Dzień pewnego literata, któremu nigdy nie zabrakło inspiracji - Ryszard Taxidriver
Proza » Inne » Dzień pewnego literata, któremu nigdy nie zabrakło inspiracji
A A A
Od autora: Historia, która wbrew pozorom mogłaby wydarzyć się naprawdę.

Granitowy komin, stojący pośrodku lasu, był niewiele wyższy od dorosłego człowieka. Nie przeszkadzało to jednak w tym, by zadziwiał wyrytymi na nim zdobieniami. Przedstawiały one średniowiecznych rycerzy z tarczami i zbrojami, maszerujących po zdobycie Jerozolimy.
Siedzący na brunatnej ziemi pisarz nie mógł oderwać wzroku od mistycznych płaskorzeźb. Jego półnagie ciało, oświetlane promieniami księżyca, tkwiło w bezruchu dłuższą chwilę. W końcu literat otrząsnął się i wstał, przypominając sobie, po co właściwie tu jest. Zbliżył się do kamiennej budowli i sięgnął po bawełniany worek przywiązany do pasa. Zaczął garściami wyciągać pokruszone kwiatostany pewnej rośliny i upychać je na szczycie komina. Gdy zamocowana tam komora była już pełna, mistrz pióra przyłożył do niej pochodnię. Rozniecał płomień pomagając sobie wielkim miechem. Aromatu, który uniósł się w powietrzu, nie można było pomylić z niczym innym. Mężczyzna ponownie usiadł na ziemi i przyłożył wargi do ustnika znajdującego się u dołu komina. Zaciągając się dymem, nie zwrócił nawet najmniejszej uwagi na ciche odgłosy kobiecych stóp, zatapiających się w gęstym mchu.
Wypuścił z ust potężny, biały obłok i z odchyloną do tyłu głową obserwował jak chmura unosi się w stronę nieboskłonu. Poczuł znajome mrowienie w mózgu. Wena zaczynała dobijać się do jego głowy, jak pijana zdzira do nieczynnej meliny. Literat wyjął z kieszeni wodoodporny notes i począł bazgrać niepewną ręką.
 Wokół pojawiały się kobiece twarze, straszące bojowymi barwami. Wojowniczki miały mocne, bardzo skąpo zasłonięte ciała. Trzymane w sprawnych dłoniach szable i topory nie pozostawiały jednak wątpliwości, że kobiety są piekielnie niebezpieczne.
 Ilość kanabinoidów jaką przyjął pisarz sprawiała, że bardzo trudno było odróżnić marę i rzeczywistość. W końcu jednak oderwał się od notatek i wyczuł, że nie jest sam. Gdy spostrzegł wpatrujące się w niego amazonki, zerwał się na równe nogi i z rozdziawioną gębą począł wodzić wokół oczami. 
- Pójdziesz z nami pisarzu – rzuciła lekko jedna z kobiet i zakręciła w powietrzu szablą, dając do zrozumienia, co mogłoby się stać w razie odmowy.
Artysta zachwiał się i pokazał jej środkowy palec.
- Gówno tam – krzyknął opluwając sobie brodę i tors.
Następnie z innego worka przy pasie wyjął garść czarnych granulek. Gdy cisnął nimi o ziemię błysnęło, syknęło i w powietrzu uniósł się kłąb gryzącego dymu. Amazonki zasłoniły oczy, a pisarz niczym spłoszona sarna biegł w stronę lasu. Jego śmiech przypominał rechot samego Lucyfera.

***

 Przedzierał się przez gęstwiny paproci i wierzb, jak szaleniec. Dłońmi, które zazwyczaj służyły mu do pisania, teraz łamał gałęzie i rozrywał liście. Ucieczkę utrudniał fakt, że zaczynała działać specjalna mieszanka grzybów psylocybinowych i LSD, zjedzona kilkanaście minut wcześniej. Pnącza zamieniały się w syczące kobry, mech wydawał się być płynny jak zielony budyń, a okrzyki amazonek przelatywały przez jego mózg jak klucze zranionych ptaków. Rozpalony i oblany zimnym potem biegł jednak bez wytchnienia. Po raz kolejny przedarł się przez gąszcz i ziemia uciekła mu spod stóp. Spadł z niewielkiej skarpy i skąpał się w rzece. Brodził po pas w czarnej wodzie zastanawiając się, co jeszcze mu się przytrafi. 
 W końcu  mokry i upieprzony od błota, wylazł na brzeg . Od jarania piekł go przełyk, a od biegu płuca. Za pas miał wetkniętą dwustumililitrową buteleczkę z absyntem, która na szczęście przeżyła upadek. Nie chciało mu się już uciekać i musiał znieczulić się porządnie zanim zostanie schwytany. Nie delektował się, wypił całość duszkiem. 
Po chwili był już otoczony przez zbliżające się lekkim krokiem amazonki.
- Cholera –  powiedział sam do siebie i zamachnął się butelką w jedną z nich. Wojowniczka zdołała rozbić naczynie w locie, a odłamki rozprysły się w powietrzu przywodząc na myśl wybuch supernowej.
- Błysk – wyjąkał i zapisał coś w notesie.
- Masz nam coś do powiedzenia? – zapytała jedna z kobiet groźnym tonem.
- Błysk w oku to za mało – wyjaśnił – główny antagonista musi mieć złoty ząb – dodał i osunął się na ziemię.
Amazonki związały mu ręce i nogi, a następnie przewiesiły go za kończyny przez długi drąg. Mężczyzna  niesiony, jak upolowany świniak bredził o czarnych obłokach i krukach rozdziobujących ciała na polach bitwy.
 W końcu dotarli do obozowiska i kobiety przywiązały go do kamiennego łoża. Wokół płonęły ogniska, a wojowniczki tańczyły śpiewając. Przybierały dziwaczne pozy i robiły przerażające miny. Pisarzowi wydawało się, że być może tak są dręczeni straceńcy, zesłani do piekła. 
W końcu kobiety rozstąpiły się i do literata podeszła przygarbiona szamanka. Jej twarz była zakryta maską, zrobioną z krowiej czaszki, lecz zasuszone ręce świadczyły o tym, że jest stara. Czarownica śmierdziała zgniłym mięsem i spróchniałym drewnem. Mężczyzna nic nie mówił. Przyglądał się temu wszystkiemu z obłędem w oczach i zaciśniętymi ustami.
- Pani, złapałyśmy dla ciebie literata. Tak jak chciałaś.
- Nie potrzebuję go całego – powiedziała stara przyglądając się artyście.
- Wezmę tylko jego jądra! – Dodała po chwili namysłu i złapała go za krocze. – Jądra pisarza mają wspaniałą moc! Uwarzę z nich magiczny wywar!
- Co to za dzicz? Co to za obłęd? – piszczał pisarz.
Nikt nie zwracał na niego uwagi. Amazonki zdarły mu spodnie, a czarownica już pochylała się nad nim z siekierą. Gdy uniosła broń nad głowę, pisarz wił się jak niepełnosprawne dziecko. Na jego twarzy zamajaczyła rozpacz, a worek mosznowy skurczył się i zsiniał nie prezentując się zbyt potężnie.
Nagle w całym lesie zabrzmiały dźwięczne uderzenia potężnego gongu. Każdy wiedział, że oznacza to koniec zabawy. Jedynie literat nieprzytomny z przerażenia, nie słyszał już chyba niczego.

***

Niesiono go na noszach wzdłuż białych, sterylnych korytarzy. Podróż wydawała się trwać w nieskończoność. Gdy w końcu dotarli do ambulatorium, jego uwagę zwróciły wiszące worki, napełnione kroplówkami i świeżą krwią.
- Co z nim? – Zapytał niższy z lekarzy.
- Nic nowego – odpowiedział wyższy – znowu się ujebał jak młody ogon, a my będziemy musieli doprowadzić go do porządku.
Pisarz próbował się ruszyć, jednak ręce i nogi zostały spięte pasami.
-Widzisz potwora z galaretowatej substancji? – Zawył wskazując oczami na jeden z worków.
- Dajcie mu coś, bo bredzi – powiedział ten niewysoki, patrząc na literata z uwagą.
- Ani się waż! – zabronił drugi – włącz dyktafon. To co on mówi może być bardzo ważne.  
- Jest wysoki na trzydzieści kilometrów – wieszczył dalej pisarz – jego macki służą do zasysania wody z oceanu. Widzicie jak połyka nimi morskie stworzenia? Wieloryby i orki.
- Jak tętno? – Niepokoił się doktor?
- Jeszcze wytrzyma, niech kontynuuje – odparł jego kolega po fachu.
- Obok potwora jest krater szeroki jak kanał La Manche – majaki nabierały tempa. – W jego krawędź ktoś wbił stalowy dwuteownik.Siedziałem na końcu tego słupa i wszystko widziałem – literat wyprężył się i znów stracił przytomność.
- Dobra, wypłuczemy mu żołądek i przetoczymy krew. Proszę też przygotować nalokson i flumazenil.

***

Pisarz wszedł do swojego gabinetu w wykrochmalonym kołnierzyku i wyprasowanych spodniach.Mieszanka leków i witamin które dostał sprawiły, że był niemal trzeźwy. Zapadł się wygodnie w miękkim, skórzanym fotelu i głęboko odetchnął.W pomieszczeniu czekali już wysoka sekretarka i podstarzały kamerdyner.
Służący podniósł uroczyście srebrną pokrywę wózka i rzekł:
- Przegrzebki w sosie mignonette z konfitowanymi pomidorami. Do tego dziki ryż i sok ze świeżych owoców passiflory.
Mistrz pióra skinął głową i zawiązał sobie pod szyją białą chustę.
Sekretarka przyniosła materiały.
- Tu są pana notatki oraz zapisy wideo z tego, co pan dzisiaj wyprawiał i opowiadał – podała mu wodoodporny notes i płytę CD.
Pisarz w odpowiedzi lekko się uśmiechnął.
- Czy życzy pan sobie coś specjalnego na popołudnie?
- Owszem – odpowiedział mrużąc oczy – przyprowadź karlice, oraz wezwij pana Jana.
 Gdy kobieta wyszła zaczął przeglądać taśmy i konsumować frykasy. Uśmiechał się pod nosem do samego siebie. To był świetny pomysł wybudować ten ośrodek w Nowej Zelandii. Stworzyć prywatne ogrody, rzekę, zamek i z wynajętymi statystami realizować tam przeróżne scenariusze. Zatrudnić chemików produkujących najlepsze substancje psychoaktywne, a później dochodzić do siebie w prywatnej klinice. Nic nie dostarcza takich emocji. Jak choćby dzisiaj, gdy wizja utraty jąder przyprawiła go o nieludzki strach. 
Po skończonym posiłku, do gabinetu ponownie weszła asystentka. Za nią w rządku weszły trzy karlice w pluszowych strojach lemurów. Pochód zamykał bardzo stary mężczyzna, dzierżący skórzany futerał.
Literat lubił, gdy podczas jego pracy, karlice w śmiesznych przebraniach uprawiały gimnastykę. Dla ich wygody podłogi zostały wyściełane futrami z niedźwiedzi polarnych.
Natomiast sędziwy pan Jan usiadł w rogu gabinetu. Miał umilać pisarzowi czas grą na waltorni.
- Wydawca zaznaczył, że ma pan dostarczyć do wieczora pięć stron zredagowanego tekstu. W przeciwnym razie ośrodek nie będzie jutro dla pana dostępny.
- Pestka – prychnął pod nosem literat.
Spojrzał jeszcze raz na fikające karlice i skupił się na pracy. Zaczął od tego, że główny antagonista powinien mieć złoty ząb.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Ryszard Taxidriver · dnia 29.04.2014 05:35 · Czytań: 705 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 14
Komentarze
amsa dnia 29.04.2014 17:10
Ryszardzie T. - przeczytałam i mam mieszane uczucia, chociaż raczej nawet nie, bo całkiem są jasne. Sama historyjka przypomina groteskę, a te lubię. Jednak mam spore wątpliwości jeśli chodzi o podtekst psychoaktywny. Wybacz, ale dla mnie to sugerowanie zaprawiania się grzybkami, czy też innymi narkotykami, bo to pomaga inspiracji. Coś w tym stylu uprawiał Witkacy, jak skończył wiadomo. W obecnych czasach, kiedy ludzie sięgają po takie środki, powinno się raczej pokazywać ich negatywne skutki i zubożanie intelektu, a nie łączyć ich z luksusem i weną.
Mam nadzieję, że nie życzysz nikomu takie sposobu szukania pomysłu.

Poza tym masz techniczne wpadki z interpunkcją, brak spacji między zdaniami.

Pozdrawiam

B)

Cytat:
W końcu wy­lazł na brzeg mokry i upie­przo­ny od błota.
- wygląda na to, że brzeg był opierzony, bo że mokry to raczej prawdopodobne a nawet konieczne.
Ryszard Taxidriver dnia 29.04.2014 19:12
Tekst nie miał na celu propagowania narkotyków. Miał iść właśnie w stronę groteski. Mój bohater rzeczywiście szuka inspiracji w kontrowersyjny sposób, ale jak może już zauważyłaś, nie mam w zwyczaju kreowania pozytywnych bohaterów. :)
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny!
R. Tax.
amsa dnia 29.04.2014 19:40
Ryszardzie T. - nie przeszkadza mi kreowanie negatywnych bohaterów, to zarazem trudne, ale i łatwe zadanie, jednak każda kreacja niesie jakiś cel, tutaj skojarzył mi się tak, jak napisałam.

Pozdrawiam

B)
ZaredM dnia 29.04.2014 22:40 Ocena: Świetne!
Mister Driver- dzięki za przejażdżkę Twoją taryfą :) było ciekawie..
Intrygująca historyjka i do tego powiem szczerze uśmiechnęłam się, to rzeczywiście bardzo straszne stracić "jaja" :)
Ogólnie cały zamysł zasługuje na pochwałę.
Jedną mam uwagę. Piszesz z literackim rozmachem, a tu znienacka rzucasz zdania z potocznego języka, cytuję:
"W końcu mokry i upieprzony od błota, wylazł na brzeg . Od jarania piekł go przełyk (...)"
Może po prostu wystarczyło napisać "uwalony błotem", a jaranie zastąpić :"narkotyzujący dym podrażnił mu gardło"...

Serdeczności i wysyłam w Twoją stronę :yes:
ZaredM
pablovsky dnia 29.04.2014 23:00 Ocena: Świetne!
Cytat:
"narkotyzujący dym podrażnił mu gardło"


To byłby dramatyczny zwrot :)

Jajcarska historia, drogi Rysiu! Groteska, jak się patrzy!
Facet ma niezłego fioła. Trochę jakbym widział swoje odbicie! Najlepsze pomysły przychodzą do mojej głowy po żołądkowej z miętą, lubuskiej cytrynówce i żubrówce z trawą! :p

Podoba mi się Twoje opowiadanie! Literat pełną gębą normalnie z tego Twojego bohatera. Zabawnie, z jajem, na wesoło! Brawo!

Ukłony!
ZaredM dnia 29.04.2014 23:06 Ocena: Świetne!
Przeobrażony Wężyk atakuje moje komentarze..:)
Osz Ty!

Serdeczności
dla obu panów!
Podkreślam raz jeszcze, że opowiadanko super, grejt ;)
Usunięty dnia 30.04.2014 12:29
Brawo za znajomość medykamentów.

Rycerze z tarczami i zbrojami - brzmi to tak, jakby je nieśli w dłoniach a nie na sobie, no chyba że nieśli je akurat (tak też być mogło - w sumie...) ;)

Ale, że z siekierą na jądra.... (?) z nożem, brzytwą, ale z siekierą? To nie tylko one by ucierpiały (najprawdopodobniej).

Podsumowując: ciekawe opowiadanko (dla mnie), o potrzebie tworzenia fikcji, której celem jest osiągnięcie wyższego poziomu świadomości (czy też - podświadomości)

Pozdrawiam
Ryszard Taxidriver dnia 30.04.2014 17:57
Pablo, ale czy ty lubisz żubrówkę z trawą w środku, czy z taką trawą jaką serwował sobie mój bohater z komina. :p?
zrekapitulowana brzytwą, albo nożem nie byłoby tak strasznie i wyraziście jak siekierą
ZaredM "narkotyzujący dym podrażnił mu gardło" brzmi nie tylko dramatycznie, ale wręcz patetycznie. :)
Dzięki wszystkim za wizytę!
Pozdrawiam.
R. Tax.
pablovsky dnia 30.04.2014 17:58 Ocena: Świetne!
Z trawą w środku. Innej nie jadam ;)
puma81 dnia 05.05.2014 21:03 Ocena: Świetne!
Świetny pomysł. Wszystko wyjaśnia się w ostatnim akapicie, co świadczy o znakomitej konstrukcji tekstu. Bardzo dobrze się czyta, płynnie, nie ma nużących opisów, na które jestem szczególnie wyczulona. Masz taki "szybki" styl.
Treść zaskakująca. Świrnięty ten Twój literat.
Bardzo się podobało.
Pozdrawiam :)
Ryszard Taxidriver dnia 07.05.2014 15:38
Dzięki za wizytę pumko. Sądzę, że każdy literat ma w sobie coś ze świra. W końcu który pisarz (pisarka) nie daje się ponosić fantazjom?
Pozdrawiam.
R. T.
Dobra Cobra dnia 31.07.2014 12:30
Branie psychotropów i narkotyków nie jest dobre. Jeśli jednak nasz bohater bierze je z premedytacją dla sławy - jeszcze gorzej! Nie mozemy dawać takich przykładów młodzieży, która i tak jest spsiona, a jej morale niskie.

Tak rozumiem ten tekst. Odpowiedzialność pisarza jest tym, czego nam brak w obecnych czasach.


Pozdrawiam,

DoCo
VoodooChild dnia 14.12.2014 22:21
Podoba mi się zaskakujące zaskoczenie. Ach mieć taką klinikę :p
Natomiast to zdanie jest naprawdę świetne:
Cytat:
Wena za­czy­na­ła do­bi­jać się do jego głowy, jak pi­ja­na zdzi­ra do nie­czyn­nej me­li­ny.
Ryszard Taxidriver dnia 14.12.2014 22:49
Cieszę się, że się podobało. :)

Pozdrawiam.

R. Tax.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty