Ziemia była jeszcze wilgotna, czułam jej miękkości pod stopami. Na młodych gałązkach dębu wisiały krople deszczu. Świeciły jak diamenty - czyste i ciężkie. Bociany odskakiwały jak wielkie, białe anioły.
W maju nie wywieszam prania na zewnątrz - gdybym tak zrobiła, kilka razy dziennie najpierw by wyschło, przyszedł by deszcz, następnie znów przychodziłby ciepły wiatr i słońce - znów zostałoby zmoczone. Ubrałam się ciepło. Mam wrażenie, że gdy wychodzę z domu psy strasznie się cieszą. Szepczę: cześć maluchy, idziemy na długi spacer. Po czym biegnę trochę szybciej, by je nieco rozruszać. Lubię radość tego miejsca, piękną porcelanę i obrusy, pachnące drewno, spokój ikon, psy ciągające mnie za nogawki, kwitnące jabłonie, głos taty wracającego do domu. Dziś rano, gdy jeszcze leżałam, podszedł do łóżka z herbatą i odsłonił zasłony; „zobacz ile słońca, dzień dobry”. W takich rodzinach jak moja, mimo wielu trosk, zaczynałam zwykle dzień czując ciepło tych, którzy mnie otaczają. Pomyślałam, że dziś będzie wyjątkowo piękny dzień.
„Możesz myśleć o sobie, jak o księżniczce”, mawiał tato gdy byłam mała. Każdą dziewczynkę witano w tej rodzinie szczególnie. Wyszyto mi koszulę, uczono pisać listy. W wieku sześciu lat robiłam to już w dwóch językach. Trzeci noszę w sobie - niemy język zachwytu nad światem.
Po deszczu świat jest przejrzysty. Nie ma miejsca na fałsz, przyroda i świat jest wyczyszczony, bezbronny i obnażony. Światła, chmury i drzewa tworzą we mnie westchnienie - tak pięknie, jak tu pięknie.
Niebo zaskakuje mnie każdego dnia. Z głębokiego granatu przechodzi subtelnie w bladoróżowy, lekko łososiowy kolor na horyzoncie; to tak, jakby grając na pianinie wyjątkowo ciężką, smutną melodię pod jej koniec - zwolnić, robiąc długie pauzy pomiędzy tonami, dodawać coraz wyższe nuty, by w końcu zamilknąć. Pogodzenie po burzy. Zdrowienie po chorobie. Potem już tylko jasność.
W moją stronę z czasem zaczęły zmierzać mgły. Stałam właśnie nad grobami dziadków. Pomyślałam, że tak dobrze, że w tej mgle na waszych grobach świecić będzie światło. Byliście tak wielką błogością i ciepłem w moim życiu, że nie pozwolę, by zasnuły was mgły, wiatry i deszcze. Tak wiele ciekawych rzeczy słyszę ostatnio o swoich przodkach - ci najdawniejsi, którzy przybyli do majątku niedaleko Tomaszowa Lubelskiego - mówili po niemiecku. Ratowali bliźnich, wędrowali po świecie, uprawiali ziemię. Lekarze, księża grekokatoliccy, nauczyciele. Uczono zasad pokory, poświęcania wszystkiego dla rodziny, błędy wybaczano. Spostrzegłam, że wyrósł już biały bez, zakwitły konwalie o twardych łodyżkach i mocnych białych, maleńkich kwiatach. Z uśmiechem przyjęłam myśl, że wyglądają jak kieliszki - szampanówki.
Mgły tworzyły piękny widok na tle drzew, zachodzącego słońca i granatowego nieba. W domu czekały na mnie naleśniki z jagodami.
Szczęście rodzaju prostota.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt