Czarnoksiężnik - miszmasz
Proza » Obyczajowe » Czarnoksiężnik
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18

Ksawery wolnym krokiem przeciska się przez tłum nieznanych ludzi upchanych w ciemnej sali. Panuje ciężka atmosfera stęchlizny przesiąknięta przetrawionym alkoholem i smrodem spoconych ciał. Z wielkich głośników płynie ogłuszająco głośna muzyka, która uderza w ciało z siłą sztormowych fal. Wnętrze wydaje się być znajome, ale nazwa klubu zupełnie wyleciała Ksaweremu z głowy. Nie może sobie przypomnieć dlaczego tu przyszedł. Nie lubi takich miejsc.

Ktoś zawołał głośno: „zdrowie”, a chór innych głosów powtórzył jak echo.

Ksawery podpiera się na brudnym blacie baru. Nigdzie nawet śladu barmana, ale to nie szkodzi przecież i tak by niczego nie zamawiał.

W rogu, na skórzanej kanapie siedzi siwy mężczyzna, obmacuje się z pulchną blondynką w wyjątkowo krótkiej miniówce. Dziewczyna wije się coraz bardziej na ciele mężczyzny, wypina w stronę sali tłuste i niekształtne pośladki. Powoli rozpina koszulę staruszka i całuje poskręcane kłaki na klacie, równie siwe jak włosy. Zadowolony mężczyzna siedzi z rękami rozłożonymi na oparciu kanapy i obserwuje salę z ohydnym, pełnym dumy uśmiechem. Blondynka schodzi coraz niżej z pocałunkami, w końcu zaczyna dobierać się do paska od spodni. Mężczyzna widząc, że Ksawery im się przygląda, bez cienia zakłopotania, z tym samym uśmiechem na twarzy zaprasza go gestem do siebie. Zupełnie, jakby mówił w ten sposób: „tego cielska starczy dla nas dwóch”.

Ksaweremu robi się niedobrze, odwraca głowę w stronę parkietu i tańczących tam ludzi. W centrum zdominowanego przez mężczyzn tłumu tańczą razem dwie dziewczyny. Jedna jest chuda, ma kręcone rude włosy w nieładzie strzelające na wszystkie strony. Ma na sobie dżinsowe spodnie oraz lekką bluzkę na ramiączkach, przez którą przebijają sutki jej drobnych piersi. Druga dziewczyna jest jej całkowitym przeciwieństwem – krótkie czarne włosy, wielkie piersi prawie wylewające z za dużego dekoltu. Piersi podskakują przy każdym ruchu.

Ruda kręci ciałem chcąc w ten sposób nadrobić braki w figurze, czarna kręci biodrami w rytmicznym, ale nudnym ruchu. Ruda nie przerywając tańca zaczyna obmacywać piersi koleżanki, na co ta odpowiada wkładając jej ręce pod bluzkę. Dłonie wędrują po nagich plecach w górę i w dół, w górę i w dół.

Dziewczyny otoczone są ciasnym kręgiem spoconych i podnieconych mężczyzn. Któremu udaje się dopchać bliżej, ociera się o nie i obmacuje ich spocone ciała, ale nie długo, gdyż zawsze już po chwili znajduje się inny silniejszy, sprytniejszy, a czasem po prostu mający więcej fartu facet, któremu udaje się zająć miejsce poprzednika. Dziewczynom wydaje się być obojętne kto je obmacuje, chodzi tylko o to, by być w centrum uwagi.

- Zerżnąłby ją – odzywa się ktoś obok Ksawerego.

- Co?

- Zerżnąłby ją, tak by potem przez trzy dni nie mogła chodzić. Takie kurewki jak ona to lubią.

Najwyraźniej siwy staruszek skończył obmacywać się ze swoją tłustą blondynką i, z jakiegoś powodu, upatrzył sobie Ksawerego do rozmowy. Nadal ma rozpiętą koszulę i nic nie wskazuje, że ma zamiar ją zapiąć. Siwa klata wyglądem przypomina las spróchniałych drzew, które czekają tylko na rozkład.

- Patrz tylko, powiedz, że i ty byś nie chciał jej puknąć.

Pomarszczona ręka wskazuje na punkt w głębi sali. Pod ścianą, w błękitnej letniej sukience stoi dziewczyna. Na twarzy ma przylepiony nerwowy uśmiech, który może i ukryłby niepewność, gdyby nie wykręcała palców. Ksawery czuje, jak gardło zaciska mu się w przerażeniu.

Przecież to Monika.

Czy Ksawery przyszedł tu dla niej? A może raczej po nią?

Muzyka przycichła na krótką chwilę, jeden utwór się skończył, a drugi dopiero zaczyna. Oba brzmią dla Ksawerego tak samo.

Jeszcze jedno spojrzenie na mężczyznę obok, Ksawery niemalże widzi w przekrwionych oczach, jak ten gwałci wzrokiem i gwałci myślami Monikę. Na jego twarzy ciągle widnieje obrzydliwy uśmiech pełen dumy i zadowolenia.

Ksawery chwyta oburącz za nogę taboretu i unosi go wysoko jak pałkę. Przychodzi mu to z łatwością, jakby taboret nic nie ważył, ale, gdy uderza prosto w siwą głowę słyszy trzask pękającej czaszki, trzask na tyle głośny, by przebić się przez hałas. Znokautowany mężczyzna odbija się od baru, po czym osuwa się bezwładnie na podłogę.

Nie oglądając się za siebie Ksawery rusza szybko w stronę Moniki. Omija całujące się na parkiecie dziewczyny i coraz śmielej macających je mężczyzn. Któryś z nich dziś zabierze jedną, lub jak mu się poszczęści, obie do siebie. Wszyscy są tak zajęci sobą, że nikt nawet nie zauważył zajścia pod barem.

Ksawery dociera do Moniki, dziewczyna bez cienia sprzeciwu daje się złapać za rękę i poprowadzić w stronę drzwi wyjściowych.

Po chwili znajdują się na podwórku wyglądającym jak plac budowy. Wszędzie pełno gruzu, gołych słupów betonowych i maszyn budowlanych. Bezgwieździste, absolutnie czarne niebo wywołuje to samo uczucie przytłoczenia jak sala, z której właśnie uciekli. Zdziwiony Ksawery rozgląda się dookoła próbując dojść, gdzie tak naprawdę jest. Monika w tym czasie nagle się ożywia i chichocząc biegnie przed siebie.

- Poczekaj!

Dziewczyna jednak nie zwalnia kroku, Ksawery biegnie za nią. Ona porusza się lekko, jakby płynęła w powietrzu, jej sukienka szeleści na wietrze. Ksawery zaś ciągnie się za nią bez gracji, z nogami jak z ołowiu.

- Proszę cię poczekaj, przecież to ja!

Dziewczyna zatrzymuje się za rogiem pod betonowym murem, opierając się o niego plecami.

- Dlaczego przede mną uciekasz?

- Nie uciekam przed tobą głuptasku.

- Jak to?

- Chciałam żebyśmy byli sami, tak by nikt nam nie przeszkadzał.

Wszystkie pytania, które kłębiły się w głowie Ksawerego nagle tracą swoje znaczenie. Patrzy oczarowany w brązowe oczy. Gdzieś daleko w przeszłości zostaje cuchnąca sala. W zapomnienie odchodzi siwy staruch, a wraz z nim ruda i jej cycata koleżanka.

Ksawery przyciska ciało Moniki do muru, ręką odgarnia włosy z policzka, po czym zatapia się w ustach. Pocałunek jest gorący, pali. Ksawery zaciąga się oddechem jak narkotycznym dymem. Żądza szybko przesącza ciało, budzi bestię, która zaraz przejmie kontrolę, a gdy to się stanie zedrze z niej błękitną sukienkę.

- Co się stało? – pyta Monika widząc, jak Ksawery ze smutną miną odwraca głowę.

- Nie chcę cię skrzywdzić. Jeszcze pomyślisz, że traktuję cię, jak tamte dziwki.

Monika uśmiecha się wyrozumiale, przytula się mocniej. Ksawery czując miękkie udo między nogami z całych sił walczy z niechcianą erekcją.

- Kochasz mnie? – szepcze delikatnie Monika.

- Tylko ciebie.

- Ja ciebie też. Widzisz, to nas odróżnia od nich wszystkich.

Serce Ksawerego zaczyna bić jak oszalałe, zachowując się jak dziki zwierz schwytany w klatkę.

To nie żądza, to miłość!

Ksawery przestaje się opierać, nim się spostrzega nie ma już placu budowy, jest tylko naga Monika, ona stała się całym znanym Ksaweremu wszechświatem. Pragnie podróżować pocałunkami po jej nagim ciele, odkrywać i dokładnie badać wszystkie pieprzyki jakby były dziewiczymi wyspami na oceanie. Pragnie zwiedzić każdą fałdkę i krągłość.

Pragnie wszystkiego na raz, w tej chwili.

Zatapia się w pocałunku, dłonią pieszcząc nagą pierś. Dziewczyna wygina się w rozkoszy, a gdy dłoń Ksawerego nieśmiało, choć konsekwentnie skrada się w stronę łona, Monika z zamglonymi oczami szepcze mu do ucha:

- Kocham cię mój Ksawerku, kocham cię.

 

Ksawery przebudził się w swoim łóżku i natychmiast tego pożałował. Leży sam w zmiętej pościeli, Moniki nie ma u jego boku. Wszystko było tylko snem.

Długo jeszcze leży na plecach wpatrując się w sufit. Czuje się źle i gotów jest przysiąc, że w tej chwili jest najsamotniejszym człowiekiem na świecie.

Wyciąga telefon leżący koło poduszki i wysyła wiadomość tekstową.

 

Do: Słonko

Dzien dobry :) Snilas mi sie dzis  :*

Wysłano: 8:11

 

Obrazy ze snu szybko rozmywają się i zacierają, ale pozostaje po nich nieprzyjemny osad, którego Ksawery pozbyć się nie może. Wszystko wydaje się spaczone i złe jak świętokradztwo. Obraz Moniki, podnieconego tłumu, smak pocałunku i dający, jakąś dziwną satysfakcję dźwięk pękającej czaszki, ciągle wracają jak echo.

Jest jedna rzecz, którą Ksawery wie dobrze - musi się z nią spotkać, musi choćby po to, by przekonać się, że Monika nie jest tylko tworem fantazji.

Jest czwartek, bezchmurny jesienny dzień. Jeżeli Ksawery w miarę szybko się przygotuje do wyjścia, to zdąży jeszcze spotkać się z nią przed wykładem z filozofii. Monika jest jedną z tych dziewczyn, które stresują się na samą myśl o spóźnieniu się, dlatego (ku uciesze Ksawerego) pod salą zwykle siedzi na dobre piętnaście minut przed czasem.

 

Do: Słonko

Czesc juz wychodze bede czekal na Ciebie pod sala. Nie moge sie doczekac spotkania z Toba.  :*

Wysłano: 8:59

 

Na zewnątrz maluje się obraz idyllicznej jesieni, drzewa mienią się ognistymi barwami, a z bezchmurnego nieba ze zdwojoną siłą leją się promienie słoneczne. W powietrzu unosi się dziwny zapach desperacji, jakby całe to przedstawienie barw było ostatnią próbą przeciwstawienia się nieuchronnej zimie.

Ksawery nieobecnym wzrokiem obserwuje przez szybę autobusu obrazy sunących   kolorowych drzew, chodników przystrojonych barwnymi liśćmi i szarych ludzi idących w sobie tylko znanych kierunkach. Odruchowo co chwilę ręką obmacuje torbę koloru khaki chcąc sprawdzić, czy zawartość nie wyparowała w jakiś magiczny sposób.

Autobus zatrzymuje się ze zgrzytem na przystanku. Ksawerego od Moniki dzieli już zaledwie kilkadziesiąt metrów drogi i kilkadziesiąt minut czekania. Niewiele, wystarczająco, by budzić serce do szybszego bicia.

Ławka, a na niej para młodych kochanków w objęciach.

Jeszcze tak niewiele, kilka kroków.

Ksawery pchnął ciężkie metalowe drzwi wydziału humanistycznego. Linoleum wydaje pod butami piskliwy dźwięk, a ze ścian nieruchomo, wstawieni w ramki patrzą się na niego dawni dziekani, rektorzy i naukowcy. Siada na ławce w korytarzu machinalnie bębniąc palcami o drewno. Jeszcze kilka razy upewnia się, że znajduje się przy odpowiedniej sali. Pozostało tylko poczekać.

Z każdej strony nadchodzą tłumy studentów, ale żadna z tych osób nie jest Moniką. Ksawery spogląda na zegarek, jeszcze jest wcześnie, jeszcze będzie musiał trochę zaczekać.

By zająć czymś myśli wyciąga z torby plik kartek papieru zabezpieczonych w foliową koszulkę. Wysuwa je delikatnie i po raz tysięczny studiuje znajdujące się na nich rysunki. Wszystkie są jego dziełem.

Jeden z rysunków przedstawia Monikę od pasa w górę. Jest naga i tylko rękami zasłania piersi. Głowę ma przekręconą w bok i pochyloną we wstydzie, którego można się tylko domyślać, gdyż większość twarzy przysłonięta jest włosami. Gdyby Monika spytała Ksawerego, powiedziałby, że ukryta twarz ma dodawać tajemniczości całemu dziełu, ale tak naprawdę dobrze wie, że to kłamstwo. Prawdą jest, że choć niemalże zna każdy detal, i choć mogłoby się wydawać, że nie ma nic bardziej powszedniego dla niego, jak twarz ukochanej, to w jakiś sposób potrafi ona pozostać dzika i nieokiełznana, nie dająca zamknąć się w klatce ciasnej formy. Ksawery właśnie za to ją kocha. Jej skóra musi być łapczywie lizana jęzorem promieni słonecznych, włosy muszą być delikatnie głaskane wiatrem, ciało musi być w ruchu.

Ciekawe jak będzie dziś ubrana?

Zbliża się godzina wykładu, wszyscy powchodzili do sal zajmując miejsca. Moniki jednak ciągle nie ma. Ksawery powtarza sobie, że wystarczy, by ją zobaczył, nawet nie musi z nią rozmawiać, byleby mógł nacieszyć oczy.

Na opustoszałym korytarzu odbijają się echem samotne kroki. Ktoś idzie, może Monika. Ksawery w napięciu napręża kark wyczekując nadejścia osoby. Po chwili zza rogu wyłania się sylwetka skacowanej, nieznanej dziewczyny.

 

Do: Słonko

Czekam i czekam na Ciebie. Nie zaspalas chyba? :) Juz prawie poludnie moj spioszku :*

Wysłano: 11:17

 

Nie przyszła żadna odpowiedź, więc Ksawery postanowił zadzwonić. Wybiera numer i wsłuchuje się w dźwięki sygnału – pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąty, poczta głosowa. Próbuje drugi raz, ale efekt jest taki sam.

Dlaczego nie przyszła? Czyżby jej się zwyczajnie nie chciało? Nie, to do niej nie pasuje. To może się rozchorowała? Przecież pogoda jest niepewna, a ona chodzi porozbierana. Pewnie wygrzewa się teraz w łóżku.

Ksaweremu nie zostało nic innego, jak odwiedzić ją w jej mieszkaniu. Pakuje rysunki z równą ostrożnością, z jaką je wyciągał i rusza w głąb korytarza. Znów skrzypiące linoleum, znów twarze nieruchomo patrzące ze ścian, znów ciężkie wrota wydziału.

Niebo jest idealnie bezchmurne, kojące oczy boskim błękitem. Mami złudzeniem ciepła.

Piętnaście minut żywego marszu i Ksawery znajduje się pod blokiem Moniki. Zauważa przygarbioną staruszkę, która wychodzi z klaki trzymając na smyczy małego kundelka. Pies tuż po przekroczeniu progu budynku odlewa się beztrosko na drzwi. Ksawery podbiega, łapie drzwi zanim się zamykają i wchodzi do klatki.

Drugie piętro, drzwi z numerem siedem pomalowane na biało, pierwszy pokój po lewej, od strony frontowej budynku - tam pewnie w łóżku leży Monika. Może nie powinien jej przeszkadzać, ale musi ją zobaczyć. Musi.

Puka do drzwi. Cisza. Naciska guzik z małym dzwonkiem, we wnętrzu rozbrzmiewa ostry metaliczny tryl. Znów cisza. Jeszcze raz puka, jeszcze raz dzwoni, ale – cisza.

 

Do: Słonko

Hej zadzwon albo napisz jak najszybciej. Chciałbym sie z Toba spotkac.

Wysłano: 11:43

 

Przygniatający strach zalewa Ksawerego. Jest jeszcze cień szansy, że wyciszony telefon wala się na dnie torebki pewnej bardzo nierozmyślnej dziewczyny, ale przecież Ksawery od pewnego czasu widział, że coś jest nie tak. Tłumaczył sobie, że mu się tylko wydaje, ale przeczuwał zbliżającą się tragedię. Nie powinien na to pozwolić.

Ociężale idzie klatką schodową w dół.

Młoda, kapryśna, pewnie się znudziła. Odwidziała jej się miłość. Teraz jeszcze się ukrywa, czeka aż oczywista prawda sama się przekaże.

Otwierając drzwi klatki, Ksawerego uderza zimne powietrze. Szok jest jak policzek, bolesny, ale orzeźwiający.

Nie, nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Miłość się nie nudzi. Dlaczego Monika go omija? Może po prostu boi się spojrzeć mu w oczy, bo wie, że wtedy całe to przedstawienie runie. Ktoś się między nich mieszał, buntował Monikę przeciwko niemu. To pewnie Agnieszka, współlokatorka Moniki, Ksawery jest prawie tego pewny.

Ksawery siedzi na ławce przed blokiem, ale nie wytrzyma tak długo, zimny wiatr przeszywający kurtkę, kąsający skórę oraz poczucie bierności zmuszą zaraz go do ruchu.

Zrywa się z ławki, patrzy pełnym nadziei wzrokiem w stronę jej okna. Odchodzi.

Wpada do biblioteki, szturmuje czytelnię. Wraca na uczelnię, przecież zaraz powinna być na konwersatoriach. Nie ma jej.

Może wyjechała do domu? To nie tłumaczy, dlaczego nie odbiera telefonu. Gdyby tylko Ksawery miał numer do jej rodziców, albo do brata. Wspominała, że ma starszego brata, opowiadała o nim z szacunkiem. On by na pewno przemówił jej do rozsądku.

Uczelniana stołówka. Zapach smażonych kotletów, rozmowy ludzi i szczęk sztućców. Ksawery przechodzi między stolikami rozglądając się na wszystkie strony, po czym wychodzi.

Monika jest wszędzie i nigdzie jednocześnie. Słychać ją w każdym kobiecym śmiechu, każdy sprężysty krok jest krokiem Moniki. Przypadkowa dziewczęca twarz schwytana przez wygłodniały wzrok Ksawerego, na krótką chwilę staje się jej twarzą. Za każdym razem jednak to samo – chwilowa nadzieja i rozczarowanie.

Zmęczony Ksawery wchodzi do kawiarni Albatros. Zamawia kawę, siada przy stoliku i zastyga w bezruchu. To ostatnie miejsce gdzie miał nadzieję ją spotkać.

To właśnie w tej kawiarni widział ją pierwszy raz. Siedziała wtedy stolik obok i rozmawiała z koleżanką, Ksawery zaś siedział samotnie i upajał się jej głosem. Potem koleżanka sobie poszła i Monika została sama pochylona nad notatkami. Dla Ksawerego był to znak i choć ze strachu trzewia zaciskały mu się w żelaznym uścisku, podszedł do niej i zapytał się, czy może się dosiąść. Gdyby mu odmówiła, gotów był wybiec z kawiarni, byleby tylko uciec przed palącym poczuciem wstydu i gorzkiej porażki. Monika jednak nie odpędziła go, z czarującym, nieśmiałym uśmiechem zaprosiła go do stolika, ale Ksawery czuł się, jakby zapraszała go do swojego życia.

 

Do: Słonko

Nie wiem dlaczego sie nie odzywasz. Jestem zly nie zasluguje na takie traktowanie z Twojej strony. Jestem teraz w naszej kawiarni. Strasznie pusto tu bez Ciebie

Wysłano: 15:05

 

Ksawery wypija drugą filiżankę kawy, potem ze smutkiem wychodzi. Błąka się jeszcze przez dłuższą chwilę po ulicach, aż postanawia wrócić pod jej blok.

 

Do: Słonko

Mam nadzieje ze jestes teraz w mieszkaniu. Jezeli nie to wiedz ze bede czekal na Ciebie pod blokiem. Jezeli masz sumienie nie pozwolisz mi marznac.

Wysłano: 15:58

 

Zapada zmrok. Czarująca za dnia jesień traci całkiem swoje kolory i staje się przytłaczająco smutna. Zimny wiatr wyje między szarymi blokowiskami lodowatym strumieniem. Jednak pod blokiem Ksawery dostrzega promyk nadziei – z pokoju Moniki dochodzi światło. Podbiega pod klatkę, szarpie za zamknięte drzwi, dzwoni kilka razy do domofonu. Nikt nie odbiera, więc woła:

- Monika! Monika! Wiem, że tam jesteś! Proszę cię, wyjdź porozmawiać ze mną!

Smukła sylwetka zbliża się do okna, Ksawery nie ma wątpliwości, to ona.

- Nie każ mi tu stać! Proszę, cokolwiek jest nie tak rozwiążemy to! Przecież wiesz, że cię kocham!

Dzwoni do domofonu, dzwoni na telefon, miota się ogarnięty obłędem. Dziesiątki wścibskich oczu patrzy na jego mękę, dla nich jego dramat jest rozrywką.

Mijają długie minuty, a każda z nich jest torturą. Ksawery zdążył zadzwonić domofonem do wszystkich sąsiadów, ale najwidoczniej jego dramatyczne krzyki zniechęciły ich do udzielania jakiejkolwiek pomocy.

W desperacji Ksawery chwyta mały kamyk, którym rzuca w okno. Za nim lecą kolejne. Rzuca coraz silniej, nie obchodzi go, że może wybić szybę, sytuacja jest drastyczna i wymaga drastycznych działań. Ksawery gotów jest spalić cały świat, obrócić go w ruiny, byle móc ją ujrzeć.

- Ej ty!

W kierunku Ksawerego idzie trzech mężczyzn. Są nastroszeni jak koguty.

- Ej ty! Słyszysz mnie?! - woła ponownie ten w środku, zapewne przywódca bandy.

Ksawery patrzy na nich niepewnie.

- Wypierdalaj stąd!

- Mam tu prawo stać – odpowiada cicho.

- Głuchy jesteś? Wy-pier-da-laj stąd!

- Dajcie mi spokój, przyszedłem tu do kogoś .

- Zostaw Monikę w spokoju popieprzeńcu - odzywa się drugi z bandy.

- Wpierdolmy mu od razu, on i tak nie rozumie - dorzuca trzeci, pewnie najsłabszy.

Ksawery patrzy na okno pokoju Moniki, nie ma jej.

- Kto was nasłał?

- Słuchaj gnojku - odezwał się przywódca odpychając Ksawerego. - Masz ostatnią szansę, by stąd spadać, słyszysz?

Każdy jest mocny w przewadze trzech na jednego.

Gdyby tylko Monika się zlitowała. Może powinien dać się im pobić? Może to właśnie otworzy jej oczy?

Trzeci z bandy łapie torbę Ksawerego i rzuca nią daleko na parking.

Jeszcze przez chwilę Ksawery obserwuje to napastników, to okno. Zaciska przy tym i luzuje pięści. Rośnie w nim chęć, by szybkim ciosem złamać szczękę przywódcy bandy. Kierowani mentalnością sfory psów, widząc, że ich samiec alfa padł, sami uciekliby w popłochu.

Ale czy na pewno Monika chciałaby, żeby Ksawery stał się takim człowiekiem?

Przełykając wstyd rusza wolnym krokiem w stronę wyrzuconej torby. Zakłada ją na ramię, przy okazji machinalnie macając zawartość chcąc się upewnić, że rysunki nie ucierpiały.

Odchodzi nie oglądając się za siebie.

 

Do: Słonko

Poznalem twoich „kolegow”

Wysłano: 17:35

 

Do: Słonko

Nadal milczysz? Porozmawiajmy 5 minut wystarczy. Pozwol mi wszystko naprawic

Wysłano: 18:01

 

Do: Słonko

To ta agnieszka? Co ona Ci o mnie nagadala? On klamie klamie klanie!! Powiedz jej ze jezeli nie przestanie sie mieszac miedzy nas to ja zabije

Wysłano: 18:50

 

Ksawery krąży jeszcze trochę po okolicy, chce wrócić pod blok Moniki i choćby błagać, by wyszła spotkać się z nim, ale poczucie porażki i wstydu przytłacza go na tyle, że postanawia wrócić do siebie.

W swoim mieszkaniu wcale nie czuje się lepiej, jak duch przemierza pokoje ciągle skupiony na telefonie, co chwilę patrzy wzrokiem pełnym nadziei na wyświetlacz, mogąc przysiąc, że czuł delikatne wibracje.

Mijają sekundy, minuty, godziny, każda taka sama, każda wypełniona napięciem.

Przychodzi noc.

Licząc, że sen wyzwoli Ksawerego tortur, rozbiera się i kładzie do łóżka. Jednak, gdy tylko zamyka oczy, te momentalnie otwierają mu się szeroko. Przewraca się z boku na bok.       

Monika jest gdzieś tam, przecież powinien biec do niej, walczyć o nią. Ale ona się nim bawi, z bezmyślnego okrucieństwa skazuje go na męki. A może rzeczywiście, tylko dała się omotać gadaniu złych ludzi? Gdyby tylko porozmawiała z Ksawerym, pięć minut, by wystarczyło. Nawet ktoś pozbawiony serca znalazłby pięć minut.

 

Do: Słonko

Prosze Cie kochanie odezwij sie. Nie usne bez tego

Wysłane: 23:00

 

Do: Słonko

Miej serce. Prosze prosze

Wysłane: 23:07

 

Do: Słonko

:(

Wysłane: 23:20

 

Monika jest tak niedaleko, a jednocześnie wydaje się, że znajduje się w innej galaktyce. Co robi w tych chwilach, gdy Ksawery przewraca się z boku na bok prosząc, by dobry Bóg zesłał na niego sen i wyzwolił go, choćby na tę krótką chwilę od męczarni. Czy i ona leżąc na swoim łóżku zwija się jak przypalana węglami? Może wręcz przeciwnie, napawa się tym, że od jej skinienia palcem zależy czyjeś życie? Albo co gorsze, śpi sobie spokojnie nawet nie myśląc o Ksawerym.

Kiedyś ona patrzyła się na Ksawerego wzrokiem, który przeszywał jego duszę i ogrzewała go ciepłym uśmiechem. Jakże wtedy chciał ją dotknąć, skosztować, a nawet pochłonąć całą. Żal zalewa duszę Ksawerego, że wtedy mając ją tak blisko nie wziął się na akt odwagi i nie wziął ją mocno w ramiona. Wtedy na pewno nie uciekłaby mu jak teraz.

Sen jest blisko, Ksawery czuje, jak balansuje na jego krawędzi. W delirycznych omamach pojawia się Monika ubrana w lekką błękitną sukienkę. Wesoło śmiejąc się ucieka przed Ksawerym, by zatrzymać się pod betonowym murem. Przytula się do drżącego ciała Ksawerego.

Ksawery gwałtownie odwraca się na bok próbując odepchnąć majaki, a tym samym upokarzające podniecenie, które one w nim budzą.

 

Do: Słonko

Jest 2 w nocy spac nie moge. Mysle o Tobie i mam nadzieje ze Ty tez o mnie myslisz. Kocham Cie bardzo.

Wysłane: 02:11

 

Cisza. Tego już za dużo.

 

Do: Słonko

Nie masz serca. Mam nadziej ze dobrxe bawisz sie moim cierpieniem. Jestes zwykla KURWA. Jeszcze bedxesz zalowac!!

Wysłane: 02:50

 

Do: Słonko

Przepraszam Cie. Dalem sie poniesc emocjom. Wiesz ze nie mialem tego na mysli. Wierze ze wszystko naprawimy. Teraz juz pewnie spisz nie bede Ci wiecej przeszkadzal. Słodkich snów kochanie :*

Wysłane: 03:15

 

Gdyby ona tu tylko była, gdyby leżała obok. Wtedy wszystko byłoby dobrze. Gdyby tylko tu była…

- I co byś jej zrobił? – odezwał się złowrogi głos w głowie Ksawerego.

- Nic bym nie musiał. Napawałbym się szczęściem – głos Ksawerego przecina ciszę ciemnego pokoju.

- Kłamiesz! – odpowiada znajomy głos.

- Chciałbym wdychać zapach jej włosów, całować jej wilgotną skórę.

- No dalej, powiedz to. Przyznaj czego chcesz.

- Chciałbym kochać się z nią.

- Kochać? Ha! Przyznaj to, chciałbyś ją zerżnąć. Chciałbyś ją ukarać, tak by już więcej nawet nie myślała o wykręcaniu ci takich numerów. Ale nic z tego nie będzie, ona cię nie kocha. Nigdy nie kochała!

- Nie!

- Myślisz, że jak ona dziś wynagrodziła tych trzech, co? Musieli się z nią dziś nieźle zabawiać. Jesteś dla niej nikim. Nikim!

W nagłym spazmie mięśni Ksawery zrywa się do pozycji siedzącej. Chowa twarz w dłoniach dysząc przy tym ciężko.

Gdyby tylko ona tu była…

Sen przyszedł po cichu. Ciężki sen bez snów.

Poranek, za oknem znów jesienna idylla, śpiew ptaków, warczenie silników samochodowych, głosy ludzi. Ksawery wstaje z łóżka czując się starszy o co najmniej dwadzieścia lat i cięższy o kilka ton. Sunie się otępiały do kuchni, gdzie na siłę wciska w siebie śniadanie.

W łazience dostrzega swoją twarz odbijającą się w lustrze, szybko odwraca wzrok, nie może na siebie patrzeć. Opiera się rękami na umywalce, głowę ma spuszczoną. Po chwili z trudem unosi wzrok, patrzy na swoją twarz, zmienioną, jakby obcą. Obserwuje ją przez pewien czas.

- Co się z tobą stało Ksawery? – mówi sam do siebie. – Kiedy stałeś się tak beznadziejny? Już się poddałeś? O miłość trzeba walczyć do ostatniego tchu. Ona przecież nie może się wiecznie ukrywać. Idź do niej, szczęście jest tuż za rogiem. Zobaczysz, jeszcze pewnego dnia będziesz się z tego śmiał.

Twarz Ksawerego rozjaśnia się, czuje przypływ sił. Dziś się nie podda, dziś wszystko naprawi, choćby niewiadomo co.

 

Tym razem Ksawery postanowił działać bardziej dyskretnie. Będąc już w okolicach bloku Moniki, zamiast czekać na widoku, przystanął na klatce sąsiedniego budynku, skąd może niezauważony obserwować okolicę.

Monika pojawia się niebawem, wychodzi z klatki razem z Agnieszką. Ksawery z trudem powstrzymuje chęć natychmiastowego pobiegnięcia w jej stronę. Zamiast tego ostrożnie rusza przez podwórko, tak, by przeciąć im drogę. Dziewczyny nie widzą go, aż do momentu, gdy staje obok na chodniku.

- Cześć! Wszędzie cię szukałem. Proszę, porozmawiajmy.

Agnieszka łapie Monikę pod rękę, przyciąga ją bliżej siebie coś szepcząc. Więc to prawda, to wszystko jej intryga.

Ksawery przygląda się, jak mijają go w wymuszonym milczeniu, Monika nawet na niego nie spojrzała.

- Słonko, proszę, porozmawiaj ze mną. Pięć minut, o nic więcej nie proszę.

Oddalają się nie reagując. Podbiega do nich łapiąc Monikę za rękę.

- Zostaw ją!

- Nie mieszaj się! To sprawa między mną a Moniką. Słonko, proszę porozmawiaj ze mną. Ja wiem, że oni buntują cię przeciwko mnie, ale my się kochamy, jesteśmy stworzeni dla siebie. Wiesz przecież, że będę o ciebie walczył. Nigdy się nie poddam! Spójrz mi w oczy, proszę cię.

Monika coś nieśmiało mówi, ale Agnieszka jej od razu przerywa:

- Nie odzywaj się do niego!

Monika od razu milknie.

- Nie mieszaj się! – Ksawery cedzi przez zaciśnięte zęby trzymając w powietrzu drżącą, gotową do uderzenia pięść.

- Uderzysz kobietę?

- Zabiję cię gołymi rękami jeśli się zaraz nie zamkniesz.

Agnieszka wycofuje się. Wyciąga telefon dzwoniąc gdzieś. Do Ksawerego dobiegają strzępki rozmowy:

- Tak… To znowu on… Na Poprzecznej… Tak, zaraz koło naszego bloku… Dobrze, ale pośpiesz się, proszę.

Ksawery wyciąga z plecaka czule przechowywane rysunki.

- Spójrz, to prezent dla ciebie. Widzisz, to ty. Weź to, proszę – mówi wciskając jej do ręki kartki.

Dziewczyna obserwuje w zakłopotaniu rysunki. Po chwili próbuje je oddać Ksaweremu.

- One są dla ciebie, ja ich nie potrzebuję. Teraz, gdy jesteś obok mam wszystko czego mógłbym kiedykolwiek pragnąć.

Dłoń Ksawerego delikatnie muska ramię Moniki, ale dziewczyna tylko spina się bardziej i patrzy błagalnym wzrokiem w stronę Agnieszki.

- Słonko, proszę cię, ona nie jest twoją przyjaciółką. Nie wiem co ona ci o mnie nagadała, ale to wszystko nieprawda. Ona to robi, bo nam zazdrości i nie chce, abyśmy byli razem.

Z piskiem opon zatrzymuje się samochód, wysiada z niego mężczyzna. Jedno krótkie spojrzenie wystarcza, by Ksawery go rozpoznał, bez wątpienia to przywódca wczorajszej bandy. Patrzy na Agnieszkę, to ona po niego zadzwoniła, wczoraj pewnie to samo zrobiła.

- Mówiłem ci gnojku, byś ją zostawił! – mówi łapiąc Ksawerego za kurtkę.

- Spieprzaj z tymi łapskami!

Za długo Ksawery pozwalał mówić innym co może, a czego nie. Widział tę scenę w snach, po cichu fantazjował o niej, bo od dawna dobrze wiedział, że przyjdzie moment, gdy będzie musiał walczyć o swoją ukochaną. Ksawery zaciska pięści, czują, jak paznokcie wbijają mu się w skórę. Zamachuje się, ale jego cios z łatwością zostaje zablokowany. Mężczyzna odpycha go na ścianę, od impetu Ksawery traci dech w piersiach. Zaraz potem następuje seria ciosów: sierpowy w twarz, z kolana w brzuch, a na koniec znów sierpowy. Ksawery pada na chodnik czując smak ciepłej krwi w ustach.

- Ludzie! – woła z trudem – Biją! Pomocy!

Seria kopniaków przerywa jego krzyki. Zwija się w kłębek próbując ochronić twarz i brzuch.

- Dobra, przestań, bo go zabijesz – krzyczy Agnieszka – No już! Chodź, zanim ktoś wezwie policję.

Oszołomiony Ksawery patrzy, jak cała trójka wsiada do samochodu i odjeżdża.

- Monika! – woła żałośnie. – Proszę cię, Monika!

Samochód oddala się.

Jak ona mogła tak po prostu stać i przyglądać się, jak Ksawery był katowany?

Podnosząc się z chodnika Ksawery zauważa swoje rysunki rozwiewane na wszystkie strony przez wiatr.

 

Obolały i całkowicie załamany Ksawery wrócił do siebie. Mieszkanie jest puste, zimne, zieje z niego samotnością. Siada, a raczej opada bezsilnie na łóżko. Jak w transie wyciąga telefon, tym razem jednak nie wybiera numeru Moniki, ale szuka kontaktu podpisanego „Mama”. Naciska zieloną słuchawkę. Po czterech sygnałach słyszy ciepły głos:

- Cześć synku, co u ciebie?

- Mamo… dlaczego to jest takie ciężkie? – głos Ksaweremu drży, co matczyna czujność od razu wyłapuje.

- O Jezu Chryste, synku, co się stało? Co jest ciężkie?

- Miłość… Miłość mamo… Ja ją tak kocham, a ona jest dla mnie taka okrutna…

- A to kurwa jedna! Dziwka! One tak zawsze, rozkochują dla zabawy!

- Proszę, nie mów tak o niej… Kocham ją...

Resztę słów pochłania dławiący płacz.

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
miszmasz · dnia 29.06.2014 17:08 · Czytań: 557 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Komentarze

Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.

Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty