Kiedy przeszłość się budzi - al-szamanka
Kategoria Konkursowa » Tajemnica kamienicy » Kiedy przeszłość się budzi
A A A

Spoglądałam na jasny, obszerny pokój, który miał być moim salonem.
Czterech mężczyzn w niebieskich kombinezonach wnosiło właśnie meble. Pachniało drewnem, klejem stolarskim i świeżą farbą, na parkiecie tańczyły cienie wiekowych lip. Jako dziecko miałam wrażenie, że rosną po drugiej stronie ulicy na wyciągniecie ręki.


- Niezłe mieszkanie pani sobie fundnęła - stwierdził z uznaniem jeden z pracowników. - Ze sto metrów będzie.
- Sto piętnaście - poprawiłam.
- Aha. Mury tu porządne, doskonała cegła. Wiem, kuzyn pracował przy renowacji. Te kamienice należały przed wojną do bogatych Niemców. Fabryki mieli po tamtej stronie rzeki, tu wygodnie mieszkali. Tylko siatki musi pani w okna powstawiać, bo komary od rzeki lecą i tną jak szalone.
- Wiem.

Oczywiście, że wiedziałam. Mieszkanie należało do babci, a brzeg rzeki wydeptywałam od wczesnego dzieciństwa, łowiąc małą wędką uklejki, które lądowały na starej patelni przywiezionej jeszcze zza Buga.
Wspaniałe czasy i wspomnienia. Nigdy potem nie było już tak pięknie. Rodzina porozjeżdżała się po świecie, a ja coraz rzadziej odwiedzałam stare kąty, tym bardziej, że wraz z postępującą chorobą Parkinsona babcia stała się nieznośna. Korzystała tylko z najmniejszego pokoju, a w kuchni graniczącej z salonem pojawiała się tylko po to, aby w pospiechu coś zjeść. Twierdziła, że w ścianie dziwnie puka, tak, jakby z wysoka spadała metalowa kulka i jakiś czas toczyła się po nierównej powierzchni. W końcu zrezygnowała z przygotowywania posiłków i jadła tylko to, co przynosiła stara, znajoma pielęgniarka. Otrzymałam od niej list, w którym informowała, że obie nie życzą sobie żadnych odwiedzin, gdyż z mojej winy, a zwłaszcza z powodu prowadzenia prywatnego gabinetu psychologicznego, członkowie rodziny stracili ze sobą kontakt.

Jakież było moje zdziwienie, gdy otrzymałam mieszkanie w spadku.
Świeżo po rozwodzie, ciągle jeszcze z nieuporządkowanymi myślami, szukałam nowych dróg w życiu. Powrót do zaufanego miejsca dał mi poczucie bezpieczeństwa.
W przeciągu dwóch miesięcy nowe gniazdko zostało urządzone, miałam nawet własny gabinet, a w kalendarzu zaznaczone terminy przyjęć. Świat lśnił wszystkimi kolorami tęczy.

Stracił je po paru dniach. Pracowity tydzień i nadzieja weekendowego lenistwa. Chyba ze zmęczenia, a może dlatego, że w snach prześladowały mnie koszmary, obudziłam się w środku nocy z nieprzepartą ochotą na szklankę zimniej wody. Ciemność za oknem kuchennym drżała migotliwym blaskiem zepsutej lampy ulicznej, na parapecie układały się fioletowe cienie.

I wtedy usłyszałam.
Dźwięk spadającej metalowej kulki. Wydawało się, że podskoczyła parę razy, cichnąc tak nagle, jakby przeniknęła do innego świata. Już zamierzałam wzruszyć ramionami, gdy odgłos powtórzył się. Natarczywie i ze wzmożoną siłą. A potem jeszcze raz, i jeszcze.
Miałam wrażenie, że kolejne dźwięki spadania stają się coraz bardziej niecierpliwe, jakby czekały na moją reakcję lub chciały coś zakomunikować.
Wiedziona impulsem przysunęłam się do ściany, palce automatycznie wystukały marsz Radetzkiego. Musiałam zatkać uszy, gdyż w odpowiedzi, tuż spod tynku, wydobyła się istna kakofonia dźwięków, jakby kulek było tysiące. Małych i dużych, brzmiących subtelnie lub głucho, przerażająco.
Nawet nie wiem, kiedy uciekłam do łóżka i, drżąc pod kołdrą, usiłowałam sobie wmówić, że przemęczony umysł jest w stanie wyprodukować najbardziej niesamowite omamy. Byłam trzeźwą kobietą.

Niestety, ta trzeźwość w niczym mi nie pomogła. Ze snu wybijały uporczywe dźwięki dobiegające z kuchni, straciłam apetyt, a znajomi zastanawiali się, dlaczego tak szybko chudnę. Mając w pamięci natręctwa babci, nikogo nie poprosiłam o pomoc. Nikt nie wiedział, że w moim mieszkaniu działy się dziwne rzeczy.

Wytrzymałam długo. Aż do dnia, gdy wbrew wszystkiemu postanowiłam upiec ciasto.
Było ciche, niedzielne południe. Kręciłam się po kuchni, udając sama przed sobą, że jestem w dobrym humorze i tak w ogóle to na wszystko gwiżdżę. Od nocy dzieliło mnie dobrych dziesięć godzin, słońce dodawało odwagi. To, że nerwy miałam napięte jak postronki zrozumiałam dopiero w momencie, gdy na pierwszy dźwięk od strony ściany rzuciłam w jej kierunku już wypełnioną ciastem blachę. Rzuciłam z rozmachem, determinacją i siłą nagromadzonej wściekłości. Runął potężny kawał tynku, obnażając cegły oklejone strzępami szarozielonej tapety. Jak zahipnotyzowana zaczęłam wyciągać je bez wysiłku jedna po drugiej, gdyż, jak się okazało, nie były spojone zaprawą. W ścianie ujrzałam wnękę, a w niej słoik wypełniony pożółkłymi wycinkami z niemieckich gazet.

Od tego dnia nigdy już nie usłyszałam okropnego dźwięku, zaabsorbowało mnie natomiast odczytywanie wiadomości z tysiąc dziewięćset dwudziestego roku. Wszystkie dotyczyły makabrycznego mordu dokonanego na młodej Żydówce. Emma Pluskat miała dziewiętnaście lat, gdy wyciągnięto ją z wód Odry. Zabójca udusił ją przy pomocy drutu, przeciął powłoki brzuszne, pozbawiając ciało wnętrzności. Istniało podejrzenie, że dziewczyna była w ciąży. Sprawcy nigdy nie ujęto.

Zaleciłam sobie urlop.
Nie opuszczało mnie przekonanie, że wszystko, co do tej pory się wydarzyło, musi mieć jakiś sens. Nieważne – zwidy czy zdolność wychwytywania pętli czasowych. Chciałam wiedzieć, co za tym wszystkim tkwiło.

Los mi sprzyjał. Potrzebowałam zaledwie dwóch dni, aby odszukać we Frankfurcie byłego pracownika tamtejszego archiwum. Chętnie udzielał wszelkich informacji. To od niego dowiedziałam się, że podejrzany w sprawie Hannes Stauffer, był właścicielem kamienicy, w której mieszkałam. Z braku dowodów nie został oskarżony, a trzy lata później ożenił się z córką bogatego przemysłowca, z którą miał syna Ottona. Podczas wojny młody Stauffer wyparł się ojca, zagorzałego zwolennika NSDAP, lecz wkrótce potem został wysłany na front wschodni, po czym słuch po nim zaginał.

W pewnym momencie archiwista ściągnął okulary i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
- Raczej pani tego nie wie - rzekł z namysłem. - Emma Pluskat została pochowana na żydowskim cmentarzu po waszej stronie. Do dzisiaj znajduje się tam kamień nagrobny. Trochę już nadszarpnięty czasem, ale napisy są jeszcze doskonale widoczne.
- Poszukam tego miejsca - odparłam z naciskiem. - Ta historia niezwykle mnie interesuje. No i jak pan sądzi - czy wycinki z gazet gromadziła osoba niewinna? Hannes Stauffer był podejrzany, ale niczego mu nie udowodniono. Niemniej ta sprawa musiała go wyjątkowo zajmować. Z dat wynika, że powracano do niej jeszcze dobrych parę lat, a on to wszystko zbierał i pozostawił dla potomności. Nawet swój wizerunek, gdyż jest na wielu fotografiach. Przystojny był, bardzo aryjski.
- Kto wie... - W zamyśleniu potarł zmęczone powieki. - Równie dobrze mógł być niewinny.
- A jak mam wytłumaczyć te dziwne odgłosy w ścianie?
Uśmiechnął się lekko, wskazując palcem na sufit.
- Wiele niewytłumaczalnego dzieje się między niebem a ziemią.

Tydzień po rozmowie pojechałam na cmentarz żydowski. Od dawna znajdował się w rozsypce. Pamiętałam go dobrze z czasów dzieciństwa, gdyż często służył nam jako plac zabaw - zawsze rosły tam nieprzebrane ilości konwalii. Dlatego z niejakim rozrzewnieniem szłam ledwo dostrzegalnymi ścieżkami, wypatrując mniej zniszczonych kamieni. Widok zburzonej do połowy kaplicy, a może grobowca, spowodował, że stanęłam jak wryta. Déjà vu?!
Nagła burza wspomnień, jasna i plastyczna niczym rzeczywistość, utworzyła wokół mnie panoramiczny obraz przeszłości. Słyszałam wesołe głosy bawiących się w chowanego przedszkolaków i mój własny... Pałka, zapałka, dwa kije, kto się nie schowa...
To miejsce miało dla mnie szczególne znaczenie. To tu po raz pierwszy uświadomiłam sobie czym jest grób. Płakałam zrozpaczona ludzkim przemijaniem. Moim i tej kobiety, której imię przerysowałam wtedy z kamienia na kartkę, aby w domu pokazać mamie i prosić o przeczytanie. Emma Pluskat!

Znałam ją. Właściwie zawsze. To ona zakończyła ufny i niefrasobliwy etap mojego dzieciństwa, aby po tylu latach jeszcze raz zasiać w moim sercu niepokój. Stojąc przy jej grobie, roztrzęsiona i na skraju załamania nerwowego, dopiero po paru minutach zauważyłam, że ziemia wokół była uprzątnięta, a stojący z boku znicz migotał ciepłym płomykiem.
Zachwiałam się. Niespodziewanie poczułam na plecach silne, męskie ramię.
    

                                                                         *

Hallo, Michael

Miło mi, że postanowiłeś otworzyć we Frankfurcie nową filię Twojej firmy. Wiem, robisz to ze względu na mnie, ale i Tobie będzie wygodniej przyjeżdżać do Słubic. Dzielić nas będzie tylko rzeka.
Ciągle nie mogę uwierzyć, że zbliżyła nas tragedia z przeszłości.
I ciężko mi pojąć, że najpierw Twój ojciec, a potem Ty nosiłeś w sobie wyrzuty sumienia, których nigdy nie miał Hannes Stauffer. Zawsze będę powtarzać - cóż mogą dzieci za grzechy rodziców. Emma na pewno myślała tak samo, dlatego musieliśmy się spotkać, także po to, abyś w końcu odzyskał spokój i wolność.
A jeżeli mam dzielić z Tobą wolność, to tak, zgadzam się. I myślę, że nasza podróż w nieznane spodoba się jeszcze komuś. Jutro znowu zapalę dla niej znicz.
 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
al-szamanka · dnia 23.05.2014 20:32 · Czytań: 2310 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 34
Komentarze
tydrych dnia 25.05.2014 13:10 Ocena: Świetne!
Ho! Ho! Aleś zaszalała! :)
Historia jak z najlepszego horroru wzięta, choć sama w sobie nie ma z nim nic wspólnego.
Niezwykle ujęty temat zaskakuje przebiegiem akcji i wciąga przy czytaniu tak, że nie ma czasu na nic innego.
Oj! Ty to pięknie potrafisz "złapać" czytelnika na wędkę.
Składam za to podziękowanie: Serdeczne Dzięki.
zajacanka dnia 25.05.2014 13:26 Ocena: Świetne!
Al, świetny tekst! Przeczytałam z wielkim zainteresowaniem! Dreszczyki mi nawet kilka razy przeszły tu i ówdzie.
Tak się zastanawiam, co w tych kamienicach siedzi, że wabią, przyciągają, że mieszaja w życiu, w głowach... Nie chcę domniemywać realności...
Napisane perfekcyjnie, jak to u Ciebie:)
Pozdrawiam serdecznie :)
mede_a dnia 25.05.2014 13:28 Ocena: Świetne!
Bardzo ciekawa historia, sprawnie poprowadzona, spójna, klimatyczna. Mimo elementów parapsychologicznych wiarygodna, mocno umocowana w rzeczywistości. Ładny język. Bardzo mi się podobało.
kamyczek dnia 25.05.2014 17:39 Ocena: Świetne!
Tajemnica kamienicy wciągnęła mnie tak bardzo, że postanowiłam, trzymając się tropów zostawionych przez Autorkę, dotknąć jej sedna. Osobę opowiadającą mi tę historię nazywam sobie umownie „narratorką”. Tropy to:
• zamordowana w 1920 r. Emma Pluskat ma zaledwie 19 lat (ur. 1901 r.) może być rówieśnicą babci „narratorki”
• Hannes Stauffer ożenił się w 1930 r. z córką bogatego przemysłowca
• syn Stauffera, Otton, jako kilku/kilkunastoletni chłopiec zostaje wysłany na front wschodni
• istniało podejrzenie, że dziewczyna (Emma) była w ciąży.
• dzieciństwo narratorki przypada na lata 60- te XX w.
• stara patelnia przywieziona jeszcze zza Buga

Pierwsza z możliwych wersji: Syn Stauffera, Otton, szczęśliwie przeżywa zawieruchę wojenną, żeni się (jeszcze na terenach wschodnich) z mamą narratorki. Pakuje skromny dobytek (m.in. patelnię) i wraz z żoną i jej matką, a babcią narratorki, wraca do Polski, do Słubic.
Zamieszkują w kamienicy, która kiedyś była własnością Hannesa Stauffera. Babcia (ze strony matki) staje się właścicielką mieszkania pewnie dużo później, na mocy odpowiednich przepisów, ale to nie jest tak ważne. Nasza narratorka spędza dzieciństwo w Słubicach, stąd doskonała orientacja w terenie. A, że jest osobą bardzo wrażliwą ( taką ją postrzegam, choćby po tym akapicie:To miej­sce miało dla mnie szcze­gól­ne zna­cze­nie. To tu po raz pierw­szy uświa­do­mi­łam sobie czym jest grób. Pła­ka­łam zroz­pa­czo­na ludz­kim prze­mi­ja­niem. Moim i tej ko­bie­ty, któ­rej imię prze­ry­so­wa­łam wtedy z ka­mie­nia na kart­kę, aby w domu po­ka­zać mamie i pro­sić o prze­czy­ta­nie. Emma Plu­skat!
Zna­łam ją. Wła­ści­wie za­wsze. To ona za­koń­czy­ła ufny i nie­fra­so­bli­wy etap mo­je­go dzie­ciń­stwa, aby po tylu la­tach jesz­cze raz za­siać w moim sercu nie­po­kój.

tym bardziej zależy jej na rozwikłaniu zagadki i zapewnieniu „spokoju duszy” pokutującym duszom/duszy. A Michael? Może to wnuk Hannesa (siostrzeniec albo bratanek Ottona? – "I ciężko mi pojąć, że najpierw Twój ojciec, a potem Ty nosiłeś w sobie wyrzuty sumienia, których nigdy nie miał Hannes Stauffer"…) Co łączy narratorkę z Michaelem, więzy krwi? Tego nie wiem, domyślam się jednak, że są sobie bliscy.

Druga wersja: A może Michael był wnukiem Emmy, a babcia naszej narratorki Żydówką, serdeczną przyjaciółką Emmy Pluskat? Tylko skąd wtedy u niej patelnia jeszcze zza Buga?
Oj, kiepski ze mnie detektyw, mimo wysiłków nie dotknęłam sedna. Ale nic to. Ważne, że opowiadanie spełniło swoje zadanie: miało zaintrygować - i zaintrygowało. Jestem pod wrażeniem lekkości pióra.

Pozdrawiam serdecznie.
mede_a dnia 25.05.2014 17:54 Ocena: Świetne!
Mnie się wydaje, że narratorka poznała Michaela nad grobem Emmy i po prostu zakochali się w sobie, bo Michael ( jak i jego ojciec) opiekowali się tym grobem, bo wiedzieli, że to ofiara ich ojca i dziadka, który nigdy nie miał wyrzutów sumienia.
al-szamanka dnia 25.05.2014 17:54
Tydrychu, Zajacanko, Medeo bardzo Wam dziękuję za przeczytanie tekstu i za tak piękne oceny. Tym bardziej to znaczące, ponieważ każde z Was dysponuje lekkim piórem i fantazją.

Kamyczku :D, ale się zabawiłaś! Aż mi dech zaparło i jeszcze raz sprawdziłam wszystkie daty. Hmm, zrobiłam małą (rzeczywiście na chybcika wkradła się nieścisłość) poprawkę i może w ten sposób moje wyjaśnienie okaże się wiarygodne. Michael jest wnukiem Hannesa i oboje z moją bohaterką od dawna nie są już nastolatkami :)
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie:)
amsa dnia 25.05.2014 20:16
Al-szamanko - fantastyczna opowieść:). Pomyślałam sobie, jak te kulki zaczęły spadać i niepokoić bohaterkę, że babcia lekko złośliwa była, wiedziała jak urządzić wnuczkę:(. A tu takie zaskoczenie:). I, nie powiem, jak to silne męskie ramię się pojawiło, zadrżałam, może nowy mord?. Ale Ty w zupełnie inną stronę poszłaś i bardzo dobrze:). Ludzie się nie zmieniają, są tacy sami wszędzie - dobrzy i źli, niezależnie od narodowości i uważam, że bardzo fajnie to pokazałaś:).

Pozdrawiam

B)
al-szamanka dnia 25.05.2014 20:42
Dokładnie tak, jak napisałaś, Medeo:)

Ach, jak bardzo się cieszę, że się Tobie podobało, Amso:)
Należysz do grona tych wymagających czytelników, dlatego Twoja pochwala jest dla mnie wyjątkowo cenna:)
Dziękuję:)
kamyczek dnia 25.05.2014 20:50 Ocena: Świetne!
al-szamanka napisał/a:
Michael jest wnukiem Hannesa i oboje z moją bohaterką od dawna nie są już nastolatkami
Ha, a jednak nie taki kiepski detektyw ze mnie, jak myślałam ;)
Niesamowita historia, cieszę się z jej szczęśliwego zakończenia.
mike17 dnia 26.05.2014 17:26 Ocena: Świetne!
Pierwsze gwałtowne acz wyraziste i jakże soczyste skojarzenie tuż po lekturze tego opka naszło mnie i już nie chciało puścić - stworzyłaś świetnie klimat, który do złudzenia (tak tak) przypomina "Lokatora" Romka Polańskiego, jeden z moich ukochanych movies :)
Poczułem podobny dreszcz już od chwili z kulkami - Paranormal zgrabnie wpleciony w życie starego domu, który niejedno widział...

Całość bardzo przemyślana i logicznie poprowadzona, jak to w takich razach należy uczynić.
Nie podałaś na tacy odpowiedzi, kto był kim dla kogo, ale przy wnikliwej lekturze szybko można rozgryźć tę zagadkę :)
I plusem jest właśnie to, że każesz się zastanowić, nie dajesz kawy na ławę.
Świetny nerw kryminalny!
I napięcie, które pięknie pulsuje między wierszami.
I gdy pojawiła się wzmianka o mordzie, powróciło wspomnienie "Blue Velvet" mistrza Lyncha.
Jakoś tak samo to do mnie przyszło, jak ileś lat wstecz, kiedy oglądałem kultowy film.

To jest materiał na wielkie, wypasione opowiadanie.
Można pociągnąć fajnie dialogi, dodać nowe postacie, podkręcić ciśnienie.
Ale jako miniatura bezdyskusyjnie świetnie się broni i może za sprawą małej przestrzeni słownej tak mocno oddziałuje na czytacza.

Great :)
al-szamanka dnia 26.05.2014 19:38
Cytat:
To jest materiał na wielkie, wypasione opowiadanie.

Nie tylko, Mike, z tego można zrobić także książkę... ale czasu zbywa. Może kiedyś...
Tymczasem dziękuję za piękny koment.
Skojarzenia z "Lokatorem" bardzo mi pochlebiły.

Pozdrawiam:)
pablovsky dnia 29.05.2014 12:50 Ocena: Świetne!
Nie ma o czym mówić, jedno z lepszych opowiadań, jeśli nie najlepsze. Jest klimat, są emocje, wszystko polane dreszczowym sosem ;)
Przede wszystkim cała historia jest logiczna, nie zdarzają się (jak to nieraz bywa) sytuacje, że musimy cofnąć się do określonego punktu, aby zrozumieć koligacje między poszczególnymi osobami.
Rzeczywiście, gdyby tak na podstawie tego krótkiego opowiadanka napisać książkę, wplatając w nią inne, ciekawe wątki?
Podejrzewam, że mogłaby to być nad wyraz interesująca lektura, a krew w żyłach czytelników zmroziłaby się niejednokrotnie.
Brawo, jestem pod wrażeniem, szamanko.
al-szamanka dnia 29.05.2014 18:12
No i jak zwykle, nie brakuje pod moim tekstem Pablo, Pablovsky'ego :D
I przyjemnie mi czytać, że jesteś pod wrażeniem.
O książce myślałam wcześniej, niestety skleciłam tylko jej streszczenie, a i to musiałam ciąć, bo za dużo znaków mi obrodziło.
Pozdrawiam serdecznie, dziękuję:)
henrykinho dnia 02.06.2014 08:58
Zgrabnie poprowadzony motyw śledztwa, sporo wtrąceń stapiających uwagę czytelnika z bohaterką i jej życiem - właśnie tą opisowość jestem skłonny postawić na piedestale pod tym względem, z pewnością pozwoliła ona przejąć się z losami podarowanego w spadku mieszkania.
Podoba mi się drążenie w zamierzchłej przeszłości, szczególnie tej około-wojennej - kto powie, że już sama, niemiecka otoczka NSDAP nie wywołuje nieprzyjemnych ruchów tektonicznych na plecach?
Wymuszasz swoim pisaniem myślenie i jak widać po komentarzach - dostarczasz też przy tym... rozrywki. To nieodłączne komponenty dobrego, zapadającego w pamięć pisania. Również moim zdaniem ;)

pozdrawiam
al-szamanka dnia 02.06.2014 18:02
Bardzo sympatyczny komentarz, Henrykinho:)
Czuje się podbudowana.
Dziękuję i pozdrawiam słonecznie:)
Wasinka dnia 04.06.2014 19:20
Kiedy przeszłość się budzi, robi się całkiem interesująco. Jak widać po Twojej opowieści.
To jeden z tekstów, któremu dałam jedną z wyższych ocen. Podiumalną, że tak powiem. ;)
Historie bohaterów zazębiają się lub przylegają blisko, ładnie nas do tego doprowadziłaś, więc śledziłam słowa zaintrygowana.
Potrafiłaś też stworzyć klimat, w którym czytelnik czuje zdarzenia i emocje, a to jeden z moich najważniejszych warunków dla dobrego tekstu.
Do tego ładny język. Zdarza się parę złośliwych przecinków i wygłodniałych literek, które pożarły ogonki, ale ogólnie jest zręcznie i przyjemnie.

Pozdrawiam z wieczorem w czerwcowym odzieniu.
al-szamanka dnia 10.06.2014 21:22
Klimat, ładny język, zaintrygowana... eeech, jak bezwstydnie przyjemnie mi coś takiego czytać o własnym tekście:)
Dziękuję.
Ale nigdy Ci nie zapomnę, że kazałaś ciąć;););););)
blaszka dnia 18.06.2014 19:39
Czytałam już wcześniej i teraz dziwię się, że nie ma mojego komentarza. Widocznie go nie napisałam ;)
Jest baaardzo klimatycznie, tajemniczo od początku, więc trzyma w napięciu. Rozwiązanie zagadki mocne, wg mnie trochę za mocne i dlatego mało wiarygodne.
Bardzo ładny styl, ale to standard u Ciebie ;)
Pozdrawiam
al-szamanka dnia 19.06.2014 12:03
Hej, Blaszko, ach jak fajnie, że trzymało w napięciu. A niewiarygodność zagadki? Hmm, tajemnice kamienicy takie bywają;););)
Pozdrawiam:)
Wasinka dnia 19.06.2014 13:11
al-szamanka napisał/a:
Ale nigdy Ci nie zapomnę, że kazałaś ciąć

Nie ja, regulamin. :)
Mnie chodziło tylko o to, żeby tekst wziął udział w konkursie, przykro by było odrzucić.

Nic nie stoi na przeszkodzie, byś wstawiła wersję rozszerzoną pod spodem. :)

Pozdrawiam słońcem tańczącym z wiatrem.
al-szamanka dnia 19.06.2014 13:27
Eeech, Wasinko, przecie wiem:):):)
Ale niestety, co wycięte, to już bezpowrotnie wyrzucone:)
Taka jestem roztrzepana.
Wasinka dnia 19.06.2014 14:44
Al-szamanko, wiem, że wiesz. :) Ale czasem muszę napisać tak sobie a Muzom. ;)
al-szamanka dnia 20.06.2014 17:51
Też tak niekiedy mam:) W każdym bądź razie dobrze, że mnie wtedy pogoniłaś z tym cięciem, inaczej całe opowiadanie wrzuciłabym do kosza:)
Wiolin dnia 22.06.2014 15:10 Ocena: Świetne!
Witaj Al.

Rzadko zapędzam się w tamtą stronę....w stronę prozy. Nie żałuję. Wiesz - zachwyca Twój perfekcjonizm... dopieszczony każdy szczegół - logika opóźnia reakcję przewidywania, dzięki czemu opowiadaną historię ubiera dreszczyk emocji....Umiesz pisać o miłości jak i prowadzić śledztwo nawet w sprawie z zaświatów....Z Twoimi tekstami nie da się nudzić. Pewnie z Tobą samą też nie.....
Bbb mi się podoba Twoje tworzenie. Masz niesamowitą wyobraźnię. Pozdrawiam serdecznie.
Miladora dnia 22.06.2014 15:37
Naprawdę dobra proza, Al. :)
Spokojna, płynna narracja tak dalece wiarygodna, że nie sposób się od niej oderwać.
I klimat umiejętnie wydobyty poprzez świadomość tego, co chciałaś przekazać, nie wykładając jednocześnie wszystkich kart na stół.
Wciągnęło mnie. :)

Przy okazji parę maluszków, które rzuciły się w oczy:
Cytat:
na wy­cią­gnie­cie ręki.

Cytat:
ło­wiąc na małą wędkę uk­lej­ki, które lą­do­wa­ły na sta­rej pa­tel­ni

No i rytm tego zdania podkreśla rym "uklejki/patelni". Może ukleje? To małe ryby.
Cytat:
Nawet nie wiem(,) kiedy ucie­kłam do łóżka

Cytat:
a zna­jo­mi za­sta­na­wia­li się(,) dla­cze­go tak szyb­ko chud­nę.

Cytat:
Mając w pa­mię­ci na­tręc­twa babci(,) ni­ko­go nie po­pro­si­łam o pomoc.

Cytat:
że wszyst­ko, co do tej pory się wy­da­rzy­ło(,) musi mieć jakiś sens.

Cytat:
słuch po nim za­gi­nał.

Cytat:
ale nic mu nie udo­wod­nio­no.

Niczego mu nie udowodniono.
Cytat:
- Kto wie. - W za­my­śle­niu po­tarł zmę­czo­ne po­wie­ki. - Rów­nie do­brze mógł być nie­win­ny.

Dałabym wielokropek - Kto wie... - W zamyśleniu potarł itd.

Miło czytać dobrze skonstruowane opowiadanie.

Serdeczności :)
al-szamanka dnia 22.06.2014 16:35
Wielka to niespodzianka, Wiolinie, że Poeta pojawia się pod moim tekstem.
Tym bardziej dziękuję za przeczytanie:)

Miladoro, wzięłam do serca Twoją pomoc i poprawiłam to i owo. Fajnie, że wciągnęło, to największa dla mnie nagroda.
Pozdrawiam:)
JaneE dnia 23.06.2014 14:11
Wiedziałam, że się nie zawiodę.
Bardzo dobry tekst. Trzyma w napięciu, niepokoi.
Pozostawiłaś miejsce dla wyobraźni. Zakończenie można interpretować w różny sposób.

pozdrawiam słonecznie :)
al-szamanka dnia 23.06.2014 19:29
Lubię pozostawiać miejsce dla wyobraźni, to tak, jakbym rozmawiała z ewentualnym czytaczem.
Przyjemnie, że nie zawiodłam;);)
Pozdrawiam i dziękuję za poczytanie:)
bosski_diabel dnia 24.06.2014 09:10 Ocena: Świetne!
Witaj Al...wczoraj miałem urodziny:) i czytałem ten tekst i nieświadomie ale zrobiłaś mi ogromny prezent tym tekstem ...bo, już od dawna wiem, że Ty potrafisz trafić w czytelnika celnymi emocjami, tu ich nie brakuje, potrafisz łączyć dokładnie wszystko i przyspawać jak to mówisz czytacza do tekstu zostawiając furtkę dla jego interpretowania.
Al już tu wszystko napisano więc doda tylko ...a Ty pisz i ciesz Nas swoimi publikacjami, pozdrawiam przeserdecznie dziękując za chwile wzruszeń.
al-szamanka dnia 25.06.2014 21:12
Ach, Bosski, jeżeli uznałeś ten tekst jako prezent urodzinowy, to ze szczęścia aż się rumienię. I taki koment jest dla mnie na wagę złota. Dziękuję i wszelakich cudowności życzę:)
Krystyna Habrat dnia 09.07.2014 12:30
Gratuluję wysokiego miejsca w konkursie. Umiejętnie mieszasz niesamowitość z historią. Dużo tu niedopowiedzeń, tajemnic i sugestii do snucia różnych przypuszczeń, co wzbogaca tekst i wciąga czytającego.
Pozdrawiam
KH.
al-szamanka dnia 10.07.2014 09:06
Dziękuję, Krystyno, za tak pozytywny komentarz:)
Pozdrawiam z ukwieconego balkonu:)
Szuirad dnia 28.10.2014 21:10
Witaj
Na tekst natchnąłem się dopiero teraz, przy Sofie październikowej i choć późno to widzę, że nie jestem osamotniony w ocenie atmosfery i sposobu podania opowieści. Fakt, że jest to tekst konkursowy trochę widać w skrótach i cięciach, ale takie są realia i umiejętność wybrnięcia też jest atutem i podejrzewam, że ktoś, kto nigdy nie przygotowywał tekstu (czytaj ciał) na konkurs niczego nie dostrzeże. Z drugiej strony zmusza to do uważniejszego czytania. Przyznam, że po pierwszym czytaniu, pewnie w tych detektywistycznych gierkach dobry nie jestem, miałem problem z połapaniem się kto jest/może być kim. I to jest atut dla czytelnika wybrednego. A ja zmęczony dziś alergią, przytępiony nieco, poddałem się bez walki.
Ale cieszę się, ze późno, bo późno, ale na tekst trafiłem
pozdrawiam imbirem i herbatą
Sz
al-szamanka dnia 29.10.2014 21:31
Oj, cięłam, Szuirad, i było to bardzo denerwujące.
Ale przyjemnie mi, że nawet po paru miesiącach, ktoś jeszcze zechciał tu zawitać.

Pozdrawiam i zdrowia życzę :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty