Srałem akurat w podziemiach lotniska Schiphol, kiedy zadzwonił telefon. Przed chwilą wylądowała. Wytarłem tyłek i poszedłem do hali przylotów. Umówiliśmy się obok atrapy silnika samolotu, który wyglądał, jakby przed chwilą wpieprzył się w ścianę. Poznałem ją od razu, bo kilka dni temu przesłała mi swoje zdjęcie przez internet. Ładna to ona była. Raz sobie nawet… a zresztą, co wam będę opowiadał. No więc stała tam, z walizką bez kółka i ze szmacianym plecakiem na ramieniu, rozglądając się po hali. Patrzyłem na nią trochę, wyglądała na zagubioną, jak wszystkie. Pewnie pierwszy raz była w Amsterdamie. Pewnie pierwszy raz była gdziekolwiek. Trochę mnie ukłuło, ale podszedłem. Czy to ona? Tak, to ona. Czy to ja? Tak, to ja. Chwilę później gnaliśmy już autostradą, żeby po pół godzinie znaleźć się w dystrykcie. Wiecie, w którym.
Spiknął nas ze sobą Heniek, stary, praski rajfur. Może znacie Heńka? Sporo nocnych motylków przeszło już przez jego ręce. Dawniej wysyłał dziewczyny do Monachium, ale jak Rosjanie się tam pojawili, to zmienił branżę bardziej na północ. Heniek fach zdobył, łapiąc Bułgarki przy bazarze, jak jeszcze stał bazar, ale postęp, technologia, te sprawy, i teraz to jego syn wyszukuje te smarkule w internecie. Przysyła nam potem rozczarowane siusiumajtki, zawiedzione studiami, pierwszymi facetami i pierwszymi siniakami, ale też brakiem szmalu, ciuchów i całego hajlajfu, który każdego dnia oglądają w telewizji, myśląc, że tak wygląda świat. Przyjeżdżają tu czasem z Łomży, czasem z Zabrza, a czasem z Katowic. Jadą pociągiem przez Warszawę, Berlin i Dusseldorf, a jak rodzina uzbiera i dorzuci trochę grosza, to lecą prosto z Okęcia. W końcu hajlajf rządzi się swoimi prawami.
Rodzina Natalii uzbierała. Próbowałem podpytać ją trochę w aucie o to i o tamto, ale ona wpatrzona była w okno, jak gekon w muchę. Odpowiadała półsłówkami, że rodzeństwo, że praca, że studia. A tu? Wielkie miasto, wielkie możliwości i szansa na normalne życie. Normalne życie, pytam, a ona, że tak. Roześmiałem się. Później rozkręciła się trochę bardziej i paplała o tym, że tu to owszem, ale tylko na chwilę, żeby przyoszczędzić, zobaczyć, a potem, wiesz, André, skrzydła rozłożyć, mówi, Europę zwiedzić, poznać kogoś.
- Don Juana? - pytam.
- Może - uśmiecha się. - Ciężko tu jest?
Teraz ja się uśmiecham. Wjeżdżamy w wąską uliczkę nad kanałkiem. W przeszklonej witrynie kamienicy gruba, półnaga Murzynka wykonuje te swoje dziwne ruchy. Natalia mówi, że ona wolałaby jednak pracować w środku. Nie odpowiadam. Zajeżdżamy na podwórze. Wyciągam jej walizkę z bagażnika. Wchodzimy tylnymi drzwiami, prowadzę ją na górę. Kiedy wspinamy się po schodach, inna Murzynka uśmiecha się do Natalii.
- To twój pokój - mówię i zamykam drzwi.
- Co robisz? - pyta.
- Prawo pierwszej nocy.
- Co?
Wykręcam jej ręce za plecami, łapię za nadgarstki i rzucam na materac. Próbuje się podnieść. Walę ją pięścią w twarz. Upada. Siadam na niej. Rozpinam spodnie. Ściągam z niej majtki. Nie opiera się. Jest oszołomiona. Z nosa leci krew. Ma załzawione oczy. Zdejmuję pasek i zrzucam spodnie. Próbuję rozchylić jej nogi, ale zaciska je mocno. Trzaskam ją w twarz. Rozluźnia uda. Wchodzę w nią ostro. Ma zamknięte oczy. Trwa to chwilę. Przerywam na moment i odwracam jej ciało na brzuch. Biorę ją od tyłu. Zaczyna płakać. Łapię ją za włosy i wciskam twarz w poduszkę. Kończę całkiem szybko. Wciągam spodnie.
- Wykąp się - mówię. - Któraś z dziewczyn powie ci, co masz robić - dodaję i wychodzę.
Widziałem ją potem jeszcze parę razy, ale już nigdy się do mnie nie odezwała. A co ona, kurwa, myślała, że przyjeżdża tu zbierać truskawki? Że popracuje od ósmej do szesnastej i ma fajrant? Że znajdzie tu przyjaciół, z którymi będzie chodziła na wernisaże i dyskutowała o van Goghu? Że zamiast wódki będzie piła drinki? Że czeka ją tu awans społeczny? Że to jest jakaś pierdolona bajka? Big dream z happy endem? Tu nie ma happy endów. Bóg umarł i teraz tak wygląda świat.
Parę tygodni później Natalia pocięła się w swoim pokoju. Wykrwawiła się na śmierć. Znalazły ją dziewczyny, kiedy nie przyszła na wieczorny pokaz.
Nazajutrz zadzwoniłem do Heńka. Obiecał, że za kilka dni przyśle mi nową.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt