Chciałbym codziennie zdawać ten egzamin,
uchwycić stery cholernego życia,
wziąć je za szmaty i czerpać garściami,
dotrzeć do sedna, niczego nie spłycać.
Skomplikowane wybrałem natchnienie
w konsumpcjonizmu przeklętej epoce,
czując, że jestem jedynie zaćmieniem
tego, co mógłbym zostawić na potem.
Nie mam odwagi do obecnych czasów,
żadne pieniądze nie dają już szczęścia.
Co mi się marzy? Pola pełne kwiatów,
słońca promienie, niedzielne przedmieścia.
Znowu jesienna budzi mnie zaduma,
szare ogony malują kominy.
Wezmę gitarę, zagram dziś na strunach
Czarnego bluesa dla trudnej dziewczyny.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Lenix · dnia 08.10.2013 10:59 · Czytań: 484 · Średnia ocena: 3,5 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: