- Kurwa mać! - Wyskoczył z samochodu, jakby go oparzyło siedzenie. Jeszcze słyszał trzask pękającego plastiku. Interesowało go tylko, jak bardzo uszkodzony jest jako ukochany golf. Ale niedługo przyszło mu się przyglądać kawałkom tworzywa na ziemi, bo oto otworzyły się drzwi czerwonego jak wino volkswagena garbusa i wyszła z niego… para cudownych nóg. Takich już dawno nie widział. Wydawały się nie mieć końca. Właściwie kobiece kończyny dolne nigdy nie robiły na nim specjalnego wrażenia. Zawsze interesowało go raczej to co ich zwieńczeniem. Teraz czuł się jak szczeniak, który chętnie najpierw powąchałby, powchłaniał powietrze unoszące się centymetr nad ich skórą a potem…
- Przepraszam, najmocniej przepraszam. Nie zauważyłam cię,... znaczy twojego samochodu…
Kiedy jego bębenki zadrgały a mózg odebrał właściwe wibracje, zrozumiał, że ma przed sobą nie tylko nogi. Choć przez chwilę myślał, że zwariował, bo wydawało mu się, że owe nogi przemówiły kobiecym, lekko drżącym głosem. Z trudem podniósł wzrok.
Stała przed nim kobieta… Nie wiedział, ile może mieć lat, ale nie było to absolutnie ważne w tamtej chwili. Najważniejsze było to, że płakała. Patrzyła na kawałki zderzaków na piasku a łzy płynęły po policzkach, jak u małej dziewczynki, której właśnie przed chwilą pękł balonik. Powoli nogi przestawały mieć znaczenie, bo nabrały całości. Cicho płacząca postać stała przed nim i dygotała. Wiedział, że musi coś powiedzieć. Zachować się po męsku, jak przystoi dopiero co upieczonemu dwudziestodwulatkowi.
- Dobra, Karolu, weź się w garść! Kobieta płacze a ty, co? Stoisz jak ciele… - Drgnął, gdy kobieta gwałtownie odwróciła twarz w jego stronę a na zapłakanym obliczu pojawił się delikatny uśmiech. Uświadomił sobie, że to, co pomyślał wypowiedział na głos.
- Nie, ty nie jesteś ciele, to ja zachowałam się, jak oślica.
- Witamy zatem w zoo. – Próbował krępującą sytuację uratować humorem.
Kobieta, wycierając łzy, uśmiechnęła się jeszcze szerzej, ale natychmiast spoważniała:
- Powinnam spojrzeć we wszystkie strony zanim zaczęłam wycofywać. Nie wiem, jak to się stało. Jeżdżę już tyle lat, a dopiero teraz zdarzyło mi się coś takiego. Najmocniej przepraszam. Wezwiesz policję?
- Policję? Tu? Na to bezdroże? Nawet nie przyjadą. Nie warto. To tylko zderzaki. Nic takiego. Ja jechałem wolno, a ty…, pani…
- Teresa. Mam na imię Teresa. – Uścisnął wyciągniętą dłoń, na której zauważył ślad po obrączce.
- Karol, ale to już wiesz. – Roześmiali się głośno, co pomogło całkowicie opaść złym emocjom.
- I co teraz? Każdy rozjedzie się w swoją stronę i na własny rachunek naprawi uszkodzenie? Czułabym się paskudnie. Może jakoś ci to zrekompensuję? – Teresa patrzyła mu prosto w oczy, a lewy kącik jej ust drżał z pragnienia, by znów rozciągnąć się szeroko w uśmiechu.
- Rekompensata? Bez przesady. – Machnął ręką i dla odwrócenia myśli, jakie przyszły mu do głowy przybrał surowszy ton. – Przestaw auto na bok i dokładnie obejrzymy straty.
Kiedy oba pojazdy stały już grzecznie na poboczu, wyszedł, by obejrzeć jeszcze raz uszkodzony przód, ale znów nie było mu to dane, bo gdy kucnął przy popękanym zderzaku obok pojawiły się One. Nogi. Jak miał oglądać w takim momencie paskudny, zimny i twardy zderzak? No, jak? Nie było takiej opcji.
- Powiedz, co tu robisz? – Usłyszał z góry i przywróciło go to do rzeczywistości.
- Co robię? Tu? Na wzgórzu? Czy w Pilczewie?
- I tu, i tu.
- Z Pilczewa pochodzę. Tu mieszkają moi rodzice. Przyjechałem do nich odebrać mój prezent urodzinowy – rzekł, wskazując na golfa. - I wracam na studia do Warszawy. A tu, na wzgórzu, znalazłem się, bo stąd najlepiej widać okolicę i za każdym razem, jak wyjeżdżam muszę tu wejść lub wjechać, jak dziś, by zapamiętać ten widok do następnego razu. A ty? Co tu robisz?
- Na wzgórzu czy w Pilczewie? – Znów wybuchnęli śmiechem i spojrzeli na cudowny obraz, którzy rozciągał się od lasu na zachodzie po rzekę i pola za nią na wschodzie. – Spieszysz się?
- Nie. Chciałem co prawda jeszcze przed północą być w stolicy, ale nie jest to konieczne.
- Chodź, usiądźmy na kocu i pogadajmy. Mnie się też nie spieszy, a nawet chciałabym jak najdalej odsunąć moment, kiedy będę miała znów ruszyć w drogę. – Mówiąc to sięgnęła do bagażnika, wyjęła duży, piknikowy koc i rozłożyła go na samym brzegu zbocza. Usiadła jedną ręką obejmując kolana a drugą wyciągnęła do Karola i zachęcająco kiwnęła na niego głową. – Siadaj.
Poczuł się dziwnie i niemęsko, gdy podał jej dłoń a ona ścisnąwszy ją mocno, szarpnęła tak, że stracił równowagę i upadł jak długi obok niej. Usłyszał głośny, szczery śmiech i mimo chwilowej złości wywołanej podstępnym zamachem na jego równowagę, nie tylko fizyczną, gdy już się pozbierał i usiadł z wyciągniętymi nogami, wsparty rękoma za plecami, zaśmiał się tak otwarcie, jak dawno nie było mu dane.
Gdy się wyśmiali zapadła cisza. Słyszeli tylko szum drzew za nimi i pojedyncze odgłosy wieczornych ptaków. W rzece odbijało się czerwono-pomarańczowe słońce, które sennym ruchem opadało w stronę lasu, by ułożyć się wygodnie w posłaniu z liści i odpocząć po ciężkim sierpniowym dniu. Nie wiedział skąd wzięły mu się te poetyckie rozważania. Przez chwilę miał ochotę wypowiedzieć je na głos, lecz bał się zakłócić ten błogi spokój, jaki ogarnął okolicę i dwójkę siedzących na wzgórzu, całkowicie obcych sobie ludzi.
Zanim zdążył powtórzyć pytanie o powód, dla którego siedząca obok kobieta znalazła się tu i teraz, poczuł na dłoni jej palce. Dotykały jego nadgarstka tak delikatnie, że wywołały przemarsz mrówek po plecach. Spojrzał na Teresę, która śledziła wzrokiem działania swoich palców a one wędrowały powoli do łokcia, ramienia i szyi. Gdy dotknęły płatka ucha, jej oczy wbiły się w Karolowe tak głęboko, że poczuł to spojrzenie aż w dole brzucha. Nie interesowało go wcale, skąd i dokąd Teresa zmierza w życiu. Teraz wciągnęło go to, co zaczęła rozgrywać pomiędzy nimi. Delikatny, choć zdecydowany masaż ucha spowodował przyspieszenie bicia serca i nieco spłycił oddech. Postanowił poddać się całkowicie, oddać sprawy w kobiece ręce i czerpać tylko lub aż tyle, ile ona sama zechce mu dać.
Oderwała wzrok od jego oczu i skupiła się na ustach. Najpierw pieściła je spojrzeniem a po chwili poczuł na nich subtelne muśnięcia opuszków palców. Teresa uniosła się powoli i usiadła na jego udach, rozkładając po bokach długie, piękne nogi. Nie przestawała dotykać jego twarzy, gdy kręcąc zdecydowanie biodrami zmusiła Karola do rozszerzenia ud i umieściła pośladki ciasno pomiędzy nimi.
W tej pozycji krótkie dżinsowe spodenki stały się jeszcze bardziej kuse i odsłoniły brzegi białych, koronkowych majtek. W zapadającej ciemności jaśniały one niczym światło w tunelu, które zachęcało do odwiedzenia lepszego i bogatszego świata.
Karol rozpoczął wędrówkę od stóp Teresy. Nie zauważył kiedy zdjęła sandały, które stały grzecznie obok koca. Kiedy dotarł do ud poczuł, że jest bliski omdlenia, ponieważ poza w jakiej tkwił nie dawała mu zbytniej swobody, gdyż dłonie spacerujące po cudownych nogach nie mogły już zapewnić oparcia a plecy zaczęły odmawiać współpracy. Bez słowa objął kobietę w pasie, uniósł ją lekko i wysuwając się spod niej, ułożył delikatnie niczym boginię a sam zajął miejsce tuż obok, wspierając się na łokciu.
Chwilę leżeli patrząc sobie w oczy, jakby chcieli wyczytać z nich więcej niż sobie powiedzieli. Równocześnie usiedli nie odrywając od siebie wzroku. Teresa zdjęła koszulkę, spod której wyłoniły się dwie, niewielkie, ale jędrne i ustawione na baczność piersi. Po chwili i koszulka Karola wylądowała na trawie. Dłonie rozpoczęły eksplorację znanych i jednocześnie nieznanych terenów. Dwa wzgórza znajdujące się w dłoniach Karola zwieńczone były twardymi sutkami, które całkowicie poddane męskim kciukom przekazywały cudowne, gorące impulsy do najgłębszych sfer ciała Teresy.
Nie wiedział, jak to się stało, że oboje leżeli już nago. Nogi splecione, biodra przytulone, a usta wtopione w siebie jakby nie umiały istnieć osobno. Zapragnął poczuć smak jej piersi, więc osunął się nieco i muskając obie na zmianę, sprawiedliwie czubkiem języka, wywoływał w Teresie jeszcze większe drżenie. Między jego nogi wtargnęło kobiece udo i masując rytmicznie naprężone mięśnie krocza, doprowadzało go do szaleństwa. Czuł, że jak tak dalej pójdzie to się skompromituje na całego. Nie chcąc do tego dopuścić, wsunął biodra ostrożnie między jej uda i nie odrywając ust od jej piersi, zagłębił się tam, gdzie prawie każdy mężczyzna czuje swoje przeznaczenie. Wystarczyło kilka ruchów, by oboje dotarli do celu.
Karol leżał z zamkniętymi oczami i snuł marzenia o cudownym życiu z kobietą, która przed paroma minutami dała mu taką przyjemność, jakiej nie zaznał jeszcze nigdy. Nieważne ile lat była starsza. Dziesięć czy piętnaście? Jakie to ma znaczenie? Czuł, że się zakochał. Do rzeczywistości przywrócił go dźwięk odpalanego silnika i zapach spalin oddalającego się winnego garbusa. Głęboko westchnął i zacisnął pięści na kocu.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt