Sekunda z życia - Arras35
Proza » Inne » Sekunda z życia
A A A

Jako dorosły człowiek po raz pierwszy usłyszałem pewną historię

i zarazem jedyną z dzieciństwa mojej mamy.

24.12.1960 r.

  - Ela! – zawołała kobieta z drugiego pomieszczenia.

Jedenastoletnia dziewczynka siedziała przy stole i pisała coś w zeszycie. Obok stała lampa naftowa. Była zapalona pomimo wczesnej pory popołudniowej. Po chwili weszła do izby kobieta w średnim wieku. Rozejrzała się i spojrzała surowym wzrokiem na dziewczynkę.

  - Musisz iść po chrust!

  - Muszę? – zapytała spoglądając na matkę mając nadzieję, że nie będzie musiała wychodzić z domu.

  - Musisz – powiedziała kobieta stanowczym tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Jeżeli nie pójdziesz to nie będzie, czym palić w piecu - powiedziała z naciskiem.

  - Odrobię jeszcze rachunki – powiedziała patrząc teraz prosto w oczy matce.

  - Nie! Teraz póki jeszcze nie jest ciemno – nie czekając na odpowiedź wyszła do sieni.

Na dworze od kilku dni ciągle padał śnieg. Wszystko było doszczętnie zasypane. Nawet przez okna niewiele można było zobaczyć. Dziewczynka wstała od stołu ubrała wełniane rękawice, szalik i czapkę zrobioną na drutach przez matkę w czasie poprzedniej zimy.

    Budynek, w którym mieszkali trudno było nazwać domem, a izba, w której odrabiała lekcje była dla niej wszystkim: kuchnią, pokojem i sypialnią. W rogu pomieszczenia znajdował się nieduży metalowy krystek, na którym przygotowywano jedzenie i który służył do ogrzania izby. Po drugiej stronie dwa łóżka, z których jedno musiała dzielić razem z siostrą. Na głównej ścianie znajdowała się szafa mieszcząca wszystkie ubrania domowników. Nie było podłogi tylko klepisko z gliny. Pomimo buchającego żaru z pieca nie było ciepło, a na ścianach w wielu miejscach pojawiała się pleśń. Ściany nie wyglądały dobrze, gdzie nie gdzie odpadała farba razem z tynkiem. Od czasu budowy domu nie odnawiano jego wnętrza.

    Dziewczynka w pomieszczeniu chodziła w butach. Ciężko jej było wyjść z domu, pomimo, że znała drogę. Przypomniała sobie jak było ciężko dotrzeć do wsi w taką zawieje, kiedy jeszcze przed godziną wracała ze szkoły. Teraz znowu musi wyjść. Żal i smutek cisnął się jej do serca. Weszła do sieni. Kobieta robiła porządki w komórce.

  - Weź tylko linkę.

  - Dobrze.

  - Jak skończę upiekę kucha na wilię. No idź już, bo noc cię zastanie dzieciaku – powiedziała zdecydowanym głosem.

    Ela bez słowa wyszła na zewnątrz. Zawieja przybrała na sile. Widoczność była niewielka. Łzy napłynęły jej do oczu. Zagryzła wargi aż do bólu. Zaczęła iść brocząc w śniegu po kolana. Zrobiła kilkanaście kroków. Przystanęła. Już była zmęczona, a tu jeszcze tak daleko trzeba iść. Wiatr momentami przybierała na sile. To znów łagodniał. Teraz widoczność stawała się lepsza. Przyspieszyłaby, aby nadrobić drogi, ale wiatr i śnieg momentami powyżej kolan ograniczał jej ruchy. Buty, które dostała po starszej siostrze zaczęły przemiękać. W pewnym momencie nawet zaczęła powoli biec, ale wiatr tak jakby znowu przypomniał sobie o niej i zaczął mocniej dmuchać. Sypnął teraz mocniej śniegiem prosto w twarz. Nie zdążyła się zasłonić. Zmrożony śnieg aż zabolał na jej zimnych policzkach. Dziewczynka była drobnej budowy. Nadrabiała teraz swoim zapałem i wewnętrzną siła. A teraz... Łzy zaczęły napływać jej do oczu. Była bezradna, ale musiała słuchać matuli. Skostniałe nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Zimno coraz bardziej jej doskwierało. Wiedziała, że musi przynieść chrust. Nie mogła zawieść swojej matki. Nagle stanęła. Dotarła. Wszystko przykrył śnieg. Oparła się plecami o stertę równo ułożonego drewna, które ułożyła matka przed zimą. Usiadła na śniegu i zaczęła płakać. Zimno coraz bardziej jej dokuczało. Wełniane rękawiczki i czapka były już mokre. Nie miała siły by ułożyć drewno. Po kilku minutach przełamała się. Powoli wstała. Rozciągnęła linkę i odgarnęła ręką grubą warstwę śnieżnego puchu. Zaczęła wyciągać gałęzie i układać je na lince by później przewiązać. Trwało to dosyć długo. Śnieg sypał niemiłosiernie i dawał się dziewczynce ostro we znaki. W pewnym momencie tak mocno zawiał, że aż zawył. Przestraszyła się, a sterta ułożonego chrustu przewróciła się na nią. Gałęzie uderzyły ją w twarz i klatkę piersiową przygniatając do śniegu. Łzy cisnęły się do oczu. Nagle poczuła ból w klatce piersiowej. Po chwili poczuła metaliczny smak w ustach. Musiała się uwolnić. Zaczęła pluć. To była krew. Minęło sporo czasu zanim wyswobodziła się spod sterty gałęzi. Stanęła i rozpłakała się. Oparła się o gałęzie. Zrobiło się jej słabo. Świat zaczął wirować. Wszystko co dotychczas przeżyła przypomniała sobie w jednej chwili. Krzyknęła: pomóż mi Boże. Tylko wiatr jej słuchał. Swoim zachowaniem zamknął jej usta. Tylko od czasu do czasu zaczął jej wtórować i pogwizdywać, to tu, to tam.

    Od nowa zaczęła układać drwa. Wiatr wiał słabiej jakby chciał jej troszeczkę pomóc. Ból w piersiach doskwierał jej jeszcze mocno, ale pomimo tego zaczęła szybciej układać drwa. Ułożyła już sporą gromadkę i zaczęła wiązać, gdy nagle rozszalała się znowu burza śnieżna. Wiatr przybrał na sile, a śnieg z coraz większą siłą uderzał drobinkami w nią i jej twarz. Nie widziała nic. Zamknęła oczy. W rękach trzymała linkę i zaczęła powoli ciągnąć związany chrust. Przemoczone buty coraz bardziej jej dokuczały. Skostniałe palce i ciało od zimna odmawiały już posłuszeństwa. Siły jej opadły. Droga powrotna okazała się jeszcze trudniejsza. Wiatr, zimny śnieg, przemoczone ubranie nie sprzyjały dalszej wędrówce małej dziewczynki. Pomimo zmęczenia powoli szła ciągnąc chrust po śniegu, gdzie każdy kawałek drogi był wielkim wyzwaniem dla niej. Ból w klatce piersiowej nie zapomniał o niej i z każdą chwilą przybierał na sile. Łzy drobnymi strużkami płynęły po jej policzkach. W pewnym momencie puściła linkę i przewróciła się na twarz. Była wycieńczona. Ciało odmawiało już posłuszeństwa. Burza śnieżna szalała. Ostro dawała się każdemu śmiałkowi we znaki. Po jakimś czasie ocknęła się. Nie pamięta jak długo leżała w śniegu. Nie czuła już zmrożonych palców rąk i stóp. Ostatkiem sił wstała i zaciągnęła chrust do domu. Odmrożenia jakich doznała doskwierały jej jeszcze przez wiele lat.

*

  - Dlaczego nigdy nie opowiadałaś mi o swoim dzieciństwie? – zapytałem.

  - Wiem, ale nie chciałbyś mieć takiego jak ja, bez ojca i prawie matki, której nigdy nie było przy mnie, bo ciągle gdzieś pracowała. Na rodzinie zmarłego ojca też nie mogliśmy polegać. Przysięgłam sobie jak się urodziłeś, że urobię ręce i nogi, abyś miał lepiej niż ja.

*

    Historia ta czekała pięćdziesiąt cztery lata, aby ujrzeć światło dzienne.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Arras35 · dnia 20.02.2014 19:21 · Czytań: 457 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 4
Komentarze
zajacanka dnia 20.02.2014 21:18
Witaj!
Wzruszająca opowieść. I nieco straszna jednocześnie. Trzeba słuchać opowieści rodziców, dziadków, bo zanikną na zawsze, giną w odmętach czasu i niepamięci.

Mam wrażenie, że historia spisywana na gorąco, bo masz wiele niedociągnięć: literówki, przecineczki, powtórzenia, masę niepotrzebnych zaimków :)
I kilka innych drobiazgów:
Cytat:
Za­czę­ła iść bro­cząc w śnie­gu po ko­la­na.

brodząc raczej ;)
Cytat:
Buty, które do­sta­ła po star­szej sio­strze za­czę­ły prze­mię­kać.

przemakać
Cytat:
Śnieg sypał nie­mi­ło­sier­nie i dawał się dziew­czyn­ce ostro we znaki. W pew­nym mo­men­cie tak mocno za­wiał, że aż zawył.

wychodzi na to, że śnieg zawył ;)

Do dopracowania, a będzie super :)

Pozdrawiam
al-szamanka dnia 20.02.2014 21:54
Cytat:
dwa łóżka, z któ­rych jedno mu­sia­ła dzie­lić razem z sio­strą.

zbędne
Cytat:
gdzie nie gdzie od­pa­da­ła farba razem z tyn­kiem

gdzieniegdzie
masz w dużej bliskości trzy momenty
Cytat:
równo uło­żo­ne­go drew­na, które uło­ży­ła matka przed zimą.

Cytat:
klat­kę pier­sio­wą przy­gnia­ta­jąc do śnie­gu. Łzy ci­snę­ły się do oczu. Nagle po­czu­ła ból w klat­ce pier­sio­wej. Po chwi­li po­czu­ła me­ta­licz­ny smak w ustach.

Cytat:
Wiatr przy­brał na sile, a śnieg z coraz więk­szą siłą

Cytat:
Skost­nia­łe palce i ciało od zimna od­ma­wia­ły

szyk - Skostniałe od zimna ciało i palce odmawiały..

Za Zajacanką - wygładź, a będzie wcale dobre.
Pozdrawiam:)
Miladora dnia 20.02.2014 22:02
Zacznę od końca:
Cytat:
Hi­sto­ria ta cze­ka­ła pięć­dzie­siąt czte­ry lata, aby uj­rzeć świa­tło dzien­ne.

Może dobrze byłoby usunąć datę na początku opowiadania? Przy tym zakończeniu nie jest moim zdaniem potrzebna.

Rzeczywiście - wzruszająca i przejmująca opowieść. Aż się nie chce wierzyć, że wtedy ludzie jeszcze żyli przy lampie naftowej, chociaż to logiczne, gdy mieszkali w jakiejś głuszy gdzieś na peryferiach. Musiało być jeszcze sporo takich miejscowości zapomnianych przez Boga.
Dzieciom w miastach było znacznie łatwiej.

Ale podzielam zdanie Zajączka, że do dopracowania, Arrasku. :)
Masz trochę różnych braków, powtórzeń i niezręczności.
Cytat:
- Muszę? – za­py­ta­ła(,) spo­glą­da­jąc na matkę mając na­dzie­ję, że nie bę­dzie mu­sia­ła wy­cho­dzić z domu.

Płynniej brzmiałoby:
- Muszę? - zapytała, spoglądając na matkę z nadzieją, że nie każe wychodzić jej z domu.
Cytat:
- Mu­sisz – po­wie­dzia­ła ko­bie­ta sta­now­czym tonem nie zno­szą­cym sprze­ci­wu. – Je­że­li nie pój­dziesz(,) to nie bę­dzie, czym palić w piecu - po­wie­dzia­ła z na­ci­skiem.

Bez przecinka. No i tu też można inaczej, by się nie powtarzać:
- Musisz - potwierdziła matka tonem nieznoszącym sprzeciwu. - Jeżeli nie pójdziesz, to nie będzie czym palić w piecu - dodała z naciskiem.
Cytat:
- Od­ro­bię jesz­cze ra­chun­ki – po­wie­dzia­ła(,) pa­trząc teraz pro­sto w oczy matce.

Może tak:
- Odrobię tylko rachunki - poprosiła, patrząc matce prosto w oczy.
Cytat:
- (Nie, teraz! Póki) jesz­cze nie jest ciem­no(.) – (Matka), nie cze­ka­jąc na od­po­wiedź(,) wy­szła do sieni.

Masz powyżej sugestię zapisu.
Cytat:
Dziew­czyn­ka wsta­ła od stołu(,) ubra­ła weł­nia­ne

Cytat:
Bu­dy­nek, w któ­rym miesz­ka­li(,) trud­no było na­zwać domem, a izba, w któ­rej od­ra­bia­ła

Trudno mi wyobrazić sobie ten "budynek", skoro było w nim klepisko. Może "miejsce, gdzie mieszkali"? Wtedy unikasz powtórzenia "w którym".
W dwóch następnych zdaniach też masz "którym/który/których".
Cytat:
Nie było pod­ło­gi(,) tylko kle­pi­sko z gliny. Po­mi­mo bu­cha­ją­ce­go żaru z pieca(,) nie było cie­pło, a na ścia­nach w wielu miej­scach po­ja­wia­ła się pleśń.

Cytat:
gdzie nie gdzie od­pa­da­ła farba

- gdzieniegdzie -
Cytat:
po­mi­mo, że znała drogę.

Bez przecinka.
Cytat:
Przy­po­mnia­ła sobie(,) jak było cięż­ko

Cytat:
Jak skoń­czę(,) upie­kę kucha na wilię. No(,) idź już, bo noc cię za­sta­nie(,) dzie­cia­ku


Spróbuj dopracować nieco, a jeżeli będziesz chciał, to przyjdę i sprawdzę, czy dobrze, bo na razie dałam sugestie tylko co do pierwszej części opowiadania. :)
Można także nieco prześwietlić tekst, żeby nie powtarzać pewnych myśli.

No to na razie :)
Quentin dnia 23.02.2014 22:25 Ocena: Dobre
Wzruszająca historia.

To co udało ci się oddać to ładunek emocjonalny opowieści. Podczas lektury czułem się tak, jakbym czekał na takie wyznanie rzeczone kilkadziesiąt lat. Domyślam się jedynie czym jest takie przeżycie dla bliskiej osoby. To na bardzo duży plus.

Stylistycznie tekst nieco kuleje. Dużo powtórzeń, która aż biją po oczach. Przede wszystkim niemal co drugie zdanie zawiera w sobie czasownik "zaczynać". Tekst przez to męczy i zaburza ogólny wydźwięk.

Mimo wszystko całość odbieram bardzo pozytywnie.

Pozdrawiam
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty