Kloaka - shinobi
A A A
Od autora: ...

- Tak jak dupa jest od srania, tak ty jesteś od słuchania.

- Co?

- Nic, psie – a potem w mordę.

Mówili też „żyj!”, ale z czasem po prostu zapomniał, co to znaczy, a tym bardziej, jak to się robi. Może nigdy nie wiedział? Wciąż młody, lat naście, bo dopiero czterdzieści, ot, pierwsza faza dziecięctwa mężczyzny, jeszcze nieomal różowy i pulchny, emocjonalnie jakby dziewiczy, a w środku jednak coś pełza i cuchnie jak robaki na ścierwie, jak ścierwo. Być może to jakaś forma melancholii wpisana w rysy twarzy zupełnie nijakie, w ciało bezkształtne, które potem, po latach – jeśli dotrwa osiemdziesiątki, czasu dojrzewania – nosić będzie uniform konformisty pożeracza chleba, a po kieszeniach rozkruszone drobiny głęboko maskowanej choroby afektu.

Oswajanie śmierci to proces powolny, ryty w człowieku dłutem czasu mozolnie, płaczem wiotkich liści opadających zawsze, rok za rokiem, tak samo, z odwiecznym pytaniem „Czy pizda jest grą wartą świeczki?” rodzącym się pośród  neuronów oduczonych czucia tak bardzo, że nigdy nie uświadamiały sobie niczego, prócz własnej obecności i neuroz wybijających spod skorupy wypaczonego bytu. I wieczne drążenie siebie, przede wszystkim siebie, tylko siebie, podczas defekacji, na kiblu.  W tę i z powrotem, trwoniona, wiotka myśl gubiła się, by potem wracać, wracała, by znów ginąć w supłach przerośniętych intelektualizmów, w vibratto, których nawet, zdawałoby się atonalne z natury pryknięcia, wpisywały się z gładko synkopowanym wdziękiem muzyki świata. Nieustannie nizał słowa w wyświechtane klisze czczych frazesów, by wreszcie w obrazie łazienkowych kafli odnajdywać przedziwną symetrię, boski wzór, a może odpowiedzi na pytania ważne, wciąż chyba niezadane, przez milisekundy objawień dobitne niby kropka nad „i” trwania: już, już miewał sens życia na końcu języka, ale zawsze zapominał zapisać to, czego i tak nawet nie miał komu przeczytać, zbyt zaabsorbowany smarowaniem papierem po dupie, jakby to była kromka chleba.

Artyzm to nie smalec i skwarki, kurwa, to życie! – zwykł był też mawiać, mruczeć do siebie, a nawet wzdychać smętnie, patrząc na tych dziwnych ludzi, którzy chodzą tu i tam, ale zawsze bez celu. Jebane lemingi! – wyduszał jeszcze cichym świstem, jak z pękniętego materaca, a przylizywał przy tym brwi, siedząc tam, gdzie tkwił prawie zawsze, nigdzie albo na klopie, co w sumie jest tym samym, samotnią odgrodzoną od tętniącego świata brudnym oknem i strzępem ażurowej firanki, jedynymi barierami, prócz mozolnie pielęgnowanego autyzmu, stojącymi pomiędzy nim a trudem i potem codzienności przecież tak nikczemnej. Miał, a na pewno miewał rację, bowiem trwanie jest sztuką, cierpiętniczym wydalaniem drutu kolczastego zwieraczem pełnym hemoroidów, by zrodzić wreszcie coś równie niszowego, jak zalążek eschatologii chrześcijańskiej wiszącej na winklu dupy osła albinosa z szyickich przedmieść zasyfionego Teheranu, jak nic, jak rodzyn. Oto wyzwanie. Czasami wplatał w treści owych rozważań, w myślowy samogwałt-until-key-pressed, ideę nieomal rozkapryszonego stwórcy z brodą, ale bez empatii.

Nikt nie wie, kim był, ani dlaczego był, i raczej nikt się nad tym nie zastanawiał, gdyż żaden wymierny czyn nie-do-określał bytu zamkniętego jedynie w sferze niezwerbalizowanych przypuszczeń, ulotnych myśli nieśmiałych, acz barwnych, często w charakterze fal gniewu pełzających pośród mięśni, wysysanych z powietrza, z palca, a może nawet strzępów rozmów zasłyszanych tu i tam, czy gdzieś, gdzie bądź, zrodzonych w jakiejś ciemnej dziurze, czy tam norze, z której wypełzał, wystawiał łeb na światło dzienne jak tasiemiec albo glista, a która to – ona, ta nora - zastanawiała się, jeśli była czymś więcej niż milisekundą nawet niezarejestrowaną w strumieniu świadomości, czy to coś, co z niej wypełza – wymyślony tasiemiec albo glista, w których widział siebie, demiurga  -  jest czymś więcej niż przybraniem rzeczywistych emocji w ni to maskę, ni formę, mającą zwrócić uwagę psychiatry na nie do końca uświadomiony problem wynikający z pustki miałkich przemyśleń.

Siedział i myślał, myślał i siedział, ale i to nawet nie było najgorsze, lecz ręka żylasta o ścięgnach wielokrotnie poprzerzynanych, prawie niezdolna, by chwytać, a jednak tak szybka w nerwowym wydłubywaniu drobnych z portfela, za które kupował i chleb, i mleko – potem syczał „dziękuję” albo „do widzenia”, albo nawet nie mówił nic, jakby ta spracowana pani za ladą była jakąś czerstwą kurwą za pięć złotych, co nie warto na nią splunąć  - a którą (tą ręką) wreszcie, tuż po tym, gdy zapisał nerwowo szminką na listku papieru toaletowego:

 

A gdyby nożem przeciąć struny głosowe

I zamilknąć na wieki w klatce własnych myśli

Bez lęku „muszę mówić” pogrążyć się w ciszy

Kojącej niby łąki pachnące, wrzosowe?

 

operując krtań, niechcący przerżnął sobie gardło. Znalazł wreszcie ukojenie zmordowanej nieśmiałości.

 

shinobi

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
shinobi · dnia 17.09.2013 08:41 · Czytań: 1173 · Średnia ocena: 4,67 · Komentarzy: 46
Komentarze
przyroda dnia 17.09.2013 10:54
Dla mnie totalna ekshibicjonerka... wyraz samo - zaparcia po wypiciu najtańszej whisky z cauflandu. Ciąg myślotoku, który rozwija się niczym rolka srajtaśmy... a na końcu, cóż, ulga jak po wypróżnieniu. Może ktoś poczuje w tym słownym wydumaniu artyzm... ja się tylko niestety zmęczyłam :| Strasznie to ciężkie...

Pozdrawiam :)
shinobi dnia 17.09.2013 10:59
Nie piszę o sobie, ale staram się pisać o czymś. Dzięki za komentarz. :)
Almari dnia 17.09.2013 11:32
Nie wiem czy to poprawny odbiór, mogę się mylić, bo tekst jest dla mnie nietypowy. Ja tu dostrzegłam ironię. Gdyby bohater był artystą (może jest) to niezwykle zabawne jest ujęcie przez niego życia. Nadaje mu patetyczny ton, wznosi się ponad ludzi, opisuje w zawoalowany sposób swoje rozważania, by potem i tak skończyć na klopie, dać się przyciągnąć przez do bólu ziemskie rzeczy. Pomiędzy tym bogactwem (momentami przesadzonym, ale pewnie umyślnie) słownym, wyziera jednocześnie ostrość życia i nieprzystosowanie bohatera do niego.

Bohater nieśmiały i pokaleczony, którego wydaliła Matka Ziemia

Pozdrawiam :)
shinobi dnia 17.09.2013 11:45
Almari, dzięki za ten komentarz, jest dla mnie cenny. Starałam się m.in. pokazać jakiś przerośnięty "artyzm" myślowy bohatera, z którego nic nie wynika, niezdolność do zwerbalizowania odczuć itp. Ponadto, jak w innych moich tekstach, alienację, pustkę itd. doprowadzoną do prawie skrajnej postaci.

Jeśli chodzi o styl, formę - są celowe.

Pozdro! :)
Almari dnia 17.09.2013 11:51
No to ci się udało, jak nic! Chyba jeszcze raz sobie przeczytam ten tekst, bo mam wrażenie, że można znaleźć w nim o wiele więcej. Ale to już później, jak ochłonę po tych wrażeniach :)
Usunięty dnia 17.09.2013 12:13 Ocena: Świetne!
Przypomniałam sobie. A od wczoraj chodziło mi po głowie z kim mógłbyś śmiało stanąć w szranki. I nie wiem, czy to dla Ciebie komplement, ale Nasierowski może się martwić o swój tyłek. Bez aluzji.
shinobi dnia 17.09.2013 12:17
Almari - dziękuję po raz drugi. Tak, ponowna lektura może odsłonić chyba kolejne warstwy. :)

Morfina - dzięki za komentarz i ocenę. Nie znałem nazwiska Nasierowski, ale wygoglowałem. Po Twojej rekomendacji sięgnę po jakąś jego publikację.
Figiel dnia 17.09.2013 12:55
shinobi,
to jest bardzo dobrze napisany tekst. Widzę tu przejmujący obraz człowieka, który pragnął latać, a musiał pełzać z braku odwagi i powietrza, ograniczony wnętrzem jak norą, z której czasem wypełzał do rzeczywistości. Mniej nieśmiałość, a bardziej udręczenie widzę i strach, samotność i zaduszenie sobą samym. Czcze myślenie z pozorami głębi, czcze życie, czcza śmierć, jakby ostatni krzyk, gdy i tak nieuniknione rok po roku zostaje oswojone.

Mam u Ciebie ten sam problem co z Morfiną. Świetne teksty bez dwóch zdań, ale żadnej gwarancji, że widzę, to co jest napisane. Chociaż jako czytelnik mam prawo widzieć nawet koniki polne, jak mi wyobraźnia pozwoli...

Pozdrawiam:)
shinobi dnia 17.09.2013 15:23
Figiel, dziękuję za bardzo miłe słowa. Wyciągasz z tekstu to, co starałem się napisać, to miłe, bo świadczy, że mój trud "pismaka" jednak nie idzie całkiem na marne. :)

Cytat:
Mam u Ciebie ten sam problem co z Morfiną. Świetne teksty bez dwóch zdań, ale żadnej gwarancji, że widzę, to co jest napisane. Chociaż jako czytelnik mam prawo widzieć nawet koniki polne, jak mi wyobraźnia pozwoli...


To chyba atut, tak to postrzegam. Lubię teksty pisane "nie wprost".

Pozdrowienia.
mike17 dnia 17.09.2013 15:28 Ocena: Świetne!
Znając całą twórczość Shinobiego nie jestem wcale zaskoczony :)
Zdążyłem już poznać specyficzny feeling jego utworów, momentami duszny i nieco ciężki, ale zawsze, jak tu, opowiadane jest COŚ, i w moim przypadku kilkakrotnie czytam, by wyłapać wszystkie smaczki i niuanse.
Warto zauważyć, że Autor jest specem od zdań wielokrotnie złożonych (sam to czynię z lubością), posiadł tę sztukę od Mistrza Faulknera, z którym podobieństwo techniczne jest wręcz uderzające.
Co więcej, zachowana jest cały czas żelazna logika wypowiedzi bohatera, który beznadziejnie uwikłany w wewnętrzne ciężary zmaga się ze skurwiałym żywotem, co do złudzenia przypomina walkę z wiatrakami, gdyż każdego dnia umiera od nowa, osaczony wewnętrznymi demonami (może chorobą dwubiegunową, może nerwicą natręctw), jednakże jak na dłoni widać, że tkwi w matni i Shinobi świetnie to oddaje, a naturalistyczno-obleśnawa nuta bardzo jest tu na miejscu, jako że taki jest żywot bohatera - żaden, nijaki, miałki...

Mocny tekst, do wielokrotnego czytania, bo jest co odkrywać na nowo.
Bo może wszystko jest jeno jedną, wielką metaforą?

Porównania "fekalne" idealnie wprost oddają kondycję psychiczną bohatera.
I ten zabieg uważam za świetny :)
mike17 dnia 17.09.2013 15:48 Ocena: Świetne!
I garść sugestyj:

Cytat:
Mó­wi­li też „żyj!”, ale z cza­sem po pro­stu za­po­mniał(,) co to zna­czy,

Cytat:
a tym bar­dziej(,) jak to się robi.

Cytat:
nawet wzdy­chać smęt­nie(,) pa­trząc na tych dziw­nych ludzi,

Cytat:
sie­dząc tam(,) gdzie tkwił pra­wie za­wsze,

Cytat:
he­mo­ro­idów(,) by zro­dzić wresz­cie coś rów­nie ni­szo­we­go jak za­lą­żek escha­to­lo­gii chrze­ści­jań­skiej(,) wi­szą­cej na win­klu dupy


To tyle ode mnie :)
Usunięty dnia 17.09.2013 16:58
Widzę, że potok słowny gorętszy jest od tego w ostatnim Twoim utworze, w który patrzyłem. A dawno to było. Patrzyłem, bo to nie utwór, a otwór. Trochę się poparzyłem. Powinienem stopniować zapoznawanie się z tekstami shin(prawda)obi(pas)ego(ja).

Tutaj język (bo to u Ciebie element wyróżniający) może nie tyle gorący, co żrący. Dolałeś nareszcie kwasu filozoficznego. Rozcieńczyłeś swoje fekalium, owo sedesum, te rekwizyty niemiłe a swojskie. Łączy je zaduma całkiem nie z dupy. Chociaż po komentarzu od-autorskim widzę, że miało być inaczej.

Powtórzę. Pierwsze wrażenie to kipiący język, ale całość nie wybucha na końcu ani nawet nie szykuje się do tego. Bulgocze jednostajnie, a bąbelki na powierzchni pękają coraz to lepszymi pomysłami. Dzięki temu chce się czytać, a lektura momentami-obrazami inspiruje. Trochę zazdrościłem ;)

Ostatnie wrażenie: każde zdanie z osobna lepsze jest od całości tekstu. Wspaniali ludzie mogą tworzyć nudny naród.
shinobi dnia 17.09.2013 18:33
Mike, bardzo dziękuję za komentarze (w tym wypunktowanie interpunkcji itp., potem przyszlifuję). Celnie wyłapujesz moje intencje i to o czym jest tekst. Miło, że doceniasz też wartość zdań. Pozdrowienia. :)

Ekszyn, fajnie, że wpadłeś, bom dawno Ciebie na PP nie widział. Zamiary co do tekstu - tak treści, jak i formy - miałem raczej sprecyzowane (a może i nie miałem), a wyszło jak wyszło, jak widać.
Pozdro! :)
Jack the Nipper dnia 17.09.2013 19:22
Wygląda na to, że znudzony urzędnik z Urzędu Stanu Cywilnego, w czasie wolnym od obsługiwania natrętnych petentów, naszkicował obrazek, który nie był bohomazem, albo napisał wiersz, ktory wreszcie nie był rymem częstochowskim. Albo coś w tym stylu. I ktoś owego urzędnika, mróweczkę szarą, trybik w maszynie, pochwalił. A dalej już poszło. Urzędnik obrósł w piórka i postawił się na piedestale. Sam osobiście. Poczuł misję, poczuł, że jest ponad to. Osiągnął w swym mniemaniu najwyższy poziom artyzmu, tak, że mógłby poklepywać po plecach Leonarda da Vinci albo Michała Anioła. Albo dawać się im poklepywać.
Jednak zreflektował sie po jakims czasie, ze jednak jest za krótki. By wyjśc z twarzą, uderzył w cierpiętnicze nuty. Że może kiedyś, to dawało sie być artystą. teraz są takie czasy, iz mozna tylko taplać sie w rowie kloacznym, a co mądrzyjsci, jak on, Urzędnik Urzędu Stanu Cywilnego, potrafia z tej kolaki wystawić głowę.
shinobi dnia 17.09.2013 21:25
Dzięki za komentarz. Pozdrawiam.
Elwira dnia 18.09.2013 14:28
Cytat:
prostu zapomniał(,) co to znaczy,


Cytat:
ot(,) pierwsza faza dziecięctwa


Cytat:
nie uświadamiały sobie niczego(,) prócz własnej


Cytat:
myśl gubiła się(,) by potem wracać, wracała(,) by znów


Cytat:
w vibrato(,) których nawet, zdawałoby się atonalne



Cytat:
wzdychać smętnie(,) patrząc na tych dziwnych


Cytat:
siedząc tam(,) gdzie tkwił prawie zawsze,


Cytat:
nigdzie, albo na klopie
,
bez przecinka przed albo


Cytat:
zwieraczem pełnym hemoroidów(,) by zrodzić wreszcie


Cytat:
Nikt nie wie(,) kim był, ani dlaczego


Cytat:
czy to coś(,) co z niej wypełza


Cytat:
poderżnął sobie gardło(,) znajdując wreszcie ukojenie zmordowanej nieśmiałości.


Jak dla mnie, to jest bardzo dobry, metaforyczny tekst. Za obrazem czynności fizjologicznych kryją się prawdziwe, ludzkie potrzeby, a taką jest konieczność wypowiedzenia się i bycia wysłuchanym. Cóż, Twój bohater nie potrafił znaleźć dla siebie odpowiedniej formy. Znaczył swoją egzystencję, ale chciał czegoś innego, inaczej. Nieudolnie próbując ratować siebie, sam się unicestwił.
Do tego miniatura ciekawa stylistycznie.
Pozdrawiam.
shinobi dnia 18.09.2013 17:38
Elwira, dziękuję za bardzo pozytywny komentarz i wypunktowanie interpunkcji.
Pozdrawiam. :)
henrykinho dnia 18.09.2013 22:51
przyroda napisał/a:
wyraz samo - zaparcia po wypiciu najtańszej whisky z cauflandu. Ciąg myślotoku, który rozwija się niczym rolka srajtaśmy...


mocne ;) więcej takich komentarzy, bo nuda!

Ale... pewnie można w inny sposób nakreślić postać i historię wkurzonego nieudacznika, jasne, jednak mnie akurat w tekście zaciekawiło właśnie sparowanie wymuskanych, intelektualnych, długich zdań z wulgaryzmami i gównianą historią życiowego przegrańca - powstał pewnego rodzaju kontrast, mimo faktycznej ciężkości odbioru bardzo interesujący.
Traktuję to trochę jako twój eksperyment - dość udany, gwoli ścisłości, dobry na miniaturę właśnie.

pozdrawiam
Miladora dnia 19.09.2013 02:23
Lubię w ten sposób zakręconą prozę, ale poczekam, gdy poprawisz wyłowione przez wcześniejszych komentujących niedoróbki, Shinobi. :)
Tak na szybko - ostatnie zdanie mogłoby być lepsze.

Miłego :)
shinobi dnia 19.09.2013 11:36
Henryk, dziękuję za opinię, w sumie chyba pozytywną. :) Pozdrowienia.

Miladora, dziękuję za miłe słowa. Poprawiłem już tekst wg. sugestii Mike'a i Elwiry. Pozdrowienia. :)
Miladora dnia 19.09.2013 12:53
Dobrze dopracowałeś, Shinobi. :)
Zaledwie malutka kosmetyka została.

Cytat:
- Co?
- Nic, psie – a potem w mordę.

Sugeruje zapis:
- Co?!
- Nic, psie. - A potem w mordę.

Cytat:
ryty w czło­wie­ku dłu­tem czasu mo­zol­nie,

Ryty mozolnie w człowieku dłutem czasu,

Cytat:
z od­wiecz­nym py­ta­niem „Czy pizda jest grą wartą świecz­ki?” ro­dzą­cym się po­śród neu­ro­nów od­uczo­nych

Sugestia - ... pytaniem: „Czy pizda jest grą wartą świecz­ki?” - ro­dzą­cym się

Cytat:
prócz wła­snej obec­no­ści i neu­roz wy­bi­ja­ją­cych spod sko­ru­py

A może zamiast wybijających - neuroz wychylających spod skorupy?

Cytat:
sto­ją­cy­mi po­mię­dzy nim, a tru­dem

Bez przecinka.

Cytat:
ulot­nych myśli nie­śmia­łych, acz barw­nych, czę­sto w cha­rak­te­rze

Żeby nie brzmiało jak inwersja, sugeruję:
- ulotnych myśli - nieśmiałych, acz barwnych, często

Cytat:
pra­wie nie­zdol­na(,) by chwy­tać,


Cytat:
jakąś czer­stwą kurwą za pięć zło­tych,

Czerstwa to niewłaściwe słowo. Czerstwość mówi o zdrowiu. To się kłóci z tą pięciozłotówką.
Za pięć złotych można mieć najwyżej jakąś zużytą/spracowaną kurwę. ;)
Dałabym "spracowaną".

Cytat:
ope­ru­jąc krtań, nie­chcą­cy po­de­rżnął sobie gar­dło, znaj­du­jąc wresz­cie uko­je­nie zmor­do­wa­nej nie­śmia­ło­ści.

Hmm... "operując krtań" - a co, chirurg się w nim nagle obudził? ;)
Jaki miał powód do tej "operacji", skoro "niechcący poderżnął sobie gardło"?
Ja bym rozważyła normalne "goląc podbródek".
I - "znajdując wreszcie ukojenie dla zmordowanej nieśmiałości".

Zastanawiałam się od wczoraj, co mi przypomina Twoja proza.
No i odkryłam, że klimatem, sposobem prowadzenia narracji, pewnym rodzajem przemyśleń, zbliżona jest do "Idzie skacząc po górach" Andrzejewskiego.
To komplement. :)
Jeżeli nie znasz, to przeczytaj. Ukazało się dawno temu w tomie - "Trzy opowieści". Nie wiem, czy wydano to opowiadanie osobno.

Co do Twojej miniatury - jest nie tylko dobra. Jest ponadto dojrzała - tematycznie i stylistycznie. Bo przeglądając komentarze widzę, że tylko z przecinkami miałeś lekki problem. ;)

Miłego :)
shinobi dnia 19.09.2013 15:31
Dziękuję za kolejny, przychylny komentarz Miladoro. Uwagi przepatrzę, przetrawię, z tego i owego skorzystam i przyszlifuję. :)

Odniosę się na razie do operacji gardła.
Chodzi o fragment:
Cytat:
Sie­dział i my­ślał, my­ślał i sie­dział, ale i to nawet nie było naj­gor­sze, lecz ręka ży­la­sta o ścię­gnach wie­lo­krot­nie po­prze­rzy­na­nych, pra­wie nie­zdol­na by chwy­tać, a jed­nak tak szyb­ka w ner­wo­wym wy­dłu­by­wa­niu drob­nych z port­fe­la, za które ku­po­wał i chleb, i mleko – potem sy­czał „dzię­ku­ję” albo „do wi­dze­nia”, albo nawet nie mówił nic, jakby ta spra­co­wa­na pani za ladą była jakąś czer­stwą kurwą za pięć zło­tych, co nie warto na nią splu­nąć - a którą (tą ręką) wresz­cie, tuż po tym, gdy za­pi­sał ner­wo­wo szmin­ką na list­ku pa­pie­ru to­a­le­to­we­go:

A gdyby nożem prze­ciąć stru­ny gło­so­we
I za­milk­nąć na wieki w klat­ce wła­snych myśli
Bez lęku „muszę mówić” po­grą­żyć się w ciszy
Ko­ją­cej niby łąki pach­ną­ce, wrzo­so­we?

ope­ru­jąc krtań, nie­chcą­cy po­de­rżnął sobie gar­dło, znaj­du­jąc wresz­cie uko­je­nie zmor­do­wa­nej nie­śmia­ło­ści.


Być może słowo "operując" użyte jest na wyrost, mi jednak pasuje. Odnosi się ono do planów postaci z opowiastki, do chęci przecięcia własnych strun głosowych, co uchroni go niejako przed obowiązkiem komunikacji społecznej. Prawdopodobnie grzebie nożem w gardle, niechcący przy tym je podrzyna. Możliwe, że drżą mu ręce itd. :)
To człowiek niestabilny, ma różne dziwne pomysły. Tacy ludzie podpalają ciało, dźgają je nożami, żyletkami itd. Rozmawiałem kiedyś z gościem chorym na CHAD, który twierdził, że jedynie jakieś kalectwo lub nowotwór mogą przywrócić sens jego marnej egzystencji. Mniej więcej chodzi o ten tok myślenia.
Miladora dnia 19.09.2013 15:44
shinobi napisał:
Być może słowo "operując" użyte jest na wyrost, mi jednak pasuje.

Zapewne masz na myśli "operowanie" nie w sensie operacji chirurgicznej, tylko operowania/posługiwania się czymś. Tu masz rację w takim razie - umknęło mi to znaczenie, a także powiązana z nim kwestia "A gdyby przeciąć...".

shinobi napisał:
Mniej więcej chodzi o ten tok myślenia.

Rozumiem to.
Rozumiem też, że często ból fizyczny ma zdolność znoszenia bólu psychicznego.

Zwróć uwagę tylko na dwa wpadające na siebie i rymujące się imiesłowy - operując/znajdując.
Może - a którą wreszcie (...) grzebiąc w krtani, niechcący poderżnął...
No i mamy słowo "poderżnął" - ta czynność zazwyczaj kojarzy się z przecięciem od zewnątrz, a nie od wewnątrz. Dlatego "grzebiąc" daje wyraźniejszy obraz.
Więc może rozwiedziesz się jednak z tym operowaniem? ;)
shinobi dnia 19.09.2013 15:48
Znów celne i wnikliwe uwagi. :)

Cytat:
Zwróć uwagę tylko na dwa wpadające na siebie i rymujące się imiesłowy - operując/znajdując.
Może - a którą wreszcie (...) grzebiąc w krtani, niechcący poderżnął...
No i mamy słowo "poderżnął" - ta czynność zazwyczaj kojarzy się z przecięciem od zewnątrz, a nie od wewnątrz. Dlatego "grzebiąc" daje wyraźniejszy obraz.
Więc może rozwiedziesz się jednak z tym operowaniem?


Przyszlifuję ten fragment później. :)
Dzięki.
Almari dnia 19.09.2013 19:36
Cytat:
bo do­pie­ro czter­dzie­ści, ot, pierw­sza faza dzie­cięc­twa męż­czy­zny, jesz­cze nie­omal ró­żo­wy i pulch­ny, emo­cjo­nal­nie jakby dzie­wi­czy, a w środ­ku jed­nak coś pełza i cuch­nie jak ro­ba­ki na ścier­wie, jak ścier­wo.


Jakiś kryzys wieku średniego być może wyczuwam, milordzie. Wtedy to facetom przewraca się w głowie, następuje jakieś zaczopowanie swoiste i jeśli kobita nie ma kasy na nowe autko dla niego, to ma przesrane. Owo ścierwo to bagaż doświadczeń, jakie bohater zebrał po drodze, które mu teraz nie pasują, męczą go i chciałby się ich pozbyć, a nie potrafi.

Cytat:
Ar­tyzm to nie sma­lec i skwar­ki, kurwa, to życie! – zwykł był też ma­wiać, mru­czeć do sie­bie, a nawet wzdy­chać smęt­nie, pa­trząc na tych dziw­nych ludzi, któ­rzy cho­dzą tu i tam, ale za­wsze bez celu. Je­ba­ne le­min­gi!


Postrzega świat jak wielki mechanizm, w którym ludzie są trybikami. Buntuje się i nie chce stać się częścią tej machiny, a może już nią jest, tylko wzbrania się przed tym, dodając specjalnie swojej egzystencji transcendentalnego wymiaru, usprawiedliwia siebie przed samym sobą. Przecież nie jest zwykły, jak te jebane, bezrozumne lemingi. Jest artystą. Teraz komu tu wierzyć? Jemu? A może własnemu odczuciu, że jednak sfiksował i okazał się zbyt słaby na to, by żyć.

Cytat:
Nikt nie wie, kim był, ani dla­cze­go był, i ra­czej nikt się nad tym nie za­sta­na­wiał,


Samotność wśród ludzi potrafi być okropna. Obłęd, depresja, być może schizofrenia.


Tyle mi się przemyśleń zebrało, po drugim czytaniu, shinobi. O emocjach się już nie będę rozpisywać, bo wolę je przeżywać. :)

Pozdrawiam!
shinobi dnia 20.09.2013 11:21
Almari, ciekawa interpretacja. W niektórych punktach się z Tobą zgadzam, w innych nie, czasem zgadzam się trochę, a niekiedy trochę bardziej, a może i mniej. :)
Dzięki, przeczytałem z zainteresowaniem.

Miłego dnia. :)
Almari dnia 20.09.2013 11:41
Jasne, z reguły te kolejne interpretacje są już lekko naciągane, ale i tak dobra zabawa :)

Tobie również, shinobi, miłego dnia :)
zawsze dnia 20.09.2013 14:40
Cytat:
któ­rych nawet, zda­wa­ło­by się(,) ato­nal­ne z na­tu­ry pryk­nię­cia,

Cytat:
wy­mier­ny czyn nie-do-okre­ślał

nie mógł zwyczajnie niedookreślać?


A mnie czytanie zmęczyło, za to są fragmenty, które urzekają, np. "Mówili też „żyj!”, ale z czasem po prostu zapomniał, co to znaczy, a tym bardziej, jak to się robi. Może nigdy nie wiedział? Wciąż młody, lat naście, bo dopiero czterdzieści, ot, pierwsza faza dziecięctwa mężczyzny, jeszcze nieomal różowy i pulchny, emocjonalnie jakby dziewiczy, a w środku jednak coś pełza i cuchnie jak robaki na ścierwie, jak ścierwo." - dosadnie i... ładnie napisane, ja bym tak nie umiała.

Aczkolwiek nie jestem w stanie przełknąć całości, za ciężko, za mocno zawoalowane, może zwyczajnie nie na dziś.

Pozdrawiam
shinobi dnia 20.09.2013 18:36
Zawsze, i tak miło, że wpadłaś. Nie podeszło dzisiaj, spróbuj wrócić do tekstu kiedy indziej.
Pozdrowienia. :)
Wasinka dnia 20.09.2013 21:38
Przysadzisty tekst. Stylistycznie i treściowo. To dobrze.
Gnając wraz z potokiem Twoich zdań, ich mocno wyczuwalnym rytmem, napędzam się strasznie. Ba, każde zdanie, wyraz za wyrazem pcha mnie do przodu, jakbym była pociągiem, który rusza i się rozpędza. By poznać dalszą część podróży, bo za każdym zakrętem otwiera się coś nowego, coś, co dopełnia obraz, a czego nie zawsze można się spodziewać. Zawsze jestem ciekawa, jak zdanie się skończy. Już pisałam, że uwielbiam długie zdania, można się nimi zaciągnąć jak dobrej marki papierosem i wessać esencję. A wydycham pustkę i bezmiar samotności. Samotności trochę na własne życzenie, trochę nieuniknionej, tak czy owak - bardzo szczypiącej.
Z rodzaju tekstów brudnych, nasyconych skojarzeniami, które uwypuklają przestrzeń, w której bohater się zamknął, czy też - w której został zamknięty. I którą ma w sobie. A najsmutniejsze i bardzo ponure jest to, że zakończenie nie jest czymś dziwnym, niespodziewanym (i to nie jest zarzut wobec koncepcji)... Jakby wszystko drobnymi krokami dreptało właśnie ku temu...


Ewentualnie:
Cytat:
jakby dzie­wi­czy, a w środ­ku jed­nak coś pełza i cuch­nie jak ro­ba­ki
- mimochodem wpdało mi na siebie brzmieniowo jakby/jak
Cytat:
 W tę i z po­wro­tem, trwo­nio­na, wiot­ka myśl gu­bi­ła się, by potem
- zarymowało mi się powrotem/potem
Cytat:
cier­pięt­ni­czym wy­da­la­niem drutu kol­cza­ste­go(,) zwie­ra­czem peł­nym he­mo­ro­idów,


Wiem, Że masz swoje spojrzenie na konstrukcje słów i ich formę, ale mimo to zasugeruję:
Cytat:
- Nic, psie – a potem w mordę.
- Nic, psie.
A potem w mordę.

Chodzi mi o zaakcentowanie poprzez przerzucenie do kolejnego akapitu. Jakoś tak mi współgra, jest mocniej.
Ale to tylko moje odczucie.


Pozdrawiam księżycowo.
shinobi dnia 21.09.2013 09:33
Wasinko, dziękuję za wizytę i bardzo sympatyczny komentarz. Przemyślę Twoje sugestie, poźniej ewentualnie poprawię to i owo.

Pozdrawiam. :)
zajacanka dnia 21.09.2013 20:20 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo lubię Twój styl, shinobi. Ciągi myślowe zapisywane długaśnymi zdaniami, zawiłymi, pokręconymi. Treść jednak sama w sobie mocno męcząca, choć wcale nie twierdzę, że zła. Po prostu odbieram to jak ostrą, śmiertelną defekację. Zarówno psychiczną, jak i fizyczną bohatera. Dajesz popalić czytelnikowi, bo styl i treść ostro przygniatają. Świetnie to współgra. Choć nie ukrywam, że wolę nieco lżejsze kawałki.
Pozdrawiam
green dnia 21.09.2013 21:52
Wybacz shinobi, ale tak mnie ujął początek, że do końca nie dobrnęłam, choć próbuję od wczoraj.

Ciężki tekst i jak widać ma zwolenników, ale to kompletnie jest pisanie w którym ja się odnajduję.

Pozdrawiam
shinobi dnia 22.09.2013 10:29
Zajacanka, Green - dzięki za wizytę i komentarze. Pozdrowienia.
Izolda dnia 23.09.2013 23:50
Musi człowiek czasem się upaprać w takim tekście, żeby normalnie funkcjonować i znów czuć smaki i zapachy. Są tacy, którzy mogą wciąż siedzieć przy stole pełnym słodyczy i niechętnie zaglądają do „wyrzyganych rozdziałów”. Mnie się u Ciebie podoba, ponieważ lubię równowagę i raz się ubłocić, a innym razem wypachnić. Paradoksalnie snuje się po Twoim rzężącym tekście niezła perfuma –
nie do końca uświadomiony problem wynikający z pustki miałkich przemyśleń.
Jest po czym popełzać i pomyśleć. Egzystencjalny smrodek w sam raz na jesień. Brrr
shinobi dnia 24.09.2013 07:30
Dzięki za wizytę i miły komentarz Izoldo. :)
wienczyslaw dnia 24.09.2013 23:19
ciężkie. albo dopada mnie już zidiocenie. albo Ty się zaplątałeś i gdzieś zgubiłeś to "coś". nie ogarnąłem w każdym razie tego tekstu.
shinobi dnia 25.09.2013 08:28
Może chodzi o to, że tekst jest mniej zabawny od poprzdnich.
Pozdro!
al-szamanka dnia 27.09.2013 12:45 Ocena: Świetne!
Normalnie boję się czytać Twoje teksty, gdyż za każdym razem mam wrażenie, że wyraz mojej twarzy jest wtedy z tych głupawo zaskoczonych.
I to po tym, gdy w zasadzie przyzwyczaiłam się do Twojego sposobu pisania, mocnego stylu, strumienia słów, który zdaje się rozbijać, jak górski potok, o coraz to większe kamienie i progi.
Ciągle się zastanawiam jak tak można. Co dzieje się w Twojej głowie, że produkujesz takie teksty, które z jednej strony wzbudzają we mnie szalony niepokój, z drugiej zaś budzą podziw i łaknienie na więcej.
Do tego bardzo często trafiam u Ciebie na całe zdanie, które niczym matryca, pokrywają się z tymi, które od lat wirują w mojej głowie.
Chociażby to:
Cytat:
Nie­ustan­nie nizał słowa w wy­świech­ta­ne kli­sze czczych fra­ze­sów, by wresz­cie w ob­ra­zie ła­zien­ko­wych kafli od­naj­dy­wać prze­dziw­ną sy­me­trię, boski wzór, a może od­po­wie­dzi na py­ta­nia ważne, wciąż chyba nie­za­da­ne...

Normalnie HIT!

Nie zaskoczyłeś mnie tym tekstem.
Potwierdziłeś po prostu talent. Brawurowo :)

Pozdrawiam :)
shinobi dnia 27.09.2013 19:23
Al-Szamanko, miło Ciebie widzieć pod moim tekstem. Dziękuję za super życzliwy komentarz. Cieszę się, że się podobało, choć drążę nieustannie ten sam temat. :)

Pozdrowienia. :)
Druus dnia 30.09.2013 14:53 Ocena: Świetne!
Kilkukrotnie wracałem do tego tekstu i mam tylko jedno skojarzenie: mroczny, ciężki utwór dark jazzowy, który wciąga, jak gówniane bagno.
shinobi dnia 30.09.2013 16:33
Dzięki Druus za komentarz i ciekawe, muzyczne porównanie.
Quentin dnia 02.10.2013 21:46 Ocena: Bardzo dobre
Przygnębiające są twoje teksty, Shinobi.

Lubię twój styl i pewnie nie raz już to podkreślałem. Podoba mi się twórczość depresyjna z dawką wisielczego humoru. Widać, że odnajdujesz się w tym klimacie świetnie.
Znajduję w tym pewną tendencję. Otóż wiele z twoich tekstów prowadzi do przewidywalnego zakończenia, a mianowicie do samobójstwa. Domyślam się, że to pewnie trochę efekt fascynacji tym tematem i niewątpliwie indywidualnych, głębokich przekonań, ale czasem warto spróbować czegoś innego. Nie jest to zarzut do tekstu, ani tym bardziej do całej twórczości, bo i jedno i drugie stoi u ciebie na wysokim poziomie, ale chyba fajnie spojrzeć na świat przez nieco bardziej kolorowe okulary, a może chociaż jaśniejsze ;)

Pozdrawiam
shinobi dnia 03.10.2013 09:18
Dzięki za komentarz Quentin.
Możliwe, że kiedyś napiszę coś pozytywnego, nie wiem. Może muszę najpierw przewałkować (na miarę swoich marnych możliwości) obecny temat do końca.

Pozdrowienia. :)
Wasyl dnia 04.10.2013 23:10
Prawdziwa kloaka życiowa, powiedziałbym. Nieźle pojechałeś z tematem, ludzka psychika mętną jest, a rzeczywistość czasem zmętnia ją jeszcze bardziej.
Dobry tekst, dobrze napisany, styl i język wciągają.

Pozdrawiam.
shinobi dnia 05.10.2013 10:48
Dzięki za komentarz Wasyl.
Cieszę się, że się podobało.

Pozdrowienia. :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:72
Najnowszy:emilikaom