Gdy któregoś dnia obudziła Chłystka przenikliwa cisza, zdumiał się bardzo i podświadomie odebrał ją jako zagrożenie. Zazwyczaj, zanim jeszcze otworzył oczy, rozpoznawał odgłosy zwiastujące upalny dzień, kierunek dopiero wykluwającego się wiatru i muzyczne zamiary mieszkających po sąsiedzku cykad-indywidualistek. Pragnął wyłowić chociażby szelest opadających kwiatów akacji, odgłosy życia mrówek, lub wartki ciąg marzeń śpiącego borsuka - nic z tego. Cisza oblepiła wszystko jakby gęstą watą. Przez chwilę poczuł się w obcym świecie, ale nie byłby Chłystkiem, gdyby nie zechciał dociec przyczyny takiej sytuacji.
Naprędce obmył twarz garstką zebranej z trawy rosy, po czym tak odświeżony ruszył na poszukiwanie. Nie spotkawszy nawet lisiej kity, stanął w końcu pod drzewem Ząbelli, zwanej tak dlatego, ponieważ była posiadaczką wyjątkowo pokaźnych rozmiarów kła, którym potrafiła świetnie się posługiwać podczas chyżych wspinaczek na najwyższe dęby i sosny. Leżała w dziupli, na legowisku z mchów i zmurszałych kawałków huby. I musiała już tak spać od dłuższego czasu, może tygodni, gdyż obnażone do kolan nogi gęsto porastały purchawkami pękającymi ze świstem przy najlżejszym nawet ruchu. Chłystek szturchnął ją lekko w ramię, ale gdy w odpowiedzi chrząknęła tylko niczym poirytowany warchlak, zdecydował się na konkretniejsze metody.
- Bum, bum, Ząbello! - huknął jej prosto w twarz.
Wiedźma zawachlowała nieporadnie obwisłymi uszami i usiadła tak nagle, że wszystkie purchawki buchnęły brązowym pyłem. Machnęła kilka razy pokrzywioną reumatyzmem ręką, po czym, kichając zamaszyście i z należytym namaszczeniem, skierowała na Chłystka zaciekawione spojrzenie.
- A gdzież to podziały się twoje siostry? - zapytał.
Zaśmiała się skrzekliwie i dopiero na ten dźwięk odpowiedział cały Las. Rozkrzyczały się wrony, zahuczał puszczyk, zdenerwowane wiewiórki chrupały głośno i pospiesznie orzechy, za jeziorem zapiskały smętnie wierzbowe fujarki zakochanych wodników. Nawet leniwy ze starości żubr-weteran mlaskał z takim przejęciem, że aż echo niosło. Wiedźma zaś popukała się znacząco w głowę.
- Ech, zapominalski już jesteś, Chłystku - stwierdziła. - Podarowałeś nam przecież odziedziczony po wujku dom, z propozycją, abyśmy zrobiły z niego SPA. Większość z nas zakasała rękawy i zabrała się do roboty. Ej, żebyś wiedział jak się zmieniły. Prawdziwe z nich damulki. No wiesz - nowe biusty, podniesione pośladki, rozczesane kołtuny i wypalone brodawki. Przypominają bardziej lalki Barbie, niż wiedźmy - zakończyła z gorzkim westchnięciem.
Zafrasowany Chłystek podrapał się za prawym uchem. Przypomniał sobie swój hojny gest, ale dopiero teraz zrozumiał, że w ten sposób pozbawił Las wyjątkowości - była to bowiem jedyna knieja, w której pogłowie emerytowanych wiedźm znacznie przekraczało nieustannie zaniżaną średnią krajową. Doszedł do wniosku, że przykro by mu było mieszkać w sąsiedztwie tak zdeformowanej ubytkiem okolicy i już złożył pięść, aby zadudnić nią pospiesznymi mea culpami, gdy nagle poczuł miękkie dotknięcie na wystającej z dziupli, lewej nodze. Obejrzał się zdumiony. Zaledwie muskając naprężoną łydkę, lewitował Półpałek-Zapałek, a uśmiech na jego twarzy był z gatunku tych wielce obiecujących.
- Wiem, co cię trapi, Chłystku - zagaił. - Niektóre dobre pomysły obracają się przeciw nam. Pamiętasz słynną akcję z kukułkami? Tak się rozmnożyły i denerwowały kukaniem ród wodników, że odebrano im plany budowy gniazd. I co teraz mamy? Stado nierobów podrzucających jajka rodzicom z powołania. Istny horror! Tego już nie da się naprawić, ale jeśli chodzi o wiedźmy, to mam pomysł. Zaświtał mi wczoraj podczas sjesty, gdy od popołudniowej ciszy rozbolała mnie głowa, a w zapachu dzikiego tymianku zaczęły ku mnie napływać Zjawy, Widziadła i Halucynacje. Przegnałem je specjalnym zaklęciem i pomysł mógł się odpowiednio rozwinąć.
- I co ci on podpowiada? - zapytał Chłystek.
- Musimy zorganizować dokształt - ogłosił Półpałek-Zapałek. - Coś w rodzaju powrót wiedźm do korzeni. W końcu, pracując w SPA, muszą mieć certyfikat z ziołolecznictwa i znajomości wpływu leśnego powietrza na redukcję mikrozmarszczek.
- Ale czy zechcą?
- Ho, ho, zrobimy odpowiednią reklamę, stworzymy modę na bycie wiedźmą. Zapewne niewiele tych prawdziwych da się nabrać, ale wiesz, jak to jest z ludźmi. Jeżeli im się odpowiednio wmówi, że po naszym dokształcie doświadczą wyższych poziomów świadomości, opanują lewitację i prawieczne tajniki oczyszczania aury, to ochotniczek przybędzie aż nadto. Ogłosimy ostrą selekcję, co będzie dodatkowym bodźcem. Przyjmujemy tylko zezowate od urodzenia, skoczne, ciemnowłose i koniecznie z wadą wymowy. Zaklęcia brzmią dopiero tajemniczo i przekonywująco, gdy nie sposób ich zrozumieć.
Chłystek chciał przybrać poważny wyraz twarzy, lecz nie wytrzymał i wybuchnął tak gromkim śmiechem, że zaskoczona Ząbella skurczyła się do rozmiarów prawie niezauważalnych.
- A niech cię, Półpałku - wykrztusił rozbawiony. - Zawsze miałeś doskonałe pomysły, ale ten jest wręcz genialny. Świetnie potrafisz wykorzystać ludzką słabość w dążeniu do tego, aby pokazać się ważniejszym i bardziej niezwykłym niż przeciętny zjadacz chleba. I kto wie, może te młode wiedźmy nie będą miały nic przeciwko, żeby łączyć się z wodnikami i przysporzyć im potomstwa, bo tym naszym emerytowanym amory wywietrzały z głów już parę setek lat temu. Czyli - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt