Marzę o chwili samotności, by zatracić się w nieuczęszczanych zakątkach Krakowa, po kilku dniach oprowadzania po mieście trzech emerytów z Francji. Ale oni nie potrafią spędzić kilku godzin bez przewodnika. Na dodatek rozpadało się i jedyne wyjście, to zawieźć ich do centrum handlowego. Stwierdzam, że w Galerii Krakowskiej moi podstarzali towarzysze bardziej oglądają się za młodymi i seksownymi ekspedientkami, niż za towarami. Wiedziałam, że prędzej czy później padnie hasło „obiad”, szukałam więc zacisznego miejsca na posiłek. Rozglądając się za kartą dań przed restauracją Sphinx, wpadłam na jakiegoś kelnera i zaraz usłyszałam uprzejme „przepraszam”. Ocierając się o jego wysportowane ciało, zapragnęłam spojrzeć mu śmiało w oczy. Kiedy podniosłam głowę, przeszpilił mnie czarnym wzrokiem, lekko się uśmiechając. Zrozumiałam, że mój wybór jest już dokonany. Teraz muszę przekonać grupę, że to najlepszy lokal w całej galerii i że nie zawiodą się: dania są obfite a kuchnia uniwersalna. Gdy tylko wybraliśmy stolik, „mój” kelner pojawił się natychmiast z kartami dań.
- Czy podać coś do picia? – spytał, dotykając mnie spojrzeniem, które wprawiło w wibrację całe moje ciało.
- Czerwone wytrawne wino. – odrzekłam bez wahania, bo poznałam już gusty Francuzów. Spuszczając głowę, zauważałam tabliczkę z imieniem „Krzysztof” na kieszonce firmowej koszuli.
Bezpiecznie zakotwiczona przy stoliku, siliłam się na dyskrecję obserwując jego płynny taniec pomiędzy klientami, bufetem i zapleczem kuchennym. Moi podopieczni są dziś wyjątkowo spokojni, wybór dań poszedł im łatwo. Przywołuję kelnera lekkim kiwnięciem głowy. Zamawiam dania i następną karafkę wina.
Popijając trunek, przypomniałam sobie, że namówiłam jednego Francuza na kupienie książki z rysunkami Andrzeja Mleczki, nie wymagającej znajomości języka polskiego. Młodziutka ekspedientka śmiała się wstydliwie, podając nam jedyny jego album „Kamasutra – 100 pozycji dla każdego”. Wertujemy kartki i wybuchamy śmiechem przy każdym obrazku, zanim zdołam przetłumaczyć krótki tekst. Jednocześnie śledzę dyskretnie kroki Krzysztofa, wiem, że przepływa wysoko ponad naszymi głowami i łatwo może zauważyć rodzaj rysunków, które tak nas rozbawiają. Kiedy stawia na stoliku karafkę, czerwienię się jednak lekko i zamykam album, niechcąco pokazując wymowny tytuł. Zaczekam aż Krzysztof zniknie w zapleczu, by wydłużyć dekolt bluzki i obciągnąć krótką spódnicę z rozporkiem, która doskonale uwydatnia opalone nogi. Pośpiesznie sprawdzam makijaż i poprawiam fryzurę.
Kelner przynosi ogromne talerze. Francuzi wszczynają dyskusję między sobą, ich głosy oddalają się ode mnie. Jem powoli, delektuję się bukietem warzyw i filetem z indyka. Podnoszę głowę i najpierw czuję, a potem spostrzegam utkwione we mnie oczy Krzysztofa, nachylonego nad bufetem. Ten jego ciemny wzrok przeszywa mnie głęboko, aż do dna brzucha. Od tej pory, mój seks wejdzie w stan pogotowia i będzie się dopraszać dalszych muśnięć. Całe ciało się napręża, sutki twardnieją pod bluzką, czuję wilgoć w majtkach. Ta smagła twarz i czarne oczy – to szczyt moich erotycznych marzeń! Mam ochotę znowu podnieść głowę, połączyć się z nim w uścisku spojrzenia. I już nie odwracać wzroku, nie spuszczać oczu, dać do zrozumienia, że ta gra mi się podoba.
Czego się mam obawiać? Czuję się bezpieczna w tej przestrzeni gdzie każdy jest zajęty jedzeniem, piciem, rozmową. Niedługo zniknę stąd i na pewno nigdy nie wrócę. Co ja właściwie ryzykuję? Od kiedy nie śmiałam podnieść oczu na nieznajomego mężczyznę, czując, że mi się przyglądał? Dzisiaj nie chcę się wahać, lecz oddajać się całkowicie tej niewinnej grze. Wiem, że pożądanie mnie wypełnia coraz mocniej i wodzę uparcie wzrokiem za Krzysztofem, podziwiając harmonię i grację jego ruchów pomiędzy stolikami.
Niecierpliwię się, gdy daje się zagadywać klientkom. Martwię się, że dwie urocze blondynki „odbiją” mi go i skończy się moja zabawa. Czuję się rozczarowana, a nawet zazdrosna. Tylko o co? Nagle Krzysztof odwraca się od stolika blondynek i podchodzi do naszego, pytając czy wszystko jest w porządku i czy nam smakuje. Chce mnie uspokoić, bo poczuł moją zazdrość, czy po prostu wykonuje swą pracę? W każdej knajpie słyszymy podobne pytania. A może on już się wycofuje i zostawia mnie samą w tej grze? Przecież ja się zgodziłam na nią całą duszą i ciałem! Nie mogę już się z tego wycofać, bo za mocno go pragnę! Moje ciało zdecydowało już za mnie: staje się ociężałe i powoli nieruchomieje. Czuję jak krew gromadzi się w łechtaczce, jak pulsuje coraz szybciej i bierzę władzę nade mną. Ten obezwładniający mnie chaos nie jest nieprzyjemny, choć jakaś część mojej osoby chciałaby przed tym uciec i nakazuje mi skończyć tę dziecinadę. Wystarczy tylko odwrócić głowę do mych towarzyszy i zanurzyć się w ich dyskusję, ożywioną po suto zakrapianym posiłku. Ale ja nie chcę uciekać przed tym wzrokiem pożądania; wręcz odwrotnie, pragnę, by stał się jeszcze bardziej natarczywy i władczy.
Wyciągam mój nieodłączny notes i ołówek. Zaczynam zapisywać kartkę po kartce – jeszcze nie notowałam wydarzeń z tej podróży. Na dobre oderwana od grupy, mogę obserwować Krzysztofa, nie przestając pisać; od czasu do czasu rzucam za nim wzrokiem. Wiem, co chcę osiągnąć – zaintrygować go tym, co zapisuję. Podoba mi się stan, w który wprawiają mnie moje mrzonki. Zaczęłam sobie wyobrażać, jak on musi pragnąć mnie dotknąć, wsunąć rękę w dekolt, a nawet między uda. Jestem przekonana, że momentami musi pożądać mnie tak mocno, że jego seks pęcznieje i wypełnia mu spodnie.
Kiedy przechodził obok stolika, zapragnęłam, by nagle złapał mnie za rękę, bo sama nie odważę się na żadną inicjatywę. Zamarzyłam, by jego uścisk był mocny i zdecydowany. Żeby poprowadził mnie przed sobą, kierując w stronę szatni kelnerów. Nie odezwie się słowem, ja też o nic nie spytam. Poczuję jego silną dłoń na plecach, popychającą mnie do środka i usłyszę przekręcanie klucza w zamku. Zanim zdążę się odwrócić, złapie mnie brutalnie od tyłu, zaciskając pięści na mych piersiach.
W końcu zdołam się odwrócić twarzą i obnażyć piersi, błagając w milczeniu o jego wargi na mych sutkach. Ale on złapie moje dłonie w przegubie i uwiezi mi ręce za plecami. Przytrzymując mnie tak jedną ręką, drugą ściągnie mi majtki, łatwo dostępne pod krótką spódnicą. Dopiero wtedy przylgnie do mych rozedrganch ust, z których nie zdąży się wyrwać żadne słowo – spije z nich oniemiałe okrzyki i rozbujaną żądzę. Powoli zsunie usta po piersiach i zapomni się w zachłannym ssaniu sutków. Potem uklęknie i delikatnie rozszerzy moje uda. Najpierw dotknie łechtaczki, otuli ją językiem, podrażni zębami. Zniewolona czułymi i namiętnymi pieszczotami, wyzwolę z siebie głuchy orgazm, który gnieździł się we mnie już od chwili spotkania. Moje konwulsje nie powstrzymają Krzysztofa, nadal będzie polizywać i przygryzać łechtaczkę. Przez zaciśnięte zęby będę go błagać, by przestał, będę powtarzać, że go nienawidzę, będę się skarżyć, że boję się oszaleć od tego dobra, od ciągłęgo zamierania i zmartwychpowstawania.
Kiedy jednak wyczuje, że zbiera mi się w gardle krzyk mojego brzucha, nagle zatka mi usta i zmierzy mnie intensywnym spojrzeniem. Tym samym co na początku – od którego wszystko się zaczęło. Ten wzrok pomoże mi trochę powrócić do siebie, przywłaszczyć z powrotem moje ciało. A on, patrząc wciąż na mnie, odepnie pasek, potem guzik w spodniach i rozsunie rozporek, by wyzwolić swój nabrzmiały członek. Nie zobaczę tego, lecz same odgłosy podniecą mnie jeszcze bardziej. Przyjmę go cała miękka i wilgotna. Ciepłe łzy popłyną po mej twarzy od jego powolnych i regularnych ruchów. Będę upajać się jego oczami, coraz ciemniejszymi i groźniejszymi. Będę go zaklinać, by nigdy nie przestawał, by wypełnił mnie sobą doszczętnie i zapełnił pustkę, która nie przestanie we mnie rosnąć. Zatracę się ostatecznie, dostrzegając kalejdoskop kolorów w jego źrenicach, coraz szerszych i zmąconych ekstazą.
Tymczasem przy stoliku, moi podopieczni wyczerpali tematy i zdołali poprosić gestami o rachunek. Wyrywają mnie z odrętwienia, zauważając, że choć pochylona nad notesem, nie piszę już od dłuższego czasu. Jeszcze odurzona siłą orgazmu, patrzę nieprzytomnie na Krzysztofa, stawiającego na stoliku cztery nalewki z żurawiny - od firmy. On już powrócił do pracy? Zerwał więź, która połączyła nas w erotycznym szaleństwie? Wiruje mi w głowie i już sama nie wiem, czy to wszystko naprawdę się przydażyło? Może to i lepiej, że tak skończył, przecież już go nie potrzebuję po tylu falach orgazmu. Tylko muszę powoli się pozbierać, zapanować nad moim ciałem. Każę Francuzom zaczekać na mnie przed knajpą, sama wyciągam z torebki dużą chustę i zawiązuję ją na biodrach. Poprawiam zmiętą spódnicę, obawiając się wilgotnych plam. Przed wyjściem zabieram z naszego stolika pozostawiony album „Kamasutra”. Pooglądam go jeszcze dziś wieczorem z mężem, który dotrze nareszcie do Krakowa. Powitam go niecierpliwie, wypełniona tym niespodziewanym podnieceniem i stęskniona za harmonią naszego współżycia.
Ważne: Regulamin | Polityka Prywatności | FAQ
Polecane: | montaż anten Warszawa | montaż anten Warszawa Białołęka | montaż anten Sulejówek | montaż anten Marki | montaż anten Wołomin | montaż anten Warszawa Wawer | montaż anten Radzymin | Hodowla kotów Ragdoll | ragdoll kocięta | ragdoll hodowla kontakt