Gdy okazało się, że Elvis naprawdę żyje, w mediach zapanowało wielkie poruszenie. Stacje telewizyjne i radiowe jęły prześcigać się w próbach uzyskania ekskluzywnego wywiadu z królem. Ten w końcu ogłosił, że wielkim sentymentem darzy norweską telewizję TV1000 i to w niej wystąpi. Wybór swój motywował faktem, iż kiedyś zachwycił go film pt. "Kvallens" emitowany przez tę stację.
Wywiad przeprowadzić miał znany showman Harald Knutsen, ale nie wytrzymał napięcia i tuż przed spotkaniem z Elvisem po prostu uciekł na drzewo. Długo odmawiał zejścia, aż w końcu zajęły się nim odpowiednie służby.
Haralda zastąpił mniej przebojowy, ale bardziej opanowany Torbjorg Mykland, który punktualnie o 10:00 rozpoczął najważniejszy, być może, wywiad w historii telewizji, oglądany przez ponad miliard ludzi na całym świecie. Prowadzący nie miał zbyt wiele pracy. Po zadaniu pierwszego, niespecjalnie oryginalnego pytania "No, Elvis, to gdzie byłeś, jak cię nie było, hehe?", król rock'n'rolla rozpoczął monolog, a doświadczony Torbjorg po prostu pozwolił mu się rozgadać i nie przeszkadzał.
Mimo, iż generalnie rzecz biorąc Elvis plótł, co mu ślina na język przyniosła, wskaźniki oglądalności stale rosły. Król opowiadał na przykład, jak to na święta Bożego Narodzenia w 2003 roku załatwił nowatorską choinkę. Nie była nią żadna sosna czy świerk, ale John Cormorant, czterdziestoczteroletni kolega Elvisa, przykładny mąż i ojciec dwóch córek. Artysta ustawił go, nagiego, w dużym pokoju obok telewizora, kazał rozłożyć ramiona i przystąpił do dekorowania. Założył John'owi na szyję łańcuch od roweru, wokół ramion i bioder opasał gumowym wężem ogrodowym, na uszach zamocował dwie szklane szyszki, w dłonie wetknął latarki, a na członku powiesił bombkę z namalowanym psem Pluto. Gdy obejrzał swoje dzieło skrzywił się z niesmakiem, splunął, po czym wypędził Cormorant'a z domu, a sam na Allegro kupił zeszłoroczną, zwykłą choinkę.
W tym samym czasie najbardziej popularnym słowem w znanej wyszukiwarce internetowej było słowo "zeszłoroczna choinka", w każdym języku, a jeśli język ten miał odmianę przez przypadki to i w każdym przypadku. Co sprytniejsi przedsiębiorcy w ciągu kilkudziesięciu minut dorobili się fortun na sprzedaży świątecznych drzewek, choć nie było ich znowu tak wielu – większość wolała oglądać wywiad.
Kiedy w drugiej godzinie wywiadu Elvis sięgnął pierwszy raz po szklankę z wodą i nastąpiła chwila przerwy w jego wypowiedzi, Torbjorgowi udało się wtrącić następne pytanie, równie mało oryginalne jak pierwsze: "Jakie są twoje plany muzyczne?".
Król odstawił wodę, stwierdzając, że muzykę porzucił z przyczyn zdrowotnych, po czym popłynął z wypowiedzią okraszoną uroczymi anegdotkami m.in. o swoich problemach z nerkami w 1994, które omal nie zakończyły się tragicznie. Wyjaśnił, że w Bahrajnie przeszedł anonimowo skomplikowaną operację zamiany nerek: prawa znalazła się na miejscu lewej i odwrotnie. Po wszystkim został przyłączony do aparatu do dializy, którego nie umiał jednak obsługiwać. Na porannym obchodzie zapytał ordynatora, niejakiego Mirosława Rajcha, polskiego medyka zarabiającego na godne życie w Bahrajnie, jak działa owo urządzenie. Ten odrzekł, że trzeba stale naciskać środkowy przycisk, bo "tak mu podyktował rozum". Elvis czym prędzej uciekł z tego szpitala, razem z aparatem do dializy i dwa lata spędził w przydrożnym motelu.
W tym samym czasie we wszystkich szpitalach i pogotowiach na całym świecie rozdzwoniły się telefony od potencjalnych pacjentów skarżących się na problemy z nerkami i proszących o aparat do dializy, zaś producenci tego typu urządzeń zostali zasypani zamówieniami na dwanaście lat naprzód.
Gdy w piątej godzinie wywiadu Elvis zaniósł się suchym kaszlem, prowadzący wykorzystał ten moment na zadanie trzeciego pytania, równie oczywistego, jak poprzednie:
- Elvis, a jak to było naprawdę z tą twoją niby-śmiercią?
Elvis wyjaśnił, że definicja śmierci nie jest jednoznaczna, bo on w sumie to formalnie nie żyje, a jednak udziela teraz wywiadu. Posłużył się przykładem, jak to zimą 2000 roku wysiadło centralne ogrzewanie i jego sąsiad, Mike Dorian, w ramach protestu przykuł się do zimnego kaloryfera jednocześnie podejmując głodówkę. W jakiś sposób dowiedzieli się o tym reporterzy lokalnej gazety, dostali do mieszkania Doriana i porobili mu zdjęcia. Następnego dnia ukazały się one w gazecie z podpisem "Mike Dorian w niemym proteście przeciwko zimnym kaloryferom". Lokalne władze uznały to za brutalny atak na swój wizerunek i dwa dni później do mieszkania Doriana weszło dwóch smutnych panów, którzy mimo protestów gospodarza zabrali go sobie, a następnie wrzucili do rzeki. Sąsiad Elvisa nie miał szans, gdyż zwykle idzie się prosto na dno mając przywiązany do nóg żeliwny kaloryfer.
Żeliwne kaloryfery stały się w jednej chwili tak pożądanym towarem, iż cena jednej małej sztuki wynosiła ponad dwieście osiemdziesiąt milionów dolarów i stale rosła, mimo, że termin dostawy oscylował w granicach trzech lat.
Elvis tymczasem podawał kolejny przykład zgonu zakończonego śmiercią, kiedy to pewnego razu kupił jednej ze swych kochanek kwiatka. Nie był to jednak zwykły kwiatek, jaki można dostać w pierwszej lepszej kwiaciarni czy u baby pod cmentarzem, ale specjalny - rosiczka. Dziewczyna bardzo się ucieszyła, lecz już dwanaście minut później roślinka rzuciła się na nią i pożarła. Po kochance zostały tylko czerwone buty, które Elvis do tej pory trzyma po łóżkiem.
W tym momencie producenci butów zatarli ręce i kazali cały asortyment przemalowywać na czerwono. Srodze się jednak zawiedli, bo na buty mało kto zwrócił uwagę. W Internecie furorę robiła rosiczka, którą pragnęło zakupić kilkaset milionów ludzi.
W ósmej godzinie wywiadu, Elvis, kończąc temat swej sfingowanej śmierci, pół-żartem, pół-serio rzucił uwagę, że nie należy brać z niego przykładu. Jak ktoś chce porządnie umrzeć, to najlepiej wysadzić się powietrze, używając do tego ładunku wybuchowego o mocy 2KT.
Targana milionami wybuchów planeta zmieniła swą orbitę i skończyło się globalne ocieplenie. Elvis wkrótce został ogłoszony prezydentem Wszechświata. Nie było już emocji, nie było jutra, nie było wczoraj. Wszystko stało się jednością.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt