Tamto lato się kończy. Epilog (3) - wykrot
Proza » Długie Opowiadania » Tamto lato się kończy. Epilog (3)
A A A
Od autora: Krótka zabawa Tomka i Doroty ze swoimi siostrami trwa w najlepsze. Ale Zbliża się do końca, bo pojawią się mężowie sióstr.
I znowu niespodzianka! Okazuje się, że Tomek i Stefan znają męża Justyny...

- Dorota! – zapytała lodowatym, niby spokojnym głosem. – Czy ty aby dobrze się czujesz? Wszystkich masz w domu?
Jej marsowe oblicze nie pozostawiało żadnych wątpliwości. To wszystko miała za hucpę, albo dowód niepoczytalności Doroty. Nie przyjęła do wiadomości ani naszych deklaracji, ani zachowania.
Natomiast na twarzy Iwony nie było widać potępienia, tylko absolutne zdumienie. To wszystko jeszcze do niej nie dochodziło, nie docierało. Jeszcze niczego nie rozumiała.
- Dlaczego mam się źle czuć? – zapytała Dorota spokojnie. – Czuję się bardzo dobrze, zapewniam cię!
- Ty chyba oszalałaś! – Justyna podniosła głos. – Co za głupstwa wyprawiasz? Czy ty sobie zdajesz sprawę z tego co robisz?
Dorota roześmiała się, zupełni rozluźniona. – Justynka, o co ci chodzi, czy możesz mi to powiedzieć?
- Mogę! Oczywiście, że mogę! Całujesz się tutaj z panem, który przed chwilą, gdy jeszcze ciebie nie było, wobec mnie wyznawał swoją miłość do swojej szefowej, którą podobno uwielbia, kocha i ma ją za najcudowniejszą na świecie. W dodatku ten pan nie ma domu, nie ma pieniędzy, wyrzucili go z pracy, a ty ślinisz się do niego niczym… aż nie chcę mówić. I jeszcze w dodatku wyznajesz niesłychane deklaracje na przyszłość. Ty już kilka numerów w życiu wykręciłaś, może sobie przypomnisz? Może by ci tak wystarczyło?
Te wszystkie słowa wyrzuciła z siebie z szybkością małego karabinu, po czym umilkła i czekała na reakcję. I ta reakcja nadeszła. Ale chyba nie taka, jakiej się spodziewała. Wręcz przeciwnie.
- Kochasz swoją szefową? – zapytała mnie cicho Dorotka. Nie było to jednak tak cicho, żeby obydwie nie słyszały.
- Oczywiście! Jest cudowna i najlepsza na świecie!
- A mnie też? – nie ustępowała. A ja znowu potwierdziłem. – Bardzo!
- Więc jak to pogodzisz?
- Zwyczajnie! Szefową będę kochał w godzinach pracy, a Dorotkę poza nimi!
- Nie mówiłam, że ty jesteś zwariowany łobuz? – śmiała się radośnie, bawiąc moją dłonią.
- Dorota… – odezwała się Justyna.
- Siostrzyczko moja kochana! – przerwała jej, swoim opanowanym i spokojnym głosem, nie wypuszczając mojej dłoni – Ja nie mam szesnastu lat, więc nie próbuj mnie wychowywać. Dam sobie radę sama. Ty z mamą już wybierałaś dla mnie mojego męża. Pamiętasz? Wiesz dokładnie czym się to zakończyło. Więc teraz pozwól, że po latach, to ja sama będę decydować o swojej przyszłości i o przyszłości moich dzieci. Bo sama ponoszę za nie odpowiedzialność!
- A ja mam uwierzyć w deklaracje tego bezrobotnego pana, że ci w tym pomoże? – wołała kpiąco Justyna. – Dorota, ja nie wiem z jakiego świata ty przyjechałaś, ale nie spodziewaj się tutaj cymesów. Gdzie ty teraz znajdziesz jakąś pracę? Bo mam nadzieję, że nie będzie to zajęcie w… agencji towarzyskiej!

To było zagranie poniżej pasa. Dorota spojrzała na mnie. Ale tylko zamrugałem powiekami, dając jej sygnał, że o wszystkim zapomnę. Słowa Justyny były poniżej wszelkiej krytyki, jednak można było próbować zrozumieć jej zachowanie.
- Się porobiło... – cicho, ale pewnym głosem odezwała się Dorota. – Znowu zostałam dziwką! Miałam ci już powiedzieć żebyś się nie wygłupiał, bo robi się nieciekawie. Niestety, nie zdążyłam!
- Przepraszam cię, słoneczko! Nie chciałem… – pociągnąłem nosem
- Nie powiedziałam, że jesteś dziwką! – przerwała mi Justyna. – Powiedziałam tylko, że jedynie w agencji można dostać pracę od ręki.
- Justynko, ja nie potrzebuję pracy szukać. Ja mam zajęcie. I zaczynam od wtorku. Dlatego też, nie mogę na święta ruszyć się z Warszawy, chociaż bardzo bym chciała. Może gdybym była sama, to dałabym radę, ale chłopcy mają dość podróży i muszą odpocząć. Chciałabym przecież pojechać do rodziców, przedstawić im Tomka, ale wybierzemy się dopiero za kilka tygodni.
- Jakiego Tomka? – zapytała Justyna.
- Tego, który siedzi obok mnie! Mojego przyszłego męża!
- Ty chyba oszalałaś! – Justyna aż się roześmiała.
- Nie, nie oszalałam! – Dorota nawet nie zmieniła tonu. – Zapewniam cię że czuję się znakomicie.
- I wyjdziesz za kogoś, kogo znasz od kilkunastu minut, tylko dlatego, że powiedział ci parę miłych słówek? Dorota, gdzie ty masz rozum?

Nie zdążyła odpowiedzieć Justynie, bo ścisnąłem jej dłoń i wskazałem wzrokiem na Iwonę, która dotąd w milczeniu patrzyła ponad nami w stronę drzwi, a teraz wstała z kanapy. Widziałem jak przed chwilą na jej twarzy odmalował się wyraz ulgi. Zaraz też schyliła się i zaczęła wkładać płaszcz, leżący dotąd na kanapie. Obejrzałem się do tyłu. Ku nam podążał Stefan. Podniosłem się z miejsca.
Stefan z daleka machał do mnie uniesiona dłonią.
- Zdrastwuj! – zawołał podchodząc bliżej i nagle stanął jak wryty, ujrzawszy Dorotę. Na chwilę celowo opuścił szczękę, demonstrując w ten sposób swoje zaskoczenie i wysoko uniósł brwi. Jego zachowanie nie uszło uwagi Iwony.
- Dzień dobry! – zawołał ze zdziwieniem. – Kogo ja widzę? Moje najniższe ukłony dla pani dyrektor! Dorota, skąd się tutaj wzięłaś? Nie za niskie progi dla ciebie?
- Cześć! – odpowiedziała mu wesoło, wyciągając rękę w jego kierunku. – Znudziła mi się Ameryka, jak widzisz.
Uścisnęli sobie dłonie, po czym Dorota przedstawiła Stefana Justynie, nie zważając na osłupiałą minę Iwony.
- Siostrzyczko, to jest Stefan, mąż obecnej tutaj pani doktor, która dotychczas była uprzejma dotrzymywać ci towarzystwa.
Stefan wlepił w nią oczy i aż potrząsnął głową.
- Siostra? – wyrecytował powoli. – To jest twoja siostra?
- Tak! – Dorota roześmiała się – Moja rodzona siostra! Która uczy się razem z twoją żoną. Na tych samych kursach.
Stefan przywitał się z Justyną i odsunął na dwa kroki do tyłu, bezradnie rozkładając ręce, jakby jeszcze nie wszystko rozumiał. – A to ci dopiero! – skomentował krótko.
- Weź walizkę i chodźmy! – zaordynowała Iwona. Stefan spojrzał na nią niechętnie.
- Poczekaj, usiądź! Po pierwsze to jestem zmęczony i chciałem przez chwilę odpocząć. Zresztą, teraz są największe korki, więc i tak będziemy stać na ulicy. A po drugie, to miałem porozmawiać z Tomkiem. Z kolei po trzecie, okazuje się, że tu jest jeszcze ważniejszy rozmówca, a właściwie rozmówczyni. I chciałbym też zamienić kilka słów z Dorotą. To dla mnie bardzo ważne, przecież wiesz o tym.
Iwona ciężko usiadła na kanapie, nie kryjąc swojej irytacji.
- Czemu jesteś taka zła? – zapytał Stefan. – Nie mogłem wcześniej dojechać!
W odpowiedzi tylko machnęła ręką.
- Nie o to chodzi.
- A o co?
- Siostrzyczka wstydzi się za mnie! – wyjaśniłem, przerywając ich rozmowę. – I za moje zachowanie, którego nie rozumie. Uważa, że się wygłupiam. A ja najzupełniej poważnie oświadczyłem się dzisiaj Dorotce i oświadczyny zostały przyjęte. Masz przed sobą bardzo szczęśliwych narzeczonych! – zademonstrowałem mu nasze złączone dłonie, po czym przysunąłem się do Doroty i pocałowałem ją, z jej wyraźną aprobatą.
Stefanowi znowu opadła szczęka. Wpatrywał się w nas intensywnie, trzęsąc głową. Dorota w milczeniu uśmiechała się do niego.
- Zaraz, zaraz! Z tego co mi wiadomo, to ty byłeś żonaty!
- Zgadza się! – potwierdziłem. – Byłem! Właśnie dzisiaj dostałem pozew rozwodowy i jeszcze przed ostatnimi formalnościami, poczułem się wolny. Więc by ta wolność zbyt długo nie trwała, dobrowolnie oddałem się w niewolę Dorotce.
- Ale heca! – Stefan wracał do równowagi. – Nie żartujecie? Dorota, ty będziesz teraz moją szwagierką?!
- Będę! – odparła krótko.
- To ja wam gratuluję! – rzucił się do jej rąk, wycałował je, po czym pogratulował również mnie.
- Mogłem się spodziewać czegoś takiego, ale się nie spodziewałem! Fiu, fiu! Stara miłość nie rdzewieje?!
- Ano nie! Dorotko, zaprosimy wszystkich na zaręczynową kolację, dobrze? – zapytałem, kiedy Stefan odsunął się już nieco.
- Świetny pomysł! – odparła i natychmiast zwróciła się do Stefana.
- Stefan, zapraszamy was oboje do nas na święta. Bardzo prosimy! Możecie w ogóle nie jechać do domu. Chłopcy za tobą tęsknią, ciągle dopytują się, czy wujek też będzie…
- Masz ich tutaj?
Skinęła głową. – Ja w ogóle na razie nie wracam do Stanów. Zostajemy z Tomkiem w Warszawie.
- Stefan, czy ja mogę prosić ciebie o pewne informacje? – Iwona wreszcie zabrała głos.
- Oczywiście!
- Czy mogę się dowiedzieć skąd ta znajomość?
- Z Pokrzywna! – odpalił bez namysłu. – Spotkaliśmy się latem, kiedy pojechałem tam z Tomkiem – wyjaśniał.
Dorota włączyła się do ich rozmowy.
- Pani Iwono, ja czasami pomieszkuję w państwa domu. Nie wiedziała pani o tym?
Teraz Iwona zgłupiała doszczętnie. A przynajmniej miała taki wyraz twarzy.
- Gdzie? W jakim domu?
- W Pokrzywnie! W tym domu nad jeziorem, który kiedyś kupiłem – tłumaczył jej Stefan.
- Mówiłeś mi, że jacyś adwokaci to wynajęli! – odezwała się z wyrzutem w głosie.
- Zgadza się, wynajęli adwokaci, ale to Dorota mieszka tam latem. To dla niej wynajęli.
- Acha! Rozumiem. Chociaż i tak niczego nie wiem – pokręciła głową.
- Co to za Pokrzywno? – nieoczekiwanie Justyna zainteresowała się naszą rozmową.
- Wioska na Mazurach – rzucił Stefan.
- Może to Pokrzywno obok Czyżyn? – zapytała zdziwiona.
- Tak, dokładnie tak! – zapewnił ją. – Taka mała wioska, trochę na uboczu od głównych szlaków. I w tej wiosce, a właściwie to w bok od wioski, nad takim małym jeziorem, stoi sobie dom, który kiedyś udało mi się okazyjnie kupić. Pamiętasz jak wtedy żartowaliście sobie ze mnie? – zwrócił się do Iwony. – Nawet nie chciałaś tam pojechać!
- Bo to zbyt daleko! – tłumaczyła się.
- Jakie daleko? – obruszyła się Justyna. – Pani doktor, przecież ja tam mieszkam!
- Pani? – Iwona znowu opuściła bezwładnie ręce.
- No… nie tak dokładnie w Pokrzywnie. Bo to jest nawet trochę dalej! Ja mieszkam w leśniczówce, też wśród drzew! Ale to są znane mi okolice i wiem gdzie leży Pokrzywno.
- Tylko dom Stefana jest położony trochę w bok od wioski – włączyła się Dorota. – Nawet Lidka go nie znała. Takie pustkowie, enklawa po prostu, położona na uboczu.
- A co u Lidki słychać? – dopytywał się Stefan. – Jakoś nie kontaktowała się ze mną.
- Spokojnie, wszystkiego się dowiesz w swoim czasie. Wystarczy tylko skorzystać z naszego zaproszenia – popatrzyła na niego z uśmiechem. – Lidka tam czeka…
- Dorota… czy ty byłaś w Polsce od chwili wyjazdu do Ameryki? – zapytała Justyna głosem ciągnącym się jak stara gumka. Dorota odwróciła się ku niej.
- Byłam! Niejeden raz byłam! – oświadczyła jej krótko i węzłowato. – I chyba sama wiesz dlaczego nie dawałam znaku życia. Ale to nie jest dobre miejsce, żebyśmy teraz do tego wracały. I o tym dyskutowały. Jeszcze raz bardzo cię proszę, jedźcie dzisiaj do nas, a wszystko sobie wyjaśnimy. I mam nadzieję, że zapomnimy o tym co było złe. Czas na normalność. Zresztą obiecałam to Tomkowi.
Justyna coś analizowała.
- Przecież u ciebie jest ciasno, tam nie ma miejsca! – odezwała się pojednawczo. – A ty tak wszystkich zapraszasz niczym do jakiegoś pałacu. Co my tam będziemy robić?
- Spokojnie sobie porozmawiamy, to po pierwsze i najważniejsze. A po drugie, czy ty masz na myśli moje dawne, warszawskie mieszkanie?
- A co, masz inne?
- Nie, nie mam innego mieszkania! – Dorota zaśmiała się. – Ale mam dom. I do niego was zapraszam. Mam nadzieję, że się w nim pomieścimy.
Spojrzałem na nią kwaśno. Ułowiła mój wzrok i natychmiast się poprawiła.
- Oczywiście, mamy dom. Razem z Tomkiem. I razem was zapraszamy. Nie miej też wątpliwości, że zmienię swoje zdanie co do Tomka. W każdej sytuacji, od dzisiaj jest twoim szwagrem i żadne dąsy niczego nie zmienią. Możesz sobie myśleć o mnie, albo o nim, co tylko zechcesz. Kocham go i wiem, że jestem kochana. I będziemy żyć razem!

Zapadła cisza, którą przerwało ciche gwizdnięcie Stefana.
- Wy to już wtedy, kiedy z chłopakami wracaliście z tej wycieczki do lasu, wyglądaliście mi na całkiem zgodną rodzinę. Taką sielską, anielską, niczym z obrazka!

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
wykrot · dnia 23.08.2013 19:36 · Czytań: 669 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Komentarze
amsa dnia 09.04.2014 23:28
Wykrot - to żeś ciekawie pomotał te wszystkie wątki, dając przy okazji po nosie Justynie:). Nie lubię samych dialogów, bo kocham opisy, ale ten epilog jest ładnie poprowadzony:), taki prawdziwy dobry koniec, a takie lubię.

Pozdrawiam

B)

Cytat:
Uło­wi­ła mój wzrok i na­tych­miast się po­pra­wi­ła.
- Złowiła
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty