Świadomość wraca do mnie spoconą pościelą zaplątaną między nogami. Szamoczę przez chwilę stopami w nieprzyjemnie wilgotnej kołdrze, podrywam się niecierpliwie by po chwili zrezygnowana opaść z powrotem w odciśnięty snem ślad na poduszce. Powietrze ciężkie od dwutlenku węgla sprawia, że oddech nieprzyjemnie przyspiesza. Panika, nieodłączna towarzyszka nocnych przebudzeń, mruga do mnie porozumiewawczo: jestem tu. Sięgam po leżący obok telefon, dopiero czwarta. „Czwarta nad ranem” – automatycznie nucę w głowie. Nasza piosenka. Ukłucie tęsknoty rozstraja mnie jeszcze bardziej, chociaż to dziś mam cię zobaczyć…
Wdech, wydech, wdech, miarowe posapywanie tuż obok mnie zajmuje na chwilę skołatane myśli. Bezwiednie dostrajam się do tego samego rytmu szukając ukojenia. Sięgam do włochatych pleców, znana dobrze kępka u skrzyżowania ramion jest na swoim miejscu, wtulam w nią usta. Powieki opadają ciężko przenosząc mnie tam, skąd uciekłam w popłochu.
Stoi na wprost mnie, lekko wygięta do tyłu, by zrównoważyć wydęty ciążą brzuch. Patrzę w jej twarz i coś mi nie pasuje. Zgrzyt, dysonans, brak symetrii, coś nieprzyjemnie dręczącego. Niepokój napina trzewia, ściska gardło obręczą, unieruchamia. A ona uśmiecha się do mnie samymi ustami. Reszta twarzy ani drgnie, za to oczy wyrażają bezdenny smutek i strach. Nie mogę oderwać od niej wzroku, kamienieję pod tym bolesnym spojrzeniem, niezdolna do najmniejszego ruchu. Nogi chcą biec jak najdalej. Zawstydzona twarz najchętniej ukryłaby się w wachlarzu dłoni. Nie mogę. Wszystko takie ciężkie. Nawet powieki odmawiają mi azylu, czytam w kółko i wciąż niezadane wprost pytanie:"Dlaczego?" Nie mam słów, które cokolwiek byłyby w stanie wyjaśnić. To zresztą nie ma znaczenia. Najodważniejsze z nich nie uporałoby się z zakleszczoną krtanią, skołowaciałym językiem. Moje usta również zastygły w grymasie uśmiechu, na wszelki wypadek, gdyby można jeszcze było schować się za pozorem.
Zrywam z siebie kołdrę siadając gwałtownie na łóżku. Piąta.
Przez dłuższą chwilę delektuję się uczuciem częściowej ulgi. To tylko sen. Obudziłam się. Nic się nie stało. Nie mogę jednak usunąć z ust gorzkiego smaku, który o czymś chce mi przypomnieć. Nie mam odwagi usnąć, ale nawet leżąc z oczami wpatrzonymi w sufit liczę zagięcia bluzki sfałdowanej na jej wystającym brzuchu. Kolejne kwadranse odmierzam zmianami pozycji. Prawy bok. Źle. Lewy. Ciepło bijące od ciała obok odczuwam nieprzyjemnie. Na brzuch. Poduszka odbiera mi oddech. Na plecach zapadam się w materac zbyt głęboko, czuję jak mnie wsysa i znowu pojawia się panika. Więc od nowa prawy bok, lewy, brzuch. Z męczarni wyrywa mnie alarm telefonu. Szósta.
Szybko wystukuję na klawiaturze: „Przepraszam, nie mogę. Nie czekaj dziś na mnie.”
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt