Siedem Koszmarów - Bartek Otremba
Proza » Bajka » Siedem Koszmarów
A A A

Siedem Koszmarów

 

Zapadł zmrok. Mały chłopiec jak co wieczór leżał w swoim łóżku. „To był dobry dzień” - pomyślał, po czy zamknął oczy.

Pośrodku pokoju stanął Sen, przyglądając mu się z uśmiechem.

- Co za niewinna słodka istotka - wyszeptał.

Brzdęk! Przez stłuczone okno do pokoju wpadła pusta butelka. Sen podskoczył ze strachu i schował się w ciemny kąt. Mały chłopiec wybudził się z półsnu i otworzył oczy. Butelka zawisła tuż nad jego twarzą, a wraz z nią pojawił się nieznany mu wcześniej ostry zapach.

- Witaj chłopcze - przemówiła zachrypniętym głosem.

- Kim jesteś?

- Jestem tą, która przynosi niepamięć, by inni mogli pamiętać. A ty jesteś już na tyle duży by zacząć pamiętać.

- Nie rozumiem...

- Ja nie przynoszę zrozumienia, ja przynoszę cierpienie. Przygotuj się, bo tej nocy odwiedzi cię siedem koszmarów.

- Ale dlaczego? Przecież dziś bylem grzeczny... naprawdę, nie oszukuję!

- To zupełnie nie ma żadnego znaczenia. Jestem tylko posłańcem, decyzję podjął zupełnie kto inny - na chwilę zawiesiła głos. - Nie oczekuj ode mnie sprawiedliwości, bo nie istnieje ona na tym świecie. Są oczywiście tacy, którzy noszą w sercu jej wyobrażenie. Ostrzegam cię jednak! Oni maja w życiu trudniej. Teraz śpij - odrzekła po czym chuchnęła na niego swym ostrym oddechem, a Chłopiec momentalnie zasnął.

Za szafą siedział wystraszony Sen. Wcisnął się w ciasny i niewygodny, ale bezpieczny kąt. Cóż bowiem mógł zrobić więcej? Nie miał przecież wystarczająco dużo siły i odwagi by przeciwstawić się Butelce. Skulony mamrotał do siebie pod nosem:

- Przecież tym razem miało być inaczej, przecież tym razem miało być inaczej, przecież tym razem...

***

Chłopiec zadarł głowę do góry. Poczuł na twarzy przyjemne ciepło letnich promieni słonecznych. Rozejrzał się wkoło. Dobrze znał tę okolice. Stał na porośniętej trawą górce nieopodal domu. Opanowało go dziwne uczucie ulgi.

- Dzień dobry chłopcze.

Głos dochodził zza jego pleców. Odwrócił się i zobaczył niedużą kartonową tubę w kolorowe wzorki.

- Kim jesteś? - spytał wyraźnie zaciekawiony.

- Czyżbyś nie pamiętał co powiedziała Butelka? Jestem twoim pierwszym koszmarem. Na imię mi Kalejdoskop.

- Nie wyglądasz zbyt strasznie - odrzekł chłopiec.

- Spójrz w głąb mnie.

I tak właśnie uczynił. Jego oczom ukazały się przeróżne figury geometryczne we wszystkich możliwych kolorach i wzorach. Chłopiec chciał się im dokładnie przyjrzeć, lecz było to niemożliwe. Po sekundzie obrazek zmienił się nie do poznania, a za chwilę pojawiał się następny, niepodobny kompletnie do poprzedniego i tak ciągle bez końca. Po jakiejś minucie rzucił z rozbawieniem:

- Nawet fajne i ciekawe jest to coś co masz w środku. Mógłbym patrzeć godzinami. Ciągle pojawia się coś nowego i niespodziewanego. Kompletnie nie rozumiem dlaczego miałbyś być koszmarem.

- Tak właśnie wygląda chaos i jeszcze kiedyś będziesz miał go serdecznie dosyć! - rzucił oschle Kalejdoskop, po czym zniknął bez pożegnania.

***

Chłopiec został sam na górce. Usiadł na trawie ciesząc się słońcem. Tuz przed nim pojawiło się drewniane krzesło, które przemówiło:

- Witaj chłopcze jestem twoim drugim koszmarem.

Spojrzał ze zdziwieniem.

- Nie rozumiem dlaczego krzesło miało by być moim koszmarem?

- Wiesz dlaczego jestem krzesłem?

Chłopiec chciał coś powiedzieć, ale Krzesło nie zwróciwszy na niego uwagi kontynuowało beznamiętnie:

- Ja tego nie wiem. Pewnego dnia przyszedł drwal. Ściął mnie, tartak przerobił na deski, a stolarz zrobił krzesło. Nikt mnie o nic nie pytał, a może ja pragnąłem zostać kimś zupełnie innym. Może jako drzewo chciałem dalej rosnąć w pięknej dolinie i każdego dnia podziwiać góry. Teraz to i tak nie ma żadnego znaczenia. Mam być po prostu użyteczny... - westchnęło głośno. - Ciebie tez nie będą pytać o zdanie i tez nie będziesz wiedzieć. - Po czym zniknęło tak szybko, jak się pojawiło.

***

- Dziwne jakieś to krzesło - powiedział Chłopiec do siebie na głos.

- Tak to już jest z drewnem, ono nigdy do końca nie wie kim chciało by zostać i męczy się strasznie z tego powodu. Ja zaś zawsze dokładnie wiem czego chce.

Chłopiec spojrzał w dól starając się zorientować skąd pochodzi głos. Obok jego buta leżał mały kamyczek. W mgnieniu oka urósł tak, że byli równego wzrostu.

- Jestem tym, który sprawi, że będziesz twardy jak skała. Uodpornię cie na tych, którzy będą ci źle życzyli. Żaden z nich nie da rady.

- Dziwne z was koszmary. Kompletnie nie jesteście straszne. To o co mówisz, nawet mi się podoba. Chcę być twardy jak skała.

Kamień słysząc to zaśmiał się szyderczo.

- Bycie twardym, nie jest takie proste jak myślisz. Każdy kamień, nawet najtwardszy ma małe pęknięcia, które dla reszty pozostają niewidoczne. Musisz ukryć je głęboko przed światem, bo inaczej twoja zbroja obróci się w pył i zostaniesz sam bez żadnej ochrony. Mały bezbronny chłopiec rzucony na pożarcie wszystkich tych, którzy chcą jego zguby. Nie chcesz, żeby tak się stało. Ja dam ci twardość, ale w zamian nie będziesz mógł przyznać się do żadnej słabości. Wszystkie z nich łącznie z żalami, cierpieniem i tym co złe zatrzymasz wewnątrz siebie. Uczucia będą rozrywać cię od środka. Doznasz bólu nie do opisania. Twarda skorupa działa bowiem w dwie strony. Nie pozwoli nikomu skrzywdzić cię z zewnątrz, a z drugiej nie będziesz mógł pozbyć się tego co nosisz w środku. To jednak nie wszystko. Zaczniesz unikać ludzi. Każdy bowiem kto cię lepiej pozna, pozna też twoje pęknięcia, a do tego w żadnym wypadku nie możesz dopuścić. Pamiętaj im mniej mówisz i przebywasz wśród ludzi tym mniejsze prawdopodobieństwo, ze będą chcieli być blisko ciebie. Bądź twardy! - krzyknął na pożegnanie, po czym zniknął.

***

Chłopiec usiadł na trawie. Od tego wszystkiego zaczynało mu się powoli kręcić w głowie. Nagle usłyszał za sobą dwa głosy.

- To twoja wina, mówiłam, że w ten sposób źle wymierzysz.

- Bądź cicho, musimy wiarygodnie wypaść.

Chłopiec wstał i odwrócił się. Przed nim stała zasłona i młynek do pieprzu.

- Witaj, jesteśmy twoim czwartym i piątym koszmarem...

- W sumie to jesteśmy pomocnikami pana Kamienia - przerwała Młynkowi Zasłona.

- Cicho bądź! - Syknął Młynek. - Znowu pleciesz trzy po trzy. Nie słuchaj jej chłopcze. Ostatnio Zasłona spadła z karnisza i od tego czasu gada głupoty. Co prawda mamy dużo wspólnego z Panem Kamieniem, ale uwierz mi jesteśmy całkowicie samodzielnymi koszmarami.

- A co z kolei w was jest takiego strasznego? - spytał trochę już znudzony kłótnią chłopiec.

- Na imię mi Zasłona pochodzę z wysokiego rodu...

- Z wysoka, to ty co najwyżej spadłaś - przerwał jej Młynek. - Streszczaj się, nie mamy za dużo czasu.

- Już dobrze - rzekła Zasłona. W jej głosie dało się wyczuć dosyć mocne rozdrażnienie. - Jestem zasłoną, za która będziesz ukrywał się ze wstydu. Wstydzić będziesz się wszystkiego i wszystkich. Wstydził będziesz się siebie i swojej rodziny i mnóstwa innych rzeczy. Jedno wielkie poczucie wstydu, tak wielkie jak ja. - Zasłona rozprostowała się jak tylko mogła najmocniej, by podkreślić wagę swoich słów.

- Ja zaś jestem Młynkiem do pieprzu. Poczujesz palący smak tego co mam w środku za każdym razem, kiedy będziesz chciał się odezwać spontanicznie, niepytany, bądź jeśli o coś poprosisz, lub jeszcze w milionie innych przypadków, których nie będę tu przytaczać, bo nie mamy na to czasu - Zrobił krótką pauzę, by złapać oddech. - Dzięki temu twoje słowa pozostaną niewypowiedziane, a ja będę palić twoje wnętrze za każdym razem kiedy będziesz chciał coś powiedzieć i to przez bardzo długi czas. Razem z Zasłoną sprawimy, że zaczniesz unikać ludzi, nie będziesz chciał z nimi rozmawiać, schowasz się przed światem... ale to oczywiście ja jestem ważniejszy.

- Co??? - zakrzyknęła oburzona Zasłona, to ja jestem ważniejsza!

- Kawałek szmaty, chyba... - Młynek nie zdążył już dokończyć, bo oboje zniknęli.

Chłopiec tylko cicho westchnął. „Niezłe indywidua” - pomyślał, bojąc odezwać się na głos, by przypadkiem nie sprowadzić czegoś jeszcze bardziej dziwnego.

***

- Wyciągnij mnie! Wyciągnij mnie!

Chłopiec poczuł, jak coś wibruje w jego kieszeni.

- No wyciągnij mnie w końcu - wrzeszczało dalej.

Pełen obaw, ale i ciekawości sięgnął do kieszeni. Wziął do ręki niewielki przedmiot i przyjrzał się mu z ciekawością. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak zwykły lizak.

- Odpakuj mnie! Na co jeszcze czekasz?

I chłopiec zrobił to o co go proszono. Lizak nie wiedzieć czemu miał kształt małego młotka.

- Teraz weź mnie do ust!

Chłopiec podniósł Lizak na wysokości swojego wzroku i zapytał:

- A ty jakim koszmarem jesteś?

- Spróbuj, a sam się przekonasz.

- Co to, to nie! Najpierw odpowiedz na moje pytanie.

- Wkładaj! - wrzasnął Lizak

- Nie!

W tym momencie Lizak wyskoczył z jego ręki i zaczął bardzo mocno uderzać chłopca w nos.

- Ała, ała, to boli! Przestań! Oszalałeś?

- Obiecaj, że włożysz mnie do ust, to przestanę.

- Dobrze, już dobrze, tylko zostaw mnie w spokoju. - I Chłopiec włożył wściekłego Lizaka do ust Jego smak był nieporównywalny z niczym innym. Słodki jak beztroski dzień doprawiony nutą zachodzącego słońca na tropikalnej wyspie.

- Nigdy nie jadłem nic tak pysznego jak ty - odrzekł chłopiec nie wyjmując Lizaka z ust.

- Kto raz zasmakuje, zawsze będzie chciał więcej. Powiedz mi czy nadal boli cię nos?

- Trochę - stwierdził chłopiec.

Ból z sekundy na sekundkę stawał się coraz większy. Po chwili był już nie do zniesienia. Wtem wokół chłopca wyrosły ogromne pokrzywy, które zaczęły parzyć go niemiłosiernie. Chłopiec zaczął wrzeszczeć z bólu, czując jednocześnie niesamowitą przyjemność ze ssania Lizaka

- Wypluj mnie, a ból zniknie - powiedział bardzo spokojnym głosem Lizak.

Lecz było już za późno. Chłopiec całkowicie zatracił się w cudownym smaku, który miał na języku. Bolący nos i pokrzywy nie robiły na nim żadnego wrażenia, choć ból był nie do wytrzymania. Wtedy Lizak rzekł:

- Jestem twoim szóstym koszmarem.

- Ktoś tak pyszny jak ty, nie może być straszny.

Lizak zaśmiał się szyderczo i odpowiedział z pogardą w głosie, której Chłopiec jeszcze nigdy wcześniej nie słyszał:

- Popatrz co się właśnie stało... jestem paskudnie straszny, nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić jak bardzo. Sprawię, że zaczniesz czerpać przyjemność z bólu.

- Ale ja nie zamierzam sam się bić.

- Ból fizyczny nie jest jedynym cierpieniem jakiego możesz doświadczyć na tym świecie. Kiedyś odkryjesz jego dużo ciekawsze rodzaje. Wtedy poczujesz prawdziwe cierpienie.

Po czym Lizak rozpłynął się na języku chłopca zostawiając niemiłosiernie gorzki smak. Razem z nim zniknęły pokrzywy i ból nosa.

Chłopiec odruchowo sięgnął do kieszeni - nic tam jednak nie znalazł.

***

- Pszszsz - coś zabrzęczało cichutko kolo jego ucha. - Jestem twoim siódmym koszmarem.

- Strasznie słabo cię słyszę - powiedział do płonącej zapałki, która zawisła na wysokości jego oczu.

- Złap mnie i rzuć na tamten domek - powiedziała cichutko.

Chłopiec zobaczył przed sobą śliczny domek z ogródkiem. Spojrzał na niego, potem na zapałkę. Wiedział już, że sprzeciwianie koszmarom nie ma żadnego sensu, więc rzucił ją najmocniej jak tylko potrafił. Ogień ogarnął budynek w mgnieniu oka. Czerwono-żółte jęzory sięgały dobrych kilka metrów ponad dach.

- Od razu lepiej - powiedział Ogień, wywołując tak mocny podmuch, że Chłopiec na całym ciele poczuł jego niemiłosierny żar. Odruchowo skrzywił się zasłaniając twarz rękoma i odwrócił do Ognia plecami.

- Przepraszam, czasem zapominam jak bardzo jestem silny - powiedział już dużo spokojniej Ogień.

- A ty kim z kolei jesteś? - spytał Chłopiec

- Jestem Ogniem, który będzie trawić twoją dusze. Ogniem nienawiści, do wszystkich, którzy maja normalne szczęśliwe dzieciństwo, do całego świata, a na końcu do samego siebie. Ogniem spalającym cię od środka, ale też spalającym na zewnątrz. Ogniem, którego paliwem jest nienawiść - najciemniejsza z sił we wszechświecie. Nawet nie masz pojęcia jak wielka jest jej moc i ile rzeczy może się z niej zrodzić. Kiedyś jednak się przekonasz i zrozumiesz potęgę ciemności. - Po czym Ogień zamilkł i zaczął spalać piękny domek z ogródkiem.

Chłopiec stał i patrzył jak białe ściany czernieją, belki trzeszcza i pękają, a dach zapada się do środka. Ogień strawił cały dom w kilka minut, a potem zgasł.

***

Chłopiec usiadł, dysząc ciężko. Na jego twarzy malowało się ogromne zmęczenie. Rozejrzał się wkoło. Nieopodal niego na pięknym trawniku. leżała sterta popiołu, która stanowiła jedyną pozostałość po siódmym koszmarze. Podszedł bliżej. Kupka zaczęła rosnąć. Powoli nabierała ludzkich kształtów. Wyodrębniła się głowa, widać było tez ręce i nogi. Chłopiec wstał. Kupka wyglądała jak ktoś spalony żywcem. Chłopiec widząc co się dzieje przeraził się. Zaczął cały drżeć, lecz był tak sparaliżowany strachem, że nie był w stanie się ruszyć. Dziwny, czarny stwór przemówił:

- Nie obawiaj się.

- A ty z kolei jakim koszmarem jesteś? - spytał dygocząc.

- Ty głupcze. Nie pamiętasz co mówiła Butelka? Miało cię odwiedzić siedem koszmarów, a siódmy był przecież Ogień.

Chłopiec spojrzał na czarną postać, która podlegała kolejnym transformacjom: nabrała kolorów i coraz bardziej przypominała człowieka. Twarz, która wyłoniła się z czarnego popiołu wyglądała bardzo znajomo. Spojrzeli sobie prosto w oczy.

- Jeśli nie jesteś koszmarem to w takim wypadku...

- Jestem kimś więcej niż koszmarem - przerwał Chłopcu. One są silne, ale kiedyś, być może z czasem wyblakną. - Nastąpiła krótka pauza, po czym kontynuował: - Ja jestem tobą, ty zaś od tej chwili aż po kres swych dni jesteś mną. - Jego twarz zaczęła się znowu zmieniać. Od oczu niczym pajęczyna pojawiły się pęknięcia, w których płynęła lawa. Po chwili cały zaczął płonąć.

Chłopiec odwrócił się i zaczął biec najszybciej jak tylko potrafił.

- Ode mnie nie ma ucieczki.

Stwór zaczął rzucać kawałkami lawy, który ciągle na nowo pojawiały się w jego rękach. W mgnieniu oka przeobrażały się one w kolejną płonącą postać. W końcu było ich tak dużo, ze otoczyli ciasno, klęczącego i dygoczącego ze strachu chłopca.

- Czego wy ode mnie chcecie, przecież nic wam nie zrobiłem!

- Chcemy twojej bólu - odezwali się wszyscy chórem. - ale masz wybór, możemy wraz z koszmarami nawiedzać cię każdej nocy lub od czasu do czasu w dzień. Decyzja należy do ciebie.

- Zostawcie mnie w spokoju, proszę zostawcie mnie w spokoju - załkał chłopiec.

- Dobrze wybrałeś - odrzekły i wszystkie naraz zaczęły się śmiać.

Po chwili śmiech przeszedł w sprawiający ból przeraźliwy metaliczny rechot. Trwało to chwilę, po czym zapanowała błoga cisza.

Chłopiec otworzył oczy. Na trawie przed nim leżała kartka, na której ktoś napisał: "Jesteś głupi, nikt cię nie lubi, nie masz po co żyć.” Wziął ją do reki, zgniótł najmocniej jak tylko potrafił i wyrzucił za siebie. Odetchnął z ulgą. W tym momencie coś ukłuło go w nogę. Odskoczył z przerażeniem. To malutka kostucha sięgająca mu raptem do kostki wbiła ostrą kose w jego piszczel.

- Witaj chłopcze.

- A ty jakim znowu koszmarem jesteś? - z przerażeniem w glosie krzyknął chłopiec.

- Nie jestem żadnym koszmarem. Jestem pragnieniem, pragnieniem nieistnienia. Pragnieniem uwolnienia się od otaczającego cie bólu. Będę przychodziła w najczarniejsze chwile, w te, w których będziesz miał dosyć swoich koszmarów i będziesz chciał się od nich w końcu uwolnić. Ja jestem tą...

- Jesteś żałosna - przerwał jej chłopiec i rozdeptał z całej siły butem. Kostucha zamieniła się w czarny, jak smoła duszący dym. Chłopiec obudził się cały zlany potem. Otworzył oczy i zobaczył wisząca nad jego twarzą Butelkę.

- Poznałeś wszystkie swoje koszmary i dokonałeś wyboru. Wiedz jednak, że nie będziesz pamiętać nic z tego co ci się przed chwila przyśniło. Zapomnisz też o mnie, a teraz śpij. Butelka chuchnęła po raz kolejny na niego swym ostrym oddechem, a on momentalnie zamknął oczy. Tym razem nic już mu się nie śniło.

Wstał nowy dzień, a wraz z nim chłopiec. Tak jak obiecała mu Butelka nie pamiętał nic z tego co przeżył w nocy. Wybór, którego dokonał był już jednak nieodwracalny. W dzień koszmary przemieniły się w pamięć, bo był już na tyle duży, żeby zacząć pamiętać.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Bartek Otremba · dnia 28.06.2014 16:18 · Czytań: 1207 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Komentarze
Miladora dnia 29.06.2014 16:00
Ciekawa i pomysłowa bajka, Bartku. :)
Ale wykonanie woła o pomstę do nieba.
Nie panujesz jeszcze ani nad słowami, ani nad interpunkcją, a ilość literówek sięga zenitu.
Masz też wiele innych błędów, w tym nawet ortograficzne, jak chociażby pisownia oddzielna zamiast łącznej. W wielu przypadkach kłania się też zapis dialogów.

Dam Ci kilka przykładów:

Cytat:
Do­brze znał tą oko­li­ce.

- tę okolicę -
Cytat:
Po se­kun­dzie ob­ra­zek zmie­niał się cał­ko­wi­cie.

Gramatyka się kłania - zmienił się.
Cytat:
cał­ko­wi­cie zu­peł­nie inny

Masło maślane, czyli kłania się stylistyka.
Cytat:
po­wie­dział sam do sie­bie na głos po tym jak zo­stał sam.

Tu też stylistyka.
Cytat:
po cym kon­ty­nu­ował dalej:

Masło maślane - "kontynuował" już znaczy, że mówił dalej.
Cytat:
coś ukuło go w nogę.

- ukłuło -

Jeżeli szanujesz czytelnika - dopracuj opowiadanie i zaprzyjaźnij się z interpunkcją. ;)
Niestety jest tego tak dużo, że gdybym chciała wypunktować, komentarz sięgnąłby piwnic portalu. Nie mam tyle czasu.

Miłej zabawy na pp. :)
al-szamanka dnia 29.06.2014 20:32
Dodam do tego, co napisała już Miladora, że brakuje dużo robaczków w końcówkach.
Przykłady:
Cytat:
Na­praw­dę, nie oszu­ku­je(ę)!

Cytat:
Ja zaś za­wsze do­kład­nie wiem czego chce(ę).

Cytat:
Spra­wie(ę), że za­czniesz czer­pać przy­jem­ność z bólu.


Wygładź tekst koniecznie, bo warto.
Fajna bajka, chociaż końcówka wyszła nieco ubogo w porównaniu z całością.

Pozdrawiam:)
Bartek Otremba dnia 29.06.2014 23:45
Wrzuciłem tekst i pomyślałem, że nie jest najgorzej... a tu jednak słabiutko.
No nic, lepsze to niż jakieś mylne wyobrażenia. Tak przynajmniej zbiorę całe swoje wątpliwe siły stylistyczne do kupy i przegonie je kilka razy po tym tekście. Przyda im się dobry trening i może im to nawet na zdrowie wyjdzie.

Cytat:
Fajna bajka, chociaż końcówka wyszła nieco ubogo w porównaniu z całością

Nie za bardzo rozumiem co masz na myśli pisząc o braku bogatości na końcu.
Miladora dnia 30.06.2014 00:10
Bartek Otremba napisał:
Wrzuciłem tekst i pomyślałem, że nie jest najgorzej... a tu jednak słabiutko.

Wcale nie jest słabiutko. :)
Da się wyczuć, że masz lekkie pióro, tylko piszesz pewnie jak leci, nie zwracając uwagi ani na literówki, ani na interpunkcję.
Zgubionych ogonków masz w tekście od groma.
Najpierw więc przejrzyj tekst pod tym kątem, potem popraw zauważone błędy, a na końcu uzupełnij interpunkcję.
Gdy skończysz, mogę rzucić okiem, bo w sumie bajka jest wciągająca i szkoda byłoby, gdyby istniała w tym stanie niedopracowania.

Aha - To Szamankowe "ubogo" znaczy, że spodziewała się jakiegoś mocniejszego zakończenia.

Cytat:
Wstał nowy dzień, a wraz z nim chło­piec. Tak jak obie­ca­ła mu Bu­tel­ka(,) za­po­mniał wszyst­ko(,) co przy­da­rzy­ło mu się tej nocy(.) Wybór, któ­re­go do­ko­nał(,) był jed­nak nie­od­wra­cal­ny. W dzień kosz­ma­ry prze­mie­ni­ły się w pa­mięć, bo był już na tyle duży(,) by za­cząć pa­mię­tać.

Masz przecinki (,) i kropkę (.) do dodania.
Podoba mi się ostatnie zdanie, że był już na tyle duży, by zacząć pamiętać.

Miłej zabawy w dopracowanie :)
al-szamanka dnia 30.06.2014 10:18
Miladora napisała:
Aha - To Szamankowe "ubogo" znaczy, że spodziewała się jakiegoś mocniejszego zakończenia.

Jest dokładnie tak, jak powiedziała Miladora:)
I w żadnym wypadku nie pasuje do Twojego opowiadania określenie słabiutko.
:)
Bartek Otremba dnia 30.06.2014 13:06
To ja może wyjaśnie o co chodzi w zakończeniu.
Jego skromna moc polega na tym, że odnosi się do teg pierwszego wspomnienia jakie każdy ma, pierwszej rzeczy jaką może sobie przypomnieć. W tym wypadku koszmary ze snu stają się pierwszym wspomnieniem, bo chłopiec jest na tyle już duży, że zaczął pamiętać.
Jak dla mnie nic dodać nic ująć i żadne dodatkowe wyjaśnienie czy rozwinięcie fabuły nie jest potrzebe, ale ciekawie spotkać się z innym zdaniem, bo to zawsze daje do myślenia :)
No i dzięki temu w jakiś tam sposób historia zatacza koło, a o to mi tutaj też bardzo chodziło.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty