Witaj
Dziwny magnetyzm przewija się przez ten wiersz, co sprawia, że niemal za każdym razem, gdy zaglądam na portal, to i tutaj przychodzę. Czytam, ale tym razem czuję się jakbym rozmawiała nie z wierszem, ale z kimś, kto w nim mieszka.
Innym razem siedzimy w milczeniu, jakby zawładnęła nami jakaś nieskończenie wielka niemoc wobec spraw, którym nikt nie jest w stanie zapobiec, na które nikt nie ma wpływu. I choć śmierć jest wpisana w życie, i choć wszem i wobec wiadomo, że jest nieuchronna, w przypadku cherubinków wydaje się być niesprawiedliwa tak bardzo, że aż boli do wewnątrz.
Patrząc jednak z drugiej strony, czasami bywa wybawieniem.
To oczywiście tylko jedna z myśli, jakie kołaczą mi się po głowie w obcowaniu z Twoim wierszem. Z ciekawą i swoistą poetyką. Nie mówię, że zawsze i wszystko łykam bez zastrzeżeń. Niemniej uważam, że zawsze warto zajrzeć do Twoich wierszy, bo zostawiasz na tyle dużo przestrzeni, że można w nich swobodnie oddychać i poruszać się bez skrępowania, bez obawy, że zostanie się zamkniętym w schemacie i że będzie się sztywno prowadzonym za rączkę.
Troszkę można się pobawić z wersyfikacją, ale delikatnie, jak zazwyczaj w przypadku Twoich tekstów.
Jest moment, który nieco przeszkadza mi w wierszu i na którym się nieco potykam, ale dziś zostawię go dla siebie. Może przyjdzie taka chwila, że i Tobie ten moment zacznie haczyć i zechcesz coś z nim zrobić
I jeszcze zostawiam na pamiątkę ze strony głównej:
Przychodzi taki moment w życiu niemalże każdego człowieka, w którym przeszłość, teraźniejszość i przyszłość zaczynają się z sobą przeplatać i mieszać. Podobnie jawa i senne urojenia, kiedy przestaje być oczywistym co jest prawdziwe, a co tylko nam się zdaje.
Tam, gdzie spadają anioły, gdzie anielskie pióra można znaleźć w poduszkach, łatwiej pogodzić się z nieuchronnością, z cierpieniem i poczuciem ogromnej niesprawiedliwości. Czy jednak na pewno łatwiej?
Pozdrowienia i do (po)czytania zaś.