Współczesna bajka o smoku i pięknej Izabeli - tulipanowka
Proza » Obyczajowe » Współczesna bajka o smoku i pięknej Izabeli
A A A

Za siedmioma wieżowcami, za siedmioma galeriami handlowymi w pewnym urzędzie żyła sobie przecudnej urody panna Izabela. Miała ona złote, lekko kręcone włosy, które gęstym strumieniem opadały na ramiona. Skręt włosa i objętość zapewniała trwała ondulacja. Za złoty połysk odpowiadał dobry szampon. Szaroniebieskie tęczówki każdego zachwycały intensywnym błękitem. Dlaczego tak się działo? Bowiem Izabela skrywała tajemnicę w tej kwestii. Otóż nosiła kolorowe, to jest niebieskie, soczewki kontaktowe. Oczy przysłaniane były przy każdusieńkim mrugnięciu firanką długich rzęs (sztucznych: z norek). Dodatkowo na rzęsy został naniesiony wydłużający i pogrubiający czarny tusz (kupiony w promocji, ale za to markowy). Połyskująca eyeliner'owa granatowa kreska na górnej powiece pieczętowała zjawiskowość spojrzenia Izabeli. Piękne wycięcie ust to nie wszystko. Iza stosowała czerwone pomadki i to jeszcze intensywnie połyskujące. Jako wykształcona osoba wiedziała, że lśniące, czerwone usta to atrapa wilgotnej waginy w stanie podniecenia. Cera Izy była normalna, ale po zastosowaniu beżowego podkładu stawała się idealna bez żadnych niedoskonałości. W opisie tej postaci spoglądając od głowy w dół widzimy: łabędzią szyję, później pełne, duże piersi, talię osy, krągłe biodra, długie i zgrabne nogi. Ta cudna kobieta jeszcze lubiła nosić krótkie różowe sukienki. Żeby jeszcze tej cudowności było mało to charakter miała sierotowaty, była nieśmiała i niezaradna życiowo. Reasumując byle niedojda facet w towarzystwie Izy mógł się poczuć jak super samiec. Czy panna Izabela była mądra? Wykształcona i wystarczająco roztropna, by zawsze idealnie się wpasować – sprawić, by mężczyzna czuł się od niej bystrzejszy, a równocześnie, by nie nie uznał jej za zbyt głupią; taką, która nie potrafi go zrozumieć.

Izabela była idealna, ale okrutny los chciał, że za współpracowników miała cztery zupełnie nieidealne osoby. Krystek i Mati byli karłami o wzroście półtora metra, a Jola i Nadia olbrzymkami po prawie metr dziewięćdziesiąt. Nadia miała chłopięcą sylwetkę, bez biustu i bioder. Do tego jeszcze wąsik pod nosem, który systematycznie depilowała. Natomiast Jola charakteryzowała się tendencją do tycia i siwymi włosami (które niezbyt udolnie tuszowała czarną farbą). Krystek to impotent. Chociaż oficjalnie, „na papierze” był ojcem, to w rzeczywistości biologicznym ojcem jego córki był jeden z kochanków żony. Mati natomiast cierpiał na bezpłodność. Cała ta grupa miała kompleksy, a kontakt z kimś tak doskonałym jak Iza doprowadzał ich do szał.

Krystek, Mati, Jola i Nadia kiedy funkcjonowali oddzielnie byli obiektem kpin, kąśliwych docinków i czuli się mało komfortowo: pokraczni i słabi. Można by nawet im współczuć. Każda z tych osób spotkana w pojedynkę wydawała się nawet miła i sympatyczna. Ale to tylko pozory. Maska uprzejmości stanowiła pewnego rodzaju tarczę blokującą ewentualny atak słowny. Kiedy te cztery osoby zawiązały sojusz między sobą, wtedy dopiero zaczęła wyłazić ich prawdziwa, wredna natura. Krystek, Mati, Jola i Nadia trzymając się razem stawali się jakby czterogłowym smokiem, który swoje egoistyczne decyzje mógł narzucać reszcie pracowników urzędu. Mówi się, że co dwie głowy to nie jedna, a w tym przypadku mamy do czynienia z głowami czterema. Ba, a nawet pięcioma. Piąta głowa to Stefano.

Łysawy Stefano to inteligentny kierownik, typ karierowicza; gotowy zrobić wszystko dla większej władzy i pieniędzy. Cwany Stefano szybko zwrócił uwagę na czterogłowego smoka. Smok również szukał wsparcia „na górze”. Szybko więc doszli do porozumienia. Nepotyzm. Wzajemne poparcie. Stefano przydzielał smokowi nagrody, podwyżki, zawsze trzymał ich stronę w razie konfliktów z innymi pracownikami, nie obarczał zadaniami trudnymi, mało spektakularnymi, ogólnie takimi których członkowie smoka nie chcieli wykonać. Pozostali pracownicy musieli harować, a smok zawsze na wszystko miał czas. A zajmował się przede wszystkim plotkami i prowadził bujne życie towarzyskie. Dzięki temu mógł odwdzięczać się swojej piątej głowie. Smok był bogatym źródłem informacji, co w karierze w administracji szalenie pomaga. Stefano kolekcjonował haki na ewentualne szantaże i nikt nie mógł mu podskoczyć. Ponadto zyskiwał zdecydowaną pomoc w kierowaniu ludźmi. Niewygodnego człowieka rzucał na pożarcie smokowi, sam nie brudząc sobie rąk.

Czterogłowy smok, z racji przychylności piątej szefowskiej głowy, nie musiał przestrzegać procedur, które obowiązywały wszystkich innych pracowników urzędu. Przykładowo karły i olbrzymki mogli przychodzić do pracy na dowolną godzinę lub w ogóle nie przyjść do pracy, a potem zaznaczyć, że w urzędzie byli cały dzień. Podania o urlop to dla nich była fikcja, którą preparowali raz na jakiś czas, żeby w razie odgórnej kontroli papiery się zgadzały. I zasadniczo robili to tylko dla Stefano, który wolał być kryty ze wszystkich stron. Członkowie smoka w ogóle nie musieli zjawiać się w urzędzie, ale zjawiali się regularnie. Dlaczego? Z powodów czysto rozrywkowych – żeby „poimprezować” w swoim towarzystwie (zjeść ciasto, wypić kawę), poplotkować, ponaśmiewać się z innych, żeby napawać się nienależną im władzą, niszcząc ludzi. Jedną z zabaw smoka było straszenie innych urzędników, że zostaną zwolnieni. Potem patrzyli z bestialską satysfakcją, jak zestresowanym osobom drży głos, szybko siwieją, tracą zdrowie, chorują na wrzody żołądka. Zaprawdę tylko podłych i złych ludzi może radować coś takiego.

Zorganizowana, współpracująca grupa rosła w siłę przekształcając się w twór na kształt mafii. Inni pracownicy, by zyskać jakieś profity poczynając od sprawnego komputera, drukarki, poprzez nie dostawanie samych gównianych zadań, a kończąc na awansie, nagrodzie, podwyżce – zaczęli podlizywać się smokowi, mówić i robić to, czego sobie by życzył. Choć to może wydawać się niewiarygodne, ale perfidia działań smoka była przeogromna. Ważniejsza była władza smoka, niż nawet sprawne działanie instytucji. Żeby doprowadzić do pogrążenia urzędnika, żeby wyszło „obiektywnie” że nie radzi sobie, nie nadąża z pracą, że petenci się skarżą na opieszałość; Stefano na wniosek czterogłowego smoka, przydzielał urzędnikowi celowo zepsuty sprzęt. Na ciągle wciągającej papier drukarce lub zacinającej się kopiarce praca ciągnęła się w nieskończoność przy okazji wzbudzając frustrację. Na niesprawnym komputerze bezpowrotnie tracone były opracowania, sporządzane godzinami przez urzędnika. Taka praca była zdecydowanie spowolniona i stresująca. Mobbing'owanie to był chleb powszedni, ale bez sprawnych narzędzi pracy, nawet najbardziej odporni, o stalowych nerwach, mieli dość.

Smok urósł w taką siłę, że stał się organem decyzyjnym w kwestii przyjmowania i zwalniania z pracy oraz transferów ludzi pomiędzy poszczególnymi komórkami, a nawet urzędami.

Dodać jeszcze wypada, że Krystek i Mati rekompensowali swoje seksualne kompleksy posługując się wulgarny językiem uprzedmiotawiającym do roli obiektu seksualnego i to jeszcze prostytutki; każdą kobietę. Z racji zajmowanego stanowiska Stefano zasadniczo nie przyłączał się do dyskusji, ograniczając się do aprobującego zaśmiewania się z kwestii wygłaszanych przez karłów. Nadia i Jola śmiały się również przekonane, że chamskie teksty są dowcipne. Być może, pomijając dosadny język, uwagi karłów odzwierciedlały poziom życia intymnego tych pań. Prawdę powiedziawszy olbrzymki posługiwały się często przekleństwami. Chamy i prymitywy, nawet jak na studiach nasiąkną wiedzą, to charakteru nie zmienią.

 

Mając świadomość, że z mafią się nie wygra, złotowłosa Izabela wolała trzymać się od smoka z daleka. Unikała styczności z czterogłowym smokiem, mając na uwadze także ich chamowate odzywki. Natomiast ze Stefano kontakty ograniczała do niezbędnego minimum. Nie wtrącała się w żadne personalne rozgrywki, intrygi, nie plotkowała. Poza tym jako nie związana z mafią zawsze miała dużo zadań do wykonania i musiała mocno się sprężać, aby wszystkiemu podołać. „Ktoś musi harować, żeby lenić i bawić mógł się ktoś”.

Jednak stanie z boku okazało się strategią nie na dłuższą metę. Smok zaczął kąsać Izę: dokuczać, dogadywać, rozsiewać nieprawdziwe informacje. Iza znosiła to cierpliwie licząc, że w końcu smokowi się znudzi. Głowy smoka natomiast nie zaprzestały nękania. Chciały pannę Izabelę sprowokować do działania.

- Albo niech zacznie nam służyć, albo niech wypierdala z urzędu - powiedziała Nadia pukając szklanką wódki w szkło Stefana. Głowy smoka bowiem również w czasie wolnym,wieczorami trzymały się razem. Takie dziwadła, żeby dobrze się czuć, muszą trzymać się razem. W pojedynkę byliby śmieszni i żałośni.

 

Smok doprowadził do realizacji szatański plan, który raczej w normalnym urzędzie nie mógłby się wydarzyć. Żeby upokorzyć śliczną kobietę przenieśli jej miejsce pracy do szatni. Postawili jej komputer pomiędzy wieszakami na płaszcze i kazali, oprócz wcześniejszych zadań, przyjmowanie okryć wierzchnich i wydawanie numerków.

- Dlaczego mam pracować w szatni? - spytała Izabela.

- Kryzys. Trudności lokalowe, finansowe... – odpowiedział kierownik Stefano.

- Ale wszyscy inni pracują w pomieszczeniach, w których pracowali.

- Ale miejsca mają mniej niż ty. Mam ci pokazać, że Kasia nie ma miejsca nawet, żeby długopis odłożyć – Stefano kpił sobie z Izy na całego. Iza doskonale wiedziała, że Kasia dysponuje miejscem na dokumenty i prywatne rzeczy stosunkowo dużym, ale nie chciała pogrążać koleżanki.

- W szatni jest półmrok i nie ma okna. To nie są warunki do pracy biurowej.

- Jak się coś nie podoba, to droga wolna. Można się zwolnić. I proszę już wyjść z mojego gabinetu, bo jestem bardzo zajęty. Ważne spotkanie.

Izabela wyszła ze spuszczoną głową i poszła do szatni. Stefano natomiast poszedł na „bardzo ważne spotkanie” to jest na kawkę i gadanie „o dupach” z karłami i olbrzymkami.

 

Piękna Izabela postanowiła, że się zwolni z tego skorumpowanego urzędu, w którym uczciwy człowiek traktowany jest jak śmieć. „Głową muru nie przebiję” - pomyślała. Poszła do urzędu pracy, biura pośrednictwa, spytała kilku znajomych, przeglądała oferty w gazetach, ale niestety niczego dla siebie nie znalazła. Nie jest łatwo znaleźć pracę. Do tego jeszcze na karku miała niespłacony kredyt mieszkaniowy. Chociaż czuła się okropnie poniżona i bezsilna stwierdziła, że nie ma innego wyjścia i musi pracować w szatni.

 

Ta sytuacja wywołała tak silne napięcie i stres, że Iza nie mogła tego wytrzymać. Żeby odreagować zapisała się na zajęcia sportowe – boks. Póki waliła w worek bokserki czuła się nawet fajnie zrelaksowana. Niestety po kilku zajęciach trener zarządził walkę z prawdziwym przeciwnikiem. Izabela oberwała w policzek i na jej ślicznej twarzyczce pojawił się fioletowy siniak.

- Ja już mam dosyć takiej zabawy. To nie dla mnie sport. Rezygnuję – powiedziała Izabela do trenera.

- Dziewczyno, masz duży potencjał. Wygrałaś tę walkę – przekonywał trener. - Rezygnujesz z powodu jednego siniaka?

- Mam czekać na złamanie nosa i łuku brwiowego? - spytała odkładając rękawice. - Nawet szatniarka powinna zachować twarz.

 

Kiedy nie wyszło z boksem, Izabela postanowiła poszukać ratunku przed załamaniem nerwowym gdzie indziej. Znalazła w necie jakiegoś gościa o nicku „Spowiednik”, który deklarował bezpłatną pomoc jako dwa w jednym: psycholog i ksiądz.

- Co mam robić, żeby nie stracić pracy i nie zwariować? - pytała przez skype'a.

- Stań się członkiem mafii. To jedyna droga: trzymać sztamę z silniejszymi – poradził Spowiednik.

- A jak w przyszłości ich wszystkie machlojki wyjdą na światło dzienne. Mam skończyć w pierdlu, czy wierzyć że na postępowaniu dyscyplinarnym się skończy? Poza tym jestem ładna i to smoka bardzo drażni. I drażnić będzie nawet jak zgodzę się na współpracę.

- W takim razie radzę się oszpecić. Włosy ściąć na krótko. Ust, oczu, paznokci nie malować – tłumaczył „Spowiednik”. - Ubierać się beznadziejnie, w worek do kartofli, że tak powiem.

- A norki w oczach? - zapytała myśląc o sztucznych rzęsach.

- Zlikwidować koniecznie!

- Coś jeszcze?

- Zrezygnować z soczewek kolorowych. Sprawić sobie musisz najohydniejsze, najpaskudniejsze okulary! Napiszę ci kilka adresów optyków. Robiłem sobie ostatnio okulary, więc jestem w temacie.

- Czy to pomoże?

- Możesz spróbować, jeżeli nie chcesz wybrać najskuteczniejszej drogi. Moim jednak zdaniem powinnaś zostać członkiem mafii. Potem wspinać się po szczeblach kariery. Kogo trzeba po drodze zabić lub otruć.

- Zabić? Otruć? Ty chyba nie jesteś prawdziwym księdzem?

- Ooo, niewdzięczna niewiasto! Ja pragnę ci pomóc, doradzić, a ty poddajesz w wątpliwość moje kompetencje!? Żegnaj – i Spowiednik się rozłączył.

 

Izabela zmieniła swój wizerunek.

- Coś zbrzydłaś – zauważył Krystek podając Izie kurtkę do odwieszenia.

- Praca w szatni niezbyt mi służy, ale ale nie narzekam. Po prostu się starzeję – uśmiechnęła się jak najbrzydziej potrafiła Izabela.

- Cha, cha, cha... - zaśmiała się głośno cała brygada smoka.

 

Z czasem Izabela przywykła do pracy w szatni.

- Żadna praca nie hańbi. Niepotrzebnie się kiedyś spinałam. Jak mi każą myć kible, to będę to robić – odpowiadała, gdy znajomi, petenci pytali Izę o zadowolenie z pracy szatniarki.

Nikt nawet nie zauważał, że Iza na komputerze schowanym w hałdach ubrań nadal pracuje również umysłowo rozwiązując merytoryczne sprawy urzędu.

 

Pewnego dnia do szatni wstawiony został drugi komputer.

- Przyda ci się pomoc w dawaniu numerków – skomentował Mati, na co reszta brygady smoka zareagowała donośnym rechotem. Chichocząca Nadia posikała się w majtki (co się jej w chwilach radości zdarzało). Stefanowi z radości zwieracze się poluźniły i puścił głośnego bąka śmierdziela.

Kiedy smok odczłapał; w szatni pojawił się mężczyzna z zaniedbaną fryzurą i długą brodą, ubrany w długi, brzydki sweter przypominający podarty worek na kartofle.

- Zesłano mnie do szatni. Będę z tobą pracował - wyjaśnił.

- Jak się nazywasz? - spytała Izabela.

- Barto, nie poznałaś? Nowy image.

- To niemożliwe! - Izie trudno było uwierzyć w taką metamorfozę. Barto to przecież przystojniak, w którym każda panna potrafiłaby się zakochać. Pracował w innym urzędzie jako informatyk, ale gdy był poważny problem zostawał wypożyczany innym instytucjom w ramach wzajemnej pomocy i współpracy. Zawsze panuje niepisana zasada, że chociaż kilka osób musi faktycznie pracować i coś potrafić, a nie tylko zajmować etat. Dlatego także Izabela miała okazję zetknąć się z Barto ze dwa, trzy razy.

- A jednak.

- Wiesz czym podpadłeś i komu? - spytała wprost Izabela.

- Waszemu smokowi. Nie sądziłem, że macki waszej mafii sięgają do innych urzędów.

- Smok rośnie w siłę. Ta czwórka mutantów daleko by sama nie zaszła, ale Stefano, co by nie mówić, to łebski gość. Potrafi z każdego durnia zrobić.

- Przestawić kota ogonem... - podrapał się w brodę Bardo. - Komu podpadłem to wiem. Ale ja niczego im złego nie zrobiłem.

- A czemu wyglądasz tak źle jak ja? - Iza dłonią wskazała najpierw na swój, a potem na Barda sweter.

- No wiesz – uśmiechnął się Barto. - Nie zabrzmi to zbyt skromnie, ale doszedłem do wniosku, że mszą się ze względu na mój wygląd.

- Jesteś szalenie przystojnym mężczyzną, a tych zakompleksionych karłów to wkurza. To fakt.

- Nie chciałem też podrywać tych wielgachnych bab. To nie mój rozmiar. Ta banda smoka tak mnie wkurza, że wybacz, ale staję się czasem zbyt dosłowny.

- Z kim przystajesz takim się stajesz. Wiem coś o tym. I ja nie jestem już słodka jak dawniej.

 

Po kilkunastu dniach pracy w szatni oraz kilku wymianach zdań ze smokiem; Bardo wyznał Izie:

- Chciałbym pokonać smoka.

- Nie lepiej ci odejść? Jako świetny informatyk nie powinieneś mieć problemów ze znalezieniem pracy.

- Tak się tylko z pozoru wydaje. Rynek jest nasycony. Poza tym nie mógłbym sobie spojrzeć w twarz, gdybym chociaż nie spróbował.

- Jednak nosisz strój maskujący, worek na ziemniaki...

- To stylizacja na wojnę – roześmiał się równocześnie z Izą. - Prawdę powiedziawszy dodałaś mi odwagi.

- Ja? Czym? - zdziwiła się Iza, która raczej miała się za tchórza.

- Że jesteś. Że nie tylko ja zostałem niesprawiedliwie potraktowany. Jednej osobie się nie wierzy. Jeden kozioł ofiarny jest bez szans. Nie wierzy mu się, bo jest jeden przeciwko wielu świadkom o przeciwnych zeznaniach. Rozumiesz? A nas jest dwoje. Przytulę cię, mogę?

- Eeee, możesz.

Barto przytulił Izę mocno i delikatnie pocałował w szyję.

- Jesteś piękna – powiedział. - Nawet bez tych wszystkich dodatków. Co ja mówię, w szczególności bez nich.

- Pomogłabym ci pokonać smoka, ale nie wiem jak.

- Pomożesz wierząc, że mi się uda.

- Wierzę Barto, że ci się uda. Jesteś najlepszy i pokonasz smoka – uśmiechnęła się ślicznie do mężczyzny i z ufnością spojrzała mu w oczy.

 

Bardo zainstalował w komputerach smoka program szpiegowski, który umożliwiał zapis wszystkich rozmów prowadzonych w pomieszczeniach. Ponadto posłużył się dyktafonami i nadajnikami podsłuchowymi.

- Jak smok wawelski łyknął barana napakowanego siarką, tak nasi mafiozi łykają każdy podarowany gadżet. Noszą go ze sobą, nawet nie domyślając się, że to pluskwa – mówił Bardo do Izy.

- Bardo, kochany, błagam cię o jedno. Póki wróg nie jest pokonany, nigdy go nie lekceważ. Obiecaj mi to.

- Dobrze, mój kwiatku, obiecuję.

Zajęło to dwa lata, ale rezolutnemu informatykowi Barto udało się zebrać stosowne dowody, by smok został zgładzony. Cała piątka Stefano, Krystek, Mati, Jola i Nadia nie tylko została zwolniona z pracy, ale trafiła do więzienia.

 

Natomiast Bardo i Izabela wzięli ślub. Na weselisku pito tani alkohol prosto z Biedronki, a młoda para, przeliczając sprezentowane bony do Ikei, pozytywnie spoglądała w przyszłość. Potem żyli długo i szczęśliwie. Bardo awansował na kierownika sekcji informatyków. Izabela urodziła bliźniaczki, które były równie śliczne jak ich rodzice. A po urlopie wychowawczym wróciła do pracy w urzędzie.

 

 

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
tulipanowka · dnia 02.01.2014 07:28 · Czytań: 1092 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 7
Komentarze
Dobra Cobra dnia 02.01.2014 10:16 Ocena: Świetne!
Witaj tulipanowko,

Bardzo dobry pomysł na opowiadanie. Chce się Ciebie czytać. Akcja współczesna, ale pokazująca jakby nieco fantastyczną krainę, w tym wypadku Urząd. Ganisz ludzką zazdrość, a to zawsze trzeba ganić.
Tekst od połowy mniej więcej przewidywalny, no ale to bajka a tam zawsze zezowata głupia księżniczka pozna słodkiego i utalentowanego księcia i... Zaraz! Chyba się pomyliłem!
Przecież to zawsze altruistyczna, piękna księżniczka poznaje grubego ale za to bogatego faceta, który onsypuje ją diamentami, które sprawiają...
Nie! To też nie tak!

Jak więc widać nie mam pojęcia o dobrej konstrukcji bajki i nie powinienem się wypowiadać w tej materii.

Jednak, aby tekst był idealny, potrzeby jest dobry zapis. A ten jawi mi się jako nieco infantylny. Wykonałaś bardzo dobrą robotę i tylko to w Twojej opowieści razi.
Może wartało by na spokojnie przejrzeć tekst raz jeszcze i zerknąć pod kątem "wydoroślenia"

Pozdrawiam serdecznie,

Dobra Cobra
tulipanowka dnia 02.01.2014 11:13
Dzięki Cobra za dobre słowo.

Odnośnie infantylności. Nie wiem, czy mi wyszło, ale powiem co było moim wzorem. Otóż przeboje disco polo, w których opowiada się o przykrych zdarzeniach (gwałt, brak perspektyw, nieszczęśliwa miłość), a potem następuje "tra la la" i ogólnie nuta wesoła. Taki kontrast.

Poza tym zasadniczo bajki są infantylne "zły czarownik", "dobra dziewczyna". Tam występuje ostry podział "zły i dobry", "czerń i biel", bez odcieni szarości.

A jeszcze ja chyba w ogóle mam taki styl. Mnie to osobiście bawi, bowiem ze wszystkiego powstaje farsa i kpina.
al-szamanka dnia 02.01.2014 14:55 Ocena: Świetne!
Uwielbiam bajki, a Twoja jest naprawdę bardzo pomysłowa.
A jaka bajkowa fabuła!
Wszystko gra i jest jak trzeba.
Skoncentrowana na sobie pięknotka, zły smok i niepozorny... świniopas? ;)
I jak to zwykle bywa, doświadczenia życiowe uświadamiają panience, że uroda to nie wszystko, zakochany świniopas bierze się w garść i z poświeceniem walczy o szczęście i miłość wybranki.
Jako zwycięzca ma prawo do jej ręki i połowy królestwa - z braku drugiego, skwapliwie korzysta z pierwszego.
Na weselisku pito zapewne miód i wino, a młoda para, przeliczając sprezentowane bony do Ikei, pozytywnie spoglądała w przyszłość.
I się rozmnożyła.

Czytało się pięknie :)
amsa dnia 02.01.2014 21:23
tulipanowka - witam w fantastycznej krainie urzędów, bo nie jest to normalny świat, zdecydowanie nie jest. Ubawiłam się czytając, Twoją bajkę. Pomysł na uwspółcześnienie realiów, jak najbardziej słuszny i zgrabnie zrealizowany.
Mam uwagi do zapisu interpunkcji, trzeba ją poprawić. Myślę, że można zamiast smoka użyć synonimów np. gada, a w niektórych wypadkach zrezygnować, np. gdy piszesz czterogłowy.

Pozdrawiam

B)

Poniżej sugestie.

Cytat:
Na­to­miast Jola cha­rak­te­ry­zo­wa­ła się ten­den­cją do tycia i si­wy­mi wło­sa­mi (które far­bo­wa­ła na czar­no).
- można by - tuszowała ją czarną farbą
Cytat:
Ły­sa­wy Ste­fa­no to in­te­li­gent­ny kie­row­nik(,) typ ka­rie­ro­wi­cza;


Cytat:
za­wsze trzy­mał ich stro­nę w razie kon­flik­tów z in­ny­mi pra­cow­ni­ka­mi, nie obar­czał ich za­da­nia­mi trud­ny­mi, mało spek­ta­ku­lar­ny­mi, ogól­nie ta­ki­mi któ­rych człon­ko­wie smoka nie chcie­li wy­ko­nać.
- bez drugiego ich, zamiast tego można np. też, to zdanie jest dosyć długie, można się pokusić o podział.

Cytat:
Smok był bo­ga­tym źró­dłem in­for­ma­cji, co w ka­rie­rze w ad­mi­ni­stra­cji jest sza­le­nie po­trzeb­ne.
- zamiast potrzebne, administracji szalenie pomaga

Cytat:
po­na­śmie­wać się z in­nych, żeby na­pa­wać się nie­na­leż­ną im wła­dzą(,) nisz­cząc ludzi.


Cytat:
zaczęli podlizywać się smokowi, mówić i robić to, czego życzyłby sobie smok.
- bez smok, np. czego sobie życzy, czego sobie by życzył

Cytat:
były opracowania godzinami sporządzane przez urzędnika
- opracowania, sporządzane godzinami przez urzędnika

Cytat:
Mobbing'owanie to był chleb powszedni, ale bez sprawnych narzędzi pracy to nawet osoby odporne, o stalowych nerwach miały dość.
- pracy, nawet najbardziej odporni, o stalowych nerwach mieli dość.

Smok doprowadził do realizacji szatański plan, - Smok wprowadził do realizacji

Cytat:
Postawili jej komputer pomiędzy wieszakami na płaszcze i kazali, oprócz wcześniejszych zadań, żeby przyjmowała okrycia wierzchnie i wydawała numerki.
- i zlecili, oprócz wcześniejszych zadań, przyjmowanie okryć wierzchnich i wydawanie do numerków.

Cytat:
Jak smok wawelski łyknał
- łyknął

Cytat:
mówił Bardo od Izy
- do
tulipanowka dnia 04.01.2014 12:56
wprowadziłam poprawki - a59o bardzo dziękuję za pomoc;
dodałam też fragment o bonach z Ikei, bo to świetny pomysł al-szamanki

pozdrawiam wszystkich
Dobra Cobra dnia 04.01.2014 16:59 Ocena: Świetne!
Ach, jak to Twój styl i tak lubisz - pięknie i tak trzymaj!

Masz rację ws infantylności - tak musi byc. Tak się najarałem Twoją bajką, że od tej pory zacznę tworzyć w tym fantastycznym gatunku literackim. Słodycz!


Pozdrawiam,

Dobra Cobra
ZaredM dnia 04.01.2014 17:13
Powiem szczerze, a raczej napiszę :yes:
Podejście do tematu bardzo fajne.. tak to prawda ta opinia ludzka niszczy wszystko..
Ludzie są podli, no ale nie każdy.. ważne, że się wierzy w siebie.
Fajne opowiadanie.
Czekam na inne.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty