Cena błędów   - wladyslaw panasiuk
Publicystyka » Felietony » Cena błędów  
A A A

Gdybyśmy znali przyszłość nie popełnialibyśmy błędów, jednak w praktyce tak nie jest.

Największym powodem błędów i nietaktów jest najczęściej zarozumiałość, której nikomu dzisiaj nie brakuje. Błędy i niedokładność wloką się za człowiekiem od początku stworzenia istot żywych, do których również należymy. Skąd zatem bierze się niedoskonałość?

Dwie osoby kończą tę samą szkołę: jeden jest dobrym specjalistą zaś drugi miernym. Często nie idziemy do wybranej uczelni, tylko dlatego, że gdzie indziej nie ma egzaminu (łatwo się dostać). Słowem wybieramy najłatwiejszą z dróg, nic to nie ma wspólnego z pasją. Poza tym jedni się przykładają do nauki, a drudzy bazują na szczęściu i cwaniactwie nie zdając sobie z tego sprawy, że niewiedza ciągnie się za człowiekiem przez cały jego żywot. Mało, że sam się męczy, to wraz z nim cały szereg otaczających go ludzi. Nie powinno być żadnej skali ocen: albo się coś umie, albo nic. Jeden z moich wykładowców (w CSSMW) na zajęciach z broni podwodnej powiadał: jeśli się jąkasz z odpowiedzią – to już nie żyjesz. Z trotylem i prochem nie ma zgadywanek, to zbyt drogo kosztuje. Szczególnie w morskich warunkach liczą się sekundy, żywioł nie każe na nic czekać. (swego czasu pełniłem na okręcie funkcję szefa działu broni podwodnej).

Skoro nie ma w polityce przypadków, dlaczego jest ich tyle poza nią. Nawet w banalnych krzyżówkach rozwiązujący musi być błyskotliwy, choć nie zawsze nadąża za tym autor owej łamigłówki. Hasła powtarzają się nagminnie, a i rzeczowość jakby niedomaga. Wszystkie dziedziny życia wydawałoby się powinny postępować, a często się cofają. Może rządzący chcieliby się zająć takimi problemami, jeśli mamy podążać w znakomitą przyszłość. Może nie najważniejsze jest to, kogo uczniowie będą czytać; Miłosza czy Gombrowicza. Wystarczy by czytali mądrych, a na to ustaw nie trzeba. Tylko milicjant dzielił powieść Sinkiewicza na dwie różne „ogniem” i  „mieczem”, ale to jakby inny poziom myślenia. Zawsze zajmujemy się błahostkami, kiedy gromadzą się wokół nas sprawy nie cierpiący zwłoki. Spotkałem w swoim życiu dużo mądrych ludzi, chociaż zdarzało się spotkać udających mądrych, a to jak sądzę nie to samo. Przyznam, że od jednych jak i od drugich wiele się nauczyłem. Niekompetencja w dzisiejszym coraz „szybszym świecie” może każdego z nas wiele kosztować. Dlaczego poruszam ten drażliwy temat, bo wolałbym się leczyć u znakomitego lekarza, korzystać z usług mechanika, który zna cały układ pojazdu. Chciałbym wysłać wnuka do szkoły gdzie nauczyciel posiada ogromną wiedzę, czytać prasę, w której piszą fachowcy, latać samolotem, którego pilot nie jest praktykantem. Pływać na statku, którego kapitan jest nie tylko fachowcem, ale również przesadnie dokładnym i odpowiedzialnym człowiekiem.

Tego pragniemy wszyscy, a jakoś nie przeszkadza nam, że nie zawsze trafiamy na takie standardy.

Ostatnimi czasy obracam się w środowisku pisarskim, może to słowo na wyrost (jak napisał nasz kolega). Gdyby znalazł się w naszym gronie prawdziwy, podkreślam prawdziwy krytyk i wypucował nam porządnie skórę, nie dochodziłoby do łamania podstawowych zasad obowiązujących w literaturze. Uniknęlibyśmy grafomańskich przydomków, przed którymi jakoś nikt nie chce nas obronić, zająć jakiegokolwiek stanowiska. Nie wolno się nikomu narazić i dotknąć tematu, niech więc każdy nam nawkłada ile tylko chce.

Właśnie ta odpowiedzialność, z którą zawsze jest tyle kłopotów. Jak ważna jest niech świadczą niżej podane fakty.

 Dużo mówi się o RMS Titanicu, który zatonął po zderzeniu z górą lodową 15 kwietnia 1912 roku, jego wrak wraz z wieloma ludźmi spoczął na dnie oceanu na gł. około 4.000 m.

Mówi się o wadliwej konstrukcji, ale to właśnie błędy człowieka, brak odpowiedzialności, brawura i zbytnia pewność siebie doprowadziły do tej tragedii. To wszystko, o czym wyżej wspomniałem odgrywa bardzo istotną rolę niemal w każdej dziedzinie nauki i techniki, zatem i codzienności. Bóg wyposażył człowieka w rozum, z którego ten nie zawsze w odpowiedni sposób korzysta. Rozum to nie tylko myślenie, to również odpowiedzialność, systematyczność, skromność i umiejętność słuchania innych, z czym mamy zawsze największe problemy.

Titanicem dowodził doświadczony kapitan Edward J. Smith (przepłynął 2 miliony mil morskich) to jest czterdzieści lat życia na morzu, na pewno był dobrym fachowcem. Został przeniesiony z podobnego kolosa Olimpia, na ostatni rejs przed emeryturą, faktycznie był to ostatni rejs 62 letniego kapitana Smitha.

RMS Titanic był jednym z trzech liniowców (Olimpic, Gigantic później zmieniony na Britannic). Olimpic został zbudowany rok wcześniej i spisywał się bez wielkich niespodzianek. Titanica postanowiono wyposażyć w najlepsze (na tamte czasy) urządzenia, był to najbardziej luksusowy statek (transatlantyk) osiągający szybkość 24 węzły (44,4 km/h) Jako ciekawostkę podam, iż zużyto 3 miliony nitów do zespolenia blach kadłuba  gr.19 – 22 mm. Titanic posiadał 16 przedziałów wodoszczelnych automatycznie zamykanych grodziami wodoszczelnymi. Sam kapitan powiedział, że nie wyobraża sobie sztormu, który mógłby zatopić Titanica, był święcie przekonany, iż dowodzi niezatapialnym liniowcem. Tutaj również mała ciekawostka: by wprawić w ruch prawie 270 metrowego kolosa zainstalowano dwa silniki parowe o wys. 12 m. każdy, (cylindry 1,5 m średnicy). Poruszały one 2 śruby o średnicy 7,2 m, trzecia była mniejsza, bo 5 metrowa poruszana nieco w inny sposób. Nie będę opisywał danych taktyczno – technicznych, nie to bowiem jest tematem. Chciałbym jednak w szczególny sposób podkreślić zwrócenie uwagi konstruktorów na bogate wyposażenie jednostki. Cztery windy (3 w klasie I), wielka klatka schodowa I klasy (w stylu Wilhelma i królowej Marii), otoczona balustradą w stylu Ludwika XIV, kryształowe żyrandole. Jadalnia (I kl.) o dł.35 m. i szer. całego pokładu. Zrezygnowano z umieszczenia dodatkowego rzędu szalup ratunkowych, uznając za rzecz kosztowną i zaśmiecającą pokład. Myślano, że luksus zastąpi bezpieczeństwo. Dwie godziny poświęcono na rozważenie kwestii ornamentyki dywanów I kl., a tylko 15 minut na dyskusje o liczbie potrzebnych szalup.

Niektórzy ludzie nie pojmują, że bogactwo (na morzu i w ogóle w życiu) nie jest pierwszoplanową rzeczą. Nie słyszałem, by jakiś rozbitek pływał na kryształowym żyrandolu czy balustradzie. Owszem na dywanie ponoć można latać, ale żeby pływać! Są rzeczy ważne i najważniejsze, i z całą stanowczością muszę powiedzieć, że nie należy do nich przepych. Na morzu nie wystarczy umiejętność pływania, które przy ujemnej temperaturze wody i wysokich falach na niewiele się przydaje. Niemcy w czasie wojny wyznawali tezę, że najlepsi marynarze to ci, co nie potrafią pływać, tacy bowiem do końca będą bronić okrętu. To jedyny grunt pod nogami dla wszystkich marynarzy. Wiem coś o tym ponieważ przez parę ładnych lat okręt czy statek był moim domem. Morze mnie usypiało i budziło, karmiło widokiem moje oczy, słyszałem jego radość i bunt. Dużo czasu trzeba, by zrozumieć głos morza, by się z nim zgadzać, czytać z jego nut, rozmawiać z nim. Ogrom wód to najgrubsza księga, z której można wyczytać dosłownie wszystko, zrozumieć dobro i zło, gniew ludzi i wrażliwość Boga. To przestrzeń nieskończona, która jako jedyna potrafi pokazać głębię wolności i doprowadzić do rozmowy ze sobą. Sztorm to największy konfesjonał, gdzie człowiek nie potrafi ominąć ani jednego grzechu, zapomnieć o występku nawet sprzed wielu lat. Nie darmo się mówi (jak nie umiesz się modlić – wypłyń na morze). Ludzie odważni, chodzą tylko po lądzie, tu nie brak supermanów i innych dziwolągów kinomatografii.  Morze jest dla ludzi rozważnych, a potem dopiero odważnych, a może tylko obojętnych, niemających nic do stracenia!

Na wspomnianym Titanicu pomyślano o wszystkim, zapomniano jednak o najważniejszym: o istnieniu Stwórcy. Uważano, że statek jest doskonały i nic nie może stanąć na jego drodze, pokrzyżować ludziom zamierzonych planów.

Przed dziewiczym rejsem zmieniano załogę, co spowodowało niedociągnięcia w funkcjonowaniu zarządzania różnymi działami. Przeddzień rejsu wybuchł pożar w piątej kotłowni, co uszkodziło poważnie gródź wodoszczelną (by nikt nie dostrzegł, zasmarowano ślady pożaru olejem i zamaskowano). Po katastrofie przyśpieszyło to szybsze zatonięcie statku. Kiedy nadeszła godzina oczekiwanego rejsu i ruszyły trzy potężne śruby pędzący kilwater zerwał z cum mniejszy statek „New York” i o mało nie doszło do zderzenia. Spowodowało to godzinny postój Titanica, który sprytnie wykorzystano na inspekcję statku, by zatuszować ów incydent. Część przerażonych pasażerów opuściła pokład i tym sposobem pozostała przy życiu.

Rejs rozpoczął się z małym opóźnieniem, najpierw liniowiec udał się do Francji (Cherbourg), by zabrać na pokład 150 pasażerów z mniejszego statku. Później skierował się na Irlandię (Queenstown), gdzie wysiadło sporo pasażerów posiadających bilety na tę część rejsu.

Titanic wypłynął na pełne morze w kierunku Nowego Jorku 11 kwietnia 1912 roku. Rejs przebiegał bezproblemowo, ocean był dość spokojny, choć pogoda nie była najlepsza.

Od kilku dni radiotelegrafiści odbierali ostrzeżenia o krach i polach lodowych, co nie wywołało jakiejś większej reakcji, jedynie zmieniono nieco kurs bardziej na południe. W tamtych czasach nie było konieczności przekazywania odebranych danych na mostek kapitański. Radiotelegraf był nowością, więc operatorzy zabawiali się wysyłaniem życzeń od pasażerów, kto chciałby zajmować się górami lodowymi. Zresztą nawet na bocianim gnieździe nie było lornetki, a to wszystko przez wspomniany bałagan związany z reorganizacją załogi. Jeden z odchodzących oficerów zamknął swą kajutę i nawet nie zdążył przekazać sprzętu ani klucza następcy (kajuta do końca pozostała zamknięta)

Radiooperatorzy odebrali sześć depesz informujących o górach lodowych,  tylko jedna trafiła na ręce kapitana. W niedzielę 14 kwietnia o godz. 13,45 statek SS America przesłał  Titanicowi depeszę, że ten płynie prosto na pole lodowe. Niestety i ta wiadomość nigdy nie dotarła na mostek kapitański. Tej samej nocy o godz.23,40 marynarze z bocianiego gniazda zauważyli (gołym okiem) na wprost statku górę lodową, oficer sprawujący wachtę na mostku kapitańskim podziękował za informację. Górę lodową po chwili zobaczył pierwszy oficer stojący na mostku i chcąc uniknąć zderzenia wydał polecenie sternikowi „ prawo na burt”, a do maszynowni cała wstecz. Statek skręcił w lewo, lecz to już było za późno ( od zauważenia góry do kolizji minęło 37 sekund). Pomimo błyskawicznej reakcji pierwszego oficera góra lodowa otarła się o prawą burtę liniowca powodując rozszczelnienia. Na długości 90 metrów wzdłuż kadłuba (na łączeniu nitowym) powstały szpary o łącznej powierzchni 1,2 m2. Niby niewiele, ale woda potrafi wejść przez najmniejszą szparkę i zalać wszystko, co stanie jej na drodze. Zatopionych zostało aż sześć pierwszych przedziałów, z obliczeń wynikało, że statek może się utrzymać na powierzchni wody przy zalanych czterech. Zalania spowodowały przechył ułatwiający wlewanie się wody.

Brak lornetki, brak obserwatorów na dziobie (konieczność wystawienia takowych na polu lodowym, czy w mgłę), oddzielenie pasażerów trzeciej klasy od reszty, nadmiernej szybkości i wiele innych czynników - to powód tragedii, która mogła się nigdy nie wydarzyć.

O zderzeniu wiedziało tylko kilkanaście osób na pokładzie: pasażerowie trzeciej klasy z dziobowej części (wyczuli uderzenie). Można się było czegoś domyśleć po zastopowanych maszynach, ale kto myśli otoczony luksusami!  Kiedy na oględziny udał się kapitan, cieśla okrętowy i konstruktor - stwierdzono jednoznacznie, że statek zatonie w ciągu półtorej godziny. Opieszałość doświadczonego kapitana pozostała zagadkowa do dzisiaj: dopiero po 30 min. zaczęto wzywać pomocy, po 45 min. wydano rozkaz o opuszczaniu szalup. 15 min. później wystrzelono pierwszą białą rakietę (ostrzegawcze powinny być koloru czerwonego). Szalupy rozmieszczone na liniowcu wraz ze składanymi i tratwami mogły pomieścić jedynie 1170 pasażerów. Opuszczane były w połowie puste gdyż oficerowie nie znali ich ładowności. Panika zaczęła się pomiędzy godz. 1 a 2 po północy, kiedy już wyraźnie było widać zanurzony dziób i podniesioną rufę. Tylko kilku ludzi na pokładzie wiedziało, że dla połowy pasażerów nie ma miejsc w szalupach. Wysłane sygnały SOS odebrało kilka jednostek, żaden jednak nie znajdował się w pobliżu miejsca katastrofy. Dopiero o godz. 4.00 nad ranem dopłynęła na miejsce katastrofy Carpathia zabierając na pokład 712 osób, 1523 spoczęło na dnie oceanu.

Co zatem oznacza niewiedza, pewność siebie, niedopilnowanie obowiązków i brak dyscypliny. Tuszowanie niedociągnięć za wszelką cenę, a wszystko tylko po to, by nie stracić pasażerów, by zarobić duże pieniądze.

Nikt z nas nie wie, kiedy wypłynie w ostatni swój rejs, tak dużo czasu poświęcamy w życiu na wyposażenie naszych domów, samochodów, jachtów, na zapewnienie luksusowych warunków. Podobni dowództwu Titanica również ukrywamy wiele niedociągnięć, zagłuszamy własne myśli, by do nas nie dotarły.

Powstaje zatem pytanie: czy w tym bałaganie życiowym, pogoni za wygodą myślimy czasami o „szalupie, tratwie, kole ratunkowym”?

Zdarza się, że otoczeni blaskiem kryształowych żyrandoli, stojący na delikatnych perskich dywanach szydzimy z trzeciej klasy oddzielonej odpowiednią przestrzenią. Czy zdążymy wystrzelić czerwone race i czy ktoś ich nie zignoruje jak przepływający w pobliżu tragedii Californian?

A może uważamy, że nasz Titanic jest doskonały i niezatapialny?

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
wladyslaw panasiuk · dnia 25.06.2014 10:53 · Czytań: 1797 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Komentarze
Vanillivi dnia 07.11.2014 00:41
Cytat:
Gdy­by­śmy znali przy­szłość nie po­peł­nia­li­by­śmy błę­dów, jed­nak w prak­ty­ce tak nie jest. Naj­więk­szym po­wo­dem błę­dów i nie­tak­tów jest naj­czę­ściej za­ro­zu­mia­łość

Powtórzenie: 2x jest.
Słowa "największym"i "najczęściej" blisko siebie też brzmią średnio.

Cytat:
Błędy i nie­do­kład­ność wloką się za czło­wie­kiem od po­cząt­ku stwo­rze­nia istot ży­wych, do któ­rych rów­nież na­le­ży­my

Nie wiem po co pisać takie oczywistości, chyba wszyscy z nas wiedzą, iż zaliczają się do istot żywych. A jak ktoś tego nie wie, to raczej leczy się niż czyta felietony na portalu pisarskim. Błagam o odrobinę szacunku dla inteligencji czytelnika.

Cytat:
Czę­sto nie idzie­my do wy­bra­nej uczel­ni, tylko dla­te­go, że gdzie in­dziej nie ma eg­za­mi­nu (łatwo się do­stać). Sło­wem wy­bie­ra­my naj­ła­twiej­szą z dróg, nic to nie ma wspól­ne­go z pasją

Generalizowanie, używanie formy "my" w tym wypadku wychodzi słabo. Ja na przykład miałam pasję, uczyłam się, wybrałam dobrą uczelnię i kierunek, który mnie interesował. Z podanym zdaniem się nie utożsamiam. Może lepiej napisać: "Wiele osób wybiera uczelnię, na którą łatwo się dostać, zamiast robić to, co naprawdę ich pasjonuje".
No i znowu powtórzenie: łatwo/najłatwiejszą.

Cytat:
Dwie osoby koń­czą tę samą szko­łę: jeden jest do­brym spe­cja­li­stą, zaś drugi mier­nym.

Cytat:
Poza tym, jedni się przy­kła­da­ją do nauki, a dru­dzy ba­zu­ją na szczę­ściu i cwa­niac­twie

Brak przecinków.

Cytat:
Skoro nie ma w po­li­ty­ce przy­pad­ków, dla­cze­go jest ich tyle poza nią.

To zdanie jest jakby wyrwane z kontekstu, w żaden sposób nie uzasadnione.

Cytat:
Może rzą­dzą­cy chcie­li­by się zająć ta­ki­mi pro­ble­ma­mi, jeśli mamy po­dą­żać w zna­ko­mi­tą przy­szłość.

To zdanie sugeruje, że rządzący powinni zająć się problemem banalnych haseł w krzyżówkach.

Cytat:
Może rzą­dzą­cy chcie­li­by się zająć ta­ki­mi pro­ble­ma­mi, jeśli mamy po­dą­żać w zna­ko­mi­tą przy­szłość. Może nie naj­waż­niej­sze jest to, kogo ucznio­wie będą czy­tać; Mi­ło­sza czy Gom­bro­wi­cza. Wy­star­czy by czy­ta­li mą­drych, a na to ustaw nie trze­ba.


Jednak jakoś tych mądrych odróżnić trzeba chyba, prawda?
Autor protestuje przeciwko kanonowi lektur, czy o co chodzi?

Cytat:
Tylko mi­li­cjant dzie­lił po­wieść Sien­kie­wi­cza na dwie różne „ogniem” i  „mie­czem”

Sienkiewicza, nie Sinkiewicza, literówka.

Cytat:
Za­wsze zaj­mu­je­my się bła­host­ka­mi, kiedy gro­ma­dzą się wokół nas spra­wy nie cier­pią­cy zwło­ki.

Niecierpiące - nie z imiesłowami odczasownikowymi razem, no i końcówka -e, nie -y.
Znowu generalizowanie. A może ja na przykład tak nie robię.

Cytat:
Spo­tka­łem w swoim życiu dużo mą­drych ludzi, cho­ciaż zda­rza­ło się spo­tkać uda­ją­cych mą­drych, a to jak sądzę nie to samo.

Powtórzenie: 2x mądrych.

Temat Titanica - zbyt dużo przytaczasz faktów, które wyglądają jak przepisane z wikipedii, które każdy może sobie sprawdzić i nic nie wnoszą. Danych technicznych statku jest zdecydowanie za dużo jak na tematykę felietonu.

Cytat:
Górę lodową po chwili zobaczył pierwszy oficer stojący na mostku i chcąc uniknąć zderzenia wydał polecenie sternikowi „ prawo na burt”

Zbędna spacja. Poza tym, nie znam się na statkach, ale chyba "prawo na burtę"?

Ogólnie w tekście panuje chaos. Druga część jest o Titanicu, w pierwszej dużo o studentach, rządzących, nie wiadomo czym. Temat się rozmywa, struktura tekstu sprawia wrażenie nieprzemyślanej, autor ewidentnie nie potrafi odróżnić, które fakty są ważne i interesujące, a które zupełnie nic nie wnoszą do tekstu.

Temat - odpowiedzialność za błędy - jest bardzo ogólny, autor naświetla na podstawie przykładów z różnych sfer życia, brakuje w tym ładu, spójności, umiejętności selekcji informacji.

Bardzo dużo pracy jeszcze przed autorem, zanim to zacznie mieć ręce i nogi.
Pozdrawiam serdecznie.
wladyslaw panasiuk dnia 09.11.2014 19:44
Dotyczy zamieszczonych komentarzy przez P. Vanillivi pod moimi tekstami (Cena błędów, Myśląc o moim ojcu, Cud natury)

Piszę dość długo lecz nigdy nie spotkałem się z podobnymi komentarzami, no, może z jednym.

Czytając miałem wrażenie, że pisze je niedoceniona młoda polonistka, którą nauczono kilku podstawowych, ale już "oklepanych" regułek. Tekst przypominał mi nauczycielkę trzeciej klasy szkoły podstawowej sprawdzającej prace domowe. W treści można odszukać braku życiowego doświadczenia i pisarskiej wrażliwości. Pani niepotrafiąca odczytać z tekstu (cud natury) ówczesnej sytuacji politycznej na świecie, poucza mnie jak mam pisać. Wojen nie ma aż tak dużo, by się w tym temacie pogubić.

Zło z pięknem ma tak wiele wspólnego i tu nie potrzebne jest rozdzielnie na kategorie jakimi się Pani zręcznie posługuje. Co też oznacza zdanie o nadużywaniu słów: ojczyzna, ojciec, wojna, heroizm. Nie wspomniała Pani o Bogu, który naprawdę istnieje, bo wcześniej wymienione najwyraźniej zanikają. My na obczyźnie potrafimy je odczytać , mają dla nas wyjątkowe znaczenie.

Wydałem kilka książek i napisałem setki artykułów. Współpracuję z wieloma portalami i magazynami kulturalno-literackimi w starym kraju. Od lat mam stałą rubrykę w prasie. Prowadzę spotkania literackie, a Pani Vanillivi porównuje mnie do człowieka żyjącego w dziewiętnastym wieku, tego starszej daty. W rzeczy samej, urodziłem się w połowie wspomnianego stulecia i nic nie widzę w tym złego. Nie ukrywam się pod pseudonimem i nie wstydzę swojego nazwiska, które widnieje w Internecie, wystarczy je wpisać. Już kiedyś wspominałem, że krytyk i eunuch to jedna osoba, obaj wiedzą jak - lecz nie potrafią oba. Chętnie przeczytałbym choć jeden tekst tej wspaniałej humanistki i ocenił jego wartość. Być może kilkakrotnie powtórzyłem to samo słowo, ale jaki to ma wpływ na treść, aż tak wielki? Może chciałem podkreślić jego znaczenie. Droga Pani mieszkam trzy dekady w USA, wolno mi więc zgubić literkę czy przecinek. Niektórzy rodacy po rocznym pobycie zapominają
swego rodowodu, a często też języka. Pani pewnie mieszka w kraju i pisze tak (cud natury): cytuję "radzę więc dokładnie przejrzeć tekst pod tym tekstem" albo w innym komentarzu pisze pani tak "jednak jakoś tych mądrych odróżnić trzeba chyba, prawda?” Po jakiemu są zbudowane te zdania, chyba po polskiemu.

Zbyt długo byłem na morzu, by uczono mnie jak się wydaje komendy i proszę zauważyć, że "prawo na burt" jest umieszczone w cudzysłowie. Ciągle odsyła mnie pani do wikipedii, ale mogę się założyć, iż o Tytaniku Pani wiedza była ograniczona. Jak Szanowna Pani raczyła zauważyć potrafię odróżnić, wyselekcjonować i spoić. Najwyraźniej nie wystarczyło Pani wiedzy do oceny moich tekstów. Tutaj często pada słowo ”Pani”, ale zwykłem do ludzi odnosić się z szacunkiem choć pani posądza mnie o wiele nietaktów. Tutaj posłużę się autorki tekstem zamieszczonym w komentarzu (cena błędów). Naprawdę jeszcze bardzo dużo pracy musi Pani (znowu Pani) włożyć zanim komentarze zaczną mieć ręce i nogi.

Jeśli jeszcze czegoś „oczywistego” pani nie pojmuję wytłumaczę jaśniej. Mówcą człowiek się staje, pisarzem rodzi.

"Kto mieczem walczy od miecza ginie" i to proszę sobie zapamiętać na całe życie, bo nawet ukończenie najlepszej szkoły nie uprawnia nikogo do poniżania ludzi. Do szkoły się chodzi, a reszty (w tym ogłady i szacunku) uczy życie.


Z pełnym poważaniem,
Władysław Panasiuk z Chicago
Vanillivi dnia 09.11.2014 22:50
Panie Władysławie, proszę się nie obrażać, nikt z Panem nie walczy, nikt Pana nie poniża, oceniony został jedynie Pana tekst.
Rozumiem, że jest Pan wrażliwym człowiekiem, który pisze o tematach, które są dla Pana ważne. Moje komentarze nie miały w żaden sposób odbierać wagi temu, co dla Pana istotne, jedynie wskazać na problemy z niestrawną formą.
Niestety, te teksty są wręcz najeżone błędami składniowymi, interpunkcyjnymi, powtórzeniami (które w języku polskim, w przeciwieństwie do angielskiego, uważane są za błędne) - wypisałam jedynie ich część. Dla Pana być może ważny jest przekaz, ale strona techniczna Pana tekstów ma ogromny wpływ na ich odbiór i o tej stronie technicznej piszę. Język, którym się Pan posługuje, nie jest poprawną polszczyzną.
Rozumiem, że mieszka Pan za oceanem, więc jest Panu trudniej. Natomiast na forum poprzeczka zawieszona jest wysoko, to, co starczało w prasie emigracyjnej wśród polonusów spragnionych ojczystego języka, tutaj to zdecydowanie za mało. Nie chcę Pana zniechęcać, ale zapewniam Pana, że moja krytyka to nic, w porównaniu z oczekiwaniami, z jakimi zetknąłby się Pan w normalnym procesie wydawniczym w którymś z renomowanych polskich wydawnictw. (W print on demand każdy może).
wladyslaw panasiuk napisał:
Pani niepotrafiąca odczytać z tekstu (cud natury) ówczesnej sytuacji politycznej na świecie, poucza mnie jak mam pisać.

Ja akurat ze względu na swój zawód sytuację polityczną znam doskonale i domyślam się, o co Panu chodzi, natomiast pisanie takimi aluzjami w publicystyce się nie sprawdza, gdyż pozostawia za duże pole do interpretacji - i czasem również - manipulacji.
wladyslaw panasiuk napisał:
Co też oznacza zdanie o nadużywaniu słów: ojczyzna, ojciec, wojna, heroizm.

Już tłumaczę. Po pierwsze: powtórzenia, po drugie: zbyt duże nagromadzenie ważnych tematów sprawiło, że w zasadzie żaden nie został opisany w sposób ciekawszy, bardziej szczegółowy, wszystkie potraktował Pan zbyt ogólnikowo.

wladyslaw panasiuk napisał:
Nie wspomniała Pani o Bogu, który naprawdę istnieje, bo wcześniej wymienione najwyraźniej zanikają. My na obczyźnie potrafimy je odczytać , mają dla nas wyjątkowe znaczenie.

Piszę o kwestiach związanych głównie z formą tekstu, rozumiem, że wyżej wymienone zagadnienia mają dla Pana znaczenie.

wladyslaw panasiuk napisał:
Wydałem kilka książek i napisałem setki artykułów. Współpracuję z wieloma portalami i magazynami kulturalno-literackimi w starym kraju. Od lat mam stałą rubrykę w prasie. Prowadzę spotkania literackie, a Pani Vanillivi porównuje mnie do człowieka żyjącego w dziewiętnastym wieku, tego starszej daty. W rzeczy samej, urodziłem się w połowie wspomnianego stulecia i nic nie widzę w tym złego.

Tekst powinien bronić się sam, to że coś Pan wydał czy prowadził nie nadaje mu wartości, tym bardziej że dawno już minęły czasy, gdy wydawanie wiązało się z potwierdzeniem statusu pisarza. Dzisiaj każdy może założyć gazetkę, wybulić kilka tysięcy na wydanie książki, założyć grupę literacką.
To, co zaprezentował Pan w tekście "Myśląc o moim ojcu" - to język stylizowany na literaturę XIX-wieczną, język dzisiejszego felietonu jest zupełnie inny. Rozumiem stylizacje językowe, gorzej - jeśli ktoś nie ma świadomości, że język już dawno ewoluował.

O komendę jedynie spytałam, w kwestii morza nie jestem specjalistką, więc jedynie zastanawiałam się, czy nie wdała się literówka.

wladyslaw panasiuk napisał:
Tutaj często pada słowo ”Pani”, ale zwykłem do ludzi odnosić się z szacunkiem choć pani posądza mnie o wiele nietaktów.

Nic podobnego, skupiam się jedynie na ocenie tekstu.

wladyslaw panasiuk napisał:
Mówcą człowiek się staje, pisarzem rodzi.

Oj zdecydowanie się z tym nie zgadzam. Owszem, talent jest ważny, ale 90% sukcesu to niestety ciężka praca nad warsztatem.

Widzę, że lubi Pan pisać, jest to dla Pana ważne, ale jeśli będzie Pan publikował w Polsce - znaczna część recenzji będzie koncentrowała się wokół niedoróbek warsztatowych i to będzie oceniane.
Pozdrawiam serdecznie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty