Marysia teleportowała się na zakupy do Mega Galerii. Jasne, mogła wszystko zamówić za pomocą strumienia podświadomości, ale lubiła łazić po sklepach i postęp nie mógł tego zboczenia powstrzymać.
Niech łazi stara lampucera, będzie chwila spokoju, a Witek takich chwil potrzebował. W końcu ile można się gapić na wielki tłusty zad tej baby, która szumnie nazywała się jego partnerką życiową? Założyła, jędza, blokadę, że żadna kobieta bez jej wiedzy w mieszkaniu się nie pojawi, ale przecież był dwudziesty drugi wiek...
Witek nie na darmo był specem od ultratechnologii. Zdjął z półki własnoręcznie wykonany model galeonu i postawił na podłodze. Przekręcił kabestan. Zasyczało. Odsunął się, usiadł na fotelu i jak zawsze, z fascynacją obserwował przebieg transformacji.
- Cześć Gabi. - Już czuł jak wzbiera w nim podniecenie. Lepszej laski nie znalazłby w żadnej agencji.
- Cześć ogierze, zrobisz mi dobrze?
*
Marysia wróciła cztery godziny później. Witek siedział w salonie i oglądał mecz, czyli tak, jakby go nie było. Uśmiechnęła się do siebie, po cichu poszła do sypialni i zdjęła z nocnej szafki pluszowego misia...
LCF
09.2008
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
bury_wilk · dnia 29.09.2008 13:49 · Czytań: 967 · Średnia ocena: 4,13 · Komentarzy: 29
Inne artykuły tego autora: