A ja na przykład tak sobie myślę... jeśli naprawdę nie ma tu błędu, bo nawet dla mnie dość trudna to retoryka zwrotów
, to bardzo ładnie to wypisałaś...
Monolog do Boga, tak wychodzi z moich rozważań, ale czemu do Boga? Po co podmiot do Niego mówi? Pierwsze słowa, "boję się", są mi bliskie... cisza też. Cóż może znaczyć "ciszy swej nie sprostam tobie" - być może rzeczywiście można by napisać "ciszy swej nie sprostam" bądź "w ciszy swej" - ale jeśli tak ma być, jak jest - na co bardzo liczę (naprawdę), bohmo - to ciszy podmiot liryczny nie sprosta, innymi słowy - wielkość tej ciszy, jej głębokość nie sprosta oczekiwaniom Boga (przynajmniej tym, które podmiot liryczny mu przypisuje). Tak ja to widzę. Dalej.... zwątpienie... też bliskie mi. Niczem będzie zwątpienie... też o to się boję. Co się stanie, gdy zwątpienie pójdzie na marne? Podmiot nie zna odpowiedzi. Nie wiem wszak, czy zwątpienie to jest zwątpieniem w Boga, czy w konkretną jego cechę... ale właśnie czy tak, czy tak, ma sens strach. Wierzę, jako podmiot liryczny i jako sam z siebie, że Bóg uczyni z mojego zwątpienia w różnych sprawach siłę. Lęk pozostawiam Mu.
Wiersz naprawdę jest głęboki. Ja bym go widział wszak tylko na jednej płaszczyźnie - Bóg-podmiot liryczny - ale tu bardziej wolałbym czuć (i czuć mi) głębię zwrotów, a nie ich piękno czy wieloznaczność.
Tak ja to widzę. Lubię czasem tworzyć nowe słowa i wyrażenia, a także (rzadziej) kondensować znaczenia
, być może dlatego spodobały mi się te zwroty, których nie znam.