Leżał tam, na tej drodze, którą znam dobrze od czterdziestu paru lat. Od czterdziestu dwóch, chociaż ręki bym sobie uciąć nie dał, bo mógłbym skończyć jak ten biedak, który mimo że wszystkie kończyny miał na swoim miejscu to był porządnie pokiereszowany i zalany krwią i świeżą i zaschniętą, krwawił tak chyba parę dobrych godzin co nie przeszkadzało mu drzeć się wniebogłosy i to do mnie, widocznie usłyszał jak idę z czym się wcale nie kryłem.
-Szefie błagam, wysłuchaj mnie, opłaci ci się to!- krzyczał blady jak trup, pojękując z bólu. Mam grube pieniądze, za przysługę będziesz mógł dobrze pojeść i popić! Przez miesiąc! Żonie kapelusz kupić albo przyjaciółce!
-Nie mam żony- odpowiedziałem bezmyślnie, ale zgodnie z faktem na co zareagował wyrazem twarzy jaki się ma chwilę przed przywaleniem komuś kto Cię naprawdę zdenerwował, ale szybko się powstrzymał z jakąś ostrą kontrą i znowu przybrał błagający wyraz twarzy kontynuując:
-Mam tutaj parę tysięcy, uczciwe pieniądze byłego więźnia. W sumie zbiegłego, ale czego się nie robi dla rodziny, nie? Ten strażnik, strzelał do mnie jak do świni…
I rzeczywiście dopiero teraz dostrzegłem więzienny kombinezon, który wolny od krwi był jedynie na lewej nogawce. Gościu ma chyba trzy kulki w sobie, podziurawiony jak sito. Dalej mamrotał o tym jakim cudem jestem dla niego i jaka okazja mnie spotkała, ale mnie interesowało już tylko jedno.
-Za co siedziałeś?
-W Inca Roca… wiesz jak to jest kiedy komuś podoba się twoja kobieta? Wiesz, źle jak ktoś powie, że jest ładna a jeszcze gorzej że brzydka…
-Skąd mam wiedzieć
-Kurwa, chyba miałeś jakąś babę, nie?!... hej, stary, wybacz, widzisz, jestem nerwowy! nerwowy, ale dobry, tyle że jeden nocy byłem tylko nerwowy i oberwało się jednemu chłopakowi, ale zasłużenie! udupili mnie na całe dożywocie…Odsiedziałem trzy i pół roku! Syna widziałem tylko na zdjęciach, na dwóch zdjęciach… nadarzyła się okazja i jestem tutaj, gdyby nie ten narwany strażnik możliwe że tuliłbym teraz żonę! Wystrzelił do mnie pół artylerii tego kraju, ale biegł wolno… no i jestem tutaj…
Nie jęczał już z bólu, ale widać jak życie z niego uchodziło
-Weź te pieniądze, w tym worku jest koperta z adresem, przekaż mojej żonie która tam mieszka, powiedz że bardzo ją kocham i Johnowi, że tatuś jest dumny...
Oczy mu zabłyszczały, ale chyba nie miał już nawet siły nimi poruszać i patrzył tylko w niebo tak jak leżał
-Odpal sobie jakiś procent, tylko pamiętaj… to wdowa z dzieckiem nie zostawiłbyś chyba takiej z 10 dolarami na życie? Hmm? I nie okłamałbyś konającego przyjaciela co?
I tak patrzyłem jak kona jeden z najbardziej naiwnych ludzi jakich było mi dane poznać, nawet nie chciałem mu tego wytykać... chociaż…
-Prędzej dałbym sobie odciąć fiuta niż pomyślał, że losowy facet na jakimś zadupiu będzie sobie zawracał głowę trupem a już o podróżowaniu by uczciwie oddać pieniądze nieznajomej babie i jej bękartowi…
Chyba już mówię sam do siebie. Cóż… chociaż wydaje mi się, że przez chwilę jego zadowolony z tego jak wspaniałbym jest mężem i ojcem grymas zamienił się w najczystszą złość. Teraz w ogóle nie miał wyrazu twarzy. Może gdyby się przypatrzeć… coś jak strach? W porządku, więc jaki jest ten adres...
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt