Witaj
Ładna pętla mi się tworzy podczas czytania, ładne obrazy niejednoznacznie zazębiające się, nachodzące na siebie i równocześnie jakby obok siebie istniejące. Jak nieudany związek, jak wspomnienia minionych dni, miesięcy, lat. Jakby peel tkwił w czymś, z czego miałby ochotę się wyrwać, (za)wrócić, w nieco przyjemniejsze miejsca i czasy. Jakby wszystko, co jest teraz było tylko niedobrym snem, z którego kiedyś być może się obudzi.
Ostatnia cząstka bardzo wyrazista, mocna i chyba długo będzie się tłukła w głowie, jakby chciała powiedzieć
Widzisz, wszystko się kiedyś kończy, wszystko kiedyś umiera, nie uciekniesz od tego.
Takie mnie dziś refleksje naszły przy Twoim wierszu i tylko jedna mała uwaga. W ostatniej cząstce w sumie zaimek
ty zbędny, chyba, że specjalnie tu jest, żeby zaakcentować. Bo tak mi się właśnie czyta, z akcentem na
ty. Ale i bez tego płynie, próbowałam
Z nutą goryczy, żalu, rozwianych złudzeń, ale i z nadzieją gdzieś wewnątrz. Słabo tlącą się, ale jednak. I dopóki ona jest, jest wszystko.
Ładny wiersz, intrygujący, jak dla mnie. Puzzle, które można składać na wiele sposobów. Mam wrażenie, że coraz ciekawiej piszesz, że coraz bardziej zmuszasz czytelnika do myślenia
Pozdrowienia
EDIT: 15 kwietnia 2014 7:38
Tekst wczoraj nieco inaczej wyglądał, więc powyższy komentarz już nie w całości ma rację bytu.