Zimna Parówka - amoryt
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Zimna Parówka
A A A
Czekam, kiedy Chuck Palahniuk oskarży mnie wreszcie o plagiat.






Strzelaj wreszcie! Krzyczy na tyle głośno, by jej głos odbił się echem od gór. Jej oczy czerwone od łez. Dłonie zaciśnięte w pobielałe już pięści. Pot kropla za kroplą, spływał po jej czole. Była zgrzana od tego kombinezonu, który ma chronić świat przed nią. Łatwo ci mówić, myślę. To nie ty trzymasz broń. To nie ty masz siebie zabić. Przecieram czoło wolną dłonią. Rewolwer wciąż wycelowany w punkt między jej nosem a ustami. Jeśli teraz strzelę, to kula przebije zęby i roztrzaska kręgi szyjne odpowiedzialne za życie. Jeśli dobrze pamiętam z lekcji biologii, to potrzebuję zniszczyć ten, który nazywamy 4C. Śmierć jest wtedy bezbolesna i natychmiastowa.
Nie chcę się nawet zastanawiać, skąd wiem to o śmierci. Mogę patrzeć tylko na jej poczerwieniałą od długiego marszu twarz. Jej przekrwione oczy. Przetłuszczone włosy. Nie wygląda jak dziewczyna z plakatu, ale i tak jest dla mnie najpiękniejsza.
Jeśli myślisz inaczej, to spierdalaj.


Pewnie chcesz wiedzieć, jak można znaleźć się w takiej sytuacji. To bardzo proste. Wystarczy mieć cholernego pecha i naprawdę złe wyczucie czasu. No. Tyle przeważnie wystarcza, by spierdolić sobie życie. Znam dziewczynę, która zjadła zimną parówkę na dzień przed maturą. Struła się nią i nie poszła na egzamin. Kiblowała kolejny rok. Poznała podczas w tym czasie w liceum chłopaka, który zrobił jej dziecko. Dziś jest samotną matką na zasiłku i alkoholiczką. Idę o każdy zakład, że ona codziennie duma, czy to właśnie ta parówka nie spieprzyła jej życia.
Co u mnie poszło nie tak? Urodziłem się z penisem.

Oczywiście to nie wszystko. Dorzuć do tego inteligencję, dobry gust i dużą samoświadomość. Nie znam lepszego przepisu na szkolnego aliena. Zawsze poza kręgiem normalnych ludzi, niezrozumiały, wyobcowany. Znasz ten archetyp. Dziś myślę, czy gdyby wszystko potoczyłoby się inaczej, to co bym osiągnął. Studia? Kariera? Naprawdę nie wiem. Rzeczywistość jest taka, że jednego dnia spotkałem ją. Alien poznał innego aliena. To nie mogło nie skończyć się seksem.
Wiesz, że na świecie są tysiące odmian chorób, które jeśli dobrze się rozprowadzi, to doprowadzą do pandemii biblijnych rozmiarów? Wystarczy wprowadzić zarażonego do większej aglomeracji miejskiej. Kwestia tygodni nim pół świata wyginie. Wiedz, że miliardy są wydawane rocznie na to, byśmy dożyli kolejnego roku. Czasami coś przejdzie do prasy i mamy w telewizji raporty o SARSie lub ptasiej grypie, choć pewnie źródłem przecieków były koncerny farmaceutyczne, które akurat miały leki na te choroby. Za kulisami jednak odbywa się regularna wojna. Ofiary są autentyczne. Nie usłyszysz tego w telewizji, radiu, czy nawet internecie, ale istnieją na Ziemi całe miasta, które po prostu wymierają w ciągu tygodnia. Mogę ci pokazać parę takich miejsc na Google Earth choćby i teraz. Myślisz, że czemu dopiero w XX wieku doszło do tak gwałtownego przyrostu populacji ludzkiej?

Najczęściej źródłem problemu jest tak zwany super-nosiciel. W organizmach takich osób, znana już wszystkim choroba, mutuje, znajduję nowego haka na ludzkość. Najczęściej wiąże się to z dorastaniem, kiedy gospodarka hormonalana stymuluje różne, dziwne rzeczy. Ty i ja mamy więcej pryszczy i marzymy, by wreszcie porządnie podupczyć, a super-nosiciel generuje w sobie Godzillę w skali mikro.

I ta Godzilla nie czyni super-nosicielowi żadnej krzwydy. Czasami siedzi zainkubowana w organizmie tego wybrańca i ta osoba czasami wytrwa nawet do studniówki. Może matury. Może nawet prześpi się z kimś. Zrobi sobie dziecko. Może zacznie planować piękną, idealną przyszłość. Będzie myśleć o przyszłej pracy i rodzinie. Nawet nie poczuje, kiedy kichnięcie stanie się bronią masowej zagłady. Kiedy odkaszlnięcie wyda wyrok na całą rodzinę. Uściśnięcie dłoni zabierze nadzieję na cokolwiek w życiu.

Takich ludzi łapie się, nim wybiją w pień więcej niż dziesięć tysięcy osób i zamyka w odpowiednich miejscach. Jeśli bardzo chcesz, to na Google Earth da się je znaleźć. Trzeba szukać nienaturalnych, fabrykowanych w fotoszopie miejsc, do których prowadzą nowe drogi zakończone w szczerym polu.

Jeśli jesteś choć trochę zmyślny/a, to już wiesz, co poszło nie tak.
Dasz wiarę, że ona sprawiała, że ludziom w ciągu tygodnia rósł śmiertelny guz mózgu? A uwierzysz jeszcze, że tylko ja byłem odporny na ten szit? Powiedzieli mi, że stała wymiana śliny między nami, uratowała mi życie. Że powoli uodporniała mnie na coraz groźniejsze wersje choroby. Po tym, jak pochowałem całą moją rodzinę, nie byłem pewien, czy byłem szczęśliwy z tego powodu.
I nie, nie wiem, czemu sam nie stałem się nosicielem i twórcą kolejnej zarazy. Niektórzy mają po prostu do tego predyspozycje.

Mówię jej, żebyśmy poczekali jeszcze parę minut. Nie znajdą nas przez co najmniej godzinę. Nie musimy się spieszyć. W zamian krzyczy tylko słowa, których nie rozumiem. Zapluwa sobie wizjer. Histeryzuje. Rozumiem ją.
Bardzo, ale to bardzo chcę, aby rozwiązaniem jej problemów nie był przedmiot w mojej dłoni. Ona opada na jakąś kłodę drewna. Siadam koło niej. Jej ciało tak ciepłe, że aż ja to czuję. Jej ramiona opuszczone nisko. Twarz rozluźniona. Oczy nieskupione na niczym. Jeśli kiedykolwiek będę mówił o rezygnacji, pewnie opiszę ten obrazek. Kiedyś to kiedyś jednak, a teraz przytulam się do niej. Nie mam słów. Nie mam myśli. Mogę tylko sprawić, że nie będzie się czuła sama. To chyba dużo, nie?


Zamknęli ją w ośrodku, który nie istniał w żadnym oficjalnym spisie. Hodowla broni biologicznej, jak to mi to ktoś ładnie opisał. Miejsce było dwie godziny drogi ode mnie, ale jeździłem codziennie. Zachrzaniałem jak ten głupi osioł, marnując majątek na przejazdy. Tyle gier i filmów przegapiłem. Ale...
Nie lubię tego mówić na głos, ale nie da się ukryć, że ta sytuacja sprawiła, że naprawdę pokochałem tę dziewczynę. Była ode mnie absolutnie zależna. Byłem jedynym człowiekiem na świecie, którego nie była w stanie zabić. Chyba nie muszę mówić, co się stało z jej rodzicami. Chodziłem więc do niej. Zawsze witało mnie to piękne, radosne spojrzenie. Zawsze na mnie czekała. Jej włosy uczesane. Twarz przykryta delikatnym makijażem. Inne ciuchy na każde odwiedziny. Pozwolili nam nawet seks uprawiać. Warto było tracić te parę godzin z każdego dnia.

Ona pierwsza słyszy furkot helikoptera. Hut, hut, hut. Zrywa się gwałtownie, szarpie mnie za ramię i idziemy dalej. Tylko kwestią czasu jest, kiedy nas znajdą. Naprawdę mam ochotę przyrównać sytuację do zaciskającej się pętli na szyi.
Biegniemy między drzewami. Czuję, jak to świeże powietrze wypełnia moje płuca, dając więcej sił. Ale ile można tak uciekać? Źle używane mięśnie dają o sobie znać. Nogi mnie palą. Płuca to parodia pieca. Coraz wyraźniej widzę w głowię, jak łapią nas i zamykają znów w klatce.
Kurwa.
Nie tak miało wyglądać moje życie. Miałem być czym innym. Czym ja właściwie jestem?
Ona zatrzymuje się nagle, opiera dłonie o kolana, oddychając ciężko. Patrzy na mnie. Jej oczy pokazują mi, że boi się bardziej ode mnie. To banalne co teraz myślę, ale nagle wszystko rozumiem. Wszystko staje się jasne i proste. Życie jest w końcu jasne i proste.
Doskakuję do niej, powalam na ściółkę. Krzyczy cicho, ale zatykam jej usta dłonią. Przyciskam całym ciałem, by się nie ruszała. Na koniec przytulam się do niej. Nie mija nawet pełna minuta, nim zaczyna płakać. Ściska mnie, aż czuję to w żebrach. Ona wyje, szlocha. Drży. Tak bardzo, bardzo drży. Zrywam zabezpieczenia jej kombinezonu. Rozsuwam suwak, rozdzielam rzepy. Gdy zdejmuję hełm, czuję, jak ze środka bije gorąco jej ciała. Odgarniam włosy z jej czoła i zostają one na miejscu, przyklejone do skóry potem. Wyciera kąciki oczu z wilgoci i pozwalam, wydmuchać się jej w mój rękaw. Robię zeza, bo to zawsze ją rozbawiało. Kiedy uśmiecha się wreszcie wbijam moje wargi w jej. Pocałunek jest długi i mokry. Sunę językiem po jej zębach. Moje dłonie już ją rozbierają. Rozdzieram to, w co ją zapakowano. Sam robię to samo. W parę chwil jesteśmy nadzy. Dotykam jej. Ona mnie. Tylko pot nas dzieli. Seks nie trwa długo. Leżymy potem wtuleni w siebie, mówiąc sobie dużo rzeczy.


Wytrzymała w zakładzie rok. Nie wiedziałem, co jej robili, ale zmieniała się. Czasami szybko, czasami wolno. Ale zawsze była różnica. Domyślałem się, że musieli stale ją badać, testować leki, szukać lekarstwa na jej chorobę. Długo ignorowałem, co się z nią stało. Sytuacja była zbyt dobra dla mnie, bym chciał ją zmieniać.
Nie poznała mnie podczas jednych odwiedzin. To wystarczyło, bym się ocknął. Sprawy potoczyły się bardzo szybko potem. Na tyle źle, bym mógł zapomnieć o normalnym życiu.

Wciąż jestem zbyt wielkim tchórzem, więc to ona musi wcisnąć mi rewolwer do dłoni i wycelować w swoje czoło. Odsuwa się na krok do tyłu. Trzymam broń wystarczająco długo by, zaczęły mnie boleć mięśnie. Słyszę psy w oddali. Krzyki ludzi. Pewnie biegają teraz w tych śmiesznych kombinezonach po całym lesie. Każdą napotkaną osobę łapią i badają w obwoźnym laboratorium. Wszystko jest tylko kwestią czasu.
Jezu, czemu ja myślę teraz o takich rzeczach. Ona czeka. Nie przedłużam jej cierpienia.


Oczywiste, że nie przemyślałem całej sytuacji i zareagowałem zbyt emocjonalnie. Aż mnie skręca, że mama miała rację, kiedy jeszcze żyła. Tylko mówiła i mówiła, że za wcześnie na taki związek. Że prowokuje problem. Stale powtarzała, że kondomy mają tylko dziewięćdziesiąt osiem procent skuteczności. Tylko słyszałem, że ona nie chce być babcią. A ja głupi musiałem myśleć, że wiem lepiej. Ignorowałem jej łzy i pulsujące żyły na skroniach. Głupi, głupi gówniarz.

Pierwszy strzał pudłuję. Nabój prawie przeciął na pół jej policzek. Krzyczy, klnie, wyciera krew i znów się prostuje. Widzę, jak czerwień zalewa jej szyje, wlewa się pod kombinezon. Taka rana zawsze zostawia nieładną bliznę.
Ona patrzy na mnie.
Wyszedłbym na głupca, gdybym miał teraz wątpliwości. Podchodzę bliżej, przyciskam lufę do jej czoła. Zagłuszam własne myśli krzykiem. Nie jestem w stanie oderwać wzroku. Widzę jak kurek doskakuję do zamka. Proch wybucha. Wypycha łuskę wprost w wielki, wspaniały świat.
Daruję sobie porównanie z porodem. Musiałbym wtedy powiedzieć jeszcze, że nowe zabija stare.

Zanim jeszcze jej ciało dotyka zieleń pod nią, dociskam rewolwer do mojej skroni. Naciskam spust, nim zmienię zdanie.
Nic.
Naciskam drugi raz.
Drugie nic.
Nie, krzyczę. Nie, błagam, tylko nie to.
Niezdarnie sprawdzam bębenka. Wypadają z niego tylko puste łuski.
Nie, tak nie może być. To nie fair.
To.
Nie.
Fair.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
amoryt · dnia 06.10.2008 09:19 · Czytań: 1240 · Średnia ocena: 4,33 · Komentarzy: 7
Komentarze
lina_91 dnia 06.10.2008 11:52 Ocena: Bardzo dobre
Taki mocno kpiacy tekst, co w tym przypadku akurat pasuje jak ulal. Dobrze, ze nie uderzyles w jakas melodramatyczna nute, bo by bylo nie do strawienia. Sa bledy, owszem. Glownie interpunkcja i literowki. Ale to do poprawienia, jak bede miala wiecej czasu. Wyjatkowo jednak bledy nie zacmiewaja samego tekstu. Niech bedzie 5, ale na wyrost. Nastepnym razem za takie rzeczy:
Cytat:
Niezdarnie sprawdzam bębenka

Cytat:
Zanim jeszcze jej ciało dotyka zieleń pod nią

Cytat:
za wcześnie na taki związek. Że prowokuje problem

bedzie 4. Przecinkow nie wyszczegolnie, nie chce mi sie. Nie teraz.
Pozdrawiam.
ginger dnia 06.10.2008 14:12 Ocena: Bardzo dobre
"Poznała podczas w tym czasie w liceum" - a co to ma znaczyć...?
I fakt, parę przecinków to ja bym pozmieniała... ;)
Tekst bardzo dobry, wstrząsa, nie obrzydza (musiałam to napisać, no...), można się nad nim zastanowić... Końcówka świetna.
lina_91 dnia 06.10.2008 14:48 Ocena: Bardzo dobre
I jeszcze jedno. Genialny tytul :p. Uwielbiam parowki, na zimno wlasnie, bo na goraco mnie mdla ;).
amoryt dnia 06.10.2008 17:16
ja odkryłem dopiero niedawno, jak bardzo zimna parówka jest dobra. z ciekawostek dorzucę, że sama historia o zimnej parówce jest prawdziwą prawdą.

i dziękuję za wytknięcie błędów. poprawię dziś wieczorem. na przyszłość zaprzęgnę dziewczynę mą do korekty, bo ona dobre oko ma do takich rzeczy.

ps: ginger, zdecyduj się wreszcie na jakiś avatar, bo ciągle myślę, że to kto inny pisze : d
ginger dnia 06.10.2008 17:40 Ocena: Bardzo dobre
Tak - zdecydowanie zgadzam się co do wyższości parówek zimnych nad ciepłymi... ;)

Amoryt - przez dziewięć miesięcy miałam ten sam, teraz raptem dwa razy zmieniłam... Pozwól mi chociaż trochę być kobietą... ;)
lina_91 dnia 06.10.2008 18:52 Ocena: Bardzo dobre
Haha, więc na następnym spotkaniu portalowym serwujemy zimne parówki :)
kmmgj dnia 10.11.2008 19:31 Ocena: Świetne!
Podobało mi się bardzo, nie przeszkadzały mi te błędy, które tu wytykano. Jedyne co mi się nie podoba to to, że Chuck istotnie może się kiedyś do ciebie zgłosić, bo rzeczywiście styl bardzo podobny. Za ten tekst najwyższa nota.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty