Trzy siostry miłosierdzia - Dobra Cobra
Proza » Inne » Trzy siostry miłosierdzia
A A A

   To z powodu takich jak ja mamy ogólnoświatowy kryzys gospodarczy. Oprócz żywności i ciuchów, w które zaopatruję się w lumpeksach, niczego nie kupuję. Nie mam żadnego kosztownego hobby, a internet, wcale ale to wcale, mnie nie ciekawi. 

 

W kącie mojego rodzinnego domu zawsze stała maszyna do szycia Singer - ideał niezawodności mechanicznej swoich czasów. Zawsze gotowa do pracy. Tak samo było kiedyś z pierwszymi rajstopami nylonowymi. Kobiety nosiły jedną parę praktycznie latami z powodu niezniszczalnego materiału, z którego je produkowano. 

 

Jednak Kapitalista nie byłby Kapitalistą, gdyby nie zauważył znaczącego spadku sprzedaży oferowanych wyrobów. W zacisznych gabinetach, paląc drogie cygara, opracowano więc tajny i zarazem chytry plan: wszystko ma być o wiele mniej trwałe. 

 

Oświadczam zatem niniejszym, że ja jestem wolny od tej zakupowej gonitwy! Nie muszę mieć, wolę być. To wpływa na mój dobry sen i niski poziom stresu. A na dodatek zaoszczędziłem  całkiem dużo pieniędzy, z których i tak okrada mnie podstępna inflacja i wszechwładne banki. 

 

 

 

  

Dobra Cobra z zaszczytem prezentuje opowiadanie drogi 

(a chodzi tu dokładnie o the road story, a nie o drogę od drogiego Stefana lub drogiej Anieli) pt.

 

 

Trzy siostry miłosierdzia

 

 

Miłosierdzie często przechadza się pomiędzy nami. Szuka tych, nad którymi może się jeszcze zlitować.

 

 

 

   Otóż trzy rzeczy są niezrozumiałe dla mnie, owszem cztery, których nie pojmuję: szlak orła na niebie, droga węża na skale, droga okrętu na pełnym morzu i obcowanie mężczyzny z kobietą. Właśnie ta myśl, spisana wieki temu przez mędrca Salomona, zaprzątała mi głowę, gdy czekałem na stopa, stojąc z wyciągniętym kciukiem na poboczu jednej z wojewódzkich dróg.

Wczoraj porzuciłem całkiem nierozwijającą pracę i wyruszyłem w świat z plecakiem. Od dziś będę swobodnym jeźdźcem, podróżującym tam, gdzie mnie los poniesie. Mam oszczędności i stać mnie na realizację moich marzeń o byciu wolnym. 

Wreszcie będę też z dala od pana Teodorzaka, zwanego potocznie - z powodu dużych i wystających zębów - Rekinem. To kawał impulsywnego prostaka, a zarazem dyrektor spółdzielni mleczarskiej Odmęt, który tępił mnie w robocie na maxa. Ten facet jest normalnie chory na umyśle! Rządzi twardą i agresywną ręką, w kółko poniżając, ośmieszając, zastraszając i szantażując emocjonalnie wszystkich swoich pracowników. To z jego powodu stara Michalakowa utopiła się niedawno w kadzi pełnej kefiru, i do tego eksportowego, bo szykowanego na trudny angielski rynek mleczarski!

 

 

 Obok na trawie leżał pijany jeż, który niewidzącym wzrokiem wpatrywał się we mnie z uwagą.

 

 

    Nagle z zamyślenia wyrwał mnie szum opon zatrzymującego się samochodu. Czarna limuzyna z przyciemnianymi szybami, to nie jest wymarzony samochód do podwózki. Takie auta nigdy nie zatrzymują się, aby zabrać przypadkowych podróżnych.

 

 Głupia sytuacja. Rozejrzałem się, ale wokół ani żywego ducha. Poczułem się bardzo niezręcznie. Tak ma wyglądać początek mojej przygody?

- Eee, jestem miłującym pokój młodym człowiekiem - powiedziałem głośno. - I nie szukam kłopotów...

Auto nadal stało nieruchomo, przez ciemne szyby nie można było dojrzeć,  kto jest w środku. Przełknąłem ślinę, gdyż poczułem nagłą suchość w gardle. Stałem tak w pełnym słońcu, oczekując tego, co zaraz miało nastąpić. 

 

Po dłuższej chwili, zza powoli opuszczającej się szyby, zobaczyłem miłą twarz siwiuteńkiej starszej pani. Uśmiechnęła się do mnie:

- Wsiadaj, młody człowieku - zaprosiła do środka. - Podwieziemy cię.

Zajrzałem do wnętrza samochodu. Trzy miło uśmiechnięte kobiety wpatrywały się we mnie z ciekawością. Wrzuciłem plecak i usiadłem na tylnym fotelu.

- Herbatniczka? - spytała staruszka, siedząca obok mnie. 

Kiwnąłem głową.

- Ja jestem siostra Bardzo, obok mnie siedzi siostra Najbardziej, a z tyłu siostra Bardziej.

Przyjrzałem się im z zainteresowaniem. Ubrane w skórzane kurtki, suknie jak z dzikiego zachodu, a na nogach czarne glany. Pani Bardziej poprawiła okulary i pociągnęła solidny łyk piwa z oszronionej butelki.

 

Pod wpływem gwałtownego przyśpieszenia mój żołądek natychmiast przykleił się do nerek. Popatrzyłem uważnie po twarzach pań, które kiwały głowami w rytm ostrej muzyki, lecącej z głośników. Robiło się coraz ciekawiej. 

 

 *

 

Powoli chrupałem smakowite ciastko. Wskazówka licznika nie schodziła poniżej 180, ale wewnątrz auta nie czuło się aż tak dużej szybkości.

 

Jak można było przewidzieć niebawem pojawił się za nami wóz policyjny. Po chwili staliśmy już grzecznie na poboczu. Radio zamilkło. Do wnętrza auta zajrzał poważny stróż prawa. Powiódł oczami po pasażerach, a uśmiech triumfu wykwitł na jego twarzy.

- Podwozimy wnusia na pociąg - powiedziała pani Bardzo, siedząca za kierownicą.

- Wnusia na pociąg - powoli powtórzył oficer.

 

Babcia Bardziej, czyli ta siedząca obok mnie, odstawiła butelkę, otworzyła tylne drzwi, wyszła na jezdnię, uniosła spódnicę, przykucnęła i... Zaczęła sikać na oczach zbaraniałego stróża porządku! Twarz policjanta szybko zmieniła barwę na purpurową. Gdy staruszka skończyła, jak gdyby nigdy nic opuściła spódnicę i podeszła do niego. Rozmawiali krótką chwilę.

 

I wtedy stało się coś, czego bym się w życiu nie spodziewał.

- Jedźcie dalej - powiedział lekko nieobecnym głosem przedstawiciel prawa. - Musicie zdążyć z wnusiem.

- Miłego dnia! - pozdrowiła go babcia Bardziej i ruszyliśmy z piskiem opon.

 

Na poboczu zostawiliśmy, zaśmiewające się z czegoś, cztery myszy.

 

*

 

   Za kolejną miejscowością drogę zatarasował nam duży czarny Mercedes. Z samochodu wyturlało się czterech napakowanych, łyso ostrzyżonych karków z dużą ilością złota, pouwieszanego na szyjach i nadgarstkach.

- Witam szanowne panie - ukłonił się jeden z nich, zaglądając do środka. - Pań podróż właśnie dobiegła końca. Uprzejmie proszę zostawić kluczyki w stacyjce i spokojnie wysiąść z auta.

- Och - westchnęły babcie. 

 

Powoli wyszliśmy  na pobocze drogi. Nagle starsze panie wyciągnęły przed siebie ręce. Przerażeni napastnicy padli pokotem na drodze, rażeni jakąś niebywałą mocą. 

 

Stałem z niemądrą miną, podczas, gdy babcie sprawnie spychały Mercedesa do głębokiego rowu. Jedna z nich wyjęła jakąś metalową puszkę i rzuciła ją za samochodem. Po chwili auto stanęło w płomieniach.

Jednak nie to przykuło moją uwagę. W otwartym bagażniku naszej limuzyny zobaczyłem luźno porozrzucane, grube pliki banknotów. Nogi ugięły się pode mną.

- Wsiadaj - zabrzmiał suchy rozkaz. 

 

Tajemniczy łoś, w przebraniu lodziarza, wpatrywał się w nasz samochód. Skąd tu się wziął łoś - lodziarz?

 

*

 

   Po pewnym czasie zatrzymaliśmy się na parkingu przydrożnego hotelu. Po wynajęciu pokoi towarzyszki podróży zaprosiły mnie do siebie. Zamówiły dużo pizzy, pojawiła się niezdrowa cola i zimne piwko. 

Zagrała muzyka i siwe staruszki zaczęły poruszać się w tańcu podobnym do punkowego pogo.

 

Z trudem szło mi jedzenie. Nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć. Patrzyłem na ich radosne beztroskie ciała, pogrążone w wywijaniu hołubców. Piwka było dużo, atmosfera sprzyjała odprężeniu. Babcia Najbardziej nieźle tańczyła. Musiała być kiedyś fajną laską...

 

   W apartamencie obok chwacki basista odbywał regularną bitwę na poduszki z dziewczętami z girls bandu. Wszyscy mieli na sobie tylko bieliznę. Hotelowe robaki… też.

 

 

*

 

   Gdy otworzyłem oczy, słońce stało już wysoko na niebie. Dawno nie czułem się tak błogo. Przeciągnąłem się leniwie na szerokim łożu, by po chwili przypomnieć sobie o moich towarzyszkach podróży i o moim bagażu pozostawionym w samochodzie. Szybko ubrałem się i wybiegłem na parking. 

 

- Budzisz we mnie instynkt kobiety - szepnęła, przechodząca obok, dość ładna panna z podobnym do gwiazdy znamieniem pod lewym okiem,

- A ty we mnie odruch wymiotny - odparowałem, bo nie lubię, jak mnie zaczepiają obce dziewczęta.

Tylko ja będę dokonywał wyborów, z kim będę się zapoznawał, a z kim nie. Teraz nie miałem na to ani ochoty ani czasu.

Popędziłem na parking ile sił w nogach.

 

Limuzyna właśnie odjeżdżała. Zacząłem gorączkowo machać za nią ręką.

- Wsiadaj!

Ruszyliśmy w dalszą drogę. Mój żołądek znów boleśnie uderzył o nerki.

 

 

- Dokąd jedziesz?

- Właśnie to chciałem powiedzieć, że chyba powinienem może już wysiąść...

- Boisz się? - babcia Najbardziej popatrzyła mi prosto w oczy.

- No, właściwie to nie... - starałem się, aby nie wyglądało, że jestem cykorem.

- Wysadzimy cię tam, gdzie tylko będziesz chciał.

- O! To ten... Dziękuję.

 *

 

Na kolejnym postoju poszedłem za potrzebą do ubikacji. Gderliwa pisuardessa żądała podwójnej opłaty za skorzystanie z przybytku, którym się opiekowała. Coś tam zacząłem oponować, na co ona powiedziała prosto:

- Gadaj do mojej dupy! Jak nie zapłacisz, wezwę policję.

 

Wracając po kilku minutach nie znalazłem na parkingu naszego auta.

- Łatwo przyjechało, łatwo odjechało - powiedziała filozoficzne babcia Bardziej, siedząc i sącząc piwko wprost z butelki. 

Spojrzałem na nią  ze zdziwieniem. Zdjęła okulary, przymknęła oczy i wystawiła twarz do słońca. Obok niej leżał mój plecak. Wkrótce i mnie udzieliła się jej beztroska. Zadarłem głowę i zacząłem wpatrywać się w przebiegające po niebie obłoki, cały czas główkując, co to za kobitki i jaka tajemnica jest z nimi związana. Jedna z chmur bardzo przypominała rysy twarzy pana Teodorzaka.

 

Wtem obok nas z piskiem opon przyhamował srebrny samochód. Za jego kierownicą siedziała pani Bardzo. Otworzyła drzwi:

- O nic nie pytaj! - krzyknęła. - Mamy mało czasu.

 

Ukrywająca się w pobliskich krzakach rodzinka łasic nie odezwała się ani jednym piśnięciem.

 

*

 

   Samochód nie miał klimy, jego wnętrze było bardzo nagrzane. Dobrze widoczny z mojego miejsca termometr wskazywał ponad 40 stopni ciepła. Babcia Najbardziej szybkim ruchem rozbiła wyświetlacz.

- Teraz już nie jest tak gorąco - zażartowała.

 

   Kończyło się nam paliwo. Powoli zajechaliśmy na brudną stację benzynową. Spod zadaszenia podszedł do nas wysoki, kościsty facet w bliżej nieokreślonym wieku. Korzystając z chwili przerwy w podróży, wyskoczyłem nieco rozprostować kości. Z oddali obserwowałem, jak pompiarz wyciąga rękę po należność, a babcia Najbardziej coś mu klaruje. Facet zaczerwienił się na twarzy, przygarbił, a po chwili wyprostował jak struna.

Starsze panie sprawnie zbierały się do odjazdu. Szybko wskoczyłem do samochodu. Ruszyliśmy bez płacenia za paliwo, o ile dobrze zrozumiałem scenę, która rozegrała się kilka sekund temu. 

Rzęsista ulewa bardzo szybko sprowadziła na ziemię potok wody. 

 

Wtedy babcie spojrzały po sobie i kiwnęły głowami.

 

Auto przyśpieszyło. To było istne wariactwo! Wskazówka prędkościomierza szybko pięła się do góry. 

- Eee, proszę pań? - szczęknąłem zębami ze strachu, ale dudnienie deszczu o dach auta zagłuszyło moje słowa. 

 

Błysnęło i zagrzmiało. Samochodem lekko zarzuciło. Licznik pokazywał właśnie cyfrę 140. Zauważyłem, że starsze panie  z uwagą wpatrywały sie we mnie.

- Aaaaa! - krzyknąłem. One są szalone!

- Spokojnie, mój mały - powiedziała babcia Bardziej.

- Jak mam być spokojny? Zaraz się zabijemy!

Znów nami zarzuciło na drodze. Oczami duszy już widziałem siebie rozciągniętego na jakimś przydrożnym kamieniu.

- Nie jesteśmy zwykłymi babciami...

- Co? - z przerażenia ciarki przeszły mi po plecach. Wiedziałem! Wiedziałem do czego prowadzi młodzieńcza ciekawość i zadawanie się z dziwnymi osobami!

- Pojawiamy się od czasu do czasu ku przestrodze.

- Przestrodze? Kogo?

- Ostatnio tamtego policjanta, pompiarza no i... ciebie.

 

Zahaczyliśmy lekko o jakieś drzewo, które pojawiło się i szybko zniknęło. 150 na liczniku!

 

- Musiałyśmy ostrzec tamtych, aby nie szli dalej drogą zagłady.

- Wyjawiłyśmy im ich przewinienia.

- A co ja mam do tego?

- Twoim błędem jest pycha i egoizm. Nie traktujesz ludzi na równi z sobą, wywyższasz się. Jesteś w swoich oczach lepszy od innych.

- Jeśli obiecasz poprawę, wysadzimy cię...

- Obiecuję! - krzyknąłem histerycznie. Tak głupio jest zginąć młodo w wypadku drogowym! Taki dramat dla rodziny!

 

Zatrzymaliśmy się na poboczu. Rozdygotany namacałem klamkę u drzwi i szybko wyskoczyłem z samochodu.

- Dam ci też dobrą radę - powiedziała pani Bardziej. - Weź wróć do pracy w mleczarni, bo nic lepszego nie znajdziesz. I... - zawiesiła głos - zacznij wreszcie kupować te wszystkie szybko psujące się dobra, bo od tej twojej decyzji zależy rozwój gospodarki oraz powodzenie kraju, w którym mieszkasz. Bo co by było, gdyby tak wszyscy przestali kupować? Myślałeś nad tym? Ten porządek rzeczy musi jeszcze potrwać przez pewien czas.

- Pamiętaj co obiecałeś! - rzekła babcia Bardzo, wyrzucając za mną mój plecak. Jej oczy fosforyzowały na lekko zielony kolor. Zadrżałem na całym ciele. 

 

Panie odjechały w absolutnej ciszy, tak, jakby silnik ich samochodu w ogóle nie pracował.

 

Nawet dwie pasące się po drugiej stronie sarny wpadły w zachwyt. Tak to przynajmniej wyglądało z mojej perspektywy.

 

 

*

 

   Rozejrzałem się wokoło. Burza przeszła bokiem i ulewa tu wcale nie dotarła. Czułem, że moja koszula jest mokra od emocji, związanych z ostatnimi wydarzeniami. W otaczającej ciszy usłyszałem lekki szum wody. Zarzuciłem plecak i ruszyłem w jej kierunku.

 

W miejscu, do którego dotarłem, rzeka tworzyła kaskadę. Obok, na krańcu skały, zauważyłem kobietę. Powoli podszedłem bliżej. Stała nad przepaścią z przywiązanym do szyi dużym kamieniem. 

- Co robisz? - spytałem.

- Nikt mnie nie chce, bo mam za małe piersi! - wyrzuciła z bólem.

Rozpoznałem w niej dziewczynę ze znamieniem pod okiem, którą spotkałem dziś rano w restauracji.

 

Co w takiej sytuacja robić? Co powiedzieć? Rekin to by dobrze wiedział...

 

- Ale... wiesz co? - zaryzykowałem. - Wydaje mi się, że możemy spróbować siły modlitwy, hmm? I, gdy będziemy to robić z odpowiednią wiarą, to one ci urosną! - poleciałem gadką, znaną mi z kościoła, do którego od niedawna przestałem uczęszczać.

 

Dziewczyna popatrzyła wzrokiem pełnym zdziwienia, ale też ufności i jakby oddania.  Zdumiałem się, że człowiek w tak krótkiej chwili może zauważyć tyle rzeczy na raz.

 

Uśmiechnęła się do mnie. Przebiegło mi przez myśl, że może żaden mężczyzna do tej pory tak z nią nie rozmawiał i ja jestem ten pierwszy. Mile mnie to połechtało.

 

Na niebie pojawiły się ostatnie promienie zachodzącego słońca. Wyciągnąłem ręce ku dziewczynie. Ona... zrobiła to samo. 

 

Krzyknąłem, ale zbyt późno! Wypuszczony z rąk kamień pociągnął ją za sobą w głęboką przepaść.

 

 

*

 

 

Przez dłuższą chwilę stałem jak oniemiały. Może zamiast modlitwy powinienem zasugerować jej zrobienie chirurgicznej korekcji piersi? Może wtedy inaczej by zareagowała? Kurde, jakie to dorosłe życie jest popieprzone! W kółko trzeba dokonywać jakichś wyborów, gadać odpowiedzialnie, z sensem, bo tylko jedna chwila nieuwagi i zaraz masz jakiś wypadek!

 

A może... Może mędrzec miał rację mówiąc, że ja też nigdy nie zrozumiem sensu i istoty obcowania mężczyzny z kobietą?

 

 

Gdy zapadł wieczór ocknąłem się wreszcie ze śmiertelnego odrętwienia. Powoli ruszyłem dalej niełatwą drogą młodego życia, z którego miałem od dziś pozbywać się pychy, egoizmu i wywyższania się ponad innych. Czas też zacząć kupowanie! Nie chciałem przecież podpaść trzem babciom. 

 Na początek może drukarka? Słyszałem, że one wszytkie mają wlutowany taki czip, który unieruchamia je na amen niedługo po zakończeniu czasu gwarancji…

 

 

 

 

   Z naprzeciwka szybko zbliżał się luksusowy Maybach dyrektora Teodorzaka. Młoda Michalakowa załatwiała właśnie swojemu mężowi pracę, klęcząc pomiędzy nogami kierowcy. Robiła to dla dobra rodziny. Oczami, pełnymi łez, widziała swoją niedawno utopioną w kefirze matkę. Unosząc i opuszczając głowę w jednostajnym ruchu nie zwracała uwagi na coraz bardziej sapiącego właściciela mleczarni. Gorączkowo starała się myśleć tylko o córce, urodzonej z nietypowym znamieniem pod lewym okiem, podobnym do gwiazdy. Wczoraj, wbrew podszeptom  swojej kobiecej intuicji, uległa namowom i pozwoliła jej na, pierwszy w życiu, samodzielny wyjazd wakacyjny.

 

 KoNiEc

 

Dobra Cobra 

sierpień 2013

 

 

Cytat: „Otóż trzy rzeczy... mężczyzny z kobietą” - pochodzi z Przypowieści Salomona, rozdz. 30, wiersze 18 i 19 (Biblia Warszawska, Wydawnictwo Biblijne w Polsce, 1975)

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Dobra Cobra · dnia 19.10.2013 10:19 · Czytań: 720 · Średnia ocena: 4,83 · Komentarzy: 25
Komentarze
marukja dnia 19.10.2013 16:27
Tekst przeczytałam z zaciekawieniem, choć przyznam, że mniej więcej od połowy czekałam już na koniec. W pewnym momencie, od hotelu moze, siada po prostu napięcie, nie wnosisz nic nowego, mam wrażenie, że na siłę przedłużasz...
Zirytowal mnie też początek, a raczej prapoczatek. ;) Ze trzy razy powtarzasz o tym mężczyznie i kobiecie, że można niemal nauczyć się tego na pamięć. Jak zobaczyłam na końcu jeszcze przypis, nie wytrzymalam i wybuchnelam śmiechem. Ale to chyba na plus. ;)
Natomiast bardzo podobały mi się wstawki o zwierzaczkach, jezach i innych robaczkach na końcu każdego fragmentu. I tytuł trafiony, w zasadzie on mnie tu przywabil, z sentymentu do zespołu The Sisters of Mercy. Babcie też miały fajne imiona. :)
Pozdrawiam!
Usunięty dnia 19.10.2013 16:54 Ocena: Bardzo dobre
Lubię takie teksty, bardzo mi się podobał, a chociaż rozumiem też przesłanie, wydaje mi się, że taki jakiś scenariusz odcinka Autostrady do nieba wyszedł, i jak dla mnie zbyt dosłowny.

Jednak pomysł i prowadzenie całości jest jak najbardziej dobry, przy czym kontrapunkty są historią samą w sobie.
Salomon był przede wszystkim królem, dlatego też ofiarowano mu taką mądrość, w tym znaczeniu nie nazywałabym go mędrcem.

Pozdrawiam ubawiona

B)
Dobra Cobra dnia 19.10.2013 18:41
Witam pod moim pięknym tekstem, w którym zmierzam się z konsumpcjonizmem, wzorem takich tuzów jak choćby Hayao Miyazaki.



marukjo,

Prapoczątek i początek ma ustawić Sz. Czytelnika względem dzieła, co jednak jest chyba falszywym tropem... Ale co tam, jestem autorem i sobie żongluję tu i tam emocjami. Dwie historie ostrzeżenia oraz spotkanie z panną muszą się wykonać, aby na końcu zagrać w grande finale.

Tak, jak Czytelnik jest oszukany prapoczątkiem i początkiem, tak też nasz bohater jest zrobiony przez babcie na szaro.

?

Bo tak do końca to nie wiadomo, dla jakiego koncernu te starsze panie pracują. Na początku można je utożsamiać z wysłanniczkami Nieba, lecz później... Może to emerytowane, ale skuteczne, agentki Inwigilacji całych społeczeństw? Wiedzące, że bez kupowania przez każdego z nas kolejnych rzeczy, nie da się utrzymać wzrostu gospodarczego, nie da się wyjść z kryzysu i wreszcie nie da się Kapitaliście zarobić na kolejnego wypasionego Bentleya.

Zatem pierwiastek niebiański łączy się z pierwiastkiem konsumpcyjnym, a jak wiadomo, to dwie różne rzeczy są.

Zwierzaczki, które tak Ci przypadły do gustu, są za to przedstawicielami milczącej grupy tych, którzy nie dają się skołować, wiedzą swoje i idą swoją drogą życia. Ich głos może i nie jest słyszalny w mediach, ale czy to nie one mają silne charaktery, a charakter to jest coś, co jest wczłowieku najważniejsze. Ładne cycki, choć może przymałe, czy umiejętność dobrego bzykanka to nie wszystko. A teraz świat na takie rzeczy głównie stawia.

Czy zatem przedstawiciele klasy milczącej, tak prześladowanej na początku chrześcijaństwa, nie są tymi prawdziwymi wiernymi, w odróżnieniu od tych farbowanych wiernych, którzy tylko co tydzień chadzają do kościołów? I chociaż życie jest zaprzeczeniem prawdziwej wiary, to właśnie ich stawia się jako... przykłady wiary. Pedofilia się strasznie wśród nich rozpowszechniła. Bo o tym też jest to opowiadanie. Tylko nie mogę sobie akurat przypomnieć, w którym miejscu o tym pisałem :-)

O i tak się w zarysie kręci to głębokie społecznie opowiadanie.

O czym zaręczam jako jego ałtor


---------
amso,

Dobrze tropisz z tą autostradą! A patrząc na mój poprzedni komentarz, można powiedzieć, że jesteś całkiem bliska celu.

Mędrzec Salomon, król Izraela, ostatni z wielkich, otrzymał mądrość z powodu swojej skromności. Nie prosił bowiem o szmalec ale właśnie o mądrość. I dobry Bóg dał mu, niejako na dodatek, mądrość. Obdarzył nią go ponad miarę. Dzięki temu możemy się delektować Księgami Salomonowymi, podziwiając w nich przenikliwość no i mądrość Króla. Miał też błogosławieństwo od Pana, za co dzisiejsi Kapitaliści dali by się pokroić.

Dlatego też na spotkaniach szczytów G osiem czy jakoś tak, wzywają Sowę, aby im błogosławiła w ich planach Nowego ładu. Czy skusisz się kiedyś i zerkniesz do Jiu Tiuba, aby tam obejrzeć ich potworne nabożeństwo, wywołujące diabła, a nagrane potajemnie komórką? To są mocne rzeczy i ciarki przechodzą człowiekowi po grzbiecie, jak na to patrzy.

Bo mimo szczycenia się cywilizacją i ogromnego staranie się zdyskredytowania Boga na każdym kroku, ich uczynki jasno pokazują na kulisy wielkiego boju pomiędzy naszym Stwórcą a jego przeciwnikiem.


I na tym opiera się pomysł napisania tej opowieści. A może też na czymś innym? Sam już nie pamiętam...


Dziękuję za odwiedziny!


Ukłony

Ałtor, the
al-szamanka dnia 19.10.2013 21:36 Ocena: Świetne!
Twoje teksty mają to do siebie, że trudno domyślić się zakończenia.
Dlatego zawsze jest ono dla mnie niespodzianką.
Czy rzeczywiście drukarki mają wlutowany specjalny czip? - tu podejrzliwie spojrzałam w kierunku mojej :)
Czy mogę wpłynąć na gospodarkę kraju, w którym mieszkam, zwiększając konsumpcję masła orzechowego o dodatkowych 10 słoików rocznie?
Albo wydając trzynastkę tylko na ciuchy?
Albo co pół roku zmieniać kompletnie umeblowanie mieszkania?
Takie i inne rozważania zajęły mi jeszcze godzinę czasu po przeczytaniu Twojego tekstu :) :) :)
Ubawiłam się jak zwykle.
Babcie świetne.
Międzyakapitowe zwierzaczki przezabawne... że też wpadłeś na taki pomysł!

Ale rzeczywiście musisz pomyśleć o zbyt dużych przerwach w tekście.

Pozdrawiam :)
Dobra Cobra dnia 19.10.2013 22:17
Szamanko,

Dziękuję za miłe słowa, zawarte pod tym wielowątkowym opowiadaniem! U Joe Alexa też czytelnik nigdy nie mógł się domyślić zakończenia. To moje ulubione lektury, że tak powiem, uchylając rąbka dobrocobrowej Tajemnicy.

Ależ oczywiście, że konsumując wzmożone ilości masła orzechowego, bezpośrednio wpływasz na stan gospodarki. To jest tak ustawione, że im większa sprzedaż, tym więcej zarabia sklep, hurtownik, firmy przewozowe, magazyny, wreszcie producent i państwo, które żyje z podatku od produktów i usług.
A ponadto to masełko jest takie pyszniutkie...

Więc, jak widzisz, wszystko jest w Twoich rękach. Chcesz, żeby żyło się lepiej, więcej wydawaj. Co jak co, ale na pewno pomożesz w ten sposób właścicielowi marki masła orzechowego na zakup kolejnego Maybacha. A może, niejako przy okazji, w Austrii też zrobi się lepiej?


Na tym miejscu pragnę Cię, oraz wnikliwych Czytelników, przeprosić za zbyt duże przerwy w tekście. Jest to winą portalowego edytora i dla niego jedna linijka przerwy robi takie dziury w tekście. Próbowałem, nie ma na to rady.




Co do specjalnych chipów do psucia się to niestety jest to prawdą.

Więcej choćby na: http://www.wykop.pl/ramka/.../producenci-celowo-postarzaja-sprzet-by-umieral-tuz-po-gwarancji/

http://www.spidersweb.pl/2012/.../planowane-postarzanie-produktu-przez-producentow-nie-mit.html




I tym smutnym dla nas użytkowników, a wesołym dla producentów, zagadnieniem kończę...




Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny

DoCo
Madame Chauchat dnia 19.10.2013 22:44
To prawda z tym psuciem. Mój komputer padł dokładnie po dwóch latach uzytkowania, a sciślej matryca i dysk
Dobra Cobra dnia 19.10.2013 22:48
Jest kolejny świadek złego poczynania sobie koncernów i producentów!
Madame Chauchat dnia 19.10.2013 22:50
Chyba każdy wie już o tym, to nic odkrywczego
Dobra Cobra dnia 19.10.2013 22:55
Acha... I właśnie o tym jest moja opowieść.


Ukłony

DoCo
mike17 dnia 20.10.2013 15:56 Ocena: Świetne!
Całkiem niezła ta twoja historyjka, Kobruś :)
A te babcie równie adekwatne do świata biznesu, co objazdowy zespół 80-letnich czipendejlsów tańczących w srebrnych stringach dla napalonej gawiedzi - ale efekt groteski osiągnięty, wszak panie w tym wieku, i to jeżdżące limuzyną z przyciemnianymi szybami to już totalne novum jest.
Klimat "kina drogi" w deskę, jest napięcie, czuć, że akcja lada moment gibnie się w którąś z niewiadomych stron i bohater stanie twarzą w twarz z prawdą, której się nie mógł spodziewać.

Przewrotny paszkwil na prawa rynku żeś tu zapodał, miszczu :)
Niedawno miałem okazję (miłą dosyć) rozmawiać z pewną damą groobo po 70-tce, która jest prężnym agentem nieruchomości, i która ostro pogina w tym biznesie za sprawą wrodzonej charyzmy i siły słownej perswazji.
Podobnie chyba było i tu, gdzie chłopaczyna został poddany praniu mózgowia i wymiękł.
Ale taki jest ten świat: wszyscy namawiają do kupowania, dzwonią z propozycjami, wysyłają mejle, tylko po to, by człeczyna coś tam nabył.

Ze mną mają good, bo ja zakupoholik :)
Trochę mamony wpływa to temu, to tamtemu od mika :)

Tekścior tradycyjnie jak się patrzy, ale mógłbyś coś zrobić z tym potrójnym początkiem.
Raz w zupełności wystarczy, moim skromnym.

Co do czipa, to coś w tym jest: gadałem kiedyś z informatykiem, który rzekł poważnie, iż każdy sprzęcior komputerowy ma OKREŚLONĄ ilość dni przydatności, potem kaput...

A.H.O.Y !
Dobra Cobra dnia 20.10.2013 16:26
Witaj, mike, pod tym pięknym tekstem o starszych wiekiem, ale jakże sprawnych złodziejkach aut.

A, że przy okazji zdradzasz sekrety swej słabości, to już przepięknie. Szczególnie dla domokrążców internetowych - teraz zintensyfikują pracę mad Tobą, byś jeszcze więcej dobra od nich brał. Hihihi...

Wrodzona charyzma i siła perswazji to bardzo przydatna rzecz, szczególnie jeśli pracuje się w sales.

Zasmucę Cię, gdyż nie mogę zrobić niczego z tym potrójnym początkiem, bo to jakbym odbierał jeden riff Angusowi, Malcolmowi, Cliffowi, Philowi i Brianowi. Tak nie można i nie godzi się, nawet jeśli rzeczeni mężczyźni to panowie w wieku mocno dojrzałym a dla niektórych to już nawet dziadki.

I tak to się kręci tajemniczo, rzekłbym podstępnie, że Trzy siostry to niemalże dramat w kilku odsłonach, gdyby tylko nie ta panna na koniec.

A Planowane Starzenie Produktów to już cała gałęź prężnego byznesu, który myśli i kombinuje, jakby tu wyrwać nam przed śmiercią jak największą ilość gotóweczki.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Planowane_starzenie



O i tyle.

Dziękuję, żeś wpadł przy niedzieli po obiedzie.



Pozdrówka,

DoCo


Ps. A jednak trójpoczątek zostawił miejsce dwupoczątkowi. I już.
Figiel dnia 20.10.2013 20:45 Ocena: Świetne!
Pijany jeż wymiata, zwierzątka sprytnie wykorzystane, babcie super, imiona w dziesiątkę. Fajny motyw podróży no, właśnie, dokąd, albo ku czemu?
Jest zabawnie, ale nie tak do końca, jeśli uświadomić sobie,że podlegamy perswazjom i manipulacjom, nawet o tym nie wiedząc. Ogólnie rzecz biorąc: nie wychylać się, grzecznie we wskazanym profilu, niekoniecznie tylko konsumpcyjnym siedzieć, a jak już ktoś trochę wolności zawłaszczył, to nie rzucać się w oczy.
Jak zwykle u Ciebie sprawnie, w sposób dopracowany, lekko i zaskakująco.
Dwa razy się jednak potknęłam:
Cytat:
Tylko ja będę do­ko­ny­wał wy­bo­rów, z kim będę się za­po­zna­wał, a z kim nie


"Zapoznać" to tyle, co dawniej " zapomnieć", a tu raczej o poznawaniu mowa

Cytat:
Nawet dwie pa­są­ce się po dru­giej stro­nie sarny wpa­dły na ten widok w za­chwy­ce­nie.

Na pewno miało być " zachwycenie", a nie " zachwyt"?
Poza tym świetne, i tak daję:)
Pozdrawiam:)
Dobra Cobra dnia 20.10.2013 21:16
Witaj Figlo,

Jakże celnie interpretujesz ten kawałek opowieści drogi ( a trzeba Ci wiedzieć, że nie o drogiego Stefana tu chodzi, lecz o drogę, jak droga asfaltowa lub gruntowa :-))

Miłe babcie zapodają i dzieje się to na trasie, więc niby wszystko gra. Wiele przygód oraz świat równoległy w postaci niezrozumianych przez nas zwierzątek oraz chwackiego basisty, który później zapewne pokrył wszystkie dziewczęta z girls bandu.

Cóż to może oznaczać i czy to już jest symbolizm czy jednak nie jest?

Synek - a nasz bohater - wziął i porzucił akurat pracę (cienias z niego, bo jeszcze nie wie, że w kapitaliźmie gdzie nie pójdzie - trzeba będzie zasuwać w pracy). Zostawił też kościół, do którego uczęszczał, zapewne za namową i perswazją rodziców - nie odnalazł się w nim, czy raczej nie wypadało tam uczęszczać? Zostawia to wszystko, co zna, aby ulec mirażowi, że gdzieś jest piękniej, trawa jest bardziej kolorowa i gdzie psy nie srają. Ale to ułuda...

Porzuca wszystko to, co mu znane, aby pójśc za marzeniami?

Nie wie, niestety, jakie siły rządzą światem. A siły tę potężne są i tajemnicze. Chcą, aby nikt nie wiedział, że jest przez nie sterowany i kontrolowany. Siły o wiele większe niż bezpieka, ZOMO i wszystkie inne wydziały KGB.

On jednak, w młodzieńczym braku przewidywania, idzie przed siebie. I nie wiadomoi, jakby mógł skończyć, gdyby nie 3 babcie. Przedziwne persony. Na pozór jakieś szarlatanki i być może złodziejki aut. Ale akcja zczyna na nie rzucać nieco inne światło. Może są z Nieba?

Mogą być z nieba, bo wiele seriali z US i A tak te sprawy przedstawia. Owszem.


A jednak nadal trwa tajemnica. Wielka jak dziewica (nie porównując). - Co to będzie? - jak śmie pytać jeden z naszych rodzimych wieszczów, w zadziwiającym utworze pt. Dziady:

"Ciemo wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie..."

...


Resztę Czytelnik musi se sam dopowiedzieć. Jakby były jakieś problemy - proszę o kontakt.



Dziękuję za odwiedziny i słowną pamiątkę, którą autor będzie się pożywiał (bo dającą pokrzepienie) do czasu opublikowania następnego kawałka prozy na tym słodkim Portalu, gdzie zbiera się winorośl a rusałki tańczą po 22.


Pozdrawiam zatem wieczorowo...

DoCo


PS Zapoznać - to w slangu poznać.
Ps2 Zachwycenie jest lepsze. Trochę dawnopolskie i takie patetyczniejsze (nie mylić z pasztetem z patiserie...

DoCo
Figiel dnia 20.10.2013 21:44 Ocena: Świetne!
Z babciami DoCo, to mam problem, bo Bardziej powiedziała ciekawą rzecz:
Cytat:
Ten po­rzą­dek rze­czy musi jesz­cze po­trwać przez pe­wien czas.

więc mam wątpliwości, z której ona bajki.

Zachwycenie mogę kupić, przy "zapoznaniu" upieram się, mimo że istotnie slangowe, bo odkąd pamiętam wbijano mi do głowy, że to mniej więcej tak poprawne, jak szarmanckie niesienie torebki dziewczyny:)

Pozdrawiam:)
Dobra Cobra dnia 20.10.2013 23:46
Jakaś Ty wnikliwa! Ale to dobrze.

Potwierdzam, babcia Bardziej coś takiego powiedziała. Może jest z innej bajki a może i nie jest. Jeśli wziąć ją za agentkę Konsumpcji to wszystko zrozumiałe! Konsumpcja zdaje sobie sprawę, że pewnego ślicznego ranka to wszystko szlag trafi. Jeśli jednak nie jest agentką K to już się robi bardziej niesamowicie, prawda?

Pewnie, że nie poprawnie, ale czasem mam wrażenie, że te moje opowieści są nieautentyczne, bo normalnie ludzie mówią sto razy gorzej niż bohaterowie opowieści DoCo.

Szarmanckie niesienie torebki dziewczyny? Czemu nie!


Ukłony,

DoCo
puma81 dnia 22.10.2013 10:57 Ocena: Świetne!
Gang babć to takie wilki w owczej skórze - wiadomo przecież, że babci nikt się nie obawia, dlatego babcia, jeśli ma niecne zamiary, może w pełni je zrealizować.
Oczywiście, że trzeba nawracać niewiernych ludzi na właściwą, konsumpcyjną drogę, a następnie wciskać im szybko psujący się badziew. Należy także naprowadzić ludzkie myślenie na właściwe tory, w czym najważniejszą kwestią jest wmówienie człowiekowi, że pełen jest cech niegodziwych, mało wartościowych.
Sugerując się tytułem, przez cały czas miałam przed oczyma siostry zakonne i pomyślałam sobie, że Kościół naucza, rozgrzesza i potępia, sam skrywając pod sutanną wiele złego.
Cóż, bardzo mi się podobało :)
Pozdrawiam:)
Dobra Cobra dnia 22.10.2013 12:15
Pumo,

Rozpoznałaś bezbłędnie o czym jest ten kawałek! Brawo!

W nagrodę piosenka. Ostrzegam, że nie będzie letko... http://youtu.be/D-7RzS8_dys


W każdem razie to nie łatwy kawałek prozy, o czym świadczy mniejsze zainteresowanie statystycznego czytelnika, który jednak goni za komercją lub extremalną romantyką z malinowym chruśniakiem w tle.
Ale trzeba robić swoje. Najpiękniejsze jest to, że - nie mając żadnej umowy z nikim - mogę se pisać na tematy różne i jakie się tylko spodobają, co jest nazywane wolnością literacką. No, bez przesady, żadnego g..na nie mam zamiaru wstawiać, a jeśli nie będę już miał o czem pisać, po prostu zawieszę karierę pisarską, przez małe p pisaną, na kołku i pójdę uprawiać ziemniaki, bo taki los mnie czeka, gdyż zus wylicza moją emeryturę na jakieś śmieszne grosze, wedle dzisiejszej wartości pieniądza. Skurwysyny...

Wracając do tematu: jest też zakończenie tej opowieści, dopisane dokładnie po ostatnich słowach, które istnieją teraz. W wolnej chwili wstawię je na DoCo fejsbuka, więc zapraszam do odważenia się na zetknięcie z brutalnym i być może prawdziwym końcem tej opowieści dziwnej treści...

Bardzo mi miło, że zechciałaś wpaść i przeczytać.

Ukłony w pas albo i niżej.


Pozdrawiam,

Dobra Cobra
Madame Chauchat dnia 22.10.2013 12:57
Interpretacji jest pewnie wiele i każdy coś innego tam spostrzeże, co do emerytury to podziwiam, że posiadasz pewność, że dożyjesz tego wieku... Skąd taka wiara? :)
Dobra Cobra dnia 22.10.2013 13:04
Nie mam tej pewności... ale większośc ludzi jednak do niej dożywa, więc może będę w tej większości??? :-) Zimioki to przyszłośc!

Interpretacji jest wiele. A to wszystko po to, żeby za sto lat panie polonistki miały z czego haczyć młodzież w szkołach: - A co Dobra Cobra, nasz wieszcz narodowy, miał na myśli, pisząc słowa...

;-)


Pozdrawiam

DoCo
puma81 dnia 24.10.2013 08:32 Ocena: Świetne!
Kawałek/piosenka nie wymaga żadnego komentarza.
Dobrocobrową pisarską działalność popieram w stu procentach:)
Alternatywne zakończenie "przełknęłam" ze łzami w oczach...
Pozdrawiam :)
Dobra Cobra dnia 24.10.2013 20:57
Dziękuję za poparcie. Przyda się w wyborach!:-)

Rzeczone przez Pumę - alternatywne, potworne w swej wymowie, zakończenie tej miłej opowiastki o trzech babciach, można znaleźć na fejsbuku Dobrej Cobry:

https://www.facebook.com/pages/.../215571291807179


Ukłony,

Ałtor, the
ajw dnia 19.12.2013 19:05 Ocena: Świetne!
Wybawco! Ilekroć bedę miała doła wielkości leja po bombie wiem już gdzie mam się udać - pod któreś z Twoich odlotowych opowiadań. Bajeranckie zwierzatka rozwaliły mnie totalnie :)

Bardzo inteligentny tekst, pozornie lekki niesie wiele mądrości. Poza tym otwiera pieknie wyobraźnię. Wszystko widziałam, wszystko słyszałam (tylko nie mysl sobie, ze słyszę jakies głosy). Co do rad dla koleznki z kamieniem .. Hmmm.. ja tam poradziłabym jej picie smietanki i chodzenie na rekach . Zabójczo rosną wtedy piersi ;) Wiem coś o tym.
Pozdrawiam z usmiechem
-nałogowa zakupoholiczka :)
Dobra Cobra dnia 19.12.2013 19:16
Droga,

Proszę, oszczędzaj się i racjonuj sobie prozę Dobrej Cobry - inaczej możesz przedawkować!


Cieszę się, że polubiłaś ten tekst, bo ja też pałam do niego miłością.

Miliony kobiet marzy o większym biuście! Jeśli podzieliłabyś się z nimi swoją autorską poradą - rozwiązałabyś wielki światowy problem! Choć osobiście wydaje mi się,że kobiety po prostu niepotrzebnie się odchudzają. Gdyby nie to, ich biusty też rosłyby niczym strome stoki Giewontu. A takie mężczyźni uwielbiają najbardziej ( a przynajmniej większość poulacji samców).

Jeśli jeszcze zerknęłaś na alternatywne zakończenie historii - jesteś doświadczoną we wszystkim, co tyczy tej opowieści.


Dziękuję pięknie za odwiedziny!


Do następnego

Dobra Cobra
ajw dnia 19.12.2013 19:19 Ocena: Świetne!
Ok, jutro piatek. Zrobię sobie mały post i nie skonsumuję ani kawałka Twojej prozy. Do soboty zatem ;)
Dobra Cobra dnia 19.12.2013 19:20
Do soboty!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty