To - Mia M.
Proza » Obyczajowe » To
A A A
Od autora: Dzień dobry! To pierwsza rzecz jaką w życiu napisałam i postanowiłam ją komuś pokazać.
Część pewnej, jeszcze nieukończonej całości...
Liczę na cokolwiek z Waszej strony, nawet baty na goły tyłek ;)

PS. Tekst poprawiony według zaleceń Morfiny i Wasinki, którym jeszcze raz dziękuję za wskazówki!

To już kolejna noc, kiedy ze snu wyrwało ją poczucie permanentnej klęski. Poczucie blaknące w świetle dnia, by wraz z nadejściem nocy uderzyć ze zdwojoną siłą. Niczym cierpliwy wróg czający się za krawędzią łóżka, trzymający z dala od snu, z udrękami podsuwanymi by walczyć.

Maria z góry wiedziała, że walka skazana jest na porażkę, a jedynym sposobem by zasnąć, jak zawsze okaże się wódka. Wiedziała też, że jej zapach najlepiej maskuje aromat do ciasta, dlatego, choć w całym swoim życiu nie upiekła ani jednej babki, zaopatrzyła się w weń w zaskakująco sporej ilości. Nie mogła pozwolić na to, by dzielący z nią łóżko mężczyzna wyczuł alkohol. Dwóch bowiem rzeczy wstydziła się najbardziej na świecie – swoich lęków oraz słabości.

Pulsacyjny, nieprzyjemny ból tuż nad lewym uchem sprawił, że syknęła. Zmagania z nim trwały już ponad rok, ten jednak nie odpuszczał. Czasem, by wytrwać, łykała garści tabletek, lecz wtedy czuła się jeszcze gorzej. Zacisnąwszy zęby próbowała go przetrzymać, ale tej nocy bolało jak nigdy dotąd. Wzbierająca złość, którą dopełniło chrapanie Leona, uwierała ją coraz bardziej i bardziej.

- Zawsze to robi po seksie - pomyślała i dotykając swych niewielkich, obolałych po namiętnych pieszczotach piersi, poczuła wstręt. Wstręt i wściekłość, że po raz kolejny, nie mając ochoty, pozwoliła mu się dotykać. Dlaczego to robiła? Czego się bała? - Wielokrotnie stawiane pytanie pozostawało bez odpowiedzi.

Jako mała dziewczynka, lękała się pająków. Nieruchomych, ospałych ciał bezczelnie rozpostartych w rogach babcinej łazienki. Uciekała stamtąd piszcząc przeraźliwie, wywołując rozbawienie wśród dorosłych oraz tych dzieci, dla których pająki nie były obrzydliwością. Już wtedy, nie wiedząc jeszcze, że uczucie to towarzyszyć jej będzie przez większą część życia, czuła się nierozumiana i lekceważona.

Czerwcowy podmuch wiatru zakołysał firaną, pozwalając resztkom księżyca musnąć kawałek podłogi. Balansując na krawędzi przywołanych wspomnień, Maria policzyła do stu, i próbując nie zbudzić Leona, podeszła do okna.

- Pół godziny i zacznie świtać – szepnęła, a rześkie powietrze przyjemnie oplotło nagie, szczupłe ciało.

Ogród w tym świetle miał coś z magii. Sprowokowane odważnym blaskiem, leniwie rozciągnięte cienie tworzyły imponującą sieć połączeń między prawdą i fałszem, dobrem i złem, życiem i śmiercią. Szerokie, krótkie, koślawe, pochyłe, kręte, wyboiste drogi. Nagle przerywane, często bezpowrotne, przecinały się i splatały bezwstydnie, odważnie zachodząc na siebie, nigdy się nie mijając.

- W którym miejscu jestem? – Pytanie nadeszło wraz z kolejną porcją letniego powietrza. - Jeszcze tutaj, czy może już tam?

Wizja nicości zagościła w jej życiu wraz z kwietniowym, deszczowym porankiem oraz resztkami kobiecej twarzy, wykrzywionej grymasem bólu. I zdziwionego, martwego spojrzenia, które, jak dłutem, wryło się w pamięć trzylatki. Spojrzenia mówiącego: „ciebie też to czeka, Marysiu”.

Śmierć była ostatecznością, ale to nie śmierci bała się najbardziej. Poczucie własnej niedoskonałości oraz obawa przed rozczarowaniem najbliższych cierpliwie żłobiła drogę do miejsca, z którego nie było powrotu. „Stać cię na więcej córeczko”, „niczego z ojcem od ciebie nie oczekujemy ponadto, co potrafisz” - Dudniło w jej głowie jak w pustej studni.

Leon westchnął i przewróciwszy się na bok, zrzucił z siebie kołdrę. Patrząc na spokojną, pogrążoną we śnie twarz męża, po raz nie wiadomo który pomyślała, że to niemożliwe, by ją kochał. Nie była pięknym dzieckiem, a i w dorosłym ciele czuła się źle. Odkąd pamięta tęskniła za olśniewającą urodą, bo przecież tylko ładne dziewczynki są w stanie potwierdzić doskonałość swoich rodziców. A ona była taka zwyczajna. Boleśnie pospolita. Nijakiej twarzy nie zdobiły ani ładne oczy, ani bujne włosy, a już na pewno nie dorodny nos perfidnie wieńczący nieudane dzieło matki natury. - Jeszcze będą ze mnie dumni! - szeptała i był czas, kiedy prawie w to wierzyła.

Gryzący, gorzki zapach, wyrwał ją z zadumy. Przekonana, że to z wnętrza domu, ruszyła w stronę schodów, lecz w tej samej chwili świeży powiew wskazał na ogród. Zbliżając się do okna, z obawą kierując spojrzenie w rozświetlony mrok, znowu to poczuła. Doskonale znaną, dławiącą woń, która wytrwale, dzień po dniu, wiodła ku przepaści.

- Co jest u licha? - Wyraźnie wyczuwała czyjąś obecność.

Ostrożnie odsunęła firanę. Tuż obok ogromnej, rozłożystej olchy, zdającej się zajmować połowę przestrzeni, majaczył długi cień. Szybki, gwałtowny ruch Marii zachwiał butelką wody, postawioną przy łóżku zeszłego wieczoru. Leon ani drgnął. Dygocąc na całym ciele przez chwilę trwała w bezruchu, a kiedy jej uszu nie dosięgnął żaden dźwięk, spojrzała ponownie.

I wtedy ją ujrzała. Stała za wielkim, starym drzewem, pewna siebie, zuchwała i diaboliczna. Gotowa do ostatecznej walki.

 

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Mia M. · dnia 09.07.2014 05:29 · Czytań: 757 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 12
Komentarze
Usunięty dnia 18.07.2014 16:21
Masz materiał na niezłą prozę i całkiem dobrze radzisz sobie przy montażu. Tylko uważaj, żeby za bardzo nie przypatosić czytelnikowi, bo takie wykopaliska z ludzkiego wnętrza niosą za sobą spore ryzyko.
Tutaj za bardzo poleciałaś w banał przy finiszu. Te zdania zaczynające się od "i" zrobiły z tekstu tanią tragedię. Ostatnie zdanie go zamordowało. A to niedobrze, bo wcześniej szło Ci o wiele lepiej. Wygląda, jakby nie było pomysłu, jak to zakończyć, bo masz tyle gotujących się myśli, że mogłabyś ciągnąć w nieskończoność. Tylko czytelnik się zanudzi. Musi być fabuła, muszą być zakręty, musisz - poza rozkładaniem na czynniki pierwsze ludzkiego umysłu - wzbudzić w czytelniku ciekawość. W przeciwnym wypadku wyjdzie coś w stylu naiwnego pamiętniczka. A powtarzam - szkoda, bo masz dużo ciekawego. Tylko zaufaj wyobraźni i daj się jej ponieść.

Niżej masz poprawki. Uważaj głównie na zaimki, bo chwilami z nimi przeginasz i na powtórzenia. I z tym "i" razy pięć w ostatnim akapicie pogadaj.


To pierwsza rzecz(,) jaką w życiu napisałam i postanowiłam /do kosza/ komuś pokazać.
Część pewnej, jeszcze nieukończonej całości /historii/...


To już kolejna noc, kiedy ze snu wyrwało ją poczucie permanentnej klęski.

Poczucie, które ubrane w światło dnia(,) wyraźnie blakło, by wraz z nadejściem nocy uderzyć ze zdwojoną siłą. Niczym wróg czający się tuż za krawędzią łóżka, cierpliwy i dyskretny, gotowy do zadania ciosu.

Poczucie trzymające z dala od snu(,) z udrękami podsuwanymi (posuwającymi?) do walki.

Maria z góry wiedziała, że walka skazana jest na porażkę, a jedynym lekarstwem na sen ponownie (jak zawsze) okaże się wódka. Wiedziała też, że zapach wódki najlepiej maskuje aromat do ciasta(,) dlatego, mimo że w całym swoim życiu nie upiekła ani jednej babki, zaopatrzyła się w weń w zaskakująco sporej ilości. Przecież nie mogła pozwolić, aby dzielący z nią łóżko mężczyzna poczuł, że piła. Dwóch bowiem rzeczy wstydziła się najbardziej na świecie - tego, że jest słaba oraz tego, że się boi.

Kiedy była mała(,) panicznie bała się pająków. Nieruchomych, leniwych ciał bezczelnie rozpostartych w rogach babcinej łazienki. Ileż to razy uciekała stamtąd(,) piszcząc przeraźliwie, wywołując ogólne rozbawienie wśród dorosłych oraz tych dzieci, dla których pająki nie były obrzydliwością(.) Kiedy inni kpili, jej wcale nie było do śmiechu. Te ohydne włochate stworzenia naprawdę przerażały(.) Już wtedy, nie wiedząc jeszcze, że uczucie to towarzyszyć jej będzie przez większość życia, czuła się nierozumiana i lekceważona.

Obok pająków było coś jeszcze, czego bardzo się bała. Zdecydowanie bardziej niż tych niewielkich, paskudnych żyjątek. Czegoś, co wpłynęło na całe jej życie i ukształtowało - od osobowości, przez skomplikowaną emocjonalność, po poczucie własnej wartości i samoakceptację. /tu trochę masz masło maślane - emocjonalność i te wszystkie inne składają się na osobowość człowieka, a Ty wymieniasz je obok siebie, jakby każde było czymś osobnym/
Już od dziecka czuła lęk przed tym, że rozczaruje najbliższych. Że mimo ogromnego wysiłku i zaciśniętych pięści(,) nie sprosta wymaganiom tych, którzy oczekiwali więcej(,) niż ona była w stanie im dać. Świadomość, że swoją niedoskonałością sprawia zawód rodzicom(,) bolała najbardziej. „Stać cię na więcej córeczko”, „(N)iczego z ojcem od ciebie nie oczekujemy ponadto, co potrafisz”(,) słyszała znacznie częściej(,) niż była w stanie udźwignąć.
Bo ona nie potrafiła. Brakowało jej gracji(,) by tańczyć tak pięknie jak Ewa, a fałszywie stawiane dźwięki skreśliły z listy chórzystek. Nawet tabliczka mnożenia, zwłaszcza siedem razy osiem, pozbawiła piątki z plusem.

Gdyby jeszcze była piękna(.) Przecież matki pragną mieć piękne córki. Czyż to nie one (dzieci/córki/ są potwierdzeniem ich własnej urody?
Ale i to nie było jej mocną stroną, zawsze była chuda i niezgrabna. Zwyczajnej, pospolitej twarzy nie zdobiły ani ładne oczy, ani bujne włosy, a nos, który w okresie dojrzewania urósł większy(,) niż by sobie życzyła, perfidnie zwieńczył nieudane dzieło matki natury. Często słyszała, że ma chłopięcą figurę, że nie powinna odsłaniać swych odstających uszu, że się garbi i krzywo stawia lewą stopę.

- To nie boli - powtarzała sobie za każdym razem(,) bardzo chcąc w to uwierzyć.

Ale gdy tylko znikała w swoim pokoju(,) gorzkim łzom nie było końca. To właśnie tam, z dala od oczu najbliższych, karmiona smutkiem i goryczą(,) umierała powoli. To złość do samej siebie wypłakiwała najszczodrzej. Ponieważ - choć pragnęła tego najbardziej na świecie - po raz kolejny potwierdzała coś, co wszyscy od dawna wiedzieli - że Maria jest do niczego i że ponownie zawiodła tych, którzy ją bardzo kochają.
Którzy, choć bardzo kochają, karzą ostrym słowem i złymi oczami /karcącym wzrokiem/.

Lęk obecny w jej życiu przybierał różne formy, najczęściej zupełnie czytelne i zrozumiałe.

Było jednak coś, czego nie potrafiła nazwać. Irracjonalna, niewidzialna smuga budząca trwogę i przerażenie, której dławiąca woń cierpliwie, dzień po dniu, pchała w kierunku śmierci.

I teraz, leżąc w dorosłym już ciele, poza zasięgiem ostrych jak brzytwa rodzicielskich nagan, przy akompaniamencie jednostajnego oddechu męża, znowu to poczuła. Lęk przed czymś, czego do tej pory nie nazwała i nie oswoiła.
I dopiero teraz, po upływie prawie czterech dekad i czterech bezsennych godzin, otulona kolcami ciemności i bolesnych wspomnień(,) poczuła wyraźną, prawie namacalną obecność tego, czego się bała najmocniej.
I miała pewność, że TO nie jest gdzieś tam, daleko, choć w zasięgu wzroku, tylko tutaj, w środku. W niej.
I było tutaj przez cały czas - kiedy była dzieckiem, nastolatką, dorosłą kobietą, córką, siostrą i żoną. Było i czyhało.
I już potrafiła to nazwać.
To było zło.
Mia M. dnia 18.07.2014 17:34
Nie mogę uwierzyć, że doczekałam się pierwszego komentarza!!!!
Dziękuję :)
Powiem tak - nie mam ŻADNEGO doświadczenia w pisaniu, nie czytałam żadnych poradników, nie wiem co to warsztaty literackie, jedyne co wiem (znowu powtórzenia :) to to, że bardzo lubię czytać, a teraz też pisać. Zaskakuje mnie to co napisałaś Morfino, bo dokładnie trafiłaś w sedno - mam tyle pomysłów w głowie, że mi chyba starczy na kilka książek :).
I zgadzam się... poleciało tandetą - czytałam to kilkanaście razy i za każdym razem czułam, że nie jest dobrze...
Popracuję, poprawię i poproszę o ponowną ocenę...
Za kilka dni powinien pokazać się kolejny fragment, dlatego miejcie to proszę na uwadze... im więcej Waszych opinii tym większa szansa, że z tego powstanie naprawdę fajna proza
pozdrawiam :)
Wasinka dnia 18.07.2014 23:42
Nie jest źle, Mia. A i puenta mi nie przeszkadza, o ile zapowie nam dalszy ciąg z dramatami, kiedy zło się na wierzch wywlecze...
Nieco mnie tylko odstręczył (nieco, powtórzę) moment, kiedy bohaterka się użala nad sobą, pisząc o swoim nieudacznictwie. Tylko co zrobić, skoro tak czuje? Niemniej chyba potrzebowałabym tu jakiegoś sarkazmu autoironicznego, żeby bardziej przyswoić. Taka subiektywna potrzeba.
Z technicznych spraw - najbardziej zapadło mi w pamięć powtórzenie wódki, którego nie ma u morfinki akurat:
Cytat:
je­dy­nym le­kar­stwem na sen po­now­nie okaże się wódka. Wie­dzia­ła też, że za­pach wódki
-można zastąpić powtórzenie zaimkiem, choć to bywa niebezpieczne, he he, albo synonimem (czysta, wyborowa, alkohol, siwucha itp.)

Nie będę wypisywać np. braku przecinków, bo już tam sporo wyłuskane zostało powyżej,a przecież nie będę sprawdzać, co już podane zostało. ;)
Proponuję, by poprawiać sobie tekst (opcja "edytuj" pod nim), wówczas będzie się lepiej czytało kolejnym odwiedzającym. No i można by wskazać coś, co jeszcze niewskazane, o ile się znajdzie.

Pozdrawiam księżycowo i witam serdecznie w debiucie.
Mia M. dnia 19.07.2014 07:32
Dziękuję Wasinko!
Jestem w trakcie poprawek, ale jeszcze myślę nad sugestiami Morfiny by zmienić końcówkę. Mnie samej coś w niej nie grało :)
Także myślę, że w poniedziałek będzie już można zobaczyć czy Wasze rady nie poszły w las ;)
Pozdrawiam i jeszcze raz wielkie dzięki za wskazówki.
Wasinka dnia 19.07.2014 09:45
Mia M. napisała:
Jestem w trakcie poprawek, ale jeszcze myślę nad sugestiami Morfiny

Rozumiem. Nic na chybcika. Czułam tylko potrzebę potwierdzenia, że zamierzasz. :)
Ryszard Taxidriver dnia 22.07.2014 22:11
Lwią część tekstu zajmuje opis głównej bohaterki. Bohaterka owszem interesująca, zakompleksiona z pociągiem do alkoholu. Jednak jeżeli chcesz dobrze wprowadzić bohaterkę i ma to być długi tekst, lepiej jest stopniowo pokazywać cechy i przeszłość Marii. Zamiast rozwlekłego opisu (mimo, że sprawnego) lepiej jest pokazać postać, która robi coś, z czego czytelnik sam odczyta kim ona jest. :)
Pozdrawiam.
R. Tax.
Mia M. dnia 23.07.2014 08:17
Czyli czujesz to co ja ;). Zmienię to, na pewno, tylko potrzebuję trochę czasu, żeby to sobie wszystko poukładać.
A swoją drogą, ilekroć patrzę na Ciebie, mam pomysł na kolejną postać do mojej opowieści.
Taką z pogranicza ;).
Dziękuję i pozdrawiam
Mia
Ryszard Taxidriver dnia 23.07.2014 15:49
Ja to mam dużo pomysłów na takie postacie. ;) Aż za dużo chyba.
Mia M. dnia 23.07.2014 18:43
Zachęciłeś mnie, chętnie poczytam :)
Poprawiłam tekst według Waszych wskazówek. Może macie ochotę?
Andre dnia 23.07.2014 19:02 Ocena: Bardzo dobre
Kawał niezłej prozy. W dodatku bardzo dobrze napisany kawał, jeśli chodzi o warsztat. Ja bardzo przepraszam, ale nigdy w życiu nie uwierzę, że to jest pierwsza rzecz, którą napisałaś w swojej dobrzesięzapowiadającej karierze pisarskiej. Zbyt profesjonalnie to wygląda :)

Natomiast jeśli chodzi o warstwę fabularną, w stu procentach zgodzę się z taksówkarzem Ryszardem, że cechy bohaterki lepiej pokazywać przez jej czyny, zachowanie, reakcje. To cudowna rada jest :) Takie snujące i rozkręcające się powoli opisy dają radę w książce, która ma ze czterysta stron, a w krótkim opowiadaniu lepiej jednak sprawdzają się konkrety i maksymalna kompresja tego, co chcesz powiedzieć, napisać znaczy.

Tak czy siak, masz stałego czytelnika :yes:
Mia M. dnia 23.07.2014 20:25
Ja bardzo przepraszam, ale to nie jest pierwsza rzecz jaką w życiu napisałam. Poprawiałam to z dziesięć razy ;).
Dziękuję Ci Andre, nawet nie wiesz jakiego kopa mi dałeś do dalszego pisania.
Ale tak prawdę powiedziawszy, to co powstało, to wynik Waszych rad i wskazówek. Pierwsza wersja tego tekstu brzmiała znacznie gorzej...
Cieszę się, że tu trafiłam i dzięki wszystkim za to, że chcą się dzielić swoimi spostrzeżeniami.
Pozdrawiam.
PS. Docelowo ma być 400 ;)
amsa dnia 27.07.2014 19:26
Mia M. - bardzo interesujące. Masz lekkie pióro, ładnie prowadzisz zdania, bardzo malowniczo opisujesz, a ja kocham opisy, zwłaszcza takie skojarzeniowe, metaforyczne. Ciekawie opisujesz bohaterkę, skłaniasz do wieloznacznych rozważań, bo w kilku słowach skreśliłaś skutek, sugerując również przyczynę. Intrygująco zakończyłaś, więc pobiegnę do następnej części.

Pozdrawiam

B)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty