W zespole - akacjowa agnes
Proza » Miniatura » W zespole
A A A
Od autora: Częściowo z autopsji :)

- Coś ty najlepszego zrobił?! – wrzasnęła i wymierzyła siarczysty policzek.

Mały patrzył jej prosto w oczy. Jego były piękne, duże i cudownie modrakowe, a w tej chwili tonęły we łzach. Poczuła mrowienie w palcach, więc co musiało się dziać w delikatnej twarzyczce. Nie chciała o tym myśleć. Drżała, patrząc na pomalowane czerwoną i niebieską farbką niedawno odremontowane ściany.

- Wyobrażasz sobie, co na to powie tata? Przecież się wścieknie. Będziesz miał znów zakaz oglądania telewizji. Nawet gotów zabronić mi… - przerwała w połowie zdania. Przeraziła się tym, co usłyszała. Nogi zwiotczały i zgięły się pod nią wbrew jej własnej woli. Usiadła na podłodze tuż przy kolanach synka. Objęła je, oparła czoło i zaczęła szlochać.

- Mamo, jak myślisz, jaki kolor ma niebo na Jowiszu? – Wojtuś mówił spokojnym głosem, lecz między słowami robił dłuższe niż zazwyczaj przerwy.

Już chciała mu odpowiedzieć, że nie ma bladego pojęcia, jednak gdy poczuła chłopięce dłonie głaszczące ją po włosach, rozpłakała się jeszcze bardziej.

- Przepraszam, przepraszam kochanie. Nie powinnam była cię uderzyć. Jestem okropną matką – szlochała, ciężko dukając słowa.

- Ładny kolor wychodzi z połączenia czerwieni z błękitem paryskim, gdy od spodu przebija ten smutny popiel.

 

Wiedziała, dobrze wiedziała. Kolor jaki wybrał Piotr był beznadziejny. Szaro-beżowy nadaje się do biura, a nie do pokoju siedmiolatka. Nie mieli jednak siły przebicia. W sklepie nie przekonywały go żadne tłumaczenia, ani prośby. Ostatecznie wysłał ich do samochodu i tam czekali aż przyjdzie z wybraną przez siebie farbą. Był dumny, szczęśliwy i pewny, że dokonał najlepszego wyboru. Nie zwracał uwagi na puste i beznamiętne oczy chłopca. Jadąc do domu, opowiadał z natchnieniem jak będzie malował, jakich wałków użyje, a szczególnie jaki fantastyczny będzie efekt końcowy.

 

Gdy się nieco uspokoiła, rozejrzała się po pokoju synka. Był ponury, zimny i wcale niedziecięcy. Miała wrażenie, że Piotr urządził bardziej gabinet lub warsztat niż przytulny kącik dla chłopca. Przedtem w pokoju wysiały plakaty z planetami, układami słonecznymi i galaktykami. Po remoncie mąż zabronił wieszać cokolwiek na ściany. Zamontował metrową tablicę korkową i uznał, że na niej wystarczy miejsca na hobby Wojtka.

- Mamo, coś ci wpadło w oko?

- Nie, kochanie. Dlaczego pytasz?

- Masz zaczerwienione spojówki i płyną ci łzy.

- Wojtusiu, ja płaczę, bo jest mi smutno. Uderzyłam cię, a nie miałam prawa.

- Aha. A kto ma do tego prawo?

- Nikt, skarbie. Nikt nie powinien nikogo bić. Powinniśmy się szanować, kochać i troszczyć o siebie a nie sprawiać ból.

- To dlaczego to zrobiłaś?

- Boże, synku. Nie wiem. Zdenerwowałam się, gdy zobaczyłam tę ścianę  i wyobraziłam sobie tatę, jak na ciebie krzyczy.

- Czyli uderzyłaś mnie, by tata na mnie nie krzyczał?

- Jejku – Paulina poczuła, że ponownie zbiera się jej na płacz. – Nie. Nie wiem. Wybacz, proszę. Nie umiem tego wytłumaczyć. Sama tego nie rozumiem.

Zaległa cisza. Wojtek oderwał na moment wzrok od kalkulatora, na którym od pewnej chwili coś namiętnie wyliczał i spojrzał mamie w oczy. Na moment, maleńki moment. Zakłuło ją w piersi, aż jęknęła. Gdy wrócił do przerwanego zajęcia, odetchnęła głęboko i przetarła rękawem wciąż płynące łzy.

- Wiesz, mamo, że jeśli od twojej daty urodzenia odejmiemy taty, lecz skorygowaną o czterdzieści osiem, to wyjdzie moja data urodzenia?

- Poważnie? – ucieszyła się, że rozmowa tak diametralnie zmieniła temat.

- Spójrz: urodziłaś się czternastego października tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego siódmego roku, tata dwudziestego stycznia siedemdziesiątego pierwszego. Tu trzeba styczeń zapisać bez zera i jeszcze dodać czterdzieści osiem, czyli numer naszego domu, przemnożone przez tysiąc, więc wyjdzie taka liczba. Teraz gdy je odejmiemy…

- Faktycznie, wyszedł dwunasty kwietnia dwa tysiące szóstego roku. Niezwykłe. Naprawdę niezwykłe. Ale wiem, dlaczego.

- Dlaczego?

- Bo ty jesteś niezwykły. I pamiętaj, jeśli jeszcze kiedyś na ciebie krzyknę, bądź uderzę, przypomnij mi dzisiejszą sytuację i moją obietnicę: Nigdy, przenigdy nie zrobię niczego, co mogłoby sprawić ci ból…

- Oczywiście, jeśli nie będziesz tego rozumiała i umiała tego wytłumaczyć.

Nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa. Wstała, poderwała chłopca z krzesła i przytuliła tak mocno, jak tylko pozwalały jej ramiona kontrolowane przez zdrowy rozsądek.

Kochała Wojtusia odkąd dowiedziała się, że jest w ciąży. Gdy się urodził sądziła, że większej miłości nigdy nie doświadczy.

Chłopiec rósł i zaskakiwał ją z dnia na dzień. Chodzić nauczył się dopiero, kiedy ukończył półtora roku, lecz w wieku dwóch lat mówił pełnymi zdaniami. Razem z chłopcem pojawiły się w ich domu liczby, litery i planety. Uwielbiał liczyć. Spał z kalkulatorem. Czytał i pisał już jako trzylatek. Uwielbiał otrzymywać książki z rymowankami i wierszami, nad którymi potrafił przesiadywać godzinami. Klocki i samochody nie musiały dla niego istnieć. Koledzy także nie.

Piotr wielokrotnie próbował wymusić na chłopcu kopanie piłki, biegi lub choćby jazdę na rowerze. Bezskutecznie. Okropnie bolało ją, gdy mówił o chłopcu, jak o dziwaku i z przerażeniem obserwowała, jak z miesiąca na miesiąc oddalał się od syna.

- Wojtusiu, pamiętasz ten domek wujka Stasia i cioci Krysi? Byliśmy tam w ubiegłym roku.

- Pamiętam. Mieli w ogrodzie kamienie ułożone w układ słoneczny. Musiałem, co prawda, przesunąć dwie planety, żeby było dobrze.

- Pojedziemy tam. Spakujemy się, napiszemy tacie kartkę, by się nie martwił i ruszamy.

Domek od tygodnia stał pusty. Ciotka przed wyjazdem do córki mieszkającej w Sydney, zostawiła Paulinie klucze ze słowami: To tak, jakbyś kiedyś zechciała zacząć żyć. Wrócimy nie wcześniej niż za rok.

Chyba właśnie tego zechciała. Pocałowała syna w czoło i poszła się pakować.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
akacjowa agnes · dnia 08.01.2014 20:17 · Czytań: 613 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 12
Komentarze
al-szamanka dnia 08.01.2014 21:21 Ocena: Świetne!
Cytat:
Był po­nu­ry, zimny i wcale nie dzie­cię­cy.

niedzie­cię­cy
Cytat:
Nikt nie po­wi­nien ni­ko­go być.

bić

Kurcze, zabolał mnie ten policzek!
Nie ma nic okropniejszego jak bicie dziecka, a policzkowanie go jest po prostu hańbą!
Ale ulżyło mi nieco, gdy matka przejrzała.
I chyba ta sytuacja nauczyła ją widzieć o wiele więcej, gdyż jej rezultatem była natychmiastowa decyzja.
Oczywiście tylko w tekście jest ona nagła, gdyż w rzeczywistości dużo goryczy się skumulowało.
I musiało wybuchnąć.
Niekiedy zapalnikiem decyzji są sytuacje przykre, zaczyna się po prostu przelewać.
Wojtuś cudny.
Geniusz.
Mama nie będzie miała łatwo, on też nie.
Ale ja wolę sobie wyobrazić, że będą mieć wspaniałe życie... bo zasługują na takie.

Pozdrawiam serdecznie :)
akacjowa agnes dnia 08.01.2014 22:17
Szamanko, witam i dziękuję za przenikliwy komentarz. Błędy oczywiście poprawiam.

Pozdrawiam

Mały konkurs dla czytających: co z mojego życia trafiło do tekstu?
pablovsky dnia 10.01.2014 18:04 Ocena: Bardzo dobre
Kolor ścian! :) Wygrałem?!

Ciekawa historia, typowe "Z życia wzięte".
Dzieci są po to, żeby je kochać, nawet jeśli bezmyślnie mażą farbami po świeżo wymalowanych ścianach. A (ku rozpaczy rodziców), takie zachowania u dzieci bywają normą ;)
Często tak bywa, że człowiek traci panowanie nad swoim zachowaniem, jednak trudno znaleźć wytłumaczenie, jeśli dochodzi do użycia przemocy wobec malucha.
Jeśli w jakiś niewytłumaczalny sposób się zdarzy, to nie pozostaje nic innego, jak wyciągnąć daleko idące wnioski, aby nigdy więcej nie dopuścić do podobnej sytuacji.
Jest milion lepszych sposobów na pokazanie dziecku co dobre, a co złe. Przemoc, bez względu gdzie do niej dochodzi, tylko pogarsza sytuację. W Twojej historii bohaterka wyraźnie zrozumiała swój tragiczny błąd i chwała jej za to.

Twój synek to taki urodzony matematyk, czy opisałaś predyspozycje chłopca na potrzeby tekstu? :)
marukja dnia 10.01.2014 19:09
Ja myślę, że do tekstu mogły trafić daty urodzenia? :)

No, dajesz do myślenia, akacjowa, dużo przemycasz w tej historii.
Przeczytałam z zaciekawiem, a czytało się gładko. Najbardziej zauroczyło mnie pytanie:
Cytat:
- Mamo, jak my­ślisz, jaki kolor ma niebo na Jo­wi­szu?

Sama zaczęłam się zastanawiać. :)

Koniec optymistyczny. Dobrze, na to się czeka. Bo jak zobaczyłam:
Cytat:
Nie mieli jed­nak siły prze­bi­cia. W skle­pie nie prze­ko­ny­wa­ły go żadne tłu­ma­cze­nia, ani proś­by.

pomyślałam sobie, ale dlaczego nie ma tej siły?

Pozdrowienia!
akacjowa agnes dnia 10.01.2014 21:17
Pablo, takowe ściany mam faktycznie w biurze, ale nie to jest moim osobistym wkładem w ten tekst. Tu chodzi właśnie o mojego synka, dla którego zabawa z kalkulatorem i szyframi to był najwspanialszy czas. I data urodzin chłopca też jest zgodna z moim rojbrem (lecz nie rok). Dziękuję za odwiedziny i komentarz.

Marukjo, nie chciałam wyręczać czytaczy podając wszystko na tacy. Niech sami liczą, jeśli chcą :) A happy endy uwielbiam i chciałabym by były obowiązkowe w życiu każdego.

Tak dla rozjaśnienia:
Paulina urodzona 14.10.1977
Piotr: 20.01.1971
Wojtek: 12.04.2006

Zatem z daty pauliny wyjdzie liczba 14 101 977
Z daty Piotra (bez zera w styczniu) 2 011 971 dodajemy 48x1000=48 000 wyjdzie 2 059 971
I kiedy od 14 101 977 odejmiemy 2 059 971 otrzymamy 12042006, czyli 12.04.2006.

Wiem, że to mało literackie, ale ja też lubię matmę :)
Dobra Cobra dnia 11.01.2014 19:17 Ocena: Świetne!
Jest nadzieja! Sugestywne!

Droga agnes,

Takie teksty sprawiają, że skóra mi cierpnie i robi się smutno na duszy i sercu. Mimo matematyki!
Ten też to sprawił.

Nie jest dobrze, ale JAK wybrać własciwego partnera dla siebie? Jak przed podjęciem decyzji wiedzieć, że to ten jedyny?
Serce potrafi oszukać, zachwycone czymś na co zwróciło uwagę. Rodzice, przyjaciele niekoniecznie rozpoznają całą prawdę przed. Jak zaufać? Szczególnie w tych popieprzonych czasach.

Bohaterka dokonuje dobrego wyboru, bo szkoda utalentowanego syna.

Kościół nie ma zainteresowania w profilaktyce młodych małżeństw. Panstwo w sumie też, bo ważniejsza jest od ludzi, kurde, polityka i ściągalność podatków. Ale czy to należy do ich obowiązków? A jeśli należy? Bo jak inaczej mieć zdrowe i szczęsliwe społeczeństwo?

Szwedzi po wojnie sterylizowLi psychicznie chore kobiety, aby te nie rodzily głupich dzieci. Zły pomysł? Dobry pomysl? Chcieli dobrze a teraz zrobił się kwas na cały świat.

Jak? JAK?


Muszę iść się pozbierać po Twojej opowieści. Nie znajduję tu życia takim, jakie ono w istocie jest: radosne i roztańczone.


Ukłony,

DoCo

PS A propos konkursu - zwyczajnie nie wiem. To niełatwy konkurs!
ajw dnia 11.01.2014 19:25
Trudno podjąć taką decyzję osobie, która żyje w toksycznym związku, bo przyzwyczajamy się do zła, a coś nowego budzi lęk. Dla takich osób lepsze jest znane piekło, niż nieznane niebo. Jednak zdarzaja się takie sytuacje, które pomagają podjąć rękawicę i zacząć bic się o jakość swojego życia (w tym wypadku również o jakość życia Wojtusia). Zawsze kibicuję takim osobom.
Smutno mi się zrobiło czytając tę historię, a to najlepszy dowód na to, ze tekst działa, że czytelnik nie jest obojętny na to, o czym napisałaś.
Pozdrawiam serdecznie :)
akacjowa agnes dnia 11.01.2014 21:04
Dziękuję Wam, DoCo i Ajw, za odwiedziny i przejmujące komentarze. Wiem, że temat niełatwy, ale myślę, że pozytywnie z niego wybrnęłam. Chciałam dać nadzieję, że można coś zmienić, tylko trzeba zachcieć chcieć.
A Wojtusia po prostu uwielbiam, choć istnieje tylko w moim tekście.
Jednak mam pod swoim dachem jego pierwowzór, który jest moją największą miłością :)

DoCo - rozwiązanie konkursu w moim poprzednim komentarzu :)

Pozdrawiam
Quentin dnia 12.01.2014 13:10 Ocena: Bardzo dobre
Cześć, Agnes

Tak sobie myślę, że twoje historie charakteryzuje przede wszystkim namacalność spraw, które przedstawiasz. I chociaż wszystko to dotyczy uczuć i do tego trudnych, to chyba nie ma czytelnika, który nie wiedziałby o co chodzi i co znaczy doświadczenie wewnętrznej sprzeczności. Chociaż nigdy nie uderzyłem dziecka, no, chyba, że jak sam byłem gówniarzem, to domyślam się, co może czuć rodzic w takiej chwili.

Podobnie sprawa wygląda z twoimi poprzednimi utworami, które znam. Gdzieś w tym wszystkim czai się jednocześnie i sporo nadziei i sporo cierpienia. Reasumując, powiem, że smutno piszesz, ale z nutką optymizmu ;)

Pozdrawiam
akacjowa agnes dnia 12.01.2014 20:33
Hej, Quentinie. Piszę o życiu, które dość często jest poplątane, niełatwe i sprawia ból. Staram się jednak dostrzegać jaśniejsze kolory, zapalać światełko w tunelu i uświadamiać, że wszystko zależy od naszej woli i to ona właśnie jest największą siłą sprawczą.

Dziękuję za odwiedziny i pochylenie się nad moją historią.

Pozdrawiam
Usunięty dnia 29.01.2014 22:59
Bardzo prawdziwe i wiarygodnie przedstawione. Pokazałaś dużo zależności wynikających z postaw ludzi żyjących obok siebe. Zarówno te, które wpływają na kształtowanie się młodego człowieczka, jak i te które oddziałują wzajemnie na małżonków. Jak widać, potrafią narobić niezłego bałaganu.

Stylistycznie, według mnie, zasługuje jednak na dopieszczenie. Może właśnie fakt, że częściowo z atopsji i zbyt emocjonalnie coś temu tekstowi odbiera. Może wmieszanie większej dawki fikcji dałoby większy dystans. Nie wiem. Ale coś w tym kierunku ciągnie moja intuicja.

Cytat:
więc co mu­sia­ło się dziać w de­li­kat­nej twa­rzycz­ce.

coś tu zgrzyta; może: na delikatnej twarzyczce; albo inne formatowanie

Cytat:
Prze­cież się wściek­nie. Bę­dziesz miał znów zakaz oglą­da­nia te­le­wi­zji. Nawet gotów za­bro­nić mi… - prze­rwa­ła w po­ło­wie zda­nia. Prze­ra­zi­ła się tym, co usły­sza­ła. Nogi zwiot­cza­ły i zgię­ły się

Cytat:
zwiot­cza­ły i zgię­ły

Cytat:
Prze­ra­zi­ła się tym, co usły­sza­ła.

sporo takich wpadeczek w całym tekście

Cytat:
Kolor(,) jaki wy­brał Piotr(,) był bez­na­dziej­ny.

Cytat:
i tam cze­ka­li(,) aż przyj­dzie z wy­bra­ną przez sie­bie farbą.

Cytat:
opo­wia­dał z na­tchnie­niem(,) jak bę­dzie ma­lo­wał

Cytat:
Gdy się nieco uspo­ko­iła, ro­zej­rza­ła się po po­ko­ju synka.

Cytat:
ko­chać i trosz­czyć o sie­bie(,) a nie spra­wiać ból.

Cytat:
gdy zo­ba­czy­łam tę ścia­nę  i wy­obra­zi­łam sobie

podwójna spacja po ścianie;

Cytat:
Ko­cha­ła Woj­tu­sia(,) odkąd do­wie­dzia­ła się, że jest w ciąży. Gdy się uro­dził(,) są­dzi­ła, że więk­szej mi­ło­ści nigdy nie do­świad­czy.Chło­piec rósł i za­ska­ki­wał ją z dnia na dzień. Cho­dzić na­uczył się do­pie­ro, kiedy ukoń­czył pół­to­ra roku, lecz w wieku dwóch lat mówił peł­ny­mi zda­nia­mi. Razem z chłop­cem po­ja­wi­ły się

Cytat:
ry­mo­wan­ka­mi i wier­sza­mi, nad któ­ry­mi po­tra­fił prze­sia­dy­wać go­dzi­na­mi.

Cytat:
Ko­le­dzy także nie.

wywaliłabym 'nie'

Cytat:
się, na­pi­sze­my tacie kart­kę, by się nie mar­twił i ru­sza­my.

Cytat:
że po­now­nie zbie­ra się jej na płacz.

jej się na płacz
akacjowa agnes dnia 30.01.2014 13:08
Dziękuję, Morfino, za porady. W tekście jest trochę fikcji, a właściwie większość. Tu tylko postać chłopca jest związana w pewnym stopniu z moim życiem.

Spróbuję pozmieniać tak, by te końcówki się na nakładały. Choć czasami nadmierna dbałość o to, by nie pojawił się w zdaniu drugi czasownik z taką samą końcówką, powoduje dziwną sztuczność i nienaturalność tekstu. Tak uważam, ale przejrzę i skoryguję, co nieco.

Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty