Noce, podczas których Perseidy śmigały po niebie, upodobał sobie Chłystek szczególnie.
W uroczystym skupieniu zasiadał wtedy na swojej ławeczce pod akacją i czekał, i spoglądał, i widział, że im bardziej gasły światła usypiającego Miasta, tym bardziej zapalały się światła na niebie.
Niektóre z nich pojawiały się ponad czarnogranatowym horyzontem jakby wstydliwie i tylko na chwilę. Inne wyskakiwały niespodziewanie z samego środka nieboskłonu i leciały zawadiacko żółtą, panoszącą się smugą - prawie słyszał ich ostrzegawczy syk. Jako dziecko przyjaźnił się ze spadającymi gwiazdami wyjątkowo. Miał wrażenie, że spełniały każde jego życzenie, niekiedy z opóźnieniem, ale jak się potem okazywało, zawsze we właściwym czasie.
Były lata, kiedy zaprzestał życzyć sobie czegokolwiek, gdyż uważał, że los i tak ofiarowuje mu wszystko, co najlepsze. Często nagradza niezasłużenie, rozpieszcza, tak jak wtedy, gdy jako jedyny chłopak w klasie pozyskał przyjaźń oraz najbardziej promienny uśmiech Kasi.
I to właściwie za nic - pomógł jej tylko opędzić się od wściekle ujadającego psa-wagabundy i roztrzęsioną odprowadził do domu. Będąc starszym miał tyle okazji do głaskania miękkich chrap kasztanka z sąsiedztwa, sadzenia drzew, które teraz były już statecznymi olbrzymami, a potem studiowania bez ani jednego, oblanego egzaminu, że zawsze uważał się za szczęśliwca.
Po raz pierwszy wypowiedział życzenie spadającej gwieździe zupełnie machinalnie.
Zobaczył ją którejś nocy na nieco przymglonym, nocnym niebie. Była najwspanialsza. Zostawiała za sobą smugę roztańczonych, świetlistych drobinek, a on spostrzegł w pewnej chwili, że każda z nich wywołuje na jego twarzy coraz to inny uśmiech. Poczuł żal, że oto zbliża się jej koniec i zapragnął, aby wróciła.
Spełniała jego życzenie co roku.
Przylatywała coraz piękniejsza, tak piękna, iż w końcu zaczął podejrzewać, że musiała rozpalać się zawsze od nowa w Wielkim Piecu Julenki. I wtedy, śledząc coraz bardziej karkołomne, niebiańskie wyczyny, zaczął wykrzykiwać w jej kierunku życzenia. Nie były wielkie, nie obciążały zbytnio jej świetlistości. A to potrzebował lepsze buty z filcowymi wkładkami (noce, które spędzał niekiedy na swojej ławeczce potrafiły być chłodne), a to kończył mu się nieskazitelnie biały papier, ten specjalny do spisywania prawd Mędrca. Innym razem miał po prostu apetyt na dorodne winogrona, albo porządny kawałek tortu. Gwiazda spełniała bez szemrania wszystko, o co poprosił, lecz pomimo swojej wzrastającej piękności czegoś wyraźnie jej brakowało, a świetlne zygzaki, które pozostawiała na niebie, coraz bardziej przypominały znaki zapytania.
Dlatego którejś nocy postanowił Chłystek dać jej prawdziwe zadanie. Wiedział co prawda, że ją straci, gdyż życzenie przerastało siły wszystkich spadających gwiazd razem wziętych, ale zdawał sobie jednocześnie sprawę, że w ten sposób nada sens jej istnieniu.
I gdy pojawiła się w gorączkowych, niecierpliwych rozbłyskach tuż nad jego głową, wyciągnął ku niej ręce i łamiącym się głosem szepnął, aby choć na chwilę uczyniła wszystkich ludzi szczęśliwymi.
W tej samej chwili powietrze ugięło się pod ciężarem wszechobecnej słodyczy, a ogromny, ciepły wicher powalił prawie Chłystka na ziemię. A gdy zrozumiał, że było to tylko wspólne westchnienie ulgi miliardów ludzkich istnień, jego gwiazda rozpadała się powoli w najbardziej roziskrzone łzy radości, jakie kiedykolwiek w życiu zobaczył.
Nie stracił jej.
Pozostała na zawsze we wspomnieniach milionów. Wspomnienia żyją.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt