Dziękuję Wam bardzo za przystanek. Skoro kilka osób pokazało mi swoją ścieżkę interpretacyjną, ujawnię mój zamysł, bo to może być ciekawe dla czytelników.
stojąc na palcach
rozcapierzonymi dłońmi
chwytam mity
Peelką zawiesiła się gdzieś między ziemią a niebem, jak Zosia z "Dziadów", co to "ani wzbić się pod niebiosa, ani ziemi dotknąć nie może", goni za rzeczami nierealnymi - stąd
mity; mrzonkami, ideałem. Z tego powodu dręczy ją nieustające nienasycenie, wieczny spleen. Dlatego powietrze
drży od chandry, ale jednocześnie
rży, bo żywioł drwi sobie z peelki; z takimi nierzeczywistymi oczekiwaniami wobec życia, nigdy nie będzie szczęśliwa. Na własne zresztą życzenie. Bez limitu jest użyte dwuznacznie - chandra bez limitu, czyli nieustanna, ale i los
rży - bez limitu, bo jest z czego kpić. Czas stanąć na pełnych stopach i cieszyć się każdym dniem, bo:
"słuchajcie i zważcie u siebie, że według Bożego rozkazu, kto nie dotknął ziemi ni razu, ten nigdy nie może być w niebie".
Serdeczności