Burza. Piętnastoletni chłopak szedł kamienistą drogą, która przedzielała las na dwie części. Silny wiatr powodował chylenie się wysokich sosen ku ziemi, przez co młodzieńcowi serce podchodziło do gardła. Jego tata, który pięć lat temu zginął w wypadku samochodowym, zawsze mówił, że podczas burzy nie można wychodzić na dwór. Przerażony Marek wracał ze sklepu, gdyż w domu zabrakło mleka, cukru i chleba. Mama proponowała, aby pojechał rowerem, gdyż wtedy niebo robiło się już granatowe, Teraz było czarne jak smoła i spadały z niego duże krople deszczu. No pięknie - powiedział sam do siebie - jeszcze tego brakowało. Nie dość, że i tak już kaszlę, to jeszcze będę chory, a jutro muszę porąbać drewno. Nagle piorun uderzył w drzewo, które z dużym hukiem spadło kilkanaście metrów przed nim. To wzbudziło w nim jeszcze większy strach. Przeszedł przeszkodę i zobaczył, że zaraz wyjdzie z lasu. Uradowany tą wiadomością, zaczął truchtać. Będąc na ulicy biegł sprintem. Zaczęło dziać się coś dziwnego, bo pioruny spadały dookoła niego, robiąc ogromne dziury. Niektóre trafiały w budynki. Pot lał się z niego niczym wodospad. Brakowało jemu już sił. Rozplątała się jemu sznurówka, o którą potknął się i wpadł do kałuży. Błyskawica uderzyła w wodę, powodując silne porażenie chłopca.
Otworzył oczy i, ujrzał postać w białej szacie i koronie. Otaczała go jasność, przez którą bolały go oczy. Chciał wstać, ale, gdy podniósł się, przeszedł go silny ból głowy, więc postanowił poleżeć. Nie pamiętał jak się tu znalazł. Człowiek wolnym krokiem szedł do niego. Chłopiec przestraszył się, gdyż pomyślał, że chce zrobić jemu krzywdę. Ostatkiem sił podniósł się. Zachwiał się i upadł. Mężczyzna był już obok niego.
- Nie ruszaj się, zaraz ci pomogę - powiedziawszy to, uniósł ręce, zrobił jakieś dziwne i śmieszne ruchy nad młodzieńcem - lepiej?
Głowa nie pękała jemu już z bólu oraz dostał jakiejś nowej energii.
- Kim jesteś? - spytał, wstając.
- Szamanem. Ty zapewne jesteś Marek, czyż nie?
- Skąd znasz moje imię? Gdzie jesteśmy?
- W Devors. Wiedziałem, że kiedyś się spotkamy.
- Yyyyy... Mógłbym wrócić do domu?
- Tak, ale dopiero po wypełnieniu przeznaczenia.
- Przeznaczenia? Jakiego przeznaczenia?
- Chodź. Po drodze wszystko ci wytłumaczę.
Niepewnym krokiem ruszył za nim.
- Tysiące lat temu czterej bracia: Refir, Ertew, Earth, i Light założyli Hillseek. Północ była pana ognia, południe wody, zachód błyskawicy, a wschód ziemi. Bardzo długo żyli w zgodzie, ale jeden człowiek skłócił ich ze sobą. Refir połączył się z Earth'em, a Light z Ertew'em. Od tamtej pory aż do dziś trwają tu wojny.
- Ale jaki to ma związek ze mną? - spytał, nie rozumiejąc nic z tego.
- Zostałeś potomkiem pana błyskawicy. Musisz zjednoczyć wszystkich.
Nagle otoczyło ich granatowe niebo, które przecinały pioruny.
- Czy tu jest bezpiecznie?
- Nie bój się. Ciebie nie uderzą. To jest nasza obrona na intruzów.
- To jak mam ich połączyć?
- Będziesz musiał udać się do nich i zabrać Znaki Żywiołów. Pomogą ci w tym inni młodzi ludzie, którzy panują ogniem, ziemią i wodą. Oczywiście zostaniesz przeszkolony, abyś umiał się bronić i atakować.
- Ale ja muszę pomóc mamie. Ona beze mnie sobie nie poradzi.
- Nie martw się. Dostała dużo pieniędzy, za które kupi opał i potrzebne rzeczy. W waszym świecie ty jesteś w śpiączce.
- Czy długo tu będę?
- To zależy kiedyś się obudzisz.
- Nie rozumiem.
- Jutro zaczynamy treningi - powiedział starzec i, zniknął.
Marek ruszył przed siebie w stronę dużego domu, który zapewne był siedzibą króla.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt