Chudy, Rudy i reszta. Rozdział VII - akacjowa agnes
Proza » Obyczajowe » Chudy, Rudy i reszta. Rozdział VII
A A A

Rozdział 7

Tunel bez światła na końcu

Dojechanie na miejsce zajęło nam więcej czasu niż podejrzewaliśmy. Niestety część drogi do mostu musieliśmy przejść na piechotę, bo żaden autobus, ani tramwaj akurat o tej porze nie jechał. Na pokonanie mieliśmy łącznie około siedmiu kilometrów.

Gdy dotarliśmy przed budynek szpitala, Chudy zadzwonił do mamy Rudego. Okazało się, że są już w środku.

Zocha ciągle pociągała nosem, Kaśka zapomniała o swoim permanentnym poczuciu humoru i bez słowa ocierała, co parę chwil łzy. W ogóle całą drogę prawie ze sobą nie rozmawialiśmy. Nie wiem, co się działo w głowach pozostałej czwórki, ale ja miałam taki chaos, jaki najprawdopodobniej był przed stworzeniem świata.

Na korytarzu oddziału intensywnej terapii spostrzegliśmy panią Rudzińską z synem. Przynajmniej podejrzewaliśmy, że to ona, bo około dwudziestoparoletni mężczyzna stojący obok, był wypisz wymaluj kopią Rudego. Rozmawiali z lekarzem. Baliśmy się podejść bliżej. Czekaliśmy w oddaleniu, licząc na to, że niedługo się wszystkiego dowiemy.

Kiedy skończyli rozmawiać, kobieta ze szlochem wtuliła się w ramiona syna.

- Idę. Nie wystoję tu dłużej. – Chudy ruszył wzdłuż korytarza.

Słyszeliśmy szepty. Nie mogliśmy niczego zrozumieć. Całka zdreptywał w miejscu. Dziewczyny trzymały się za ręce. Chyba jeszcze nigdy nie były takie zgodne. Podeszłam do Całki:

- Powiedz, że będzie dobrze. Powiedz, Całka! Przecież ty wiesz wszystko!

Karol spuścił wzrok i pokręcił głową. Ścisnął moją dłoń. On też się bał.

Czas, jaki zabrało Chudemu podejście do nas, dłużył się niemiłosiernie:

- Jest w śpiączce. I … - Wciągnął powietrze tak głośno, że dało się słyszeć, jak cały wewnętrznie drży. - … najprawdopodobniej będzie musiał mieć amputowaną nogę. Kiedy go znaleźli, samochód był zawinięty wokół drzewa. Wypadł przez przednią szybę. Był po alkoholu…

Dziewczyny rozpłakały się na dobre. Przytuliłam się mocno do Całki, a on objął mnie tak, że poczułam każde swoje żebro. Chciałam wtopić się w niego. Zniknąć w tych jego wyliczeniach, tabelkach i wzorach. Tam wszystko ma sens, a tu?

Usłyszeliśmy hałas w głębi korytarza. Brat Rudego z trudem podtrzymywał mdlejącą matkę. Chudy pobiegł na ratunek. Kaśka zebrała się w sobie i popędziła szukać jakiejś pielęgniarki.

Razem z Zochą i Całką zdecydowaliśmy się podejść, kiedy chłopacy uporali się z przelewającą się przez ręce kobietą i posadzili ją na krześle stojącym pod ścianą. Za moment przybiegła Kaśka z pielęgniarką, która zabrała matkę i jej syna do pokoju zabiegowego, w celu podania jakichś środków wspomagających.

- To niemożliwe. Tak nie może się skończyć ta głupia historia. Nie zgadzam się. – Zocha znów wpadła w płacz.

- Nie płacz. To nic nie da. Musimy być dobrej myśli. – Próbowała Kaśka, która sprawiała wrażenie, jakby zaczęła już sobie układać wszystko w głowie. – Martwienie się jeszcze nikomu nie pomogło. Medycyna poszła tak do przodu, że uratują mu tę nogę. Zobaczycie.

- Masz rację. Nasza rozpacz nic dobrego nie przyniesie. Patrzcie, znów idzie lekarz. – Wskazałam głową w kierunku nadchodzącego mężczyzny. Wszedł prosto do pokoju, w którym przebywała matka Rudego. Podeszliśmy bliżej, by słyszeć,          o czym mówią:

- … parę dni potrzymamy go w śpiączce farmakologicznej. Musimy poobserwować, co się będzie działo z nogą. I jeszcze dziś zrobimy tomografię mózgu. Szkoda, że ma jeszcze alkohol we krwi, to nam sporo utrudnia. Proszę się nie denerwować. Syn jest w dobrych rękach. Jest młody, silny. Da radę. Do jutra z pewnością się nic nie zmieni. Proszę spokojnie pojechać do domu. Wszystkie dane zostawią państwo w tym kwestionariuszu. W razie czego zadzwonimy. Na resztę pytań odpowie, obecna tu, pani Bożenka. Do widzenia.

- Do widzenia.

Otworzyły się drzwi i prawie uderzyły Chudego w ramię. Lekarz wychodząc z pomieszczenia, omiótł nas tylko wzrokiem i odszedł.

Krótko za lekarzem wyszli Rudzińscy.

- Chodźcie, kochani. Musimy porozmawiać. – Pani Rudzińska szła wolno, wsparta o syna, ale, jak na obecną sytuację, głowę miała podniesioną wysoko i nawet już nie płakała.

Szliśmy w milczeniu za mamą Rudego i jego bratem, raz po raz tylko spoglądaliśmy po sobie, wzrokiem pytając, co teraz będzie. Gdy doszliśmy na parking, gdzie stał samochód Waldka, pani Rudzińska usiadła bokiem na siedzeniu, tak że jej nogi wystawały na zewnątrz. Cała nasza piątka stanęła w łuku przy aucie. Zżerani ciekawością i jednocześnie lękiem, czekaliśmy.

- Posłuchajcie. Wiem, że jesteście w Warszawie najbliższymi osobami dla Wiktoria. Nieraz o was nam opowiadał. Zawsze z radością i sympatią. Więc wiem, że mogę wam to powiedzieć.

Uśmiechy, które pojawiły się na naszych twarzach na początku tej wypowiedzi, nagle zniknęły.

- Mój mąż, a ojciec moich synów, jest sparaliżowany. Sześć lat temu miał wylew. Od tamtej pory jego stan niewiele się poprawił. Żadne rehabilitacje nie pomagają. Jeździ na wózku inwalidzkim i bardzo trudno zrozumieć go, gdy mówi. Ja już sobie z tym radzę, bo spędzam z nim całe dni, ale chłopakom jest trudniej. Starsi synowie zajmują się gospodarstwem. Wojciech, mój mąż, zawsze chciał, by Wiktor poszedł na studia. Chłopak nigdy nie miał problemów z nauką, choć wisus był z niego niezły. – Kobieta na chwilę zamilkła. Z przerwy skorzystała Kaśka:

- To przez ojca Wiktor tak mocno zareagował na zdarzenie z rektorem. Teraz już rozumiem. Również wylew i również paraliż.

- Czy mówisz o ostatnich dniach, dziewczę? – Matka Rudego bardzo się ożywiła.

- Tak, proszę pani. Jak już sobie opowiadamy, to też powiemy pani, o tym co się tu działo. – Głos zabrał Chudy. – Otóż w miniony poniedziałek, zrobiliśmy rektorowi dowcip, przynajmniej nam wydawał się śmieszny. A Staruszek, przepraszam, rektor za bardzo przejął się naszym wybrykiem. Resztę już pani wie. Obecnie jest w szpitalu, z paraliżem połowy ciała.

- Czy Wiktor mógł poczuć się winny? – Po raz pierwszy usłyszeliśmy chropowaty głos Waldka, który stał od strony kierowcy, oparty o samochód.

- Chyba tak, bo to był jego pomysł – odpowiedziałam.

- O kurwa! Przepraszam, mamo. Najmocniej przepraszam. – Waldek szybkim krokiem podszedł do mamy, kucnął przy niej i chwycił za rękę. Pani Rudzińska nabrała jeszcze bledszego koloru skóry i oczy zalały się łzami:

- Już wszystko jasne. Znów poczuł to samo, co męczy go od sześciu lat. Boże, biedny chłopak. On jest taki wrażliwy.

Gdybyśmy nie wiedzieli, że mowa jest o Rudym, nikt z nas nigdy, by na to nie wpadł.

 Rudy wrażliwy? Przecież on ma taką grubą skórę. Nie pamiętam, by coś go wzruszyło lub wyprowadziło z równowagi.

- Czy wylew pani męża… - zaczął Chudy.

- Tak. Mąż dostał wylewu, gdy wszystkie nasze budynki gospodarcze, łącznie z chlewami i oborą, stanęły w płomieniach. Staż pożarna męczyła się z ogniem przez kilka godzin. Winą został obarczony Wiktor, bo miał zwyczaj robić eksperymenty naukowe w jednym z budynków. Bawił się różnymi chemikaliami. Mieszał ze sobą mnóstwo substancji. Miał sporo buteleczek, pudełek i kartoników. Trzymał je w swoim kantorku, tak go nazywał. Nie było nas w domu, gdy wybuchł pożar. Byliśmy na pogrzebie mojej matki. Gdy wróciliśmy, ukazał się naszym oczom okropny widok. Serce męża nie wytrzymało. Razem ze strażą musiało przyjechać pogotowie. Straciliśmy wszystkie zwierzęta i praktycznie trzeba było wyremontować lub odbudować większość zabudowań. Zostałam praktycznie sama z trzema nastoletnimi synami i całkowicie niesprawnym mężem.

Słuchaliśmy tej opowieści, jak relacji z jakiegoś filmu. Ciężko było nam uwierzyć, że Rudy i jego rodzina przeszli przez takie nieszczęście.      

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
akacjowa agnes · dnia 14.09.2013 19:51 · Czytań: 517 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 7
Komentarze
al-szamanka dnia 14.09.2013 21:06 Ocena: Bardzo dobre
No to teraz sprawa zaczyna obracać się w jeszcze inna stronę.
Taką z tych nieprzyjemnych.
W tym odcinku dowiadujemy się o tragedii w rodzinie Rudego.
Czy to poczucie winy z wtedy i z teraz doprowadziło do wypadku?
Okazuje się też, że pozory mylą. Nawet kumpla poznaje się tak naprawdę dopiero wtedy, gdy zrozumie się jego rodzinne tło.
Życzę Rudemu, aby dostał od Losu szansę - nie lubię tragedii, a w jego życiu wystarczająco jej było.
Tekst wciąga i zmusza do czekania na cdn.

Pozdrawiam :)
akacjowa agnes dnia 15.09.2013 09:11
Dziękuję, Szamanko. Cieszę się, że mam w Tobie stałego czytelnika. Faktycznie opowiadanie ma również pokazać, co dzieje się z człowiekiem przez różne wydarzenia w życiu i jak łatwo się pomylić oceniając po pozorach.
Pozdrawiam :)
Quentin dnia 16.09.2013 21:26 Ocena: Bardzo dobre
Nastrój zmienia się z odcinka na odcinek. To dobrze, bo nie można się znudzić.

Wciąż nie wiem, dokąd zmierzasz, i nie pomagasz mi wcale ;) Raz można się śmiać, innym razem zastanawiać, a teraz współczuć i żałować Rudego i reszty. Cała gama uczuć w niezbyt długiej historii, a wszystko kręci się wokół paczki znajomych.

W tej części rzuciłaś też trochę tezą, że nie znamy się, chociaż możemy być prawie nierozłączni. Każdy ma jakieś tajemnice i każdy jest inny, a przynajmniej inny wewnętrznie. Przypomina mi się tu trochę film "Babel", gdzie ludzie dowiadują się o sobie zupełnie nowych rzeczy w krótkim czasie, a przecież mieli na to całe życie.

Już się zastanawiam, czym zaskoczysz mnie w kolejnej części, no bo chyba to nie koniec.

Pozdrawiam
akacjowa agnes dnia 16.09.2013 21:53
Cieszę się, Quentinie, że wracasz do moich przyjaciół. I raduje mnie niezmiernie, że jest się nad czym zastanawiać. Zapraszam do kolejnych części. Nie zamierzam odpuścić :)

Pozdrówki
Usunięty dnia 24.09.2013 16:39
Och... nie wiem co napisać.. podoba mi się, szczególnie to pokazanie wrażliwości Rudego... naprawdę fajne
akacjowa agnes dnia 24.09.2013 17:41
Super, dziękuję, Dark. Naprawdę dziękuję.
aga63 dnia 16.10.2013 22:47 Ocena: Bardzo dobre
Czytam, czytam i coraz bardziej mi się podoba. Z lekkiej opowiastki o perypetiach studentów zrobiłaś poważną historię o poważnych i ważnych sprawach. Zaskoczyłaś mnie pozytywnie i liczę na dalsze zaskoczenia w następnych rozdziałach... Chociaż nie wiem, kiedy dam radę wszystkie je ponadrabiać :/

Pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty