Szanowni Państwo!
Żył sobie skromnie starszy pan, którego długie i barwne życie skłoniło do wielu głębokich przemyśleń, niejednokrotnie mało popularnych i trudnych do stosowania na co dzień, ale przepojonych duchem humanizmu oraz szacunkiem i życzliwością dla drugiego człowieka. Mimo siwych włosów, cechowała go jeszcze pewna doza energii, więc przemierzał skromne już ścieżki zmagań z życiem, z zapałem i optymizmem. Sąsiedzi bliscy i dalsi z sympatią patrzyli na jego krzątaninę, kiedy kupował poranną prasę, bułeczki i pietruszkę na rosół. Starszy pan zaskarbił sobie zatem szacunek i sympatię niejako mimochodem. Staruszek nie prowadził ożywionego życia towarzyskiego i (przynajmniej tak sądzono) lubił samotność. Nikt nie wiedział, że koresponduje on w internecie z wieloma osobami i że korespondencja ta jest ożywiona, nie bez wdzięków i powabów życia. Starszy pan zamieszczał na stronach internetu wierszyki, krótkie i wesołe opowiadania, anegdoty i piosenki. Nie były to perły literatury, jednak wzbudziły zainteresowanie pewnej pani, która w internecie właśnie szukała ukojenia skołatanych nerwów. Niemłody autor wydał się jej sympatyczny, stąd poświęciła mu niejedną chwilę, nie szczędząc miłych słów i pochwał. Z czasem doszło do tego, że podała mu swój adres, a nawet wypiła z nim kilka razy kawę. Pewnego dnia starszy pan pożyczył od niej niewielką kwotę, ponieważ zabrakło mu drobnych, na zapłatę rachunku w kawiarni. Zafascynowana towarzystwem dama, wręczyła mu dyskretnie swoją kartę kredytową, aby uchronić go od żenującej postawy wobec kelnera. Staruszek przyrzekł, że pieniądze niezwłocznie zwróci i w tym celu poprosił o numer konta bankowego swojej partnerki, który skwapliwie zapisał. Pieniądze oddał! Lecz jakież było zdziwienie, tej miłej skądinąd pani, gdy kilka dni później, z jej konta zniknęła znaczna suma, stanowiąca jej cały, niemały majątek. Po skromnym, starszym panu tymczasem ślad zaginął. Nie zapytała bowiem go nigdy o adres i telefon, bazując na zwodniczym kontakcie internetowym, który prowadził do zwykłej, internetowej kawiarenki. Skrzywdzona i okradziona kobieta, szukała pocieszenia w alkoholu oraz w coraz bardziej niedystyngowanym towarzystwie. Podczas jednego z takich zgromadzeń dowiedziała się, że niedaleko pojawił się starszy pan, czyhający na łatwowierne damy, które wpierw oszałamia intelektem, by później pozbawić je majątku, doprowadzając do bankructwa i do zgubnych nałogów. W tym oszuście - staruszku, pani łatwo rozpoznała znajomego złodzieja. Kiedy po żmudnym śledztwie udało się policji dotrzeć do “zaginionego” staruszka, okazało się, że w jego mieszkaniu były: maszyna do produkcji fałszywych pieniędzy, wytwórnia nielegalnego alkoholu, a na balkonie całe donice marihuany. W łazience mieścił się niewielki, ale jakże rozpustny, harem z czterema utrudzonymi bachantkami. W szufladach, szafach, a nawet za przeproszeniem w koszu na śmieci, przechowywane były zawrotne sumy w banknotach i w bilonie!
Szanowni Państwo! I tu dochodzimy do błyskotliwej puenty! TO NIE SYMPATYCZNY STARUSZEK BYŁ OSZUSTEM! TO OSZUST UDAWAŁ SYMPATYCZNEGO, STARSZEGO PANA! Nie obawiajmy się zatem prawdziwego, starszego, miłego pana i umilajmy mu życie jak możemy! Nawet nie wykluczając wpuszczenia na chwilę pod własną, prywatną kołderkę. Oczywiście tylko po to, aby on się mógł ogrzać się troszeczkę i mógł być pogłaskany po niemłodej już przecież twarzy. Róbmy co możemy w tej sprawie! Oczywiście, jeżeli jesteśmy miłymi, życzliwymi paniami w stosownym wieku. Czyli w każdym! Co? Że głupieję na starość? Może! A komu to przeszkadza? |