Witaj,
mruczolu, bodajże pierwszy raz pod moim tekstem. Pierwszy raz, a deklaracja tak urocza, że nic, tylko okryć się rumieńcem.
Cieszy mnie, że tekst tak dobrze i pozytywnie Cię nastroił, uprzyjemnił Ci dzień i spowodował uśmiech. Oraz, że Ci się spodobał.
mruczol napisał/a:
Nie wiem, dlaczego ludzie wolą pisać o rzeczach melancholijnych lub wstrząsających
Myślę, że to odprysk odwiecznego konfliktu dobra ze złem. Instynktownie wybiera się dobro, ale zło fascynuje. A literatura jest od fascynowania, więc częściej na tę stronę się pochyla. W każdej sztuce Szekspira - jest zbrodnia. W każdej bajce narracja opisuje straszne przygody, niebezpieczeństwa, zagrożenia i okrucieństwa, a szczęście znajduje się dopiero na samym końcu, z reguły mając do dyspozycji jedno, jedyne zdanie:
i żyli długo i szczęścliwie. Koniec. Można by rzec, że tam, gdzie w powszechnej świadomości zaczyna się szczęście, musi się skończyć literatura. Zresztą, gdy wszystko jest dobrze, gdy wszystko jest ok, my szczęśliwi, zadowoleni i niczego nie brakuje, to... Skąd miałby się wziąć jakikolwiek konflikt tragiczny? Gdzie byłby jakiś punkt wyjścia, ognisko zapalne, zalążek przygody, stan, który trzeba zmienić? Dlatego literatura szczęściem mało się interesuje. A szkoda, bo tak naprawdę to wcale nie jest nudny temat.
Dziękuję też pięknie, za wnikliwe wskazówki edytorskie, ale pozwolę sobie na małą polemikę. Weźmy pierwszy z brzegu zasugerowany przecinek:
mruczol napisał/a:
Cytat:
uwielbiam, jak zwraca się do mnie tak słodko akcentując wybrany
Przecinek przed "akcentując".
Nooo... nie.
Dlaczego? Ponieważ zasugerowany przecinek sugerowałby, że uwielbiam zupełnie co innego, niż chciałem powiedzieć.
W mojej wersji, bohater uwielbia bowiem, gdy żona
słodko akcentuje, a nie uwielbia, gdy żona
zwraca się tak słodko, jak zasugerowałby zaproponowany przez Ciebie przecinek w tym miejscu. Z tymi przecinkami, nie licząc żelaznych zasad interpunkcji, to jednak często jest sprawa dość interpretacyjna, niestety. Tym niemniej doceniam wkład i krok po kroku zasugerowane przez Ciebie zmiany postaram się powprowadzać w miejscach, gdzie Twoje propozycje przypadły mi do gustu bardziej niż moje, za co dziękuję również.
I zapraszam ponownie!
Witaj
blaszko! Oczywiście, masz rację:
blaszka napisała:
jak znam życie, to dla twojej żony nie udałoby się dobrać
jest konstrukcją literacko bardziej poprawną, ale z dialogami często już tak jest, że napisanie dobrego dialogu to polemika z poprawnością. W tym wypadku, nawet nie śmiem polemizować, nie o to chodzi. W tym wypadku po prostu oddałem zdanie tak, jak padło w rzeczywistości.
I nie jest to wcale tak rzadka konstrukcja w moich stronach, ale my tu na południu to w ogóle rozmaite rzeczy z językiem wyprawiamy.
blaszka napisała:
Opisać stan radości od wewnątrz i żeby to było tak zagmatwane jak opis deprechy. Bierzesz?
A pewnie, że biorę. Z natury, zawsze bliższe mi jest zawsze pisarstwo jakby raczej behawiorystyczne, bardziej opierające się na ekstraspekcji niż na introspekcji, więc cholera wie czy coś z tego zagłębiania się mi wyjdzie, ale próbować trzeba.
Dzięki za poczytanie!
Urocza
Wierszybajko, cieszę się, że się spodobało i dziękuję za dobre słowo, miło Cię tu gościć. Doskonale rozumiem, wbrew pozorom, Twoją koleżankę!
Dziękuję,
akacjowa agnes, że skorygowałaś na czas podejrzenie, iż chodzimy z żoną na balkon sypiać. Pewnie drogi
mruczolek trochę był zaspany jak to pisał, więc tak się chwilowo jej skojarzyło.
Mede_o miła, rozumiem Cię doskonale. Sam mam wrażenie, że mało
Łabędzia w łabędziu gdy mówimy o tym tekście. Pisało mi się mocno nieswojo, gdy nie mogłem sięgać po sarkazm i ironię, nie było z czego drwić i kpić. Więc zgoda, że trochę to do mnie niepodobne. Pisząc ten tekst, trochę czułem się, jakbym grał mecz na wyjeździe. Niby znam dobrze tę grę, ale wszystko jakby inaczej. Szkoda, że Cię tym razem nie porwałem, ale następnym razem postaram się. Dzięki za poczytanie i szczere słowo!
Ach,
Wasinko, jakże pięknie poetycki komentarz! Jeśli mój tekst Cię natchnął do takich ciepłych słów, to chyba mogę być dumny. Masz rację, temat godny pogłębienia, podrążę go pewnie zatem.
Dziękuję pięknie za wizytę!
Urocza
zajacanko, dzięki za plusa. Tak, subtelna magia codzienności, powszedniość i zwyczajność to niewdzięczny temat i trudno się o nim pisze. A zwłaszcza, jak chciałoby się pisać ciekawie. Cieszę się tym bardziej, że tekst choć trochę Ci się spodobał.
Drogi
Pablo, dzięki za docenienie, cieszę się, że i u Ciebie tekst przywołał dobre wspomnienia.
pablovsky napisał:
Zmierzam do tego, że pomimo, iż jestem w związku ze swoją żona prawie trzydzieści lat, nadal jest tak, jak wtedy, czyli dawno temu.
Szmat czasu, szacun. Utrzymać szczęście przez taki okres, podsycać je i pielęgnować, to dopiero jest sztuka i dzieło godne podziwu. Zazdroszczę, mając nadzieję, że i ja po takim okresie czasu będę mógł to samo powiedzieć.
Dzięki za motywację i zainspirowanie. Nie tylko o wyborze tematu na opowiadanie mówię.
Mądra
al-szamanko, cieszę się, że wpadłaś i Ci się spodobało, a spokój i bezpieczeństwo tekstu mile Cię utuliły. Dzięki za poczytanie!
Mike, mistrzu:
mike17 napisał:
Utworek nie jest po to, by zwalał z nóg, jest po to, by na nogi stawiał.
No wszystko na temat.
Dokładnie tak. Idealnie to odczułeś i bardzo trafnie powiedziałeś. Małe rzeczy, drobiazgi codzienności, to nie są tematy, które mogą rozłożyć na łopatki, ale to są tematy, które nas konstruują, dają nam korzenie, oparcie, tożsamość. Przez to, może nawet są ważniejsze, choć rzadziej poruszane.
Dzięki za pionę, starszy kolego. Cieszę się, że - jak widzę - jest nas tu takich więcej. Facetów, którzy są facetami z krwi i kości (że i jeszcze Pabla tu dołączę), męskimi w każdym calu, a przy tym czułymi i szczęśliwymi. Ależ sobie i Wam posłodziłem. Chyba pora na wódkę dla równowagi, chłopy.
Witaj
Druus, kolejny szlachetny twórco na tym portalu, którego ten utwór przyciągnął do mnie jako pierwszy. W sumie, nie podejrzewałem, że tym tekstem złapię jakichś nowych czytelników, a jednak. Cieszy to, jak i cieszy Twoja o tekście opinia.
Wpadaj częściej!
Pozdrawiam wszystkich!