Siedziała przed toaletką i z zachwytem przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze. Nie żałowała pieniędzy wydanych na fryzjera i wizażystkę. Jej fryzura była gustowna, a makijaż wręcz idealny. Owszem ten mały incydent związany z wysiłkiem fizycznym, za przyczyną ciała Adama mógł zakłócić tę perfekcję jednakże wcale nie zaszkodził jej wizerunkowi.
Zauważyła w lustrze nieznaczny ruch w chwili gdy odświeżała karminowy kolor na swych wargach . Odwróciła się w kierunku śpiącego mężczyzny. Wyglądał tak zmysłowo. Jego lekko rozchylone usta wręcz zapraszały do pocałunku. Nie mogła oprzeć się pokusie i już sunęła po puszystym dywanie prosto w jego kierunku. Pochyliła się i delikatnie musnęła jego wargi. Mężczyzna jakby to wyczuwając, poruszył się nieznacznie. Natychmiast wsunęła dłoń pomiędzy poły koszuli i pogładziła jego tors. Był taki męski. Delektowała się chwilą, aż w końcu cofnęła rękę i starannie zapięła guziki, pozostawiając szyi swobodę. Wspaniale prezentował się w gustownym garniturze, który dla niego wybrała. Co prawda zdawała sobie sprawę z tego,
że teraz gdy on spał to nie dbał o to, iż materiał ulegnie zagnieceniom. W głębi duszy wierzyła, że gdyby miał tego świadomość na pewno starannie obchodziły się z nim. W końcu to ona mu go sprezentowała! Już od chwili gdy zobaczyła go na wystawie małego sklepiku z galanterią męską, wiedziała, że jest uszyty specjalnie dla niego i jej zdaniem Adam musiał go mieć!
Tak jak ona musiała mieć Adama.
Często gdy przechodziła tamtą alejką rozmyślała o ich związku. Aż nadszedł dzień kiedy zadzwoniła po Adama, a on odebrał i choć był mocno zaskoczony jej prośbą, przyjechał i właśnie teraz słodko spał w jej sypialni. A ona mogła cieszyć oczy jego widokiem.
Nagły dzwonek do drzwi wystraszył ją i wprawił jej serce w gorączkową palpitację. Natychmiast chwyciła srebrną taśmę. Charakterystyczny „bim-bom” znów przywoływał ją do frontowych drzwi. Spojrzała na swe działo i ruszyła przez pokój.
- Kto do cholery, przeszkadza spać Adamowi! - syknęła przez zaciśnięte zęby spiesząc się przegonić winowajcę.
Z rozmachem otworzyła drzwi. Mężczyzna stojący na zewnątrz zmierzył ją świdrującym spojrzeniem.
- Fju, fjuuuu… – skomentował z uznaniem próbując wychwycić jak najwięcej szczegółów z pod atłasowego szlafroczka okalającego postać kobiety. – Gdybym wiedział, że tak piękna i urocza dama jest odbiorcą tej paczki, nie zwlekałbym z jej dostarczeniem, aż do tej godziny!
- Dawaj pan tą paczkę i zjeżdżaj stąd bo nie mam czasu na ceregiele - rzuciła kąśliwie.
- No proszę, co za temperamencik! Widać, że w gorącej wodzie kąpana. – Kurierowi wcale nie przeszkadzał nieprzyjemny ton kobiety. - Pewnie kochaś się spóźnia… - zaśmiał się i po chwili dodał rubasznie - Może zostawię swój numer, wie pani… w razie czego, chętnie służę pomocą..
- Dziękuję i do widzenia, nie mam czasu! – Jeszcze jej tego brakowało, żeby jakiś obleśny gość ślinił się na jej widok.
Zaniosła paczkę do kuchni, pomagając sobie nożem rozerwała folię i zajrzała do środka. Od razu poczuła się lepiej. Błogi spokój spłynął na jej ciało. Tatuś dotrzymał obietnicy i wysłał to, o co go prosiła. Już chciała wyjąć zawartość, pogładzić, przyłożyć do twarzy, poczuć ten znajomy zapach gdy usłyszała, że w pomieszczeniu obok jakieś odgłosy.
Odłożyła paczkę na blat kuchenny i ruszyła w stronę sypialni. To Adam się obudził i wydawał z siebie nieartykułowane dźwięki.
Natychmiast podbiegła do niego, aby go uspokoić.
- Kochanie, kochanie, spokojnie, jestem tutaj, jestem przy Tobie! – mówiła czule, gładząc jego policzek.
- Yyyy, wyyyyy, jaoooo. – Adam stękał z wysiłkiem, wierzgając przy tym całym ciałem.
- Proszę Cię kochanie, uspokój się. Uspokój się, masz na sobie markową koszulę i garnitur, spocisz się! A dziś nasz wielki wieczór! – pouczała go niczym, nieznośnego chłopca.
Adam zastygł nagle i obrzucił ją nie dowierzającym spojrzeniem. W jego oczach można było dostrzec pogardę i zupełny brak szacunku do pochylającej się nad nim kobiety. Emanował wściekłością.
- Wyyyy dooo kuuuuu neeeeeyy – bełkotał.
Zniecierpliwiona kobieta przewróciła oczami westchnęła ciężko.
- Posłuchaj, jeśli obiecasz, że będziesz grzeczny to odkleję taśmę.
Obrzucił ją pogardliwym spojrzeniem.
- Przestaniesz wierzgać i nie będziesz krzyczeć? – zapytała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Mężczyzna posłusznie przytakną.
- Obiecujesz? – zapytała słodko.
Adam ponownie potwierdził, powoli kiwając głową, jakby składał uroczystą przysięgę.
Kobieta jednym szybkim ruchem zerwała z jego warg taśmę.
- Ja pierdole! – sykną z bólem.
- Wyrażaj się kochany! – ostrzegła go.
- Odjebało Ci kompletnie?
W tym samym momencie wymierzyła mu siarczysty policzek.
- W-Y-R-A-Ż-A-J S-I-Ę, powiedziałam!
- Nie musiałaś tego robić. – W jego oczach pojawił się gniew.
- Jestem u siebie i mogę robić to co chce, a ty będąc moim gościem, musisz się dostosować do zasad panujących w tym domu. Nie zdobyłeś prawa do używania wulgaryzmów - powiedziała wyniośle.
- Wariatka, debilka! Rozwiąż mnie!
Widząc jej unoszącą się dłoń w kolejnym ciosie instynktownie pochylił głowę i zacisną powieki. Czekał przez chwilę, jednakże nic się nie stało.
- Możesz mnie oświecić o co ci chodzi? – zapytał i ostrożnie uniósł głowę.
- Jak to o co? Mamy dziś randkę, ja i ty. – uśmiechnęła się słodko.
- Co to za szopka, o co chodzi? Gdzie moje rzeczy? Po co mnie w to ubrałaś? – zmierzył ją wzrokiem – Po co sama się tak ubrałaś?
Bez słowa cofnęła się, by mógł ją dokładnie obejrzeć.
- Pięknie prawda? – nie kryła swego zadowolenia – Ten atłasowy szlafrok, z tym efektownym, koronkowym wykończeniem kryje… - zrobiła uroczystą pauzę, teatralnie odwiązała szlafrok i pozwoliła mu wolno opaść na podłogę. Wyprostowała się i położyła swe wypielęgnowane dłonie na biodrach. W wyzywającej pozie dumnie prezentowała czarny, krótki gorset, figi i pończochy.
- Brakuje tylko czarnych szpilek – zaśmiała się, niby zażenowana niekompletnością swej garderoby.
- Moim zdaniem to bardziej tobie rozumu. – odparł sarkastycznie, zapominając, że w każdej chwili może zostać ukaranym za swe zachowanie.
- Czy mam Cię zakneblować? – zapytała słodkim głosem
- Nie, nie rób tego. Powiedz mi tylko po co to wszystko? O co ci chodzi?
- O nas kochanie, o nas mi chodzi – pouczyła go – myślałeś, że tak porostu sobie odejdziesz? Że tak po prostu mnie zostawisz? Myślisz, że zachowałeś się właściwie i OK.? – oskarżycielko wymierzyła w niego wskazujący palec – Nie OK.! Słyszysz, zachowałeś się nie OK., choć ja robiłam co mogłam by było OK.! I dziś też sobie wszystko zaplanowałam wiem, że wszystko pójdzie właśnie OK. Czyż OK. to nie był twój ulubiony zwrot bejbe? Specjalnie na tą okazję, zadbałam o wszystko,
o twój wygląd, o swój wygląd… Jest tak jak powinno być, sam byś na to nie wpadł. To nasza specjalna randka. Randka z happy endem. Co prawda troszkę się zmęczyłam. Musiałam Cię tu zwabić. Potem uśpić i przebrać. No ale przynajmniej wypocząłeś, prawda? – zaśmiała się perliście i nagle spoważniała.
- Teraz już wiesz, będzie krótka piłka, już nie zaserwuję jak kiedyś kolacji z pięciu dań. Nie będę do ciebie dzwonić i pytać troskliwie jak minął dzień, co nowego? Ani nie odwiedzę cię na twoje wezwanie, by odbyć szybki seks. Nie zrobię niespodzianki i nie wpadnę z obiadem, czy ciastem do pracy. Już nigdy więcej nie zabawisz się moim kosztem i nie pochwalisz przed kolegami, jaka to jestem do ciebie przywiązana i czego dla ciebie nie zrobię…
-Spokojnie – przeraził się jadu, który wypluwała z siebie – nie krzycz. – Wyjaśnijmy to sobie. Chyba możemy, prawda?
Kobieta wyglądała tak jakby zastanawiała się nad jego słowami, podeszła bliżej i pogładziła jego włosy.
- Dla mnie jest już wszystko jasne i widzę tylko jedno wyjście z sytuacji.
Szarpnęła go za włosy zmuszając do odchylenia głowy w tył. Natychmiast przywarła ustami do jego ust.
Z początku niezbyt mu się to podobało, jednak po chwili poddał się naporowi jej namiętności. Całowała go tak gwałtownie, że siłą rzeczy zaczął odczuwać poboczne skutki tej sytuacji, na które nie on ,a natura miała wpływ.
Kobieta nie przestawała, wręcz przeciwnie rozkręciła się, gdyby nie oparcia fotela w którym go ulokowała z pewnością usiadłaby okrakiem na nim, oplatając go swoimi udami. Adam należał teraz tylko do niej. Miała nad nim władzę. Czuła przewagę, co rusz prowokowała go, odchylała się, nakazując mu całowanie jej szyi i dekoltu. Kusiła go by ustami drażnił jej piersi, czuła dokładnie jak jego upór topnieje, jak zastępuje go żądza. Rozpięła mu koszulę i znów dotykała ciała, to całując go i kąsając jego skórę. Przez chwilę zapomniał o niefortunności sytuacji w której się znalazł. Dał się ponieść erotycznej chwili zbliżenia z niebezpieczną kobietą. Czuł wyraźnie, że traci panowanie, zwłaszcza gdy jej dłoń spoczęła na jego kroczu...Chwyciła go tak mocno, aż poczuł ból i z miejsca napłynęły mu łzy do oczu.
- Za co? –jękną z wyrzutem.
- Za twoje kurestwo kanalio! – zasyczała i natychmiast oderwała się od niego.
Wyszła z pomieszczenia i po chwili wróciła z czymś w ręku.
- Co to? – zapytał.
- Obroża – odpowiedziała z tajemniczym uśmiechem i zabrała się za zapinanie mu jej na szyi. – Tatuś miał takiego psa, całkiem jak ty, tylko poczuł cieczkę, zrywał się z łańcucha i biegł na panienki. A jego zadaniem było pilnowanie naszej posesji. Zaniedbywał swoje obowiązki i tatuś wymierzył mu karę… pies się nauczył, że nie warto. Ty jesteś jak pies, a psy noszą obrożę, należą do właścicieli i ich się trzymają. – poklepała go po głowie w sposób w jaki zwykle ludzie chwalą swoje psy.
- Po co to robisz? – skrzywił się zniesmaczony.
- Powiedziałeś, że jestem twoją boginią, a co mówią przykazania? Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną! – Odsunęła się od niego.
- Co? Jakich bogów? – zapytał nie rozumiejąc.
- Idioto, innych kobiet! Miałam być twoja jedyną i co? Pies poczuł zew natury i poleciał na inne suki. – sięgnęła po srebrna taśmę, oderwała kawałek i zakleiła usta przerażonemu mężczyźnie. - A teraz ja nacieszę się widokiem psa i wymierzę mu karę.
Podeszła do pobliskiej komody i wyciągnęła szpicrutę. Nawet nie zdążyć wziąć oddechu gdy spadł na niego pierwszy mocny ciąg.
- Adamie, myślałeś, że ujdzie ci to płazem co? – w jej głosie czuć było rosnący sadyzm.
Zamachnęła się ponownie mocno uderzając go w ucho.
- Myślałeś, że się nie dowiem? –ciszę przeciął dźwięk przeszywający zamach.
- Myślałeś, że jestem naiwną dziewczyną ze wsi? Głupią gęsią, którą urobisz i zostawisz na pastwę losu!
Kobieta wpadła w trans co rusz wykrzykując zapytania w stronę przerażonego mężczyzny. Nie zwracała uwagi na jego jęki, nieme prośby i łzy, które niehamowane płynęły mu po twarzy, aż w końcu zaczęły mieszać się z krwią. Sama czuła w sobie tak ogromny ból, że popadła w amok. Uderzała raz po raz, na ślepo siekąc nawet fotel. Obłęd toczył jej ciało. W końcu osunęła się na jego kolana z idealnej fryzury i makijażu nie zostało już nic. Trwała tak gwałtownie oddychając. Była wycieńczona.
W ustach czuła suchość, oblizała palące wargi i wtuliła jego zbolałą twarz w swoją szyję. Odczekała moment, uspakajając swoje roztrojone serce, następnie sięgnęła po strzykawkę uszykowaną dużo wcześniej w finalnym celu.
Bez słowa odchyliła jego głowę,dyszała głośno i ciężko, zupełnie jakby odbyła jakiś ciężki maraton, ale w końcu czuła spełnienie, czuła satysfakcje zemsty. Drżącymi palcami pogładziła jego szyję, po chwili wbiła igłę tam gdzie można było wyczuć puls... Powoli z namaszczeniem wstrzykiwała truciznę, obojętnie przyglądając się jego odpływającym oczom, chciała zajrzeć do jego duszy. W końcu jego głowa bezwiednie opadła, osuwając się na jej szczękę. Odetchnęła głęboko, wciągając
w siebie jego ulatniające się życie.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt