- Trudno zrozumieć ludzi, którzy denerwują się, gdy na ich podwórkach wyrastają pokrzywy - powiedziała babcia, kładąc kosz pełen zielska na stół.
Mikro-kolce pokrywające zielone listki pozostawiają piekące ślady na ciele. Babcia powtarzała, że skóra się przyzwyczai. Nie miała racji w tej kwestii, nigdy w to nie uwierzę. Potrzebuję tarczy, która pozwoli osłonić dłonie przed milionem ogników. Bariera przed bezpośrednim kontaktem z płynącym ze zdradzieckich włosków kwasem mrówkowym w moim przypadku nie mogła być zauważona.
Gdy po raz pierwszy uczestniczyłam w zbiorach, dostałam od taty sięgające do łokcia grube rękawice. Są wspaniałe, ale wstydzę się je nosić.
- Wydziwiasz jak Anastazja - usłyszałam, gdy wsuwałam materiał ochronny na lewą rękę. - Wpędziła mamusię do grobu przez takie certolenie się ze wszystkim, co trzeba zrobić. Lepiej już sama pozbieram, popilnuj kosza i rowerów.
Nie lubię smaku pokrzywowej zupy. Odrzuca mnie zapach szamponu. Maści przyrządzane z korzeni, liści lub łodyg rośliny w moim przypadku przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Mimo to zawsze chciałam brać udział w pokrzywowych wyprawach babci. Słysząc, jak staruszka porównuje mnie do swojej siostry, która jest w rodzinnym slangu symbolem najgorszych nieudaczników, chwyciłam odsłoniętą dłonią najbliższy pęk i wydusiłam przez zaciśnięte zęby:
- Racja, babciu! Do pokrzyw można się przyzwyczaić.
Potem z zapałem wyrywałam rośliny, starając się nie zwracać uwagi na to, że skóra stanęła w płomieniach. Kiedy kosz był pełen, babcia obdarzyła mnie spojrzeniem pełnym dumy i satysfakcji.
- Teraz mogę umrzeć - powiedziała, ściskając w gratulacyjnym odruchu rozjątrzoną do czerwoności dłoń, palącą mnie aż do kości. - Już zaczynałam wątpić, że zostawię po sobie kogoś tak silnego.
Wracając, zatrzymałyśmy się nad strumieniem. Chłód wody na chwilę ukoił pieczenie. Wsłuchiwałam się w babcine opowieści. W tym dniu przestałam być dla niej bezbronnym dzieckiem. Babcia zaczęła traktować mnie jak dorosłego człowieka.
Później przez cały tydzień czułam pokrzywy. Wydawało mi się, że są wszędzie. Jakby ktoś dla zabawy wplótł maleńkie iskierki w odzież i poobklejał nimi przedmioty codziennego użytku. Nawet, gdy niczego nie dotykałam, wyczuwałam je w powietrzu.
Po siedmiu dniach koszmar się skończył, a babcia zaprosiła mnie na kolejną eskapadę. Przyjęłam wyzwanie, ale już w domu założyłam jednorazowe nitrylowe rękawiczki, modląc się w duchu, by były niewidzialne dla babci. Udało się i odtąd przed każdą wyprawą skrywałam dłonie w tworzywie sztucznym.
Zbierając pokrzywy rozprawiałam o tym, jak miło dotykać faktury listków i łodyg. Trajlowałam o słabeuszach, którzy cierpią po dotknięciu mikro-kolców, a moja towarzyszka skwapliwie podchwytywała temat. Pogrążałam się przy tym w świadomości ogarniającego mnie oszustwa. Babcia jest dla mnie najbliższą osobą, a nawet przed nią nie potrafiłam być szczera.
Początkowo sumienie głośno wyrażało swoje potępienie, lecz z biegiem czasu zaczęło cichnąć. Uznałam, że mam oszukiwanie we krwi, a skłonność do ciągłego kłamstwa jest cechą charakteru, której nie jestem w stanie zwalczyć... A tak naprawdę zwalczyć wcale nie chcę. Byłam dobra w kłamaniu.
Wymyślałam coraz to nowe warianty tego, co przeżyłam. Na lewo i prawo wciskałam bajki o tym, co umiem i jaka jestem. Do wczoraj myślałam, że nikt tego nie zauważył. Moja doskonała pamięć potrafiła przywołać, co i kiedy opowiadałam danej osobie i obrócić w żart, zanim ktokolwiek zdoła zakwestionować moją wiarygodność. Tworzone mity podtrzymywałam albo obalałam w zależności od nastroju.
Dziś wypiłam herbatę z babcią.
- Przepraszam cię, Emi - powiedziała ni z tego, ni z owego.
Z wysiłkiem zaczęłam szukać w przeszłości momentu, w którym czymś mnie skrzywdziła. Nie lubię pochopnie wybaczać, a z poczucia winy drugiej osoby czasami można wyciągnąć jakieś korzyści.
- Wiem, że jesteś uczulona na pokrzywy - po krótkiej pauzie kontynuowała najbliższa mi osoba - Zawsze to wiedziałam. Wybacz, że skłoniłam cię do kłamstw.
Wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia.
- Nie jestem jakimś słabym alergikiem! A pokrzywy wręcz uwielbiam. Fajnie masują dłonie - wykrztusiłam niepewnie.
Zobaczyłam smutek w zwykle radosnych oczach.
- Oszukałaś mnie, babciu! - wrzasnęłam. - To zdrada!
Czternastoletnie serce rozbiło się o ziemię i przestało być dorosłe. Piękne wspomnienia z ostatnich kilkunastu miesięcy z babcią oblekła szkarada nienawiści.
- Nadal sądzę, że jesteś silna - powiedziała spokojnym głosem. - Nawet bardziej przez to, że wiem, jak bardzo musiałaś się poświęcić.
- Nie masz prawa być dumna, nie należę do ciebie. Już nigdy się do ciebie nie odezwę.
Wybiegłam z domu potykając się na schodach. Biegnąc nad strumień wyprodukowałam milion łzawych grochów. W jednej chwili straciłam najlepszą przyjaciółkę i własną tożsamość. Czułam, że żadna cecha charakteru już mnie nie określa. Jakbym przestała istnieć.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt