Ysolde - devici
Proza » Inne » Ysolde
A A A
Klasyfikacja wiekowa: +18



"Jestem prawie na miejscu!"

 

   Kuia skradał się nad wyraz ostrożnie w stronę łazienki, pomimo odgłosów sumiennej eksploatacji prysznica przez służkę. W okolicy nie wydawało się, by ktokolwiek mógł go przydybać, co było dobrym znakiem - pospiesznie podprowadzony strój kucharza i tak nie zasłaniał dostatecznie twarzy, a to niestety byłoby kluczowe przy bliższej identyfikacji hipotetycznego podglądacza.

   Szczególnie biorąc pod uwagę niezaprzeczalny fakt, iż Kuia nie był owym kucharzem. Zasadniczo, to nawet nie potrafił przyrządzić, chociażby czegokolwiek wartego uwagi dla pięciolatka żyjącego w slumsach. Ale przynajmniej owej niepotrzebnej pomysłowości mu nie brakowało. Następnym razem trzeba tylko upewnić się, by owa umiejętność przestała być tak żałośnie bezużyteczna.
Powoli mijając okoliczne drzwi prowadzące do sypialni pokojówek, Pan Lubieżnik konsekwentnie zbliżał się do celu, po drodze karmiąc wyobraźnię widokiem nagiej Brianne. Brianne, która zazwyczaj sprzątała w gospodzie „Krwawy Topór”, gdzie pospolitym rytuałem wśród tamtejszej barbarzyńskiej gawiedzi było klepanie jej po tyłku i ustawiczne próby molestowania.
Nie tylko psychicznego.

Jednakże z uwagi na jej umiejętności (i boskie kształty), stosunek do pracy (i brak elementarnej asertywności) oraz wiek (i obezwładniający urok) postanowiono uchronić dziewczę od fatalnego otoczenia i przenieść ją do zamku, gdzie tam momentalnie pospolitym rytuałem stało się klepanie jej po tyłku i ustawiczne próby molestowania.

Z tym, że zazwyczaj już tylko fizycznego.

   Kuia dostał się wreszcie do łazienki i serce zaczęło mu łomotać jak oszalałe. Zapewne łomotało mu już wcześniej, ale scenariusze jakie zaczęły mu się pojawiać w głowie skutecznie kierowały uwagę w zgoła inne miejsce. Wbił wzrok w parawan, na którym było widać przepięknie zgrabny cień Brianne. Nie zauważyła Kuia, co go niezmiernie podnieciło i dodało wszechogarniającej pewności, że nikt już nie przeszkodzi w chwalebnej misji oceny profesjonalizmu kadry pracowniczej.
Misji, która zakończyłaby się wiekopomnym sukcesem, gdyby nie fakt, który spokojnie w tej sytuacji mógłby zabić człowieka, powodując u niego zawał już i tak szaleńczo pracującej pikawy.

- Królu!

   Kuia był przekonany, że ten znajomo skrzeczący głos zwraca się do niego, co było zupełnie pozbawione sensu. Nikt nie wszedł za nim, a korytarze były puste. Sprawdził kilka razy. Podczas gdy spalony pseudo-agent zaczął rozmyślać nad tym jak to się stało, że jego fantastyczny plan wziął w łeb, Brianne zorientowała się, że coś jest nie tak i zaczęła krzyczeć. Chłopak natychmiast przerwał próby chowania się pod umywalką i zauważył ze zdziwieniem, że wszystko zaczyna się zmieniać, a kolory rozmywać w relatywnie szybkim tempie.

- Królu! Wstawaj!

   Kuia, najwidoczniej będąc jeszcze jedną nogą w krainie marzeń sennych, czuł niezmierzoną złość. Musiał tkwić tam całkiem głęboko, bo tamtejszy rozwój wypadków, w jego mniemaniu, nie należał do najbardziej logicznych i dalej kwestionował możliwość złapania go na gorącym uczynku.

„Przecież kurwa zamknąłem za sobą drzwi...”

   Po kilku chwilach dochodzenia do siebie, zaczynał dostrzegać bezsensowność sytuacji, co przerodziło się z kolei w nad wyraz pospolite w takich przypadkach rozczarowanie – to był tylko sen.
Wrócił do szarej rzeczywistości.

- Czemu mnie obudziłaś? - spytał Kuia. skądinąd lodowatym tonem, jednocześnie starając się przywołać odpływającą w otchłań niepamięci boginię Brianne.

Młoda służka Ysolde, stała przy łożu z niepokojem wymalowanym na twarzy oraz, jak zawsze, towarzyszącym bezsensem jej jestestwa.


   - Przepraszam królu, pora na poranną kąpiel i śniadanie, jest już po dziewiątej – to mówiąc Ysolde zerknęła na wiszący nieopodal czarny zegar ze złoceniami, tak jakby miał zostać jej świadkiem koronnym w procesie dotyczącym budzenia monarchy z zimną krwią, w akompaniamencie bezbrzeżnej głupoty. - Przepraszam królu, ale spałeś tak smacznie, że nie chciałam cię budzić i przeszkadzać... – pośpiesznie dodała wystraszonym głosem.

„...”

 

   Służka Ysolde od samego początku jej pracy dla Kuia była uważana przez niego za archetyp nieszczęścia, które to zsyłał niepokorny los (a konkretnie radny Ien) na bogobojnych i prowadzących idealne życie ludzi. Dzięki temu owi nieszczęśnicy poczęli nienawidzić z głębi swoich złotych serc wszystko, co jest tylko możliwe do obdarzenia czegoś (w tym wypadku kogoś) tak intensywnym uczuciem. Kuia traktował to jako wyjątkowo nieprawdopodobną, wręcz niemożliwą możliwość, żeby istniała na całym świecie tak pechowa, niezdarna i beznadziejna istota jaką jawiła się służka Ysolde. Co prawda ze wszystkich swoich desperackich sił starała się nie zmieniać jego każdego dnia w piekło na ziemi, ale im bardziej się starała tym gorzej to wyglądało. Młodzieniec coraz to częściej rozmyślał nad możliwie niepozornym zamordowaniem tej młodej kobiety, spaleniem jej zwłok i satysfakcjonującym odtańczeniu zwycięstwa. Nienawidził on jej do tego stopnia, że zaczął w tajemnicy przekupywać służbę, by się nim częściej zajmowali zamiast niej. Niestety, sposób działał podejrzanie nieskutecznie z jakiegoś powodu. Do tego dochodził jej okropnie skrzeczący głos, w pewnym sensie przypominający tarcie widelcem pustego talerza.



   Kuia powstrzymał się tym razem od rytualnego obrzucenia owego uroczego anioła stekiem wyzwisk i rozkazał spokojniejszym tonem:
- Podaj mi szatę.
Tamta wdzięcznym susem skoczyła do ogromnej szafy (prawie zabijając siebie, szkoda) stojącej obok łoża, wyjęła karmazynowe, lekkie okrycie i podała królowi.

   Kuia przebrał się, sięgnął po laskę, po czym na nowo ogarnęła go nieprawdopodobna irytacja.
- Gdzie jest moja laska?... - zapytał słabszym głosem.
Ysolde z przerażeniem otworzyła szerzej oczy i wyrzuciła z siebie:
- Przepraszam mój królu, schowałam razem z innymi! Już podaję!
Kuia, wiedząc, że ten dzień dopiero się zaczyna, poinstruował służkę zrezygnowanym tonem w celu zmniejszenia możliwych strat tudzież niebezpieczeństw:
- Brązowa z ostrym końcem.
Ysolde ponownie skoczyła w stronę szafy (uszkodziła drzwiczki, szkoda), wyszperała potrzebny kij. Chłopak zabrał przedmiot z trzęsących się niczym galareta rąk, wstał i udał się pewnie w stronę drzwi prowadzących na korytarz. Wyznaczając sobie przestrzeń, które dzieli go od drzwi zbyt późno wyciągnął rękę w poszukiwaniu klamki i uderzył w nie całym ciałem. Odbił się z impetem, a padając na podłogę zrozumiał, że Ysolde nie jest człowiekiem wartym choćby krzty zaufania.

 

Ja pierdolę.”

 

   Po pozbieraniu się i zarejestrowaniu przepraszających krzyków (Kuia mimowolnie był przekonany, że psy zaraz zaczną ujadać) od których zaczęła boleć go głowa, sięgnął raz jeszcze po laskę i sprawdził jej koniec. Po chwili spytał cicho:
- Czy to jest według ciebie ostry koniec? - wskazał na pomarańczową laskę, posiadającą wykończenie, które śmiało pozwalałoby na swobodne ubijanie kotletów.

   Gdyby można wtedy było uwiecznić mimikę i zachowanie Ysoldy na płótnie, z pewnością obraz zostałby uznany za najlepsze odwzorowanie rozpaczy dorosłego człowieka, a ją samą okrzyknięto aktorką wszech czasów, na co nigdy by nie zasłużyła swoją niezmiernie głupią i niebezpieczną dla wszelkiego organicznego środowiska egzystencją. Lub nawet większą liczbą takowych egzystencji jeśli bralibyśmy pod uwagę reinkarnację.

 

   Kuia, przewidując niechybnie nadchodzące załamanie nerwowe (którego nie chciał być świadkiem za żadne skarby oraz skarby swojego cennego zmysłu słuchu), mimo wszystko pospieszył jej z pomocą:
- Stój tutaj i nie ruszaj się, aż nie wyjdę z tego pokoju, zrozumiałaś?

   Kiwnęła głową, zielone światło.
Chłopak nie tracąc cennego czasu, podszedł do szafy, poszukał odrobinę i zabrał to co potrzebował uprzednio upewniając się, że tym razem nie będzie żadnych niespodzianek. Minął służkę, która wyglądała jakby miała zaraz się zalać pomieszczenie łzami oraz swoją bezbrzeżną kompetencją, otworzył drzwi i wyszedł z komnaty, mając naiwną nadzieję, że Ysolde nie będzie dziś oddelegowana do podawania śniadania swojemu niewidomemu królowi.

 

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
devici · dnia 21.07.2014 05:18 · Czytań: 479 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
amsa dnia 05.08.2014 21:53
Devici – witam. Powiem tak – to nie jest najlepiej skonstruowany tekst, sporo błędów stylistycznych, nie wszystkie wypunktowałam. Jednak dostrzegam pomysł, ale i niekonsekwencję. W początkowych akapitach sugerujesz obserwację, marzenia senne związane z widokiem pięknego ciała. Oczywiście król mógł stracić wzrok w międzyczasie, więc oczywiście w jego pamięci cały czas mogła tkwić wizja dziewczyny. Ale miałam wrażenie, że opisujesz nastolatka, który stał się królem. Może o tym świadczyć również pogarda z jaką traktuje Ysolde, bo to dowód niedojrzałości. Niemniej jest w tej historii pewien potencjał, ale trzeba nad nią popracować. A, jest jeszcze taki moment, że dziewczyna kiwa głową - piszesz - zielone światło, król przystępuje do działania - jak to zobaczył?

Ale podoba mi się lekkość z jaką piszesz, masz coś w sposobie formułowania zdań, prowadzenia narracji, która nadaje lekkości i sprawia, że dobrze się czyta (pomimo wszystkich potknięć:)).

Życzę więc powodzenia.

Pozdrawiam

B)


Za­sad­ni­czo, to nawet nie po­tra­fił przy­rzą­dzić, cho­ciaż­by cze­go­kol­wiek war­te­go uwagi dla pię­cio­lat­ka ży­ją­ce­go w slum­sach. - Zasadniczo nie potrafiłby nawet przyrządzić czegokolwiek wartego uwagi...

Ale przy­naj­mniej owej nie­po­trzeb­nej po­my­sło­wo­ści mu nie bra­ko­wa­ło. Na­stęp­nym razem trze­ba tylko upew­nić się, by owa umie­jęt­ność prze­sta­ła być tak ża­ło­śnie bez­u­ży­tecz­na.


Jed­nak­że z uwagi na jej umie­jęt­no­ści (i bo­skie kształ­ty), sto­su­nek do pracy (i brak ele­men­tar­nej aser­tyw­no­ści) oraz wiek (i obez­wład­nia­ją­cy urok) po­sta­no­wio­no uchro­nić dziew­czę od fa­tal­ne­go oto­cze­nia i prze­nieść ją do zamku, gdzie tam mo­men­tal­nie po­spo­li­tym ry­tu­ałem stało się kle­pa­nie jej po tyłku i usta­wicz­ne próby mo­le­sto­wa­nia. - może jakoś podziel to zdanie

Z tym, że za­zwy­czaj już tylko fi­zycz­ne­go. - znaczy co? Dotykanie, czy bardziej konkretnie?

Kuia, naj­wi­docz­niej będąc jesz­cze jedną nogą w kra­inie ma­rzeń sen­nych, - sugerujesz, że lunatykował? W dalszej części okazuje się, że faktycznie spał, ale w tym miejscu - senne marzenia - jeśli chcesz uzsyskać zaskoczenie czytelnika, zbyt szybko się pojawiają w opisie

Mu­siał tkwić tam cał­kiem głę­bo­ko, - kto tkwił? Król, czy chodzi o złość

bo tam­tej­szy roz­wój wy­pad­ków, w jego mnie­ma­niu, nie na­le­żał do naj­bar­dziej lo­gicz­nych i dalej kwe­stio­no­wał moż­li­wość zła­pa­nia go na go­rą­cym uczyn­ku. - niezrozumiałe, poza tym tamytejszy tutaj nie pasuje



Młoda służ­ka Ysol­de, stała przy łożu z nie­po­ko­jem wy­ma­lo­wa­nym na twa­rzy oraz, jak za­wsze, to­wa­rzy­szą­cym bez­sen­sem jej je­ste­stwa. - niezrozumiałe – miała ten bezsens wymalowany na twarzy?

Mło­dzie­niec coraz to czę­ściej roz­my­ślał nad moż­li­wie nie­po­zor­nym za­mor­do­wa­niem tej mło­dej ko­bie­ty, - trudno zamordować niepozornie

Nie­na­wi­dził on jej do tego stop­nia, że za­czął w ta­jem­ni­cy prze­ku­py­wać służ­bę, by się nim czę­ściej zaj­mo­wa­li za­miast niej. - był królem i musiał przekupywać służbę? Nie wystarczyło jej oddalić?

Nie­ste­ty, spo­sób dzia­łał po­dej­rza­nie nie­sku­tecz­nie z ja­kie­goś po­wo­du. - popraw szyk

Kuia po­wstrzy­mał się tym razem od ry­tu­al­ne­go ob­rzu­ce­nia owego uro­cze­go anio­ła ste­kiem wy­zwisk i roz­ka­zał spo­koj­niej­szym tonem:
- Podaj mi szatę.
Tamta wdzięcz­nym susem sko­czy­ła do ogrom­nej szafy (pra­wie za­bi­ja­jąc sie­bie, szko­da) – szkoda, że prawie się zabiła, czy że tego nie zrobiła?

sto­ją­cej obok łoża, wy­ję­ła kar­ma­zy­no­we, lek­kie okry­cie i po­da­ła kró­lo­wi.

Kuia prze­brał się, się­gnął po laskę, po czym na nowo ogar­nę­ła go nie­praw­do­po­dob­na iry­ta­cja.
- Gdzie jest moja laska?... - za­py­tał słab­szym gło­sem. - rozumiem, że chodzi o to, że nie pokazał irytacji słownie, ale zformułuj to inaczej.


Wy­zna­cza­jąc sobie prze­strzeń, które(a) dzie­li go od drzwi zbyt późno wy­cią­gnął rękę w po­szu­ki­wa­niu klam­ki i ude­rzył w nie całym cia­łem. -

Po po­zbie­ra­niu się – Po pozbie­ra­niu – wpada na siebie, Pozbierawszy się


Minął służ­kę, która wy­glą­da­ła jakby miała zaraz się zalać – bez się
po­miesz­cze­nie łzami oraz swoją bez­brzeż­ną kom­pe­ten­cją, - chyba niekompetencją
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:43
Najnowszy:emilikaom