Jestem świeżo po lekturze powieści „Lady Jane. Niewinna zdrajczyni” Alison Weir. Oczywiście jest to pozycja, gdzie w fabułę została wspaniale wpleciona osnowa historyczna. Autorka napisała ją w dość niekonwencjonalny sposób, a coraz modniejszy, otóż składa się ona z opowiadań poszczególnych bohaterów, którzy opisują bieżące wydarzenia. Powiem szczerze, że jeszcze niedawno nie byłam przyzwyczajona do tego typu układu powieści, ale coraz częściej zaczyna mi się to podobać. Ponadto język literacki, który posługuje się A.Weir jest prosty, nie ma zbędnych upiększeń, przez co czyta się to lekko i swobodnie. W tej książce nie ma nudy, z kartki na kartkę rozwija się akcja i chociaż z punktu widzenia historii znamy jej epilog to i tak czyta się z dużym zaangażowaniem.
Akcja rozpoczyna się, kiedy Henryk VIII jest u schyłku swojego życia. Co prawda ma kolejną żonę Katarzynę Parr, liczy na potomka, ale niestety w tamtych czasach wiagry nie było. Heniuś stary w sumie nie był, ale że od stołu nie odchodził póki talerzy nie wyczyścił a dzbana nie osuszył to i na efekty nie trzeba było długo czekać. Zresztą nie dziwmy się, że w ówczesnych rodzinach królewskich tak trudno było o dzieci. Skoro kuzyn z kuzynką pobierali się, to albo dzieci martwe się rodziły, albo umierały nie dożywszy pierwszego roku. Heniuś wiadomo kochliwy był, miał żon w liczbie sześciu z tego dwie posłał do kata, Katarzynę Aragońską wysiudał z tronu na mocy prawa, które sam ustanowił, Jane Seymour zmarła wkrótce po porodzie, Anna Kliwijska miała farta i sama mu się dobrowolnie sprzed nosa usunęła, mądra kobitka, dostało za to niezłą gratyfikacje. Ale Heniek jednak doczekał się troje oficjalnych potomków dwie córcie Marysię i Elkę oraz syna Edzia. Ustanowił kolejkę do tronu i zmarł. Prawie w tym samym czasie, co syn Heńka urodziła się też Jane Grey, jego cioteczna wnuczka. Jej matka była czwartą kandydatką z kolei do tronu angielskiego Franka (Franciszka Brandon), osóbka młoda, bo zaledwie dwudziestoletnia. Ale to była flądra! Lała córkę za każde wykroczenie, nigdy jej nawet nie przytuliła, a tylko, dlatego, że chłopcem nie była. Mówię Wam jak czytałam jej wypowiedzi to miałam ochotę tak jej strzelić z liścia, żeby się nogami nakryła razem z tym stelażem, co pod suknią miała. Chyba trochę się rozpisałam za bardzo, a więc do brzegu skrótowo. Po śmierci Edzia, którego po prostu otruto, bo chorował na gruźlicę, a już wtedy potrafiono na świecie leczyć tę chorobę, o ile dość wcześnie ją wykryto. Franka wraz ze swoim mężem i teściem Jane wpychają ją na siłę na tron. Dzieciak nie chciał tego, ale nie było mowy o odmowie. Dziewczyna siedzi na tronie, teściu oficjalnie się pyta czy zechce być królową Anglii, ona chce odmówić a matka ukradkiem pokazuje jej pięść. To, co miała zrobić? No, ale jej kuzynka Maryśka (Maria Tudor córka Katarzyny Aragońskiej) już jak na ówczesne czasy szarpnięta ząbkiem czasu nie w ciemię bita była. Poza tym za sobą miała swojego wujka cesarza Helmuta czy jakoś tak, zresztą u nich to zwykle Helmuty bywały. Pewnego ranka zarzuciła na siebie płaszcz kupiony na wyprzedaży i wparowała do Londynu. Jane, jej męża, tatusia i teścia aresztowała, koronę od razu na łeb sobie wsadziła i dawaj latać po zamku majątek oglądać. Maryśka taka zła do końca w sumie to nie była, wiedziała, że Jane była jedynie marionetką, ale… Właśnie sama biedulka chciała wyjść za mąż, dzieciaczki mieć, a tu siwy włos na głowie, buźka zaorana zmarszczki, pryszcz pryszczem poganiany, puder płatami odpadał jak tynk na elewacji zamku. Ponadto cierpiała na kiłę wrodzoną (no nie dziwmy się skoro tatuś jurny był, skakał z kwiatka na kwiatek to mamusię zaraził). Kilku chętnych było nawet, kiedy jednak tę piękność zobaczyli, świeży oddech poczuli to od razu nawiali. Ostał się jeden, który zastrzegł, że musi usunąć raz na zawsze Jane inaczej z ślub nici. Żal się Marysi zrobiło Jane i fakt początkowo nie chciała się zgodzić. Ale jak ten kandydat pokazał jej trochę świecidełek, ciuszków z tamtejszej galerii handlowej a do tego swoje zdjęcie przysłał w postaci portretu ręcznie malowanego 2m x 1,5m to Maryśka wymiękła. Koniec znacie.
A teraz już całkiem serio. Zachęcam szczerze do przeczytania tej pozycji, bo nie tylko dostarczy nam wielu wrażeń, ale także wiele nauczy.
Bronka z domu Huncwot, hrabina Okryjbieda, pani na włościach M2 w bloku bez windy i wysokim czynszem.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt