Nie przyjechał jeszcze. Ale to nic, czasami się spóźniał. To nie była przecież jego wina. Pracował tak ciężko i długo. Raz czy dwa przespał swój przystanek, wysiadał znacznie dalej i wracał na piechotę, wzdłuż torów. Mógł skracać sobie drogę, iść na ukos, od razu do domu – ale wiedział przecież, że będzie na niego czekała.
Nie miała jak się z nim skontaktować. Minęła już godzina. Nie przyjechał jego pociąg, nie przyjechał żaden następny.
Dźwięk torów piszczących na kilka chwil przed przyjazdem składu zazwyczaj ją drażnił, teraz jednak wyczekiwała hałasu z utęsknieniem. Przez ułamek sekundy miała wrażenie, że to już, że go słyszy, ale to jej własny oddech i jęk zaświszczał wysokim tonem w mroźnym powietrzu.
Peron był mały, stary i pusty. Znała to miejsce na pamięć, potrafiłaby poruszać się tu z zamkniętymi oczami. Nie było tu stacji dającej ciepłe schronienie, żadnych ławek, okolicznych sklepów. Położyła się na śniegu, zmęczona trzygodzinnym, nerwowym przechadzaniem się wzdłuż krawędzi betonu.
Nie przyjechał jeszcze. Nie przyszedł. O tej porze zazwyczaj leżeli już razem w łóżku, zakopani w pościeli. On gładził ją czule, ona zasypiała na jego ramieniu.
Rano zawsze robił śniadanie. Swoje jadła już zimne, znacznie później. Zanim wychodził do pracy, spędzała z nim każdą możliwą chwilę.
Żegnali się. Kochała go tak bardzo, że chorowała z tęsknoty zanim jeszcze przekroczył próg drzwi. Pracę kończył późno. Udawała się samotnie na stację gdy zbliżał się czas powrotu. Witali się entuzjastycznie, jak po latach rozłąki.
Tęskniła za domem. Nie potrafiła jednak wrócić bez niego. Nie tak to się odbywało. Od dwunastu lat wracali wspólnie. Nigdy inaczej.
Cała zdrętwiała. Znów zaczął padać śnieg. Wcześniej płatki rozpuszczały się na jej nosie, ale temperatura ciała powoli spadała, a biały puch osadzał się na jej sylwetce, tworząc mały, nieruchomy kopiec.
To nic. Już wkrótce wróci. Słyszała jak tory piszczą. A może to znów jej własny jazgot. Ale widziała też światła. Zbyt wiele świateł jak na pociąg. Pewnie wszystkie spóźnione wracają naraz. Na pewno tam jest. Przyjdzie i zabierze ją do domu. Na pewno. Zrobiło jej się ciepło. Nie pamiętała, kiedy ostatnio zasypiała nie u jego boku.
Obudził się samotnie. W bólu, gipsie i szpitalnym łóżku. Zaczął krzyczeć i wierzgać się jak zwierzę. Wypuśćcie mnie, wył. Mój pies na mnie czeka, ryczał. Moja kochana psinka, płakał. Dali mu podwójną dawkę morfiny. Od miesiąca to samo. Byli bezradni. Żaden członek rodziny się po niego nie zgłosił.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt