Kiedy zobaczył w rannej prasie klepsydrę ostatniego kolegi, zrozumiał że to już jest koniec kolejki. Był przecież następny i ostatni. "Umarł ten nudziarz i nie będę się musiał już z nikim kłócić" pomyślał, chociaż naprawdę było mu bardzo smutno. Żył od dawna sam, ale zachował jeszcze tę odrobinę wigoru, która pozwalała mu uporać się z codziennymi, prostymi obowiązkami. Dorosłe dzieci proponowały mu zamieszkanie u siebie lub pokój w domu spokojnej starości, ale on zawsze zdecydowanie odmawiał.
Odejście ostatniego przyjaciela zaczęło się jednak w nim nawarstwiać. Zrozumiał, że po prostu nie ma się do kogo odezwać, aby być pewnym, że zostanie serdeczne zrozumiany. A zmienić tego, niestety już nie można. Nie był biedny, a nawet odłożył niezłą sumkę. Większa część była w banku, ale i w domu trzymał pewną kwotę. Lubił to poczucie bezpieczeństwa, patrząc na pliki banknotów, które miał w sejfie za obrazem. Świadomie trzymał te walory w złotówkach, dolarach, euro i frankach szwajcarskich. Mimo, że nie była to łącznie kwota zawrotna, lubił im się po prostu przyglądać. Odchylił więc obraz i otworzył sejf. Ale widok pieniędzy nie zrobił już na nim wcześniejszego wrażenia. Nie odczuwał już ich siły i przydatności. Wraz z ograniczeniem do minimum własnych realnych potrzeb, siła pieniądza stała się nagle bezużyteczna.
Potrzebował życia, bo bardzo chciał żyć. Potrzebował zdrowia, bo bardzo chciał być zdrowszy. Dzisiaj zrozumiał także dotkliwie, że brakuje mu miłości lub zwykłej ludzkiej przyjaźni. Żadnej z tych potrzeb nie mógł przecież zaspokoić, używając pieniędzy. Ta banalna prawda nabrała teraz dla niego nowego, wyrazistego znaczenia.
Wyjął z kieszeni marynarki stary portfel i ze specjalnej przegródki banknot jednodolarowy, który zawsze nosił przy sobie. Był to banknot szczęśliwy. Sięgając pamięcią w miniony czas, miał mu wiele do zawdzięczenia. Z uwagą oglądał więc teraz wizerunek piramidy, sowy, pieczęci króla Salomona i oka wprawionego w trójkąt, patrzącego na świat.
Sam niegdyś pasjonował się tymi symbolami. Nie znał tych ludzi, którzy je stworzyli, ale był dla nich pełen podziwu. Łączyła ich przecież ponadczasowa i ponadnarodowa solidarność. Nigdy nie zostawiali przyjaciela w potrzebie bez serdecznej pomocy. Poczuł się bardzo zmęczony, więc spoczął w ulubionym fotelu. W półśnie, marząc o szczęśliwych dniach, powiedział nagle bardzo głośno: „Do mnie, dzieci Wdowy!“ Ale już nikt tego nie usłyszał. Nawet on sam.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt