Bajka o Bogu, czyli wigilijna opowieść dwa. - pablovsky
Proza » Długie Opowiadania » Bajka o Bogu, czyli wigilijna opowieść dwa.
A A A
Od autora: Jeżeli ktokolwiek poczuł się urażony po przeczytaniu poniższego tekstu, to z góry przepraszam, nie miałem zamiaru kogokolwiek urazić w kwestiach wiary i religii. Z wyrazami szacunku - do poczytania w wieczór wigilijny.

Święty Mikołaj sunął na saniach. Niebo było rozgwieżdżone, a księżyc przybrał postać rogalika. Renifery ciągnące sanie, stukały kopytami o diamentową taflę nieba, a brodaty starzec w czerwonym płaszczu ze skupieniem kierował śnieżny wehikuł na zachodnie wyspy. Poganiał swoje renifery ze srogo zmarszczonymi brwiami, bo wiedział dobrze, jak wiele dzieci i dorosłych czeka na ich przybycie.
Kiedy tylko wylądował na dachu jednego z domów, spojrzał na sanie. Widząc worki pełne prezentów, poczuł ogromną ulgę, zdążył na czas, a to oznaczało, że misja zostanie wykonana jak co roku.
Chwilę później zarzucił na ramię jeden z worków i bezgłośnie zszedł przez komin do przyciemnionego pokoju, w którym stała rozświetlona choinka. Po cichu, aby nikt go nie zauważył, wyciągnął z wora kilka zapakowanych prezentów i położył pod
kolorowym drzewkiem. Uśmiechnął się zadowolony i wskoczył z powrotem do komina, aby po chwili znaleźć się na dachu.

Nagle zauważył chłopca siedzącego przy jego saniach.
Wzdrygnął się.
- Ej, a tyś co za jeden, jak tu wszedłeś? - zapytał, podchodząc do dziecka. Ten nie odpowiedział, tylko siedział ze skrzyżowanymi nogami i się uśmiechał.
Święty Mikołaj zbliżył się i przyjrzał dokładnie.
Chłopak nie miał więcej jak dwanaście lat, ubrany był w długi, niebieski, wełniany płaszcz. Jego blond czupryna delikatnie powiewała na mroźnym wietrze.
- Nie masz czapki? - zapytał. Tamten tylko pokręcił głową.
- Przeziębisz się! - powiedział z troską brodaty starzec i pociągnął za swoją długą białą brodę.
Chłopiec znowu zaprzeczył ruchem głowy.
- Nie umiesz mówić? - zapytał zdziwiony Święty.
- Umiem, Mikołaju! - odezwał się w końcu młodzieniec i wstał.
Starzec zaskoczony cofnął się.
- Nie podchodź! - Wyciągnął ręce przed siebie. - Nikt nie może wiedzieć o moim istnieniu! Nie mówiąc o rozmowie ze mną! Jak to zrobiłeś? Tak naprawdę nikt mnie jeszcze nie spotkał, jestem tylko wytworem wyobraźni! - Mikołaj podparł się pod boki i podejrzliwie przyglądał się chłopakowi.
- Spokojnie, nikomu nie powiem, Mikołaju! Jestem Andy. - Chłopiec wyciągnął rękę, żeby się przywitać.
Stał z wyciągniętą dłonią.
Brodaty mężczyzna z wielkim brzuchem i czerwoną czapką na głowie, niezdecydowanie uścisnął rękę chłopca. Nagle wybuchnął śmiechem, po czym zaskoczony swoją reakcją zatkał usta i ucichł.
- Miło mi cię poznać, Andy! - Potrząsnął jego dłoń. - Ale wyjaśnij, jak tu się znalazłeś? I po co to zrobiłeś? Nie lepiej by było, gdybym pozostał wytworem twojej wyobraźni?
Malec zaśmiał się po cichu i zaprzeczył ruchem głowy.
- Ciekawość Mikołaju sprawiła, że musiałem tu wejść.
- Wejść?! A niby jak, nie widzę tu żadnej drabiny, a dom jest wysoki?
Chłopak nadal uroczo się uśmiechał.
- Nie ma drabiny Mikołaju, ale może być wytworem twojej wyobraźni. Skoro stoją tu piękne renifery, sanie załadowane workami prezentów i ty, to jest również drabina - wyszczebiotał.
Mikołaj zaskoczony podniósł swoje białe brwi.
- Kim jesteś? - zapytał.
- Tym, kogo widzisz... Mam na imię Andy, ale to już ci powiedziałem. - Chłopiec podskoczył i stanął na jednej nodze. - A przyszedłem do ciebie, bo jesteś jedynym, który ma sanie i może się nimi przemieszczać szybko w każde miejsce.
- Mam cię gdzieś zabrać? - zapytał zaskoczony Święty.
- Być może. Ale najpierw powiedz, po co w ogóle tu przyjechałeś?
- Co to za pytanie, mój chłopcze? Dzisiaj wszyscy czekają na prezenty ode mnie! To wyjątkowy dzień, nie mogę ich zawieść.
- Jak wyjątkowy, drogi Mikołaju?
- Ej, chłopcze, nie nabieraj mnie, nie wiesz? Dziś jest Wigilia Bożego Narodzenia!
- Ach, no tak... Zapomniałem, to taka tradycja... Ty, sanie, prezenty. To znaczy, że jutro narodzi się Bóg?!
- Już się urodził, dawno temu! Nie wiesz o tym, mały? Coś ty za jeden, powiedz prawdę!
- Skoro dawno temu, to jest starszy od ciebie?
- Tak, dużo starszy! I jest wielki, wszyscy go kochamy, zmartwychwstał i zrobił to dla nas. Co ja ci tu będę tłumaczyć, takie rzeczy wszyscy wiedzą.
- Wszyscy? Ale gdzie on jest, skoro go nie widać?
- W niebie, drogi chłopcze! I pilnuje nas, jest dosłownie wszędzie! - Święty Mikołaj zniecierpliwił się. -Wracaj do domu Andy, rodzice pewnie się martwią!
- Nie martwią się. Nie wiedzą, że z tobą rozmawiam. Nawet im nie powiem. - Uśmiechnął się ciepło Andy.
Przeskoczył na lewą nogę i teraz stał na niej. Prawą machał w powietrzu.
- Czego w takim razie chcesz ode mnie? Prezentów?
- Nie, już dostałem. Od mamy i taty.
- No to pięknie! - Zaśmiał się brodaty starzec i poklepał po brzuchu.
- Skoro Bóg jest wszędzie, to możesz mi go pokazać?
- A niby jak? - Zdziwił się i uniósł gęste, siwe brwi.
- Nie wiem, może na saniach gdzieś pojedziemy i mi pokażesz? To byłby świetny prezent – Pokiwał głową Andy.
Mikołaj zafrasował się. Widać było, że intensywnie myśli.
- Dobrze dziecko, wskakuj na moje sanie i mocno się trzymaj, coś ci pokażę.
- Hurra, dziękuję Mikołaju! - Andy wskoczył na sanie, usiadł za Świętym i mocno chwycił go w pasie.

Renifery szurnęły kopytami o taflę nieba i sanie ruszyły z impetem.
- Dokąd lecimy? - zawołał chłopak, gdy wiatr rozwiewał jego grzywkę.
- Do pierwszego, lepszego domu. Chcę ci coś pokazać.
- Co takiego?
- Że Bóg jest wszędzie, mój chłopcze!
- A jak nas zobaczą?
- Kto, Andy?
- Ludzie, którzy tam będą!
- Nie martw się. Zrobiłem tak, że od tej chwili nikt nas nie będzie widział.
- Serio? Wow! Ale z ciebie czarodziej! - zawołał zachwycony chłopiec.
Po chwili wylądowali na dachu jednorodzinnego domu, na którym leżało mnóstwo białego puchu.
Zostawili sanie i zsunęli się bezszelestnie w dół.
Usłyszeli jakieś głosy w środku. Weszli przez zamknięte drzwi, Andy z uznaniem spojrzał na Mikołaja i podniósł do góry kciuk. Brodaty Mikołaj uśmiechnął się, po czym zawadiacko mrugnął.
Stanęli w ciemnym pokoju i zaczęli się rozglądać.
Przy stole siedziała dziewczynka o ślicznych blond włosach, mogła mieć jakieś siedem lat, obok siedział nieco starszy chłopiec i jadł coś, co przypominało zupę.
Na tapczanie obok spał mężczyzna, a kobieta w fotelu oglądała telewizję.
- Mamo, kiedy przyjdzie ten Mikołaj? Już późno! - zawołała dziewczynka.
- Może nie przyjdzie? Może byliście niegrzeczni! - kobieta nie odrywała oczu od telewizora.
- Byliśmy! - wrzasnął chłopiec.
- Zamknąć jadaczki! - burknął mężczyzna, śpiący dotąd na wersalce. - A ty przynieś mi jeszcze butelkę wódki z lodówki! - zawołał do kobiety.
- Tato, nie pij proszę, jest Wigilia! - odezwała się po cichu dziewczynka ze strachem w oczach.
- Coś ty powiedziała?! - Mężczyzna zerwał się jak rażony piorunem.
- Nic! Przepraszam! - zapiszczała dziewczynka i skuliła się przy stole.
- Ty smarkulo będziesz mi mówić co mam robić, a czego nie?! - wymamrotał, wstał i się zatoczył.
Wyciągnął pasek ze spodni. Kobieta, widząc to, zerwała się z fotela.
- Zostaw ją! - Chwyciła męża za koszulę.
- Co takiego?! Już ja wam pokażę! - Zamierzył się na małżonkę i uderzył paskiem. Dzieci zerwały się z krzeseł.
- Tato, nie bij mamy, błagam, nie bij jej znowu! - wrzasnął chłopak i po chwili sam otrzymał uderzenie paskiem, zaniósł się płaczem.
Święty Mikołaj stał jak osłupiały. Po chwili wziął za rękę Andy'ego i pociągnął do wyjścia.
- Chodźmy!
- Zaraz, nie pomożemy im?! - zapytał Andy w drodze na dach.
- Przecież nas nie widać, a skoro nie widać, to nie możemy nic zrobić - Pokręcił z dezaprobatą głową i wsiadł na sanie.
- Co mi chciałeś tu pokazać?
- Nic, chłopcze, zły adres wybrałem! Pojedziemy w inne miejsce!
- Dobrze Mikołaju, w takim razie w drogę! - zawołał Andy.

Po kilku chwilach weszli do innego domu.
Zobaczyli wigilijny stół, przy którym siedziała rodzina.
Dwoje dorosłych i gromadka uroczych dzieci. Andy naliczył czwórkę, z czego dwoje było w jego wieku.
Siedzieli przy stole, jedli chleb posmarowany margaryną i popijali jakąś zupę.
- Mamo, jestem głodny, a tu znowu chleb i ta zupa, co wczoraj. Mówiłaś, że w wigilię będzie rybka! - zawołał kilkuletni brzdąc.
- Miała być, ale nie ma, nie wybrzydzaj! Wiesz, że tata nie może znaleźć pracy! Ciesz się, że jest chociaż chleb. Widziałeś, jak nieraz pokazują w telewizji, dzieci w Afryce umierają z głodu! A ty wybrzydzasz! - Kobieta była zdenerwowana. - Zaraz zrobię herbatę!
Starszy chłopak wstał od stołu.
- Co roku to samo! Mam tego dość, co to za wigilia!
Mikołaj chwycił Andy'ego za rękę i bez słowa wyszli na zewnątrz.
Ruszyli.
- Dokąd teraz, Mikołaju?
- Pokaże ci plebanię. To dom Ojca, mieszkają tam ludzie, którzy całe swoje życie oddali Bogu. Ale o tym później ci opowiem.
Po kilku minutach zaparkowali pod kościołem, zmarznięci weszli na plebanię.
- O kurczę, co tu się dzieje? - zapytał Andy z przerażeniem w oczach.
Ich oczom ukazała się choinka, obok stał nagi chłopiec w wieku około dziesięciu lat, miał smutne oczy i spuszczoną ze wstydu głowę. W tym czasie jakiś mężczyzna w czarnej sutannie robił mu zdjęcia i co chwilę instruował malca jak ma się ustawiać.
- Cholera jasna! – zaklął Święty Mikołaj. Chodźmy stąd natychmiast i zamknij oczy, Andy! - Rozkazał.
Jego białe brwi były teraz nienaturalnie zmarszczone.
- Co to było Mikołaju? Czemu ten chłopiec był nagi?
- Zapomnij co widziałeś, wybacz mi! Po raz kolejny zabrałem cię nie tam, gdzie powinienem...
- Ale mówiłeś, że pokażesz mi Boga! Czy to był Bóg?!
- Nie, jego tam nie było...
- Jak to, mówiłeś, że jest wszędzie?
- Nie zadawaj trudnych pytań, później ci wyjaśnię, Andy.

Ruszyli bez słowa.
- Teraz cofniemy się w czasie! Pokażę ci szkołę. Chcę, abyś wiedział, że... Nieważne, później ci powiem o co mi chodzi.
Podjechali saniami i zatrzymali się na dachu jakiejś szkoły.
Jeszcze nie zdążyli zejść, gdy zauważyli mnóstwo ludzi, którzy biegali w tę i z powrotem. Przed szkołą, na placu i boisku szkolnym.
- Co to za ludzie Mikołaju, co to za popłoch?
- Nie wiem, zobaczmy - Starzec zszedł i stanął na skraju dachu.
- To policjanci?! Dlaczego biegają z bronią?
Święty rozglądnął się, był zdziwiony. Nagle znaleźli się przed reporterką jakiejś lokalnej telewizji.
- ”To, co się wydarzyło tutaj przed godziną, jest nie do zrozumienia...” - Usłyszeli głos kobiety, która stała przed kamerą.
- ”Nieznany sprawca zabił z broni maszynowej dwanaścioro małych, niewinnych dzieci! Wtargnął do szkoły i zaczął strzelać na oślep, na miejscu zginęło dwunastu maluchów w wieku od pięciu do siedmiu lat! Kiedy policja dotarła na miejsce, szaleniec popełnił samobójstwo...”
- O czym ta pani opowiada Mikołaju?! - Andy spojrzał na brodacza w czerwonym płaszczu.
Ten stał jak wryty.
Po chwili, bez słowa odciągnął chłopca.
- Chodźmy stąd... - powiedział cicho.
- Mikołaju, dlaczego jesteś taki wstrząśnięty? Czy tam był Bóg?
- Nie Andy, tam go nie było. - Zwiesił głowę.
- Jak to?! To dlaczego mówiłeś, że on jest wszędzie?
- Tam był szatan, Andy, ta pani opowiadała o tym, co zrobił szatan...
- Rozumiem. Tylko co to za świat, w którym szatan jest wszędzie, zamiast Boga? Co robił w tym czasie Bóg, który nas wszystkich kocha?
- Andy, proszę cię! - Starzec stanął w miejscu.
- Ach, przepraszam. Nie chciałem zadawać trudnych pytań...
- Coś ci pokażę, Andy, tym razem pewnie zrozumiesz.
- Okej, w takim razie wsiadajmy na sanie.

Ruszyli.
- Dokąd teraz?
- Znam rodzinę, tam na pewno jest nasz stwórca,
pokażę ci chłopcze. Ci ludzie zawsze mieli pod górkę, że się tak wyrażę. Ale w tym domu zawsze najważniejsza było rodzinne ciepło i zrozumienie.
Zresztą, sam zobacz. - Stanęli na kolejnym dachu.
Kiedy weszli do domu, jakiś mężczyzna płacząc, rozmawiał przez telefon. Z usłyszanych słów dowiedzieli się, że Eva jest w szpitalu, opiekuje się małą Sarą.
- Kim jest Eva? - spytał Andy.
- To mama Sary. Chyba jej córka jest w szpitalu, nie wiem dlaczego, jedźmy tam chłopcze!
Wsiedli na sanie.
- A ile lat ma jej córka, Sara?
- Sześć, Andy. Ma sześć lat.
Wkrótce zaparkowali na dachu szpitala, zaczął sypać śnieg, zrobiło się jeszcze zimniej. Od razu znaleźli się w kaplicy.
Przed ołtarzem klęczała kobieta.
- To Eva... - powiedział cicho Święty.
- Co ona robi?
- Modli się.
- Do Boga?
- Tak...
Usłyszeli ściszony głos kobiety:
”Panie wszechmogący, nie pozwól jej umrzeć. Ona
nikomu nic nie zrobiła, ma dopiero sześć lat, kocham ją najmocniej na świecie, błagam cię, Boże” - Klęczała ze złożonymi rękoma, płakała.
Nagle znaleźli się w szpitalnej sali, leżała tam córka Evy.
Obok w łóżeczkach znajdowało się kilkoro dzieci, wszystkie podłączone do medycznych aparatur.
Do sali wszedł lekarz z matką Sary.
- Przykro mi, ale stan pani córki jest krytyczny, pogarsza się z każdą godziną. Naprawdę bardzo mi przykro... - powiedział ze spuszczoną głową.
Mikołaj szarpnął chłopca za rękę. W ciągu kilku chwil znaleźli się na dachu szpitala.

Święty usiadł zrezygnowany na swoich saniach.
- Kim jesteś, Andy? Chcę znać prawdę! - powiedział, nie spuszczając oczu z chłopca.
- Jestem zwykłym chłopcem, Mikołaju. Tylko...
- Tylko co?
- Żyję w innym świecie, obok ciebie.
- Jest inny świat? Nie nabieraj mnie? - Staruszek z siwą brodą zbliżył się do Andy'ego i zmarszczył srogo brwi.
- Jest. Niczym się nie różni, oprócz jednej kwestii. Ale za to najważniejszej.
- O czym mówisz? - zrezygnowany Święty Mikołaj szeroko otwarł oczy.
- W moim świecie zamiast jednego waszego Boga, któremu wszystko jedno, jest trzech innych. Ale im nigdy nie jest wszystko jedno.
- Nie żartuj, co? W tych sprawach to nie na miejscu, Andy.
- Nie żartuję, ja ich znam Mikołaju. Powiem więcej, jesteśmy zaprzyjaźnieni!
Mikołaj nie mógł uwierzyć w słowa chłopca, przez chwilę nawet sądził, że wszystko jest jakąś niezdrową drwiną. Jednak jednoznaczne sytuacje w jakich się odnajdywali, sprawiły, że zapragnął poznać prawdę.
- W takim razie kim są ci Bogowie? Potrafisz ich nazwać, chłopcze?
- Naturalnie! Tylko... - Zamyślił się Andy na krótko. - Ciężko wyrazić to zwykłymi słowami. Jednak spróbuję, abyś zrozumiał Mikołaju. Pierwszy z nich ma na imię Miłość.
- Nasz Bóg to miłość, Andy!
- Jak to?
- On jest w każdym z nas!
- Nie rozumiem? - Zdziwił się chłopiec. - W każdym?!
- Oczywiście!
- A więc to Bóg zabił tych dwanaścioro dzieci? I tych pozostałych?
- Jakich pozostałych? - Zdziwił się Mikołaj.
- Nie wiesz? Co chwilę, gdzieś na świecie zostaje zamordowane dziecko! To Bóg je zabija?
- Nie! Zresztą... Jak ma na imię drugi Bóg w twoim świecie?
– Szacunek. A imię trzeciego Boga, to Prawda.
Brzuchaty starzec z długą, białą brodą zafrasował się.
- Tak? To gdzie oni są, synu? Skoro mówisz, że jesteś z nimi za pan brat?!
- W moim sercu, Mikołaju. Mówiłeś wcześniej, że w twoim świecie Bóg jest z wami, prawda? Że was pilnuje, otacza opieką, że jest wszędzie i zawsze można na niego liczyć, prawda?
- Tak, to prawda. - Pokiwał głową starzec.
- To dlaczego go nie było w szkole, gdy były mordowane niewinne dzieciątka? Nie było go w tych domach, gdzie pijany ojciec znęcał się nad rodziną, gdzie dzieci nie miały co jeść? Dlaczego nie otoczył opieką bezbronnej Sary? Jak mógł pozwolić, aby ten facet ubrany w czarną sutannę znęcał się nad małym chłopcem? Proszę, wytłumacz?
Święty Mikołaj opuścił wzrok.
- Tego nie idzie wytłumaczyć... - powiedział smutno. - A w twoim świecie? Nie ma miejsca na takie rzeczy?
- Nie. Miłość, Szacunek, Prawda.. Ci bogowie przenigdy nie pozwolą, aby komukolwiek stała się krzywda. Oczywiście nie mówię o naturalnej śmierci, na to nikt nie ma wpływu.
- Nie potrafię zrozumieć. A jak się z nimi zaprzyjaźnić, co chłopcze? - Uniósł jedną brew w zastanowieniu, wciąż siedział na swoich saniach.
- To najprostsza rzecz na świecie, Mikołaju. - Andy uśmiechnął się. - Wystarczy chcieć! Rozumiesz? Wystarczy chcieć...
- Jak to?
- To proste. Czy wiara w Boga, otaczanie się jego istnieniem, sprawia, że świat jest lepszy, bezpieczniejszy i bardziej prawdziwy? Zabierając mnie w te wszystkie miejsca, pokazałeś, że nie jest.
- No i?
- Jeżeli ludzie na świecie zrozumieliby prawdę, otoczyli się szacunkiem i pozwolili, aby w ich sercach zagościła prawdziwa miłość, czy te wszystkie zdarzenia miałyby miejsce? Oczekuję od ciebie uczciwej odpowiedzi.
Święty Mikołaj zamyślił się. Długo to trwało, w końcu odpowiedział.
- Nie Andy, nie miałyby miejsca.
- Sam widzisz.
- Powiedziałeś: „wystarczy chcieć”? - zapytał w zamyśleniu.
Andy pokiwał głową.
- Tak, Mikołaju. Wystarczy się z nimi zaprzyjaźnić. Ale tak naprawdę, z całych sił, jak byś miał się zaprzyjaźnić z kimś, kto nigdy cię nie zawiedzie! Bo przyjaźń z Bogiem, który nie ma na nic wpływu, niczym się nie przejmuje, pozwala na zło, okrucieństwo i gniew jest niewiele warta.
- Po co mi to mówisz, Andy? Sądzisz, że to coś zmieni?
- Właśnie. I to jest najsmutniejsze. To nic nie zmieni. Bo w waszym świecie nikt nie chce przyjąć do serca prawdy. Dlatego świat z waszym Bogiem nigdy nie przestanie być zły i okrutny. Nigdy, rozumiesz?
- Wesołych Świąt... - powiedział ze smutkiem Święty
Mikołaj, wsiadł na sanie i zaczął się oddalać. Kiedy się odwrócił, aby pokiwać chłopcu, już go nie było.
Andy zszedł po drabinie, wszedł do swojego domu i usiadł przy stole obok swojej siostry i rodziców.
- Gdzie byłeś, synku? - zapytała z troską matka.
- Szukałem na niebie pierwszej gwiazdki, mamo.
- Radosnych Świąt, moi drodzy! Bóg się rodzi, moc truchleje...

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
pablovsky · dnia 19.12.2013 19:06 · Czytań: 1073 · Średnia ocena: 4,8 · Komentarzy: 34
Komentarze
al-szamanka dnia 19.12.2013 19:59 Ocena: Świetne!
Cytat:
- Ej, a tyś co za jeden, jak tu wsze­dłeś? - za­py­tał(,) pod­cho­dząc do dziec­ka.

Cytat:
Wiesz, że nie tata nie może zna­leźć pracy!

wyrzuć
Cytat:
Nie ważne, póź­niej ci po­wiem o co mi cho­dzi.

Nieważne
Cytat:
- Je­że­li lu­dzie na świe­cie zro­zu­mie­li by praw­dę

zro­zu­mie­liby

Hej, Pablo, no i napisałeś bajkę :)
A ja bajki uwielbiam.
Dlatego czytając Twój tekst czułam się w moim świecie.
Tym bardziej, że Bogowie chłopca są jak najbardziej moimi.

Zaczęło się bardzo świątecznie i bajkowo normalnie.
Zima, biały puch, a gdzieś w tle Single Bells, single Bells...
Ciekawski chłopczyk i miły Mikołaj.
Ich wspólna wyprawa okazała się jednak bardzo niebajkowa.
W sumie pokazałeś to, o czym czytamy i dowiadujemy się codziennie.
Bo bez przerwy jesteśmy bombardowani brudem.
A tak potrzebujemy zwykłego ciepła, przyjaznego spojrzenia drugiego człowieka.
Tego nigdy nie za dużo. I trzeba o tym przypominać.
Także w bajkach:)

Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
pablovsky dnia 19.12.2013 20:22
Dziękuję, moja wierna czytelniczko ;) Poprawiłem, co wskazałaś. Wiem, że bajki to Twój świat, pięknie je piszesz, są urocze i niepowtarzalne.
Ja nie umiem pisać bajek, nie potrafię unieść specyficznego klimatu tej kategorii. Napisałem to opowiadanie, chcąc ukazać pewną prawdę, wykorzystując bajkowe postacie. Czy mi się udało, tego nie wiem. Ale podobno z faktami się nie dyskutuje, a te są takie, a nie inne.
Kaero dnia 19.12.2013 21:08
Wielu ludzi po prostu nie rozumie, że wiarę Boga trzeba właśnie rozumieć jako Miłość, Szacunek i Prawdę, te trzy w jednym. A nie klepać formułki i cztery razy w miesiącu lecieć do spowiedzi. Twoja bajka właśnie to oddaje.

I ja też tak właśnie wolę, mieć Miłość, Szacunek i Prawdę tu na Ziemi, bo tu i teraz jestem. Nie gdzieś w chmurach - tam nam tego nie potrzeba.

Bardzo mi się podoba ta Twoja opowieść wigilijna. Wydaje mi się jednak, że już ją gdzieś widziałam:
http://wydaje.pl/e/wigilijna-opowiesc-dwa2

Pozdrawiam :)
pablovsky dnia 19.12.2013 21:25
Tak, masz całkowitą rację Kaero! Każdy z nas ma "boga" w swoim sercu, ten w chmurach jest przereklamowany. Co do "wydaje.pl" - tak, napisałem ją w zeszłym roku i wstawiłem do poczytania, ale teraz udoskonaliłem i pokazałem na PP. Ależ Ty Kaero jesteś wszędobylska :) Dziękuję za wizytę, bardzo mi miło! ;)
Kaero dnia 19.12.2013 21:38
pablovsky napisał:
Ależ Ty Kaero jesteś wszędobylska

Pablo, to przez te gatki zielone :)

A wracając do tekstu, to przydałoby się go jeszcze udoskonalić technicznie: takie sprawy jak intepunkcja głównie. Drobiazgi raczej :)
zajacanka dnia 20.12.2013 02:02
no, cóż. nic dodać, nic ująć. wszyscy wiemy, że zło jest na świecie. zrobiło mi się bardzo smutno, pablo. nie tego spodziewałam się po bajce. poruszasz ciekawy i ważny temat "gdzie jest Bóg" jak go nie ma? wszyscy sobie chyba często zadajemy takie pytanie, widząc przemoc, zło, nienawiść i inne. jest na kogo zwalać cały ten brud, co?
smutne. bardzo. i nawet ta gwiazdka w końcówce mnie nie rozbawiła/rozjaśniła/nie dała nadziei. tak się pisze bajki?

kiss
smutny
a
Druus dnia 20.12.2013 13:18
Pablo, mógłbym powiedzieć, że bajka, to nie moja bajka i dlatego rzadko biorę się za ich czytanie. Jednak po lekturze Twojej, dochodzę do wniosku, że wracasz do formy!

Co do treści, boska tematyka już dawno przestała mnie interesować, ale u Ciebie nie wyczuwam chęci narzucenia swojego poglądu, czy jakiegoś fałszywego moralizatorstwa, dlatego jestem na TAK.

Spokojnie sobie czekam (zapewne się nie doczekam) aż ludzie zmądrzeją i dojdą do wniosku, że ich wszechmocny Bóg jest lekko przereklamowany i nie czyni tego świata lepszym - co dobitnie pokazujesz w swoim opowiadaniu.

Dobrze wykonana robota, Pozdrawiam. :)
pablovsky dnia 21.12.2013 00:25
Aniu, Druus - dzięki za wizytę i miłe słowo.

Cytat:
tak się pisze bajki?


W zasadzie to nie bajka, lecz prawda najprawdziwsza. Czy to się komuś podoba, czy nie.
Dobra Cobra dnia 21.12.2013 15:51 Ocena: Świetne!
Mój drogi,

Pierwsza Klasa! Brawo!

------------------------------

Prawda jest taka:
Bóg jest, tylko my nie chcemy Go przyjąć. I stąd ten cały ambaras. Nie z innego powodu.

------------------------------

Mlaskam z ukontentowania nad dziełem! Pomysł, akcja, dialogi - wszystko jest. Przepiękna sprawa.

Twoja najlepsza opowieść ever! :p Tak 3maj!



Pozdrawiam i do następnego, u ciebie lub u mnie.

Dobra Cobra


Ps. Czasem zapis szwankuje: a to łamanie linii, bodajże w dwóch miejscach, a to spacje po myślnikach zaczynających zdania. Warto zedytować z uwagą, bo kawałek jest tego jak najbardziej godzien.
Duże litery po wypowiedziach - tu mam największy zgryz. W wielu wypadkach miast z dużej, skrobnąłbym z małej...
pablovsky dnia 21.12.2013 16:18
Mistrzu, dzięki wielkie za to, że swój cenny czas postanowiłeś stracić i zaglądnąć! Cieszę się, że przypadło Ci do gustu. Co do dużych i małych liter po wypowiedziach, to ja mam odwieczny zgryz.
Kiedyś jakaś miła dziewczyna z PP wyjaśniła tę kwestię:

- Pokażę! - Wsiada i zatrzaskuje drzwi. / - tutaj narracja (Wsiada i zatrzaskuje drzwi.) nie wiąże się z wypowiedzią. Bohater mówi, po czym wsiada do samochodu i tak dalej. Dlatego narracja jest rozpoczęta wielką literą.


- Przebaczcie mi, matko - odrzekła nieboraczka. / - a tutaj narracja (odrzekła nieboraczka) jest dopowiedzeniem, wyjaśnia, kto mówi, nie oznacza na przykład czynności wykonanej po wypowiedzeniu kwestii, tylko dotyczy tej konkretnej wypowiedzi.

Staram się trzymać tych zasad, lecz prawdopodobnie - nie zawsze się udaje.
Pozdrawiam, drogi DoCo!
Dobra Cobra dnia 21.12.2013 17:08 Ocena: Świetne!
Rozumiem Twoje wahania. Mam podobne :-(


Wypchaj się z tym Mistrzem, kurde!

DoCo
akacjowa agnes dnia 21.12.2013 17:39 Ocena: Świetne!
Pablo, jestem dogłębnie poruszona tym tekstem.

Nie będę pisała o przecinkach, literówkach, czy innych technicznych sprawach, bo to nie moja broszka :)

Poruszony temat i sposób, w jaki go podałeś, zajmą mi głowę na dłuższy czas. Jestem pewna.

Bóg przedstawiany nam w kościołach nie jest moim. Mój jest w człowieku, bo tylko tam na siłę, moc i możliwość działania. Bez pomocy człowieka niewiele zrobi.

Mógł stworzyć świat, ale nie stworzy raju jeśli tego nie będziemy chcieli. Wszystko zależy od nas. My mamy tę władzę, by tworzyć lepszy świat. Lepszy dla wszystkich.

Uważam, że Twoja opowieść powinna być czytana zamiast kazań. Szczególnie teraz, w tym czasie gdy są większe szanse na poruszenie zardzewiałych strun boskiego człowieczeństwa.

Jakoś mi patetycznie wyszło, ale trudno.

Pozdrawiam i dziękuję
Dobra Cobra dnia 21.12.2013 17:43 Ocena: Świetne!
akacjowa,

Nie da się, aby tekst pablovskiego był czytany na kazaniach. Kościołowi katolickiemu nie chodzi o to, żeby ludzie poznali Boga.

DoCo
akacjowa agnes dnia 21.12.2013 17:50 Ocena: Świetne!
Ja jednak będę żyła nadzieją, że kiedyś ludzie zmądrzeją i sami zaczną prawdziwie kochać. To wystarczy.
shinobi dnia 21.12.2013 20:58
Wstrzeliłeś się z tekstem w świąteczny klimat, a przy okazji mądrze podszedłeś do tematu. Nie będę ściemniał, że kolana mi się ugięły, bo trochę czego innego szukam, ale doceniam dobrą robotę. Bo to obiektywnie dobry tekst chyba jest, co widać również po przychylnym odbiorze.
Usunięty dnia 22.12.2013 12:05
Twoja "Bajka..." jest dobrym zaczynkiem do dyskusji, w której i ja postanowiłam zabrać głos.
Dlaczego Bóg jest obwiniany o zło istniejące na świecie? Czy słusznie? Moim zdaniem w prosty sposób odpowiada na to pytanie Księga Rodzaju, wersety dotyczące stwarzania świata. Bóg stworzył świat dobrym, a człowieka bardzo dobrym. Człowiek na własne życzenie poznał zło, zjadając owoc z drzewa poznania dobra i zła. Dzisiejszy człowiek zna różnicę pomiędzy dobrem a złem i cały czas ma wolną wolę. Zatem nie negacja Boga, ale zwrócenie się do Niego, jako do źródła dobra i miłości jest jedyną szansą na naprawę kondycji człowieka. Dzieje się jednak inaczej.

Pod względem literackim tekst dobrze i płynnie napisany.
Pozdrawiam
pablovsky dnia 22.12.2013 14:48
Cytat:
Uważam, że Twoja opowieść powinna być czytana zamiast kazań


Droga Agnieszko, to raczej niemożliwe, żeby instytucja taka, jak kościół sama na siebie ściągała negatywne opinie i podcinała gałąź, na której siedzi - więc numer z kazaniem nie udałby się z oczywistej przyczyny. Kościół sam w sobie, to w pewnym sensie coś, na wzór wspólnoty (sekty?) ludzi głęboko ukrywających swoje zło. Doskonale wiemy, że ci ludzie nawet nie potrafią obiektywnie odnieść się do tak ohydnych przestępstw, jak pedofilia, która szerzy się w tej instytucji.
Serdecznie dziękuję za zainteresowanie.

Cytat:
doceniam dobrą robotę. Bo to obiektywnie dobry tekst chyba jest


shinobi, a ja doceniam Twoją wizytę, jest mi miło, że zajrzałeś i poświęciłeś swój czas! Dzięki za pochlebną recenzję. Kolana nie powinny się uginać pod wpływem prawdy- nawet, jeśli jest subiektywna ;)

Cytat:
Twoja "Bajka..." jest dobrym zaczynkiem do dyskusji


Blaszko, to temat rzeka, który od zarania dziejów przysparza ludziom kłopotów. Więc w zasadzie tego typu dyskusje do niczego nie prowadzą.

Cytat:
Dlaczego Bóg jest obwiniany o zło istniejące na świecie?


Moim skromnym zdaniem - trudno obwiniać kogoś, kto nie istnieje. Za zło panujące odpowiedzialni są wyłącznie ludzie i nic tego nie zmieni. Pisząc tekst chciałem uświadomić potencjalnemu czytelnikowi, że wiara w Boga jest niczym innym, jak strachem przed samym sobą, otaczającym złem, czy śmiercią. Ludzie boją się, gdy zaczynają mieć świadomość, że mogą być zdani wyłącznie na siebie, a strach jest złym doradcą i koło się zamyka.
Dziękuję Ci za pozytywną ocenę.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, mając nadzieję, że nikogo nie uraziłem samym testem, czy komentarzami pod nim.
amsa dnia 22.12.2013 15:00
Bajka, taki moralitet nawet, bardzo ciekawa. Pomysł i wykonanie, uważam za bardzo dobre. Skoro jednak autor na wstępie przeprasza, za ewentualnie obrażenie uczuć religijnych z powodu tekstu, pozwolę sobie powiedzieć, że nie ma w nim nic obraźliwego. Jednak takie stwierdzenie
pablovsky napisał:
Moim skromnym zdaniem - trudno obwiniać kogoś, kto nie istnieje.
jest tylko i wyłącznie opinią autora, do czego ma pełne prawo. Jednak inni mają prawo do czegoś odwrotnego więc... Mnie to nie przeszkadza, ale... Swojego czasu ludzkość wiedziała, że nie ma innego lądu poza już poznanymi, wiedziano że nie istnieje... ;)
pablovsky dnia 22.12.2013 15:10
Cytat:
Skoro jednak autor na wstępie przeprasza, za ewentualnie obrażenie uczuć religijnych z powodu tekstu, pozwolę sobie powiedzieć, że nie ma w nim nic obraźliwego


Wiesz, szanuję każdą religię, dlatego nie chciałem, aby ktoś czuł się urażony, widząc jak przedstawiam jego Boga w krzywym zwierciadle. Temat sam w sobie jest mocno drażliwy, zwłaszcza dla ludzi głęboko wierzących.
Dziękuję, a59o.
Usunięty dnia 22.12.2013 15:17
Jeszcze dopowiem jedno zdanie w nawiązaniu do komentarza autora
Cytat:
Pisząc tekst chciałem uświadomić potencjalnemu czytelnikowi, że wiara w Boga jest niczym innym, jak strachem przed samym sobą,

Urodziłam się i On już był, nie musiałam Go stwarzać ze strachu. Nie potrafiłabym stworzyć czegoś tak doskonałego swoim marnym umysłem.
Nie czuję się urażona. Uśmiech.
pablovsky dnia 22.12.2013 15:21
blaszka napisał/a:
Urodziłam się i On już był


Tu się zgodzę, Blaszko. Jest od narodzin w każdym sercu. A później, zanim nie zaczniesz myśleć logicznie, próbują oszukiwać, że jest w niebie i patrzy z góry.
Odwzajemniam uśmiech.
akacjowa agnes dnia 22.12.2013 15:53 Ocena: Świetne!
Największym problemem człowieka jest chyba to, że ciągle i wciąż wolimy Go szukać poza sobą. Grzebanie we własnym wnętrzu jest trudniejsze a właśnie tam leży sedno wszystkiego.

Dziękuję jeszcze raz, Pablo, że poruszyłeś ten temat. To dobry czas na takie przemyślenia.

Pozdrawiam
mede_a dnia 22.12.2013 16:07
Ja odnośnie Boga w Twoim opowiadaniu. Winny grzechu zaniechania. POZWALA, by działo się zło, nie reaguje, a przynajmniej MY tego nie dostrzegamy.

Bóg dał każdemu wolną wolę i wybór, nie wychowuje nas, karząc od razu tu na Ziemi za zło, ani wynagradzając za dobro. Często szlachetni są obdarzani cierpieniem ponad ludzką miarę, a podli żyją dostatnio i szczęśliwie.

BO BÓG NAS NIE TRESUJE. I dobrze, bo gdyby było inaczej, bylibyśmy tylko jak psy Pawłowa. Rozliczy potem, na drugiej stronie.

Dlatego mam mieszane uczucia po lekturze Twojego opowiadania. Pozdrawiam.
mike17 dnia 22.12.2013 16:41 Ocena: Świetne!
Jeśli wierzysz w Boga, będziesz musiał także uwierzyć w diabła, jak rzekł ongiś ktoś światły.
Bóg dopuścił świadomie do życia człowieka pierwiastek Zła, by ten, mając wolną wolę, sam decydował o swoim losie, stworzenie świata przez Boga przypomina mi zawsze nakręcony zegarek i pozostawiony sam sobie, niech chodzi, jak chce.
Jak dobrze określiła to med_a, sprawozdanie z życia zdamy Mu TAM, gdzie nas poprowadzą, choć nie będziemy tego chcieli.
Bóg jak i diabeł jest w nas: dobroć świadczona drugiemu człowiekowi pochodzi od Boga, zło, które czyni człowiek, idzie od diabła.
A obwinianie Boga o to, co robią ludzie jest absurdalne, jako że dając nam wolną wolę, zostawił nas sam na sam z własnymi decyzjami i czynami, lecz nie z odpowiedzialnością za nie.

W świecie jest wiele Dobra i wiele Zła, i sądzę, że to jest celowy zabieg.
Znam ludzi, klepiących bezrozumnie pacierze, a będących szujami, moi najlepsi przyjaciele mają daleko do Boga, ale nawet pewnie o tym nie wiedząc, mają Go w sobie - świadcząc Dobro każdego dnia, żyjąc uczciwie, z honorem, nie krzywdząc nikogo, pomagając i oddając ostatnią koszulę przyjacielowi.
Tu jest Bóg.
A tam, gdzie ktoś, kto raczej chyba bliżej ma do fanatyzmu religijnego i na co dzień w swej podłości zdeklarowany do cna źle drugiemu życzy słowem i czynem, lży Boga swoim zachowaniem, choć uważa się za wierzącego.

Tak samo nie wierzę w cuda.
Ale...
Cuda to fantastyczni ludzie na naszej życiowej drodze, którzy wyciągają nas nieraz z opresji, to niekiedy przypadkowy człowiek, który władny jest odmienić nasze życie i nic za to nie chcieć.
Cuda to ludzie, którzy pomagają innym ludziom.
I tu też jest Bóg.

Bóg to nie ekonom.
Nie reaguje, bo to my tworzymy ten świat, nie On, ale też myślę, jest to moje osobiste zdanie, że jednak oceni nas kiedyś po uczynkach, a nie po chodzeniu do takiego czy innego kościoła, jeśli w sercu było błoto.
Tak to widzę.
I wierzę, że nawet ateista, który był w swoim życiu uosobieniem Dobra, więcej dostanie, niż zakłamany wierzący.
Nie gardzę innymi religiami, w końcu wyznają tego samego Boga.

To Bóg stworzył człowieka, a nie odwrotnie, i to Adam i Ewa otworzyli puszkę Pandory (przenośnia, oczywiście), choć wcale nie musieli.

Dobra bajeczka, Pablo, skoro natchnęła mnie do tak obszernego komcia, to musiała mi się podobać )
pablovsky dnia 22.12.2013 19:30
Cytat:
Dlatego mam mieszane uczucia po lekturze Twojego opowiadania.


Super, mede_a - mieszane uczucia oznaczają, że człowiek się zastanawia. Dziękuję za wizytę.

Cytat:
Znam ludzi, klepiących bezrozumnie pacierze, a będących szujami, moi najlepsi przyjaciele mają daleko do Boga, ale nawet pewnie o tym nie wiedząc, mają Go w sobie - świadcząc Dobro każdego dnia, żyjąc uczciwie, z honorem, nie krzywdząc nikogo, pomagając i oddając ostatnią koszulę przyjacielowi.


Właśnie o to chodzi, gdyby tak wszyscy... Dzięki mike za wyczerpujący komentarz, oraz za odwiedziny.
Jeszcze raz wszystkim dziękuję i kłaniam się nisko :)
Monia81 dnia 22.12.2013 19:59
Twoja bajka Pablovski zaciekawia.
Jednak czytając ją, miałam wrażenie, że niestety jak w mediach zaserwowałeś nam tylko złe wiadomości. Ale przecież one zawsze nalepiej się sprzedają;)

Te wszystkie wydarzenia, które tu przedstwaiłeś na sto procent mają miejsce. Jest wiele domów, w których dzieje się wiele złego, ale są też miejsca, gdzie mieszka dobro.
Myślę, że my ludzie mamy skłonności do zrzucania winy na innych. A jeśli nie możemy wskazać winnego wśród nas, podnosimy palec do gory i kierujemy swą złość na Boga.
Bo o wiele trudniej jest powiedzieć, że to my mamy w sobie jakąż skazę, wade.

Myślę, że gdyby Mikołaj się postarał znalazłby domy, w których nie brakuje miłości i dobra:)
Ale oczywiście zamysł tej bajki był inny.


pozdrawiam ciepluchno
pablovsky dnia 22.12.2013 20:07
Moniu, gdybym ukazał dobro, historia straciłaby sens.

Monia81 napisał/a:
Myślę, że gdyby Mikołaj się postarał znalazłby domy, w których nie brakuje miłości i dobra


Mikołaj się bardzo starał, ale chłopiec celowo prowadził go do złych miejsc, aby uświadomić mu, że Bóg, jako stwórca, tak naprawdę nie istnieje, w moim założeniu jest to główne przesłanie tego opowiadania.
Serdeczne dzięki za wizytę! :)
Monia81 dnia 22.12.2013 20:12
Masz rację.


Obyśmy wszyscy, w czasie nadchodzących świąt potrafili docenić to, że są wokół nas ludzie, na których możemy liczyć.
Tego sobie i nam wszystkim życzę

Pozdrawiam jeszcze raz.
amsa dnia 23.12.2013 09:31
pablovsky Myślę, że w Twoim założeniu jest błąd, więc i dowód jest błędny, co często się zdarza, kiedy człowiek używa swojej logiki. Twoja bajka pokazała jedynie, że ludzie są źli. To jest ogólnie znana prawda i nie trzeba tego udowadniać. Jeśli nie ma Stwórcy nie ma też praw moralnych, a przecież sam je pokazałeś przez chłopca. Bo kto ustanowił prawa moralne? Skąd wiesz, co jest dobre a co złe? To że ojciec pije i bije, to że gdzieś tam głód i choroba, że brak interwencji (wg Ciebie) nie oznacza jeszcze niczego. Bóg dał ludziom zasady, gdyby się ich trzymali nie było by tego całego zła, jakie jest na świecie. Z pewnością się z tym zgodzisz, że to człowiek jako taki, kreuje swoje poczynania ku dobru lub złu. Jeśli ojciec/mąż bije, mam jedno pytanie – dlaczego to matka/żona nie interweniuje – jest policja, są odpowiednie organa. Jako społeczeństwo tolerujemy pijaków, przemoc domową, niesprawiedliwość itp. Nie stosujemy zasad, które zostały nadane. Jeśli pracownik przyjęty do pracy nie stosuje się do regulaminu BHP i ulegnie wypadkowi, oskarżysz o to dyrektora?

Poza tym obie opcje istnienie bądź nieistnienie Boga są dywagacją o wierze, gdyż tylko w tych kategoriach można to rozpatrywać. Tak więc i Ty jesteś, poniekąd, człowiekiem religijnym - wierzysz, że Boga nie ma, inni są religijni bo wierzą, że On jest.

Niemniej jak wcześniej powiedziano, bajka jest dobra.
ajw dnia 24.02.2014 18:34 Ocena: Bardzo dobre
Wydaje mi się, ze na świecie jest wiecej zła niż dobra i to jest strasznie dołujące.
Ciekawa bajka. Przeczytałam (nie powiem, ze z przyjemnością o chorujących i zabitych dzieciach) ale na pewno z zainteresowaniem. Pozdrawiam serdecznie :)
pablovsky dnia 24.02.2014 22:59
Dzięki ajw, ale co Ty, odkopujesz jakieś starocie? :) Miło, że mnie odwiedzasz, czuję się zobowiązany! Ukłony, portalowa przyjaciółko :p
ajw dnia 24.02.2014 23:02 Ocena: Bardzo dobre
Pokopać se nie mogę? ;) Lubię wygrzebywać różne ciekawostki :)
Portalowa powiadasz? Bardzo lubię chodzić w portalach, szczególnie rurkowatych ;)
pablovsky dnia 24.02.2014 23:03
A kop se! Mnie to w graj, jak mawiała babka ;)
ajw dnia 24.02.2014 23:05 Ocena: Bardzo dobre
A kopsnę se od czasu do czasu. Może jaką babkę wykopię. ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty