy, z drobinkami złota zatopionymi w tęczówkach, śmiały się. Przez cały dzień jedliśmy winogrona, ale ciągle było nam mało, cała nimi smakowałaś.

Wyciągnąłem rękę i zerwałem. Otworzyłaś usta. Oddałem ci ją, bo tak strasznie cię kochałem.

Przez chwilę widziałem rozkosz na twojej delikatnej twarzy, a potem…

Chwyciłaś się za gardło, twoje oczy stały się wielkie, nabrzmiałe bólem, oniemiałe przerażeniem, jasne plamki pociemniały. Chwyciłem cię na ręce i biegłem, krzycząc jak opętany. Stawałaś się coraz cichsza, cięższa, bezwładna. Na asfalcie tej drogi, którą przemierzaliśmy co rano, próbowałem oddać ci swój oddech, ale ty go już wziąć nie mogłaś. Zasnęłaś.

Jedna mała, leniwa pszczoła, która zamiast wrócić do ula…  

Podnosisz się ociężale. Wiem, zrobiło się późno, musisz iść, by żyć za siebie i za nią.

Ta wesoła osóbka, której nic nie powiedziałeś, żeby nigdy nie poczuła, że jest tylko zamiast, już czeka na ciebie przy odświętnie nakrytym stole. Zapali świece? Nieważne.

Pochylasz się nad swoją śpiącą królewną.

- Przepraszam cię, Asiu, ale ja… ja… ja ciągle lubię winogrona.

Stoję tuż za twoimi zgarbionymi plecami. Odwracasz się powoli, w oczach widzę prośbę o wybaczenie, ale to ja powinnam cię o nie błagać.

- Do widzenia – mówisz.

- Do widzenia – odpowiadam, choć wiem, że już nie wrócisz.

I o to, synu, też nie mam do ciebie żalu. 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
jasna69 · dnia 13.08.2013 08:00 · Czytań: 791 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 15
Komentarze
Kamila_22.05 dnia 13.08.2013 13:29 Ocena: Świetne!
Nic dodać, nic ująć. :)
Lizabett dnia 13.08.2013 16:13
Moim zdaniem nieźle napisane, chociaż tak naprawdę to nic specjalnego. Ot, zgrabna miniatura z jakimś pomysłem. I tekst jest dobry, naprawdę, po prostu troszkę trąci banałem, ale styl w miarę porządny, całość nawet mi się podoba.

Pozdrawiam, Liz.
puma81 dnia 13.08.2013 17:49 Ocena: Świetne!
Dwukrotnie widziałam dzisiaj z okna tramwaju matkę siedzącą na ławeczce na przystanku, a obok ławki stał wózek inwalidzki z jej dzieckiem. I pomyślałam sobie, również dwukrotnie, że jestem wielką szczęściarą mając w pełni zdrową córkę. Właśnie pomyślałam w ten sposób po raz trzeci. Czy to trąci banałem? Być może...
Nie traćmy czasu, gdyż nieraz wystarczy jedna, maleńka pszczółka i zostajemy całkowicie obdarci z cennych sekund.
Część tekstu pisana kursywą - super. Nie będę rozpisywać się na temat Twojego sposobu pisania, gdyż doskonale znasz moje zdanie ;)
Poruszające, jak dla mnie, opowiadanie. Świetnie oddane emocje.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dobra Cobra dnia 13.08.2013 19:46
Cholerne leczo!

Dramat jak się patrzy. Że też dałem radę to przeczytać... Bo to jest kobieca sztuka, faceci wolą matchboxy, pistolety i fajne, szczebiocące lale.

Kawał dobrej roboty!


Ukłony.

Dobra Cobra
al-szamanka dnia 13.08.2013 21:04 Ocena: Świetne!
Cytat:
Za­pa­li świe­ce? Nie ważne.

Nieważne

Pięknie napisany tekst, wciągający.
Nie pozwala się oderwać.
Przyznam się, że przeczytałam dwukrotnie, bo po pierwszym razie nie miałam dosyć.
Takiego smutno-gorzkiego dosyć :(

Pozdrawiam :) ciągle pod wrażeniem.
Grzegorz Panek dnia 13.08.2013 21:25
Piszesz prozę jak poezję. :)
aga63 dnia 13.08.2013 22:15 Ocena: Świetne!
Piękny tekst. Aż do bólu. Posmutniałam po nim, zwłaszcza, że trochę potrafię postawić się w sytuacji matki dotkniętej chorobą dziecka. Ale cieszę się, że go przeczytałam, bo było warto.

Pozdrawiam :)
jasna69 dnia 14.08.2013 09:18
Jestem niezmiernie wdzięczna za tak wiele odwiedzin i przemiłych komentarzy! Wszystkim bardzo dziękuję za czas poświęcony na lekturę i wyrażenie opinii.

Kamilo, na pewno coś można by i dodać, i ująć, ale Twoje zdanie w połączeniu z oceną bardzo mi pochlebia.

Lizabett, krytyka jest o niebo lepsza od obojętności ;) , dlatego cieszę się bardzo, że zostawiłaś ślad po swojej wizycie, i że w sumie Ci się podobało.

Pumo, wiesz jak bardzo cenię sobie Twoje zdanie. Masz rację, warto cieszyć się każdą chwilą, choćby taką poświęconą na kłótnię, bo słowa, nawet te przykre, są lepsze od nieświadomego milczenia. :)

Dobra Cobro, jak tu zrozumieć faceta? Niby lubią ostrą jazdę i spluwy, a zaglądają tam, gdzie łzawo leczo podają. ;) Cieszę się, że dałeś radę i zapraszam do mniej kobiecych tekstów.

Szamanko, oczywiście Tobie dziękuję podwójnie za dwukrotne czytanie i wychwycenie błędu. :) Jesteś, jak zawsze, niezawodna. Twoja wrażliwość wciąż mnie zachwyca.

Grzegorzu, nie mam pojęcia o pisaniu poezji, zresztą prozy też niewielkie, a tu takie pomieszanie. Nie wiem, czy to komplement, ale mi się podobało. :)

Ago, pierwszy raz widzę Cię pod moim tekstem i od razu taka ocena… Miło było Cię gościć i mam nadzieję, że nie smuciłaś się długo. ;)

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i jeszcze raz dziękuję

Miłego dnia
aga63 dnia 14.08.2013 14:28 Ocena: Świetne!
Nie za długo, nie za krótko, lecz w sam raz :) Ale ten wzruszający tekst chyba na długo pozostanie w mojej pamięci :)

Pozdrawiam :)
Wasinka dnia 19.08.2013 17:25
I oto jak winogrona nabrały nowego wymiaru. Stały się niejako symbolem nawet. A owo zdanie: - Przepraszam cię, Asiu, ale ja… ja… ja ciągle lubię winogrona. - jest tak nasączone, że aż strach. Podobnie jak tytuł zresztą.
Ładnie podany kawałek życia, w które wtargnął dramat. I dobrze, że nie "on" jest tutaj narratorem, bo pokazujesz sprawę od innej strony.


Na przykład, jeśli chodzi o robaczki:
Cytat:
- Witaj(,) śpią­ca kró­lew­no – szep­ta­łeś.
- gdy jest wołacz, jest i przecinek
Cytat:
- Wi­dzisz(,) jak cięż­ko pra­co­wa­łam?



Pozdrawiam zapachem sierpnia.
jasna69 dnia 20.08.2013 19:58
Jak miło, Wasinko, że zajrzałaś. Dzięki wielkie za komentarz i „złapanie” robaczków. Tego właśnie mi brakowało.

Pozdrawiam serdecznie
tydrych dnia 20.08.2013 21:41 Ocena: Świetne!
Ty jak coś napiszesz, to zaraz ściska za gardło i łzy kapią.
Trudny temat poruszyłaś w swoim utworze.
Rozpoczynając czytanie, musiałem się cofać kilka razy. Czemu? Bo jak zauważył :
Grzegorz Panek napisał:
Piszesz prozę jak poezję.
, a poezji w biegu nie łykniesz.
Trzeba się dostroić i wtedy ruszyłem.
OJ! Samo życie. Każdy z rodziców trzęsie się nad swoimi pociechami, ale tragedii nie można przewidzieć. /Jak wynika z wypowiedzi Pumy, jako matka jest szczęściarą/.
Czy to co opisujesz, to banał?
Popytajcie Szamankę, ona ma to na co dzień.
jasna69 dnia 20.08.2013 21:47
O, ja chyba wróżką zostanę, parę minut wcześniej napisałam w SchoutBox-ie: Tydrychu, dobrze, że jesteś. Teraz mogę tylko powtórzyć, dobrze, że wróciłeś i zostawiasz komentarze. Jak miło jest przeczytać, że ktoś się wzruszył, że coś drgnęło...

Dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam gorąco
Usunięty dnia 01.11.2013 18:38 Ocena: Świetne!
Temat, który w innym wykonaniu mógłby wydać się banalny i oklepany, pod Twoimi palcami staje się arcydziełem. Te krótkie, oderwane zdania sprawiają, że bardzo wyraźnie można poczuć niemoc, rezygnację, a w końcu taki stan nieczucia, czyli coś, co jest niżej od rozpaczy.
Pomysł na dwie płaszczyzny jest świetny. Ale nie byłby takim, gdyby nie sposób podania.

Cytat:
do­pie­ro nie­daw­no ktoś, mi­ło­sier­nie, za­sło­nił je ta­ni­mi akwa­re­la­mi.
- dopiero niedawno ktoś zasłonił je miłosiernie tanimi akwarelami
Cytat:
by ubar­wić uczu­ciem to(,) co ci po­zo­sta­ło

Cytat:
wy­so­ko, nie lekko, ale na pewno da­le­ko
- trochę wpada
Cytat:
opo­wie­dzia­łeś(,) co się stało.

Cytat:
tak strasz­nie skrzyw­dzo­nym, obar­czo­nym winą, któ­rej prze­cież nie mia­łeś.
- nie miałeś winy? może: winą, której przecież nie było; winą, która przecież nie była Twoją
Cytat:
za­py­ta­łaś(,) cią­gle jesz­cze za­spa­na.

Cytat:
- Zo­bacz, tam coś zo­sta­ło(.) – (W)ska­za­łaś ręką

Cytat:
Kilka ja­sno­ró­żó­wych owo­ców(,) zbi­tych w ma­leń­ką pi­ra­mid­kę(,) ukry­ło się mię­dzy ło­dy­ga­mi.

Cytat:
za­to­pio­ny­mi w tę­czów­kach, się śmia­ły.
- śmiały się
Cytat:
bez­wład­na.  Na as­fal­cie tej drogi,
- podwójna spacja
jasna69 dnia 05.11.2013 09:16
Morfino, rozpieszczasz mnie. Twoje komentarze są cudne i przede wszystkim pomocne. Dzięki ogromne za poświęcany czas i miłe słowa.
Dobrze, że jesteś.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:50
Najnowszy:wrodinam