Kiciuś - pablovsky
Proza » Inne » Kiciuś
A A A
Od autora: Ku czci wszelakim kombinatorom, pławiących się w luksusach, żyjących z nieświadomości i głupoty emerytowanego społeczeństwa, czyli Hip Hip Hurra!

Uwaga: Historia nie ma na celu tego, o czym można pomyśleć, oraz nie zachęca do głębszych refleksji i jest wyłącznie formą parodii. Kogo? Czego? Tego nie wie nikt.

Znane samurajskie przysłowie mówi: „Kto kotem wojuje, od kota ginie”. I jak tu nie przyznać racji?

W bezpośrednim tłumaczeniu, znaczy to mniej więcej:
„Ponoć nieważne, czy kot jest biały czy czarny, ważne, żeby łapał myszy.” Czyżby?!

 

                                                                pablo pablovsky
                                                                   

                                                                         jako
                                                                  Zły Zaskroniec

                                                                   przedstawia
                         

                                                       historię mocno zawiłą (ALBO I NIE?)

                                                                   p.t. KICIUŚ

 

 

Robota nie zając, nie ucieknie - mawiał mój tatuś, kiedy jeszcze był na wolności. Co mówił później, tego się nie dowiedziałem.
Może i lepiej?
O słowach tatki przypomniałem sobie, gdy pozbawiono mnie pracy.
Prężnie rozwijająca się firma "Skup metali kolorowych z.o.o" ogłosiła redukcje etatów, ponieważ okazało się, że zaistniał problem z opłacaniem comiesięcznych składek do ZUS-u. Cóż, z nas dwojga wypadło na mnie. Szef zostawił Heńka.
Ale już nazajutrz, ledwie odparowałem po nocnym topieniu smutków, znalazłem w lokalnej prasie całkiem obiecujące ogłoszenie. W „Zaborczej”, ponoć znana na rynku firma „Kiciuś”, pilnie poszukiwała pracowników do dystrybucji!

W anonsie można było wyczytać, że to praca pełna wyzwań, a kandydat powinien być człowiekiem odpowiedzialnym, uprzejmym i posiadać umiejętność łatwego nawiązywania kontaktów. Gwarancja wysokich zarobków!
Przecież to wręcz idealnie pasuje do mnie - pomyślałem prawie szczęśliwy. Nawiązywanie kontaktów, zwłaszcza w sobotnie noce, po kilku głębszych nie sprawiało mi najmniejszych problemów.
Jeszcze tego samego dnia umówiłem się na spotkanie rekrutacyjne.
A co?
Przystrzygłem wąsa, przez okno wytrzepałem marynarkę tatusia i po chwili, gotowy na podbój świata udałem się szukać dobrodziejstwa.
Okazało się, że na wstępnej rozmowie pojawiła się jedna osoba. To byłem ja! Czy ten fakt nie oznaczał fury szczęścia?! Postanowiłem wysłać wieczorem kupon na loterii.
A co?
Siedziałem w sali wymalowanej na biało, pośród kilkudziesięciu pustych krzeseł. Dookoła unosił się dziwny zapach mięty, albo innych ziół.
Naprzeciwko mnie usiadła śliczna, dwudziestokilkuletnia blondyneczka. Miała krótką, czarną spódniczkę i różowe majtki. Ten niezaprzeczalny fakt stwierdziłem, gdy usiadła naprzeciw.
A co?

                                                                               *

- Pan Mańczak, jak się domyślam? - spojrzała z nieco zastanawiającym wyrazem twarzy. Skinąłem lekko spocony i poprawiłem kołnierzyk przy koszuli. Znowu mocniej poczułem nieokreślony aromat mięty. Może eukaliptusa?

- Nazywam się Amelia, jestem menadżerem. - W tym momencie kichnęła. - Zanim zapoznam pana z prezesem i przejdziemy do testu, wygłoszę wstępne informacje. - Pochyliła się, złożyła ręce na biurku, a jej piersiątka nieco się uwypukliły. Zauważywszy moją euforię w oczach, znacząco chrząknęła, więc szybko opuściłem wzrok niżej.

Wtedy już głośniej zakasłała, zmuszając mnie do spojrzenia znacznie wyżej, siedziałem spoglądając na krzyż wiszący na ścianie. Jakiego znowu testu? 

- Testu? - zapytałem nieśmiało.

- Formalność, proszę się nie przejmować. Ile ma pan lat?

- Czterdzieści. - Grzecznie odpowiedziałem, nie przestając patrzeć na wiszącego Jezusa.

- Idealnie! Jest pan uczulony na walerianę?

- Na co?! - dostrzegłem, że Jezus nieznacznie przekrzywił się w prawo.

- Walerianę, taki lek na uspokojenie, kozłek lekarski inaczej.

- Nie no, chyba nie? Pewnie, że nie! - skłamałem. Skąd miałem to wiedzieć?!

- Świetnie! Przejdę teraz do konkretów. Jak pan się doskonale orientuje, koty jako jedyne z rodziny futrzaków, nie podlegają opiece Towarzystwa Ochrony Zwierząt Futerkowych. - Spojrzała na mnie wyczekująco. - Wie pan o tym?
Spoglądając znowu w jej oczy, zastanowiłem się przez moment, czy wiem i bez przekonania skinąłem głową.

Wiem?
Zaczęła mówić dalej, nie spuszczając ze mnie swojego mętnego i uroczego zarazem wzroku.
Nie było łatwą rzeczą tak siedzieć i patrzeć w oczy boskiej Amelii. Zwłaszcza, że w oparach mięty, a może waleriany, poruszyła trudny temat.
- Nie podlegają pod opiekę Towarzystwa od momentu, gdy Unia określiła odpowiednie normy. Nawet półroczna debata w sejmie, pomimo wielu sporów i dyskusji nie wyłoniła ostatecznie do jakiej grupy zaliczyć te urocze ssaki. Jak pan zapewne słyszał, poseł i zarazem znany rajdowiec, Wiktor Tor, chciał powołać specjalną komisję, której zadaniem miało być udowodnienie, że Unia
się myli i kot jest zwierzęciem posiadającym futro, w żadnym wypadku sierść!
Jednak, gdy okazało się, że nieznani sprawcy otruli mu w ogrodzie dwie tchórzofretki, poseł Tor wycofał się z pomysłu powołania speckomisji.
Zdjęcia sztywnych, niczym wykąpanych w krochmalu fretek, obiegły cały kraj.
A jak pan pewnie widział, jeden z brukowców przeszedł samego siebie, umieszczając na pierwszej stronie zdjęcie nieżywego zwierzątka z jednym otwartym okiem. - umilkła na moment. - Co pan o tym sądzi?
Byłem mocno przerażony. Z otwartym okiem?!
- No, pani Amelio... myślę, że to rzeczywiście nietakt. Biedne zwierzaczki! Zginęły przez Unię?- spytałem szybko, widząc jej niezadowoloną minę.
Pokiwała głową, wstała i wyszła.
Pomyśleć, że gdybym tu nie przyszedł, wiele ciekawych informacji przeszło by obok nosa! Co to się dzieje na tym świecie!

                                                                                          *

Po chwili wszedł młody facet w ekstra eleganckim, popielatym garniturze i długich do pasa, siwych włosach.
Był młody, więc kolor włosów mocno mnie zaskoczył. Jeszcze są hippisi?
Podszedł raźnym krokiem i wyciągnął rękę.
- Doktor Ajwenhoł, prezes firmy „Kiciuś”.
- Mańczak. Joachim Mańczak. - Przywitaliśmy się.
- Proszę usiąść. Cieszę się, że dołączyłeś do naszego szerokiego grona! Tutaj wszyscy mówimy sobie po imieniu, jasne?
Nieco onieśmielony przytaknąłem.
- Mamy mało czasu, a dużo do zrobienia, Mańczak! - krzyknął.
Spojrzałem na zegarek, była za minutę trzecia. Ajwenhoł zerknął na swój. To był Rolex, za to najdziwniejszy jaki widziałem w życiu! Punktualnie o trzeciej z tarczy wyskoczyła kukułka i trzy razy kuknęła.
Zabawne!
Dostałem do ręki arkusz.
- Rozwiążcie test, czy się nadajecie do pracy Mańczak, szybciutko! Zaraz wracam, macie kwadrans!
Zacząłem szukać długopisu, nie znalazłem nawet ołówka.
- Przepraszam pana! - krzyknąłem. Odwrócił się i zmarszczył brwi – Tu nie ma panów, zapomniałeś?
- Yhm, racja. A więc... Winetou, pożyczysz długopis?
- Jestem Ajwenhoł! - Wyciągnął z kieszeni, rzucił na stół i wyszedł.
Cóż, każdy może się pomyslić. Spojrzałem na trzy pytania w teście i...

 

                                                                           *


- Testy wypadły pomyślnie, Mańczak, gratuluję, jesteście przyjęci! - Prezes poklepał mnie po ramieniu. - Na ostatnie pytanie bezbłędnie odpowiedziałeś.
Większość na pytanie: „Co byś zrobił na widok kota biegnącego bez sierści”, zaznaczyło odpowiedź A.
- A? - poczułem się zaskoczony.
- Taa... Czyli, szukaliby futra. Bzdura! Ty zaznaczyłeś C, czyli „Rzuciłbym w kocura kamieniem”. Pełen profesjonalizm, Mańczak! - Uścisnął mi dłoń. - Bo niby gdzie szukać futra, absurd w najczystszej postaci!
Przytaknąłem. Hippis miał rację.

- Przejdźmy do konkretów! Jak już wiecie, Unia poszła nam na rękę. Koty zostały pozbawione opieki ze strony Towarzystwa Ochrony Zwierząt Futerkowych. - W tym momencie Ajwenhoł sięgnął pod stół i wyciągnął z parcianego worka dwa mocno przestraszone zwierzaczki.

- Jak widzicie, Mańczak, to są dwa czarne koty. Ale tylko jeden z nich jest niezwykły. Który?
Widziałem tylko jedną, ale wyraźną różnicę.
- Ten z czarnym ogonem? - zaryzykowałem, lecz nie był to celny strzał.
- Nie! Ten z białym! - zdenerwował się szef. - To kot marokański, wyjątkowy okaz! Ile byście zapłacili za takiego kota? - Spojrzał podejrzliwie, głaskając zwierzaka.
Nie chciałem być nieuprzejmy, ale kocur nie wydawał się cenny. Spojrzałem mu w oczy, ale odwrócił łeb. Wzruszyłem ramionami.
- Bingo, Mańczak! Też nie dałbym za niego złamanego grosza! Ale my jesteśmy ludźmi na poziomie, prawda?
Skwapliwie przytaknąłem i poprawiłem krawat pod szyją.
- Za pół godziny, niedaleko w szkole, mamy pokaz! Zbierajmy się zatem, kolego Mańczak! - Ponaglił mnie, wkładając do wora futrzaka z Maroka. Ten z czarnym ogonem prychnął i skoczył pod biurko.
     

                                                                                  * 

 

- To wystawa kotów, szefie? - zapytałem, wsiadając do jego srebrnego BMW, wartego pewnie majątek. W środku poczułem się przez chwilę biznesmenem pełną gębą.
Praca w „Kiciusiu” zaczynała mnie coraz bardziej przekonywać, choć nie miałem pojęcia co będę robił.
W niewielkiej sali lekcyjnej siedziało około dwudziestu osób. W zasadzie sami emeryci. Usiadłem z tyłu sali, a prezes Ajwenhoł, zapinając guzik marynarki, przywitał się ze wszystkimi.

- Jest mi niezmiernie miło, że zaszczycili nas państwo swoją obecnością! Jak wiecie jesteśmy uznaną w Europie firmą, oferującą zdrowie w najczystszej postaci! Jeszcze się nie zdarzyło, aby osoba, która związała się z nami umową handlową, nie wyzdrowiała w przeciągu kilku miesięcy! Brawa! - Mój szef zaczął klaskać, a po chwili dołączyli pozostali. Też klasnąłem, chociaż nie
wiedziałem po co.
- Już po miesiącu zaczniemy obserwować pierwsze efekty! - Siwowłosy hippis wyciągnął z worka mocno zdrętwiałego i zrezygnowanego kocura. - Oto nasz wybawca! Marokański kiciuś z niezwykłymi właściwościami! Reumatyzm! Skolioza! Odwieczne bóle kręgosłupa! Migreny! Kłopoty żołądkowe i wiele innych! Ten oto przesympatyczny zwierzaczek sprawi, że znowu, drodzy
państwo poczujecie młodość, zaczniecie się czuć tak, jak na to zasługujecie! Brawa! - Historia oklasków powtórzyła się.

Siedziałem mocno zdębiały.
Najbardziej zdziwiło mnie, że sierściuch w ogóle nie reagował na hałas, czy wrzaski Ajwenhoła, ogólnie był mocno ogłupiały! Czyżby koty w Maroku miały inne usposobienie?! - pomyślałem i obserwowałem dalej scenę uzdrawiania emerytowanego społeczeństwa.
Prezes poprosił jedną z uczestniczek, aby usiadła wygodnie na środku sali, po czym położył jej na kolanach sflaczałego, czarnego kota ze sterczącym, białym ogonem.

- Prawda, że przemiły w dotyku? Już w tym momencie nasz przyjaciel zaczyna wysyłać uzdrawiającą energię! Gdyby leżał na kolankach dwadzieścia minut, i tak codziennie, jakakolwiek dolegliwość znacząco by osłabła! A teraz proszę wrócić na miejsce! - zaoferował szef, kontynuując: - Te niezwykłe, marokańskie stworzenia są bardzo rzadkim egzemplarzem! Ich cena waha się
od trzech do nawet czterech tysięcy. Niewiarygodne, prawda? Natomiast nasza firma, dzięki stałej współpracy z dystrybutorem zwierząt futerkowych pochodzącym z Japonii, oferuje państwu takiego kocurka już za jedyny tysiąc złotych! Mało tego, nasza umowa z bankiem, pozwala płatność rozłożyć na dogodne raty! Jedyny tysiąc, ale uwaga, dzisiaj został nam już ostatni cudowny
kot! - Krzyczał teraz Ajwenhoł, którego długie, siwe włosy fruwały w opętańczej euforii. - Do zakupu kotka dodajemy super eksluzywny perfum „Aniela Kotini” wart tyle, co nasz futrzasty uzdrowiciel!

- Po ile raty? - jakiś dziadzio podniósł rękę.
- Bez oprocentowania! Dziesięć rat po stówce, albo wedle uznania! Kto z państwa chciałby kupić ostatni egzemplarz kiciusia?
- Ja! - wrzasnęła jakaś gruba kobieta.
- Zaraz, momencik, byłam pierwsza! - Zerwała się paniusia w kapeluszu.
- Pierwszy zapytałem! - Dziadzio się obruszył.

Zrobił się nieopisany harmider!
- Spokojnie! Proszę o ciszę! - Klasnął w dłonie handlarz afrykańskich kocurów i sięgnął do kieszeni marynarki, wyciągając telefon - Właśnie otrzymałem wiadomość od dystrybutora. Mamy jeszcze cztery wspaniałe marokańskie zwierzaki! Cudowna wiadomość, nieprawdaż? - zaśmiał się, po czym krzyknął: - Mańczak! Do mnie!

Zerwałem się z krzesła, nikt nie zwracał na mnie uwagi, na sali trwała walka o pierwszeństwo zakupu!
- Tak, szefie?
- Biegnijcie do firmy, Amelia wyda wam cztery kocury i wiadro emulsji. Wiecie co macie robić?
Pokręciłem głową.
- Pędzel i smarujecie ogony białą emulsją! Jasne? Potem suszarka i do wora, za pół godziny widzę was z powrotem, Mańczak!
- Mam malować koty?! - Nie wierzyłem własnym uszom.
- Kurwa, Mańczak. Bo was nie zatrudnię! Nie koty, tylko same ogony! Policzcie szybko! - Nachylił się do mojego lewego ucha. - Pięć dachowców, to pięć tysiaków, dziesięć procent dla was! Jasne?!
- Dziesięć procent?! Szefuńciu! Za pięć stów, to ja mogę te sierściuchy całe wysmarować! Zaraz wracam! - wrzasnąłem pełen entuzjazmu i pobiegłem do firmy „Kiciuś”.
Uradowany wbiegałem do biura, gdy minęła mnie przestraszona Amelka. Zaniemówiłem, bo niestety, nie była sama. Śliczne dziewczę szło w towarzystwie dwóch panów.
Na ich widok nawet się nie odezwałem, ogarnęła mnie pewność, że to już bliski koniec „Kiciusia”.
Odwróciłem się dyskretnie. Obawy się potwierdziły, srebrne bransoletki złowieszczo lśniły na przegubach Amelii.
Co za pech! Pięć stów przeszło właśnie koło nosa!

                         

                                                                                 * 

Gdy za kilka dni przeczytałem artykuł w gazecie o firmie „Kiciuś”, zrobiło mi się żal Ajwenhoła. W zasadzie to był gość na poziomie, a że hippis? Jednak nie miałem czasu rozmyślać nad losem upadłej firmy.
Musiałem jeszcze kupić wiadro niebieskiej emulsji. Przed wyjściem wrzuciłem do każdej klatki soczystą marchewkę. Wychodząc usłyszałem królicze chrupanie.
- Tylko kup ekologiczną! - Dotarło do moich uszu.
- Zamknij pysk! Króliki nie gadają, ile razy mam powtarzać?!- Rzuciłem butem w klatkę. 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
pablovsky · dnia 06.03.2014 18:53 · Czytań: 718 · Średnia ocena: 4,73 · Komentarzy: 30
Komentarze
wienczyslaw dnia 06.03.2014 19:32 Ocena: Świetne!
bomba! taki świetny interes poszedł się j.... pewnie nie płacili podatków. albo urząd ochrony konsumenta ich wyhaczył. zgubiłem protezę ze śmiechu :) dobrze sobie poradziłeś z tym tekstem. nawet imiona i nazwiska bohatyerów są zabawne. tekst ma tempo. nie nuży. gratulejszyn!!! (czytałeś może "Półpancerze praktyczne" Mrożka?)
ajw dnia 06.03.2014 21:47 Ocena: Świetne!
Mogli kabany pastować coby na dzikie świnie wygladały, to czemu kotu ogona nie pomalować? Pikuś. Biedne ogłupione walerianą zwierzatka .. Choć ja myslałam, ze one po walerianie to po ścianach skaczą, a nie silnie otumanione są.

Fajne, lekkostrawne opowiadanko w sam raz przed snem, choć myslę, ze Towarzystwo Kotów Wszelakich za ten tekścior zjadłoby Cię na kolację i nie mlasnęło nawet. Także uważaj ;)
Czuj czuj czuwaj!
Dobra Cobra dnia 06.03.2014 22:15 Ocena: Bardzo dobre
Wiesz, co najbardziej mnie cieszy? To, że się zawziąłeś i piszesz coraz lepsze historyjki!

Pablovsky,

Dobrze kombinujesz. I nie martw się, jak za niedługo będziesz być może miał pod tekstem solidny najazd polonistyczny, bo nie w tym tkwi prawdziwa moc prozy! Tkwi ona w zamyśle i determinacji.

Samą albowiem prawde podajesz: dziewczątka są coraz bardziej wystrzałowe, ale ich piersiątka - jak je slodko imszydząca określasz - już nie. Jakaś marnota i skarłowaciałość w tej materii zaczyna panować, a może to same geny - w kazdym razie nowoczesnych dziewcząt nie ma już prawie za co łapać, bo są coraz chudsze.

Może to cos z głodem i odżywianiem? Ja doprawdy nie wiem, ale fakt faktem jest i basta.

Amelia tez ich zbytnio nie miala, choć miała nogi nawet kolorowe majteczki. Coż z tego!??? Nawet to jej nie pomogło i organy ściagania, nie zważając na te przymioty, aresztowały ją! Coś podobnego!

Różne interesy się teraz kręci, ale celnie stawiasz na polowanie na emerytów, którym z jakiegoś dziwnego powodu łatwo wmowić pewne rzeczy. A to koc z wełny nowzelandzkich merynosów a to kota uleczającego wszystkie choroby. Hehehe. To w sumie jest ku...two, ktore tu demaskujesz w sposób bezbłedny :).

Jest dobrze.

Cały ten szef to jakiś cwaniaczek. Ja nigdy nie zrozumiem kobiet, ktore z takim typem żyją i współżyją. Na co kobieta zwraca uwagę? Co jest jej siłą przewodnią, ktora pcha śliczne panie włapska takich magikow? Co. Li tylko Mercedes, willa i piękny garnitur?


Piękny zatem obraz rysujesz przed moimi ślicznymi oczami:)


Tak 3maj chlopaku!


Pozdrowienia i do nastepnego,

Cobra Dobra
pablovsky dnia 07.03.2014 12:41
Zły Zaskroniec, zahipnotyzowany przez Dobrą Cobrę, wita pod głupkowatym tekstem, niosącym przesłanie, co by uważać na wszelakiej maści oszustów, sprzedających włoskie gary, kosmiczne materace i wszelakie odpromieniacze!

wienczyslaw napisał:
urząd ochrony konsumenta ich wyhaczył


Z pewnością wienczysławie! Jakiś niezadowolony z usług sierściucha emeryt, musiał donieść służbom bezpieczeństwa i byznes się rozpier.... ! Nie czytałem Mrożka, ale teraz już wiem, o co chodziło, wszystko można sprzedać, jak się ma pomysła! Nawet półpancerze!

ajw napisała:
Towarzystwo Kotów Wszelakich za ten tekścior zjadłoby Cię na kolację


Potwierdzasz moje obawy, miła ajw. Na wszelki wypadek założyłem dodatkowy zamek w drzwiach. Ale za co?! Kocurki żyją i mają się dobrze! ;)

Dobra Cobra napisał:
Wiesz, co najbardziej mnie cieszy? To, że się zawziąłeś i piszesz coraz lepsze historyjki!


Drogi mooy! Toż ja ciągle podprogowo zahipnotyzowany, stąd zawzięcie i miliony bzdur po głowie biega, jak temu zaradzić? Ale mistrz czyta ucznia, to najważniejsze i mózg mój się raduje! :)

Dziewczynki faktycznie jakieś klatki piersiowe mają inne, niż trzydzieści lat temu, może przez fitness?!
Co do kocurków, to taki pstryczek w stronę Unii, która nawet ogórki mierzy i narzuca wymiary. A może te niewielki cycuszki również mają normy odgórne, hmm?

Dzięki za odwiedziny pod dziełem mocno niedorzecznym!
Ukłony!
ZłyZas
Wierszybajka dnia 07.03.2014 13:36 Ocena: Świetne!
Rozbrojona, rozśmieszona. Gdzie są prowadzone zapisy?
Znalazłam swoja nową drogę życiową.
Będę ludziom wciskać bajki o magicznych króliczkach. Słowo, że potrafię :)
puma81 dnia 07.03.2014 14:46 Ocena: Świetne!
No ja nie wiem, czy ta historia jest niedorzeczna.
Mam mocne skojarzenia ze spotkaniami organizowanymi głównie w małych miejscowościach przez sprzedawców cudownych ściereczek "do wszystkiego", materacy masujących wybawiających od wszelakich dolegliwości, ale jednocześnie ma się od nich siniaki na plecach, garnków, w których można ugotować wszystkie potrawy naraz, itd.
Zatem opowiadanie mocno osadzone w mentalności części społeczeństwa chcącej szybko i dużo zarobić na ludzkiej niewiedzy.
Bardzo mi się podobało. I nie widzę w tym opowiadaniu DoCo, którego niezwykle cenię, a po prostu - Pabla. Świetne dialogi, a postać Ajwenhoła zarąbista.
Pozdrawiam:)
ajw dnia 07.03.2014 16:44 Ocena: Świetne!
Jak przyjdą kocurki z Towarzystwa Kotów Wszelakich to inaczej zaszczekasz ;) A i zamki nie pomogą, bo one mają swoje sposoby, bowiem chadzają swoimi drózkami i zawsze spadają na cztery łapy (np. na Twój balkon) ;)
Dobra Cobra dnia 07.03.2014 16:51 Ocena: Bardzo dobre
Niechaj żałują zatem wszyscy Pisarze, że nie posłuchali wiadomego dzieła z podprogowym przekazem, który TAK MOCNO wzniósł natchnienie pabla!!!!

A Unia - przez swoje niedorzeczności - to h.j!


Dobra Cobra Rulez!
akacjowa agnes dnia 08.03.2014 10:53 Ocena: Świetne!
Pablo, chłopie, powaliłeś mnie. Leżę i kwiczę. Lekko oburzona, jako wielbicielka kotów, ale z takim pisaniem to pewnie więcej dałabym radę przełknąć. Mimo to oszczędź mi, proszę, rosołu z kiciusia, choć gdyby był z domowym makaronem... ;)

Chylę czoła i odchodzę wesoła :)
Kardamon dnia 08.03.2014 14:21
Cytat:
Co pan o tym sądzi?
Byłem mocno prze­ra­żo­ny. Z otwar­tym okiem?!


W tym momencie pierwszy raz parsknęłam śmiechem, ale ile razy się zaśmiałam później - już nie zliczę :). Świetny tekst! Z jednej strony absurd - malowanie ogonów kotom (biedne zwierzątka!), z drugiej, rozumowanie i zachowania bohaterów realistyczne. Więcej takich opowiadań poproszę :).
al-szamanka dnia 08.03.2014 21:41 Ocena: Świetne!
Cytat:
- Roz­wiąż­cie test, czy się na­da­je­cie do pracy Mań­czak, szyb­ciut­ko! Zaraz wra­cam, masz kwa­drans!

Rozwiąż, nadajesz... bo inaczej kłóci się z masz
poniżej to samo
Cytat:
Mań­czak, gra­tu­lu­ję, je­ste­ście przy­ję­ci(jesteś przyjęty)!

Cytat:
- Taa... Czyli, szu­ka­li by futra.

szukaliby

Hej... to taki kiciusiowy Amway?
Albo inna wartościowa firma.
Odmalowałeś fajny obrazek nabieraczy, tak właśnie się dzieje.
Guru przedsięwzięcia idealny, takiemu tylko zaufać, gdyż niezwykły wygląd często dodaje wiarygodności.
No i ten niezwykły towar!:)
Ciekawe, że ludzie ciągle dają się nabierać: zarówno potencjalni współpracownicy, jak i kupujący.
Wiele lat temu na jednym z takich spotkań, moja mama zamówiła wełnianą kołdrę - na szczęście, po wielu perypetiach dokonała wymówienia - ale wracając do domu zobaczyła w sklepie identycznie taką samą, lecz sześciokrotnie tańszą.

Naciągacze byli i będą.
A Ty pokazałeś to z polotem, zabawnie i z humorem.

Pozdrawiam:)
jasna69 dnia 09.03.2014 00:18
Och, Pablo!
Taki słodki tytuł, a treść taka kotkom i emerytom nieprzyjazna. Przeczytałam z przyjemnością, bo jak zwykle u Ciebie, tekst płynie przed oczami i nie pozwala się nudzić, jednak, jak zapewne się domyślasz, zdecydowanie wolę inne Twoje dzieła. Zostawiam sobie przyjemność obcowania z nimi na lepszy czas.

Pozdrawiam
zajacanka dnia 09.03.2014 00:59
Wiesz, że Cię kocham?
Nie?
I dobrze!
Łatwiej Ci przyjdzie odbiór krytyki.
Słabo, "mistrzu", słabo.
Nie rozbawiło, posmutniało jeno wokół.
Może to nie wina tego tekstu,
a tylko tematu, z którego przyszło się czytelnikom naśmiewać.
Żałość bierze, że ludzie ciesza się z naciagactwa, kryptoreklany
złapania w sieci naiwności. Nie kupuję tego, Pablo.
Gdybyś ostrzej pojechał na krytykę, może... może...

A tak tylko zostawiam ślad bytności...

Kocia ;)
pablovsky dnia 09.03.2014 12:22
zajacanka napisała:
Wiesz, że Cię kocham?


Aneczko śliczna moya! Zacznę od tyłu, też fajnie od tyłu! ;)
Tak publicznie?! Ojej, ojej, moje serce. Strach mnie nieco ogarnął! Bo droga od miłości do innych uczuć krótka, więc musimy uważać i pilnować się.

Takie bzdetne, pełne absurdów historyje są piękne i warte contynuacji, jako wierny uczeń DoCo jego wielkie słowa przytaczam!
Spójrz na to inaczej, kiciusie są trendy, a ich oprawcy kończą tam, gdzie ich miejsce, czyli w pace ma się rozumieć. Nie smuć się, kociaki były, są i będą słodziuchne!

jasna69 napisała:
jak zapewne się domyślasz, zdecydowanie wolę inne Twoje dzieła.


Renatko, ja też wolę inne "dzieła". Cóż napisać? To nie ja piszę te rzeczy o futrzakach! To Zły Zaskroniec, jakaś nieudana kopia Dobrej Cobry, a owe rozwarstwienie jaźni przyszło w chwilę po tym, jak odsłuchałem INICJACJĘ . Jak to możliwe, że teraz jest nas dwóch?!

al-szamanka napisał/a:
Wiele lat temu na jednym z takich spotkań, moja mama zamówiła wełnianą kołdrę - na szczęście, po wielu perypetiach dokonała wymówienia - ale wracając do domu zobaczyła w sklepie identycznie taką samą, lecz sześciokrotnie tańszą.


Tak, najmilsza Aldonko! W ten sposób właśnie działa ta oszukańcza mafia, a prawo na to pozwala i tutaj jest pat! W historii Zaskrońca kołdry zostały wyparte przez kiciaki, bo któż to wie, czy wkrótce nie będziemy świadkami podobnych oszustw? Unia zostawia otwartą furtkę ;)

Kardamon napisała:
Więcej takich opowiadań poproszę


Kardamonku, wszystko w rękach Złego Zaskrońca. Kto wie, co go tam znowu najdzie, gdy pójdę spać? ;)

akacjowa agnes napisała:
oszczędź mi, proszę, rosołu z kiciusia, choć gdyby był z domowym makaronem...


Oszczędzam, kociej zupy nie będzie! :)

puma81 napisała:
nie widzę w tym opowiadaniu DoCo, którego niezwykle cenię, a po prostu - Pabla.


No ja też nie widzę DoCo, ale czuję jego oddech na plecach :p Pabla też tu nie ma, co się porobiło, kurczę!

Wierszybajka napisała:
Będę ludziom wciskać bajki o magicznych króliczkach.


Wierszybajko, nie chcę mieć z tym nic wspólnego. W razie czego daj znać, wyślę Ci paczkę żywnościową :p

Dobra Cobra napisał:
Niechaj żałują zatem wszyscy Pisarze, że nie posłuchali wiadomego dzieła z podprogowym przekazem,


Niech żałują! Niech żałują! Niech żałują! Vivat Dobra Cobra! :)


ZłyZas dziękuje wszystkim za wizytę i obiecuje, że dalej będzie gnębił Pabla!
Uwaga na wszelkich farbowanych lisów, a'la Ajwenhoł!
Pozdrowienia i Ukłony!
ZłyZas

:) :) :)
Wierszybajka dnia 09.03.2014 13:14 Ocena: Świetne!
Panie Pablo..., przepraszam Zły Zaskrońcu, aż tak źle ze mną jeszcze nie jest. To tylko chwilowy kryzys (na rynku pracy). Spokojnie, głodem nie przymieram. Myślałam, że to ogłoszenie, dodatkowe pieniążki zawsze się przydają. ;P (Chociaż jak Ci bardzo zależy, to wyślij mi paczuszkę. Mam maksymę: jak dają to brać, a jak biją to uciekać ;) )

Pozdrawiam :D
marukja dnia 10.03.2014 10:09 Ocena: Świetne!
Taki tytuł, nie mogło mnie tu zabraknąć.
A co? ;)

Bardzo podoba mi się Kiciuś, wywołał uśmiech. :) Choć oczywiście kamień trochę zabolał, ale za to ten fragment, rozśmieszył na maxa:
Cytat:
To kot ma­ro­kań­ski, wy­jąt­ko­wy okaz! Ile by­ście za­pła­ci­li za ta­kie­go kota? - Spoj­rzał po­dejrz­li­wie, gła­ska­jąc zwie­rza­ka.
Nie chcia­łem być nie­uprzej­my, ale kocur nie wy­da­wał się cenny. Spoj­rza­łem mu w oczy, ale od­wró­cił łeb. Wzru­szy­łem ra­mio­na­mi.
- Bingo, Mań­czak! Też nie dał­bym za niego zła­ma­ne­go gro­sza! Ale my je­ste­śmy ludź­mi na po­zio­mie, praw­da?
Skwa­pli­wie przy­tak­ną­łem i po­pra­wi­łem kra­wat pod szyją.

Skojarzyłam odrobinkę z filmem Miś, gdzie kota 'przebrano' za zająca. Stylistycznie na bardzo dobrym poziomie, czyta się gładko i lekko. Najmocniejszy punkt to chyba narracja, pomysłowo. No i sam Zły Zaskoniec jest trafiony w dziesiątkę! Najlepsze pseudo jakie widziałam. :)
Pozdrowienia!
shinobi dnia 10.03.2014 11:37
Wyszedł Ci naprawdę bardzo fajny, jajcarski tekst, a napisanie takiego tekstu nie jest łatwą sprawą. Dlatego gratulacje! Dobrze się czytało.
pablovsky dnia 10.03.2014 11:49
marukja napisała:
Zły Zaskoniec jest trafiony w dziesiątkę! Najlepsze pseudo jakie widziałam.


marukjo, shinobi - Zły Zaskroniec jest uczniem Dobrej Kobry, czy tego mistrz chce, czy nie! :)

shinobi napisał:
Wyszedł Ci naprawdę bardzo fajny, jajcarski tekst, a napisanie takiego tekstu nie jest łatwą sprawą.


shinobi, takie słowa od samego mistrza giętkiego pióra są dla mnie mocno budujące! Znaczy, że historyja wpadła w oko, bo zawsze powtarzać będę, że uśmiechać się warto! Nawet kosztem kiciusiów i podejrzanych Ajwenhołów, których dookoła nie brak!

Dzięki za wpadnięcie w głupawy tekst Zaskrońca
Ukłony niskie!
ZłyZas :p
Druus dnia 10.03.2014 15:08
Hej, Przyjacielu.

Kiciusia zaliczyłem (żaden ze mnie zoofil) już dość dawno, ale jakoś brakowało czasu na sklecenie komentarza. W końcu jestem. Abstrakcja pełną gębą. Muszę przyznać, że delikatnie mnie zaskoczyłeś. Oj, pomysłów w Twojej głowie pełno, aż się wylewa. Jestem na tak, fajna historia porządnie podana. Czysta przyjemność.

P.S Zły Zaskroniec to nowe wcielenie Pabla? ;)

Pozdrawiam.
azikuder dnia 10.03.2014 15:43
Mogę podpisać się pod wcześniejszymi entuzjastycznymi komentarzami., zabawny, na czasie z trafnymi obserwacjami naszego życia społecznego. Pozdrawiam Azi:)
mike17 dnia 10.03.2014 17:20 Ocena: Bardzo dobre
Dość absurdalne klimaty, w sam raz w wiosenny czas, kiedy lody już stopnieli, śniegi wsiąkli w glebę, a zatem po zimowym marazmo-zastoju uśmiałem się, sącząc popołudniowego browara.
U nasz i u wasz pewnie pełno takich, co to matkę za ojca sprzedadzą, a co się dzieje, panie ładny, z emerytami, to już kwas i to solny!
Zapraszajo na pokazy australijskich koców, co to w miesiąc leczo reumatyczne dolegliwości, wciskajo garnki, co to po nich będziesz jeść jak panisko, a cholesterol zleci ci nisko, są też aparaty do masażuf, które masujo i sfery erogenne i plecy na ten przykład, zatem tylko płacić i wybierać gadżetów moc, a będzie z tobą Moc :)

Bullshit propaganda :)

I tak też u Ciebie, w krzywym zwierciadle sprawy ukazane, ale to zwierciadło to już w ogóle się wygło, że szok'n'roll i nigdy nie będzie już płaskie jak Matka Ziemia!

Klimacik skrojony w deskę, nie mam zarzutów żadnych, poczułem grotechę i jakże swojskie klimaty, gdzie swój zrobi cię w ch...j!

Tym miłym akcentem spadam na bambus prostować banany :)
pablovsky dnia 10.03.2014 20:23
Druus napisał:
P.S Zły Zaskroniec to nowe wcielenie Pabla?


Druus, przyjacielu! Mike, łobuzie! Azi koleżanko miła! Dziękuję za odwiedziny Zaskrońca ;)

Druus, jak odsłuchasz pewien tekst, to być może też wcieli się w Ciebie COŚ. Przerąbana sprawa, uwierz mi ;) Ale jak się podoba, to jest OK. Co do pomysłów, to na brak nie narzekam, ale nie wszystko idzie ubrać w słowa, tutaj jest problem i pewnie nie jest Ci obcy.

mike, Ty to potrafisz nawet największy absurdus docenić, chwała Ci za to! Lubuję się w czytaniu Twoich komentarzy, bo strzelasz pochwałami, jak z katapulty i nawet tekścior mocno dziwny, potrafisz tak skomentować, że ... przestaje być pokręcony :)
Ale jeśli choć razik miałeś banana na licu, to już zasługa moja wielka, bo takie założenie Zaskrońca, aby czytacz choć raz się uśmiechnął ;)
Myślisz, czy Pablo zgłupiał do reszty? Nie martw się, sam tak myślę!

Azikuder, kurde? ;) Jeśli znalazłaś się u mnie pod tym mocno elokwentnym tekstem i sobie poczytałaś, to jestem zachwycony i nisko się kłaniam. :)
amsa dnia 13.03.2014 21:21
Pablo, Zaskrońcu – cóż za pomysły, żeby tak biedne koty traktować i odmawiać im posiadania futrzastej sierści i na dodatek obarczać Unię, tudzież wplątywać, czy raczej wyplątywać TZF, z obowiązku, jakby nie patrzył Konstytucyjnego, opieki nad zwierzęciem, które tyle wniosło do kultury, do rozwoju, ba, gdyby nie one, ciągle jeszcze niektórzy wierzyliby, że drzewo jest im przeznaczone. A to właśnie koty uświadomiły dwunożnemu personelowi, że jego miejsce jest na ziemi, a ich – kotów, czasem, gdy mają na to ochotę, na drzewie. Ukazanie naiwności personelu, który myślał, że przechytrzy, że spowoduje rewolucję kosztem właścicieli (znaczy kotów), jest wiekopomnym dziełem na rzecz zrozumienia przez dwunożnych, że z kotami się nie wygra. Króliki, nawet mówiące, to zupełnie inna sprawa.

Bardzo mi się podoba:)

Pozdrawiam

Personel trzech kotów i opiekun psa;)

B)

Cytat:
- Pan Mań­czak, jak się do­my­ślam? – (S)spoj­rza­ła z nieco


Cytat:
Cóż, każdy może się po­my­slić.
– pomylić

Cytat:
ostat­ni cu­dow­ny kot! – (k)Krzy­czał teraz Aj­wen­hoł, któ­re­go dłu­gie, siwe włosy fru­wa­ły w opę­tań­czej eu­fo­rii. - Do za­ku­pu kotka do­da­je­my super eks­lu­zyw­ny per­fum „Anie­la Ko­ti­ni” wart tyle, co nasz fu­trza­sty uzdro­wi­ciel!
– ekskluzywny

Cytat:
- Po ile raty? – (J)jakiś dzia­dzio pod­niósł rękę.

Cytat:
Cu­dow­na wia­do­mość, nie­praw­daż? – (Z)za­śmiał się, po czym krzyk­nął: - Mań­czak! Do mnie!
Quentin dnia 17.03.2014 18:38 Ocena: Bardzo dobre
Spodobała ci się parodia, widać.

Tak sobie myślę, jakby wyglądała parodia mnie. Wiem, że na to zasługują tylko najwięksi bądź najbardziej wyraziści, ale co tam, dumać można bezkarnie przecież ;)

Chyba mamy podobne preferencje co do kierunków humorystycznych. Też ostatnio napisałem tekst, gdzie przedmiotem handlu był/jest kot. Tylko u mnie wygląda to nieco inaczej ;) Podzielę się na pewno tym doświadczeniem przy następnej okazji ;)

W dobrej formie jesteś. Dobry humor, na dobrym poziomie i w dobrym wydaniu, znaczy powodzi się ;) Fajnie, że oprócz gangsterskiego klimatu raczysz nas także humorem. Różnorodność jest na pewno zdrowa dla twórcy i czytelników. Dobra robota.

Pozdrowienia, Pablo
blaszka dnia 17.03.2014 19:00
Pablo
rewelka,
teraz mam naturalny uśmiech permanentny.
Czasem nie umiem powiedzieć nic sensownego, gdy bardzo mi się coś podoba.
Cała historia, styl, i detale, np.
Cytat:
To był Rolex, za to naj­dziw­niej­szy jaki wi­dzia­łem w życiu! Punk­tu­al­nie o trze­ciej z tar­czy wy­sko­czy­ła ku­kuł­ka i trzy razy kuk­nę­ła.

No i sprawiedliwość w postaci srebrnych obrączek.
A końcówka, Ach!
pablovsky dnia 18.03.2014 00:10
amso, Quentinie, blaszko - serdeczne dzięki za odwiedziny! Staram się , jak mogę, żeby nasz as- DoCo, czuł na plecach konkurencję, wtedy nie będzie zasypywał przysłowiowych gruszek w popiele ;)
A tak bardziej poważnie, to nie potrafię nic poważnego dodać. Koty były, są i będą tematem licznych historii. W powyższym przypadku dostąpiły zaszczytu, ponieważ wystąpiły w głównej roli, jako produkt do łatwego zarobku i miały udział w ukazaniu naiwości naszego (zwłaszcza starszego) społeczeństwa.
Quentinie, szczerze przyznam, że parodiować Twój warsztat jest sztuką (przynajmniej dla mnie) nieosiągalną. Nie ujmując nic drogiemu Doco, Twój styl jest dużo bardziej zawiły i nie sądzę, żebym potrafił go ogarnąć w zadowalający czytelnika sposób, bo absurd, absurdowi nierówny ;)
Pozdrawiam wszystkich.

Ukłony. ZłyZas, GORSZA WERSJA czcigodnego DoCo ;) ;) ;)
Ryszard Taxidriver dnia 18.03.2014 08:32
Niby śmiesznie, ale jak na ciebie przystało, z przestępstwem w tle. :) Przekręcanie starych dziadków, fajna sekretarka i drogie BMW sprawiają, że niczego nie zabrakło. :) I tak jeszcze pomyślałem, że może też kiedyś zmienię sobie imię na coś indiańskiego właśnie w stylu Ajwenhoła.
Pozdrawiam.
R. Tax.
pablovsky dnia 18.03.2014 21:15
A więc witaj Ryszardzie Ajwenhoł ;) Miło, że mam stałych czytelników, jeszcze bardziej, że jesteś wśród nich, dziękuję za wizytę pod kiciusiem! A BMW to często spotykana marka aut wśród prezesów z szemraną przeszłością! Dziwne jakieś to, nie?
Do następnego.
Kłania się ZŁyZas!
passi dnia 20.04.2014 23:23 Ocena: Świetne!
:) to tak... przez moment wydała mi się ta opowieść zupełnie możliwa, przez długi moment i tylko królik sprowadził mnie do parteru, no ale przecież to Ty, więc można się spodziewać... pozdrawiam
pablovsky dnia 21.04.2014 15:21
Dziękuję, passi. Miło mi, że wpadasz pod moje nieco dziwne historie. Ba, jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy :) I najważniejsze, że nie odchodzisz rozczarowana!

UkłonY!
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty