Pewnego pięknego poranka wybrałem się rowerem na przejażdżkę po Sopocie. Jeszcze dobrze się nie rozpędziłem, a już zhaltowały mnie gliny. Ale nic - myślę sobie. Nie mają się do czego przyczepić. Jechałem na pewno poniżej dozwolonych dziesięciu kilometrów na godzinę. Na głowie miałem obowiązkowy kask, a na sobie obowiązkową kamizelkę ratunkową, ponieważ poruszałem się w strefie przybrzeżnej i mogłem wpaść do wody i utonąć. Na przegubie dłoni, obok zegarka, nosiłem nadajnik GPS, który w razie niespodziewanej kąpieli wysyłałby sygnał SOS. Mój rower wyposażony był w obowiązkowy prędkościomierz, aby nie przekraczać dozwolonych prędkości i obowiązkowy prątkomierz, służący do pomiaru stężenia prątków gruźlicy w powietrzu. Zamiast bidonu trzymałem przymocowaną do ramy roweru gaśnicę pianową z ważną homologacją do dwa tysiące piętnastego roku. Za siodełkiem, na specjalnym stelażu, umocowany miałem obowiązkowy piorunochron z ważnym certyfikatem wystawionym przez Komendę Główną Państwowej Straży Pożarnej w Stęchlewie. W bagażniku wiozłem obowiązkową apteczkę, alkomat, marihuanomat, kwasomat, brown-sugaromat, kofeinomat, kokainomat, amfetaminomat i ośmiokilogramowy defibrylator.
Policjanci sprawdzili wszystkie certyfikaty i homologacje. Sprawdzili hamulce, przerzutki, naciąg łańcucha, światło przednie, światło tylne, zadzwonili dzwonkiem, aby się przekonać na własne uszy, że dzwoni. Sprawdzili stan bieżnika w oponach, zmierzyli ciśnieniomierzem ciśnienie. Skontrolowali stan piorunochronu, gaśnicy i defibrylatora. Kazali mi dmuchnąć w alkomat i chuchnąć w kokainomat. Wszystkie podzespoły mojego roweru i obowiązkowe akcesoria działały bez zarzutu.
Już myślałem, że uda mi się wyjść z tej rutynowej kontroli bez szwanku, kiedy jeden z łapsów zapytał mnie o legitymację.
Oblała mnie fala gorąca. Po plecach popłynęła strużka potu.
NIE MIAŁEM LEGITYMACJI!
- No jakże tak, obywatelu, bez legitymacji? - burknął jeden z gliniarzy i wlepił mi mandat w wysokości pięciuset złotych.
"Co za syf!" - zakląłem w duchu, kiedy gliny odjechały.
Wyciągnąłem z kieszeni moją podręczną syfmiarkę, aby zbadać dokładnie natężenie syfu.
Na urządzeniu zabrakło skali.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt