I jaki to tak naprawdę ma sens? Leży za mną śliczna dziewczyna na której tknięcie nie mogę sobie pozwolić. Dobrze o tym wiem i sprawia mi to nie lada przyjemność. Nie tyle w kwestii całego "zakazanego owocu" co w kwestii mojej ukochanej i jedynej samotności. Samotność musi być kobietą bo inaczej bym się z nią tak perfekcyjnie nie dogadywał. Po co próbowałem ją przytulić? W rezultacie to zrobiłem, ale siedząc teraz wiem, że nie było warto.
To fantastyczny paradoks bycia facetem, który pójdzie za swoją partnerką na koniec świata, a jednocześnie będzie miał ją kompletnie w dupie. Mam piwo, więc radość jest zobligowania do ujawnienia się. Mam w gruncie rzeczy i kaca, i piwo, czyli najlepszy zestaw, który może mi się obecnie przydarzyć. Bo czego więcej trzeba do tego by poczuć, że żyje jeśli nie faktu, że moje zagrożone wyginięciem organy wewnętrzne odmawiają posługi, ale mimo to staram się rozpościerać granicę ryzyka do maksimum. Warto, dla poranków gdy trzustka pęcznieje, czujesz się jakbyś zaraz miał zemdleć i nie masz pokwitowania od wszechmocnego nieistniejącego boga, że za chwilę nie umrzesz. Chodzę po tym małym boisku od bramki do bramki, od pola karnego za którym stoi ubrany na czarno facet z kosą do drugiego końca, gdzie stoi koleś w białej szacie, choć lekko pobrudzonej przez to czym zawinił.
Może to jakiś rodzaj ucieczki tylko zapomniałem już przed czym się ukrywam? Chciałbym sobie przypomnieć, ale nic mi to nie da.
Wracając do samotności i dziewczyny, która leży za mną, na szczęście śpiąc, w pogoni za seksem, zwyczajnym zerżnięciem jej zgubiłem się gdy tylko ją poznałem. Z każdą kobietą jest to samo, jakbym nigdy nie potrafił się nauczyć poprawnie z nimi postępować. Poprawność w tym wypadku nakazywałaby mi teraz położyć się koło niej i za wszelką cenę włożyć jej ręcę w majtki, poczuć wilgoć i napawać się tym faktem. Tylko, że rozbijam się o te skały samotności, które dziękować [komukolwiek, a może samemu sobie] istnieją. Gdyby nie one to byłbym następnym w kolejce, który chciał ją zerżnąć, zaraz po tym, który był przede mną i tym, który był przed nim, ten nty, który chciał tego samego.
Zastanawia mnie tylko czemu tak mało interesują mnie jej cycki, jej cipa, jej dupa [to akurat może nie do końca], a największą uwagę zwróciłem na to, że ma delikatne ciało. Czasem mi się wydaje, że wytarłem już w sobie prawidłowe postrzeganie seksu, w który wchodzą trzy czynniki u kobiet i prawdopodobnie jeden u mężczyzny.
Gdy wytrzesz całą rdzę i dotrzesz do tego błyszczącego metalu to rozlewa się uczucie ulgi. Drastycznie rzecz biorąc stoję na klifie, pode mną mam skały samotności i dre ryja w niebogłosy, że świat jeszcze nie oszalał. Jakbym sam nie był popierdolony.
Życie kręci się w okół seksu. Seks je tworzy i kończy. W tym wypadku to seks może być bogiem świata i wtedy uwierzę, że skurwysyn ma pełne ręce roboty.
Gdyby pozbawić ludzi seksu to nie tworzylibyśmy związków. Może to i naturalny bieg rzeczy, prokreacja w końcu zapewnia gatunkowi przeżycie. Tylko nie na darmo dostaliśmy mózg zupełnie inny od zwierząt żeby rżnąć się jak pojebani na każdym kroku.
Wszystko się ludziom nudzi, w końcu każdego pożera własne ego, a gdy pozostawi po sobie dziurę, której nie potrafimy wypełnić, rozkładamy ręce i zganiamy wszystko na los.
Jedyną rzeczą, która diametralnie zaciera nasze połączenie ze zwierzętami jest ułatwianie sobie życia. Przecież skoro tak miało być, los tak chciał, to czemu mam czuć się winny? Los powinien mieć własny kościół. Razem z Chrystusem mogą prowadzić całe masy ku łatwiejszemu życiu bo przecież po co sobie cokolwiek utrudniać. Mamy je tylko jedno i trzymamy się go kurczowo niczym maleńkie dziecko ręki swojej matki.
Znowu spierdalam z orbity seksu i kobiety, która leży za mną. To mnie właśnie wkurwia w pisaniu własnych przemyśleń. Dziękuję Rozalia, to Twoja kurwa wina bo pytałaś czy mam tego więcej. Czuj się winna i pamiętaj, że nóż jest lepszy niż pętla.
Pocałowałem ją, a nie powinienem. Wczoraj sprawiło mi to przyjemność, dzisiaj nie ma żadnego znaczenia. Ocierała się tyłkiem o mojego chuja, rozkosz dla każdego mężczyzny, teraz nawet mnie to nie podnieca.
Najtrudniej i zarazem najłatwiej gdy podnieca cię kobieca delikatność. Szeroko pojęta delikatność jeśli już musisz być gejem. Najtrudniej bo [witamy paradoks] najłatwiej podnieca. Ciężko mi opanować wzwód przy delikatnym ciele, nie mam żadnego problemu żeby to zrobić patrząc na cycki i cipy. Straszne, kurwa. Straszne bo według establishmentu ludzi normalnych ja jestem dziwny. Według mężczyzn za mało ruchałem, według kobiet jestem prawiczkiem. Tylko wiedząc co stoi za drzwiami z dużą ilością seksu, na własną modłę nie mam ochoty wpierdalać go w swoje życie gdy tylko mogę. Bo za tymi drzwiami nic się nie kryje. Zapełnisz to krążące w okolicy chuja poczucie bycia dobrym w łóżku i zawsze będziesz szukał czegoś więcej. Jak mam być z kobietą [synonimem spokoju] na dłuższą metę gdy ciągle będzie się toczyła batalia między jedną głową, a drugą główką? Tyle, że kolejnym paradoksem [no cześć] jest fakt, że by przytrzymać kobietę, trzeba być dobrym w łóżku. A jak być dobrym w łóżku nie mająć doświadczenia? Tak w koło macieju.
Jakby ktoś rozrzucił stos pomarańczy i jabłek. Odrzucasz skórkę z pomarańczy, ale z jabłka już rzadziej. To samo jest dla mnie z seksem. Jeżeli mam już coś jeść to niech będą to jabłka, ze skórką pełną kompleksów, problemów, bólu i cierpienia. To nas czyni żywymi. Jedzenie pomarańczy pozostawia niedosyt. Pieprzące się trupy, jak to mawiał Bukowski. Niby coś posuwasz, niby to coś dochodzi, niby ty się spuszczasz, ale nie wiesz czym to coś jest. Pieprzyć kogoś z wiedzą o tym kim ten ktoś jest, to dopiero frajda. Łóżko to jedyne miejsce gdzie możemy z czystym sumieniem zrzucić maskę i cały świat niczego od nas nie wymaga. Życie to przecież teatr, jak to powiedział ktoś kogo imienia nie pamiętam. Czemu więc i w łóżku męczyć się, udawać, grać?
Skądś znam jej zapach. Pewnie dlatego mi się spodobała.
Pochlebiało mi to, że chciałaby mnie pieprzyć, podobnie jak pochlebiało jej to, że odwzajemniałem ten pogląd. Z jednej strony cholernie żałuje, że do tego jeszcze nie doszło, z drugiej jeżeli samotność to moja najbliższa przyjaciółka to czekanie jest zaraz za nią. Życie i tak przemija, więc ileś czasu więcej, który spędzę mając w którejś szufladzie podświadomości perspektywę spędzenia z nią nocy nie robi mi różnicy. Bo i nie powinno. Wbrew pozorom ta moja wbudowana pewność, która teraz z uporem maniaka twierdzi, że nigdy nie znajde się z nią w łóżku, napawa mnie radością. Uśmiecham się, że nigdy mogę jej nie zerżnąć. To jest dopiero podejśćie do którego ciężko dotrzeć. No, ale dotarłem. Czasu nie cofnę, na szczęście.
Ciekaw jestem czy to wynika z irytacji czy z mojego jakiegoś wewnętrznego przekonania, że wszystko kręci się w okół jednej rzeczy. Z braku dopasowania do świata wynika pewnie awersja do zaakceptowania jego zasad. Choć nie, to nie ma większego sensu.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt