We mgle otulone lasów nikłe brzegi.
Spowite namiętnie wyblakłą kochanką deszczy.
Zjednać próbuje ziemie, w brudną przystroić zasłonę.
W serce chłód wlewa, a ono mdleje strapione.
Prześwitują kolorów niedobitki gdzieś na skraju.
Dalej ołtarz we krwi splamion. Ni to wiedźmy, ni to diabły.
Ciemna postać, a gromkim blaskiem od niej bije.
Kimże jesteś? Czerwienią niewinną zhańbiona.
Ona to milczy, a ja patrzę i to widzę:
Troje lic bladych od śmierci całunków rychłych.
Jutrzenki nadobne, piękno skostniałe w udręce.
Czymże Ci winne one? Odpowiadaj szczerze.
Usta rozwarła, nadleciało kruków chmary.
Ona słowem kąsa, one dziobać jęły rozwrzeszczane.
Szumią skrzydła, wiatr szaleje, boleść mnie ujmuje.
Mgła mię okryła, jak chusta twarz żałobną.
Gdym już widział ciemność dookoła jeno
i krew moją tryskającą z ciała zewsząd.
Tedy poczęła mówić do mnie tymi słowy,
co ducha we mnie zmroziły do reszty:
Jam szukała miłości ciepła i spokoju,
dnia każdego tracąc piękna iskrę.
Życie ku grobom pchało serce,
jak młodość odurzyć pomarszczony licem?
A ja pół żyw, ledwo jeno czując,
za nogę ująłem ów Marę niechybnie.
Zamiast kośćca twardego, węże kąśliwe.
Cóż Ty czorcie jesteś,, mów naprędce.
Jam jeno kochać chciała, piękno swoje widzieć.
Krew mi daje blasku, dzięki niej to żyję.
Młode lica co do kropli swej czerwieni pozbawione,
one to gładzą me zmarszczki, gdym jest upiorem.
Ty mój biedny jednak zginiesz wnet niechybnie.
Tyś jest mąż, a takimi przeto gardzę.
Ty mnie ujrzysz, twarz moją obaczysz,
a zaraz potem trupem padniesz martwy.
Zdjęła kaptur, wrogość od niej bije,
spod kaptura setki skrzydeł,
nietoperze nocy bracia mnie całują,
tracę siły, tracę życie, jakie imię Twoje- krzyczę:
Jam kochała i kochaną być chciała,
nie tracić blasku ni wdzięku,
młodą być do końca, a końca nie widzieć.
W krwi kąpiele biorę, temu żyję.
A Ty jeśli ducha wolności zapragniesz,
imię me odgadnij nieszczęsny człowiecze,
tedy przyjdź do mnie, z sercem pięknej niewiasty,
a duch Twój uleci do świata świętych braci.
Oto ciemność mnie ujęła, ona w ucho szepcze.
Imię jej usłyszałem, zaraz potem z tego świata zszedłem.
Ciało moje legło w ziemi obumarłe,
a ja zaklęty, nocami tylko płaczę:
Ty, który kamień z tymi widzisz słowy:
Pomnij na mnie i wypowiedź imię tejże wdowy
która zaklęła mą duszę w skalnej niewoli,
bym wolnością mógł nacieszyć me oczy.
Ten tekst nie został jeszcze skomentowany. Jeśli chcesz dodać komentarz, musisz być zalogowany.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt